430: Kontynuacja rozmowy Arzu i Serdara przed rezydencją Goncy. „Jesteś szalona. Nie wiesz, co mówisz w złości” – stwierdza mężczyzna. „Nie masz żadnych praw do nawet jednej cegły w tym domu. Ten dom jest mój!” – oznajmia stanowczo Arzu. „Zamknij usta i odejdź stąd!”. „Zapomnij. Odzyskam wszystko, co mi zabrałeś. Nie pozwolę ci zrujnować mojego życia!”. „Zamknij się!”. „Nie będę milczeć. Co, już nie pamiętasz, jak jeszcze wczoraj byłeś biedakiem? Żyłeś w nędzy i prosiłeś mnie o pomoc. Nie miej złudzeń. Nie będę twoją kopalnią złota”. „Posłuchaj, wszystko co zrobiłem, zrobiłem tylko dla naszej córki. Ty miałaś wszystko i nie byłaś w stanie ochronić Tugce!”.

„Kiedy jesteś przyparty do muru, od razu zaczynasz temat mojej córki!” – grzmi Arzu. – „Zrozum wreszcie, że nie mam z tym nic wspólnego!”. „Więc wynoś się stąd!” – rozkazuje Serdar. „Czy ty masz jakieś problemy z głową? To jest mój dom! Tylko mój!”. Mężczyzna chwyta Arzu za ramię i próbuje ją odciągnąć na bok. „Co ty robisz?!” – oburza się Arzu. – „Być może obawiasz się, że zobaczy nas twoja głupia żona?”. „Nie mów głupstw!”. „Wcale nie umiesz kłamać, Serdar”. „Czego chcesz, powiedz mi? Będziesz teraz tak przychodzić krzyczeć pod moimi drzwiami? Jesteś szalona! Ale już wystarczy. Mam dość słuchania twoich wymysłów. Odejdź stąd. Natychmiast!”.

„Wiesz dlaczego jestem lepsza od ciebie?” – pyta Arzu. – „Ponieważ nie mam twojego głupiego spojrzenia. Dobrze spędzasz czas w moim domu i za moje pieniądze? Żyjesz w luksusie za wszystko, co mi ukradłeś”. „Definitywnie oszalałaś” – stwierdza Serdar. „Zabrałeś firmę z moimi funduszami. A twoja biedna żona nic o tym nie wie…”. „Grozisz mi?”. „Tak sobie tylko rozmyślam… Co by się stało, gdyby Gonca dowiedziała się, że działasz za jej plecami?”. „Więc powiedz jej. Zobaczymy, czy ona ci uwierzy”. „W porządku, chodźmy”.

Arzu mija Serdara i wchodzi do środka rezydencji. „Gonca! Gonca!” – woła na cały głos. „Wystarczy, nie krzycz już” – prosi Serdar. „Gonca! Gdzie jesteś?! Mam ci coś do powiedzenia!”. „Daremne są twoje krzyki. Goncy nie ma w domu”. „Gonca! Złaź na dół!”. „Powiedziałem ci już, ale powtórzę. Goncy nie ma w tym domu. A nawet gdyby tu była, nie uwierzyłaby szalonej kobiecie, która dopiero co wyszła z azylu dla obłąkanych”. „Dobrze, poczekam na nią. Zobaczymy, komu uwierzy”. „Już dość tego skandalu na dzisiaj. Chcę, żebyś raz na zawsze opuściła ten dom”.

„To ty lepiej nie przyzwyczajaj się do tego domu” – sugeruje Arzu. „Arzu, wyjdź stąd!” – rozkazuje coraz bardziej poirytowany Serdar. – „Wynoś się!”. „Teraz mnie wyrzucasz, ale wkrótce będziesz mnie błagał” – oświadcza Arzu. Następnie odwraca się i opuszcza rezydencję. „Uff, wreszcie sobie poszła” – wzdycha Serdar. – „Dzięki Bogu, że Goncy tu nie było. Inaczej ta wariatka zrujnowałaby moje życie”. Mężczyzna telefonuje do Umita i prosi go o spotkanie.

Akcja przenosi się do rezydencji Emiroglu. W pokoju dziewczynek Zeynep karmi chorą Elif. „Proszę, nie zmuszaj mnie, nie jestem głodna” – oznajmia córka Melek. „Ale tylko w ten sposób możesz odzyskać siły” – mówi Zeynep. – „Już niewiele pozostało. Wysil się trochę. Ostatni kęs i zostawię cię w spokoju. Obiecuję”. Dziewczynka niechętnie, ale zjada kawałek ogórka. „I gdzie jest mama?” – pyta. „Jest już w szwalni” – odpowiada Zeynep. Nagle jej komórka zaczyna dzwonić. To Melek. „Wchodzimy właśnie z Aysel do zakładu i chciałam do ciebie zadzwonić przed rozpoczęciem pracy” – mówi kobieta. – „Jak się czuje Elif?”.

