418: Akcja odcinka rozpoczyna się w salonie rezydencji Emiroglu. „Proszę, nie zadręczaj się. Ten problem nie będzie trwał długo, jestem pewna” – Melek próbuje podnieść na duchu Aliye. – „Z czasem wszystko się poprawi”. „Melek ma rację. Selim ciężko pracuje, walcząc o firmę” – przekonuje Zeynep. „Nie wiem, córko” – oznajmia pani Emiroglu. – „Nie wiem sama, co o tym myśleć”. „Nie masz o czym myśleć. Zaufaj mi, dobrze?” – prosi Selim. „Wszyscy możemy przezwyciężyć to, jeśli tylko będziemy trzymać się razem” – mówi Melek. „Jak mogliśmy znaleźć się w takiej sytuacji? Nie rozumiem” – rozkłada ręce Aliye.
„Bóg jest wielki. Jeśli będziemy sumiennie pracować, da nam to, na co zasłużyliśmy” – przekonuje Melek. – „Wkrótce wszystko będzie tak jak wcześniej, zobaczysz. Nie możesz tak rozpaczać. Ja na przykład zaczęłam właśnie pracę w fabryce odzieży…”. Aliye i Selim robią duże oczy. „Co ty mówisz, Melek?” – pyta zaskoczony mężczyzna. „Że zaczęłam pracę w fabryce odzieży. Zadzwoniłam, ponieważ mieli wolne miejsce. I przyjęli mnie”. „Ale kochanie, tutaj jest twoje miejsce, przy Elif” – stwierdza Aliye. – „Przecież nie musisz pracować”. „Praca będzie naprawdę czymś dobrym dla mnie. Po tym wszystkim, co przeszłam, jestem pewna, że praca mi pomoże”.
Elif jest w pokoju Aliye i szpera po szufladach. Inci stoi na czatach. „Czego tam szukasz?” – pyta siostra Asuman. „Papieru do pakowania” – odpowiada Elif. „Ale po co ci ten papier?”. „Cicho. Moja mama nie może o tym usłyszeć, bo bardzo by się zezłościła, gdyby dowiedziała się, że chcę dać prezent temu mężczyźnie. Moja mama uważa, że to zły człowiek, ale to nieprawda. Muszę mu podziękować”.
Akcja przenosi się do antykwariatu. Widzimy bibliotekarza, który siedzi na łóżku, a w ręku trzyma sztylet… Do czego jest mu potrzebny? Jakie tajemnice skrywa ten mężczyzna? Tymczasem Elif i Inci są w piwnicy. Z jednego z pudeł wyciągają kolorowe kartki papieru. „Jedno pytanie, Elif. A co, jeśli ten człowiek jest zły?” – pyta Inci. „Nie jest” – odpowiada córka Melek. „Jak możesz być tego taka pewna?”. „Gdyby był złym człowiekiem, nie uratowałby mnie przed potrąceniem przez samochód”.
Elif i Inci zabierają papier i po cichu wchodzą na górę. Tuż przed swoim pokojem natykają się na Melek. „Dziewczynki, co tam chowacie? Dlaczego odwróciłyście się na mój widok?” – pyta kobieta. Jej córka odwraca się i pokazuje kolorowe kartki. „Ach, będziecie rysować. W porządku, tylko nie zróbcie bałaganu” – prosi Melek. Dziewczynki wchodzą do swojego pokoju. „I co teraz? Będziemy malować?” – pyta Inci. „Nie, zrobimy książkę” – odpowiada Elif. „My? W jaki sposób?”. „Poskładamy razem kartki i opiszemy strony”. „To trudne. Dlaczego robimy akurat książkę?”. „Ponieważ ten mężczyzna kocha książki. Jest w końcu bibliotekarzem. Zaczynajmy już”. „Dobrze, wezmę kredki”.
Akcja przenosi się do domu bibliotekarza. Do pokoju mężczyzny dobiega niepokojący hałas z antykwariatu. Kiedy bibliotekarz idzie to sprawdzić, widzi dwóch zbirów w garniturach, którzy zrzucają książki z półek. „Co się tu dzieje?! Co wy robicie?!” – pyta. „Pomagamy ci zamknąć ten biznes” – oznajmia jeden z bandziorów. „Wynoście się stąd!”. „Chyba nas źle zrozumiałeś. To ty stąd wyjdziesz, nie my!”. „Nie opuszczę tego miejsca! Nigdy!”. „Nie ty o tym decydujesz”. „A kto?!”. Pan Cevahir. Jeśli on mówi, że księgarnia należy do niego, to tak jest!”. „Skoro jest taki potężny, to powiedz mu, by nie przysyłał do mnie swoich ochroniarzy!”. „Kim ty jesteś, by wydawać rozkazy panu Cevahirowi?!”.
„Wynoście się stąd!” – powtarza bibliotekarz. Bandyci nie mają jednak zamiaru posłusznie odejść i między nimi a bibliotekarzem wywiązuje się bójka, którą właściciel księgarni szybko rozstrzyga na własną korzyść i wyrzuca zbirów za drzwi. Tymczasem w rezydencji Emiroglu trwa kolacja. Zatroskana o los rodziny Aliye odmawia jedzenia. Nagle rozlega się dzwonek do drzwi. Selim idzie otworzyć i po drugiej stronie widzi swojego prawnika – Umita. Zaprasza go do swojego gabinetu.
Melek i Zeynep zaprowadzają osłabioną panią Emiroglu na fotel w salonie. Same zaś siadają na kanapie. „Aliye, nie martw się tak. Wkrótce wszystko będzie jak przedtem, a my pójdziemy naprzód” – zapewnia Zeynep. – „Wszystko zostanie naprawione, zobaczysz”. „Nawet jeśli się z tego podniesiemy, nic już nie może być takie, jak wcześniej” – oznajmia Aliye. – „Kenana i Tugce nie ma na tym świecie. Nic już nie będzie takie samo. I za to wszystko odpowiedzialna jest jedna kobieta!”. „Nie, nie sądzę, żeby to była ona” – uważa Zeynep. „To niemożliwe” – potwierdza Melek. – „Ona była w szpitalu, kiedy wybuchł pożar. I wciąż tam jest”.
„Mówicie tak, jakbyście nie znały zła, które w niej jest!” – oburza się Aliye. – „Może zapomniałyście już o krzywdach, które wam wyrządziła?!”. „Oczywiście, że nie, ale…” – próbuje tłumaczyć Melek. „Więc dlaczego macie wątpliwości?!”. „Aliye, Tugce była jej córką. Nawet Arzu nie mogłaby zrobić czegoś takiego własnej córce. To nie była ona” – oznajmia Zeynep. „Poza tym sprawdzili to miejsce. To zwarcie elektryczne było przyczyną pożaru” – dodaje mama Elif. „Mówcie, co chcecie, ale ja w to nie wierzę. Ani w policyjne raporty”.
Akcja przenosi się do gabinetu Selima. „Właśnie wypłaciłem pensje pracownikom” – mówi chłopak. „Bardzo dobrze. Ja także mam dobrą wiadomość dla ciebie” – oznajmia prawnik. – „Jest przetarg. Na dużą kwotę i możemy go wygrać. Dzięki niemu moglibyśmy zlikwidować wszystkie długi, a nawet wygenerować zysk”. „To byłoby wspaniałe, ale czego dotyczy ten przetarg?”. „Jest to projekt dekoracji pięciogwiazdkowego hotelu w Pendiku. Pojechałem zobaczyć go osobiście i hotel jest ogromny. Poza tym właściciele mają w planach otwarcie kolejnych trzech hoteli, którymi także zajęlibyśmy się”. „Umit, to naprawdę świetna okazja. Zajmiemy się wszystkim”.
„Tylko jest jeden problem…” – wzdycha prawnik. „Jaki problem?” – pyta Selim. „Gwarancja finansowa do złożenia oferty jest bardzo wysoka”. „Ile?”. Umit wyciąga z teczki dokumenty przetargowe i pokazuje je swojemu klientowi. „To ogromna kwota… Nie mamy takich pieniędzy” – stwierdza Selim. „Wiem. Właśnie dlatego mam dla ciebie propozycję” – oznajmia Umit. „Co to za propozycja?”. „Grunty na farmie. Jeśli je sprzedamy…”. „Nie, to niemożliwe. To jest dziedzictwo mojego ojca. Nie jest na sprzedaż. To byłoby jak deptanie pamięci po ojcu”. „Posłuchaj mnie, ten przetarg to wielka szansa dla twojej rodziny. I zapewne jedyna… Powiem ci coś. Jeśli teraz nie spróbujemy tego, możesz stracić nie tylko ziemie, ale całą farmę… Chcesz tego?”.
„W porządku, zgadzam się. Sprzedamy je” – oznajmia Selim. „Zapewniam cię, że nie pożałujesz tej decyzji. Postępujesz słusznie” – mówi prawnik. „Umit, w pełni tobie ufam”. Selim zupełnie nie zdaje sobie sprawy, jak wielki błąd właśnie popełnił. Błąd, który przyniesie katastrofalne konsekwencje dla niego i jego rodziny…
Tulay telefonuje do Melek. „Przepraszam, że zawracam ci głowę o tej porze, ale mam dla ciebie wiadomość” – oznajmia żona Veysela. „O co chodzi, Tulay? Stało się coś?” – pyta mama Elif. „Nie, nie martw się. To dobra wiadomość. Pamiętasz, że chcieliśmy otworzyć sklep z upominkami dla nowożeńców? Dzwonię właśnie do ciebie, by zaproponować ci wspólne zarządzanie takim sklepem. Co o tym myślisz?”. „Tulay, naprawdę to doceniam, ale to za wiele”. „Nie odmawiaj od razu. Przemyśl to”. „Tulay, bardzo ci dziękuję, ale mam już pracę, przyjaciółko”. „Pracujesz? Gdzie?”. „W fabryce ubrań. Jestem naprawdę zadowolona z tej pracy…”. „W takim razie mogę ci tylko życzyć wszystkiego najlepszego”.
Melek rozłącza się. Do salonu wchodzi Selim. „Mam dla was wspaniałą wiadomość” – oznajmia. „Co się stało?” – pyta Zeynep. „Wydaje się, że istnieje możliwość, byśmy wygrzebali się ze wszystkich naszych problemów”. „O jakiej możliwości mówisz?” – dopytuje Aliye. „Umit ma plan, jak możemy wygrać bardzo duży przetarg, który pozwoliłby wydostać się ze wszystkich naszych długów”. „Selim, co za piękna wiadomość!” – zachwyca się Zeynep. „To znaczy, że zachowamy dziedzictwo twojego brata i ojca?” – pyta Aliye. „Tak jest, matko”. „Ach, Bogu niech będą dzięki”. „Mówiłam od razu, że jedyne, co musimy zrobić, to zaufać Selimowi” – chwali męża Zeynep.
Akcja przenosi się do pokoju dziewczynek. „Co tam piszesz?” – pyta Inci. „Nazwę książki” – oznajmia Elif. „Jaka to nazwa?”. „Książka podziękowań dla pana Murdumgiriza?”. „Dla kogo?”. „Dla pana Murdumgiriza”. „Co za dziwne imię…”. „Posłuchaj, nie znam jego imienia, ale w witrynie księgarni jest tak napisane. Mam nadzieję, że spodoba mu się ten upominek”.
Akcja wraca do salonu. „Tylko… Jest jeden warunek, by to wszystko się powiodło” – oznajmia Selim. „Jaki warunek? Powiedziałeś, że to wielka szansa” – zauważa Melek. „Powiedz, synu, o co chodzi?” – pyta Aliye. „Chodzi o to, że… By przystąpić do przetargu, musimy mieć gwarancje finansowe w odpowiedniej wysokości… Mamo, chcę twojej zgody na coś bardzo ważnego”. „Do czego ci potrzebna moja zgoda?”. „Do sprzedaży ziemi…”. „Co?!” – zakrzykują równocześnie Melek i Zeynep. „Nigdy! Nigdy na to nie pozwolę!” – oświadcza Aliye. „Mamo, ale ten przetarg…”.
„Nie obchodzi mnie to, Selim!” – grzmi pani Emiroglu. – „To wysiłek twojego ojca! Dzieciństwo i młodość Kenana! I ty śmiesz mówić o sprzedaży tego dziedzictwa?! Plujesz na pamięć po swoim bracie!”. „Myślisz, że to łatwe dla mnie? Myślisz, że mnie to nie boli? Twój syn zniknął, ale zarazem mój brat. Moja dusza została złamana. Czy myślisz, że moje oczy, kiedy się budzę, nie szukają brata? Matko, ty straciłaś syna, a ja straciłem najbliższego przyjaciela, którego kochałem najbardziej. Moje wsparcie. Jeśli chcemy wyjść z tego tunelu, nie ma innego sposobu”.
„Nie zgadzam się! Nie pozwolę sprzedać naszego dziedzictwa!” – oznajmia stanowczo Aliye. – „Nie mogę pozwolić ci zszargać pamięci po twoim ojcu i bracie!”. „Jeśli teraz tego nie sprzedamy, nie zostanie po nich żadna pamięć” – mówi Selim. – „Zostaniemy bez domu. Właśnie dlatego jesteśmy zmuszeni sprzedać te ziemie”. „Za co, synu? Za co musimy tak bardzo cierpieć?” – pyta Aliye, zalewając się łzami. „Mamo, chcę wyciągnąć nas wszystkich z tego kłopotu. Melek, nie chcę żebyś jutro szła do pracy. Nie musisz już tego robić. Ja naprawię wszystko. Po prostu uwierz we mnie”.
Akcja przeskakuje do następnego dnia. Melek i Elif są w zakładzie krawieckim. Kiedy mama nie widzi, dziewczynka ze swojego plecaka wyjmuje własnoręcznie przygotowany upominek i dyskretnie opuszcza pracownię. Udaje się prosto do antykwariatu, gdzie zastaje stos porozrzucanych książek. „Ach, nie… Co się tu stało?” – przeraża się Elif. – „Panie sprzedawco, jest pan tutaj?!”. Kiedy nikt nie odpowiada, dziewczynka zabiera się za sprzątanie antykwariatu. Wszystkie książki układa z powrotem na półkę. Gdy kończy, swój prezent zostawia na biurku bibliotekarza.
W tym samym momencie do antykwariatu wchodzi jakiś mężczyzna. „A ty kim jesteś?” – pyta. „Ja… Jestem Elif” – odpowiada przestraszona dziewczynka. – „A pan kim jest?”. „Jestem Cevahir. Bardzo się mnie boisz, prawda dziewczynko? Gdzie jest bibliotekarz? Czyżby powierzył swój interes małej dziewczynce?”. „Ale ja… Ja nic nie zrobiłam…”. „Masz mi w tej chwili powiedzieć, gdzie jest ten przeklęty bibliotekarz?!”. „Ale ja nie wiem…”. „Nie denerwuj mnie! Mów, gdzie on jest?! W przeciwnym razie skrzywdzę ciebie i tego tchórza bibliotekarza!”. „On nie jest tchórzem…”.
„Mów, gdzie on jest?!” – powtarza Cevahir, jedną ręką chwyta Elif silnie za ramię, a drugą unosi do góry… Gdy chce uderzyć dziewczynkę, nagle zjawia się bibliotekarz i odciąga agresora od Elif. Akcja przenosi się do pracowni krawieckiej. Melek zauważa, że jej córka zniknęła. Już ma wychodzić jej szukać, kiedy nagle dziewczynka wraca. „Kochanie, gdzie byłaś?” – pyta kobieta. – „Mówiłam ci, byś nigdzie nie wychodziła”. „Ale już wróciłam, mamo” – tłumaczy Elif. „Wróciłaś, ale ja bardzo martwiłam się o ciebie”. „To tylko dziewczynka, Melek, nie męcz jej” – prosi jedna z pracownic.
Wszystkie pracownice zasiadają do obiadu. „Melek, musiałaś bardzo wcześnie urodzić swoją córkę” – stwierdza jedna z kobiet. – „Wygląda prawie jak nastolatka”. „To prawda” – potwierdza Melek. „A czym zajmuje się twój mąż?”. „Mój tata nie…” – chce odpowiedzieć Elif, ale mama zatyka jej buzię jedzeniem. „A pracowałaś już wcześniej w krawiectwie?”. „Nie, wcześniej zajmowałam się gotowaniem”. „A gdzie mieszkasz?”. W Beykoz” – odpowiada Melek. „W Resadiye” – odpowiada równocześnie Elif. „W Resadije? Tam, gdzie są te wielkie rezydencje?” – pyta pracownica i wszystkie kobiety wybuchają śmiechem.
Do jadalni wchodzi przełożona. „Widzę, że znowu zamieniłyście stołówkę w kobiecy klub. Szybko, wracajcie do pracy!” – rozkazuje. – „Za chwilę przyjdzie tu pan Cevahir. Szybko, zbierajcie się!”. Gdy Elif słyszy to imię, od razu na jej twarzy pojawia się przerażenie. Akcja wraca do antykwariatu. „To oczywiste, że moi chłopcy nie zrobili na tobie wrażenia” – stwierdza Cevahir. – „Właśnie dlatego tu jestem. Zacznij myśleć logicznie. Spójrz na tę okolicę. Ilu przechodniów trzyma książki w swoich rękach? Na tym biznesie nie zarobisz”.
„Poza tym wcale nie potrzebujesz tego lokalu do sprzedawania książek” – kontynuuje Cevahir. – „Jak tak bardzo chcesz to robić, zrób sobie stoisko na ulicy i tam je sprzedawaj. Tak naprawdę nikt nie wie, co tu w rzeczywistości robisz. To twoja wielka tajemnica, sekret. Możesz mi to wytłumaczyć? Pytam się ciebie, ty nie odpowiadasz. Jaki jest twój problem?”. „Wynoś się stąd!” – rozkazuje bibliotekarz. „Chciałem porozmawiać językiem, który zrozumiesz, ale do ciebie nic nie dociera. Jesteś bardzo niemądrym człowiekiem. Opuścisz tę dzielnicę, zobaczysz. Teraz zostawię cię, ale nie myśl, że to się tak zakończy. Jeśli będziesz dalej się opierał, opuścisz martwy to miejsce! Wbij to sobie do głowy!”. Cevahir opuszcza antykwariat.
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.