„Nie martw się, ma się dobrze” – zapewnia Zeynep. – „Je właśnie śniadanie”. „Zeynep, informuj mnie o wszystkim” – prosi Melek. „W porządku, nie martw się”. „Dobrze, daj jej buziaka ode mnie”. Tymczasem Aliye wchodzi do gabinetu syna. „Co ci przywiózł kurier?” – pyta. „Raport z wypadku” – odpowiada Selim. „I co tam jest napisane?”. „Jest jednoznacznie określone, że cała wina spoczywa na kierowcy. I będzie to kosztować więcej, niż się spodziewałem”. „Nie zadręczaj się, wszystko będzie dobrze”. „Nic nie będzie dobrze. Wszystkie pieniądze, które nam pozostały, będą przeznaczone na koszta związane z wypadkiem. To duży problem”. „Rozumiem, synu. To jest problem, ale tak się dzieje w biznesie. Najważniejsze to się nie poddawać. Musisz mieć wiarę”.

„To nie jest tylko problem. To coś znacznie więcej” – mówi Selim. „O czym ty mówisz, synu?” – nie rozumie Aliye. „Niemożliwe jest mieć tyle nieszczęść przy całym wysiłku, który podejmuję. To tak, jakby to wszystko działo się celowo”. „Co masz na myśli?”. „Nie wiem. Wydaje się, że ktoś kopie pod nami dołki”. „Ale kto to mógłby być, synu? Jeśli myślisz o Arzu, to ona jest w szpitalu”. „Zobaczymy, mamo. Zobaczymy…”.

Erkut przychodzi na spotkanie z Arzu. „Jeszcze trochę i zapuściłabym tu korzenie!” – mówi zniecierpliwiona kobieta. „Mam też inne rzeczy na głowie” – tłumaczy Erkut. – „Myślisz, że moje jedyne zajęcie to pomaganie tobie”. „Mówiłam ci, żebyś szybko przyszedł, bo to pilne!”. „Dobrze, jestem tutaj. Co się dzieje?”. „Chcę, żebyś coś zrobił. Wejdziesz do domu mojego ojca, ale tak, by nikt cię nie zauważył…”. Akcja przenosi się do gabinetu Serdara. „Przeklęty niech będzie dzień, w którym cię poznałem i zakochałem się w tobie” – mówi w myślach mężczyzna. – „Chciałbym, żebyś nigdy nie pojawiła się w moim życiu”. W tym momencie do gabinetu wchodzi Umit.

„Serdar, właśnie rozmawiałem z kilkoma klientami. Chciałbym ci ich przedstawić w najbliższym czasie” – mówi prawnik. Serdar jednak nie reaguje wcale entuzjastycznie na jego słowa. – „Coś się stało? Nie wydajesz się wcale szczęśliwy”. „Nie, mój umysł jest zupełnie gdzie indziej” – oznajmia mąż Goncy. – „Ale to nie jest nic ważnego…”. Akcja wraca do rozmowy Arzu i Erkuta. „Co ty planujesz?” – pyta mężczyzna. – „Nie podoba mi się to. To niemożliwe. Poszukaj sobie innej osoby”. „Nie odrzucaj mnie od razu” – prosi kobieta. „Czy wiesz, o co mnie prosisz? Nie mogę tam tak po prostu wejść. To zbyt niebezpieczne, zapomnij o tym”.

„To nie jest takie trudne” – przekonuje Arzu. – „Dla ciebie jest to bułka z masłem. Znasz ten dom jak własną kieszeń, więc możesz mi pomóc”. „W porządku, ale zrozum, że nie jest to proste” – mówi Erkut. „Znasz dobrze ten dom. Musisz jedynie zachować ostrożność. Błagam cię, Erkut, pomóż mi. To jest da mnie bardzo ważne. Proszę…”. Akcja przenosi się do rezydencji Emiroglu. Zeynep wyciąga termometr spod pachy Elif. „Jak dobrze, nie masz już gorączki” – oznajmia. „Genialnie! Możemy się bawić!” – zakrzykuje Inci. „Elif, czujesz już się lepiej? Powiedz mi prawdę”. „Yhym…” – odpowiada dziewczynka. „Więc chodźmy pobawić się do ogrodu!”.

„Och, Inci, tylko myślisz o zabawie, prawda?” – pyta Zeynep. – „Ale jeszcze jest za wcześnie. Elif musi więcej odpoczywać. Kiedy odzyska już pełnię sił, będziecie mogły robić wszystko, na co macie ochotę”. „Och, w porządku” – zgadza się Inci. – „Ale jeśli zostaniemy tu przez cały dzień, zanudzimy się na śmierć. Nie sądzisz?”. „Macie wiele malowanek. Nie będziecie się nudziły”. „Och, rysunki już mi się znudziły. Dobrze, że wkrótce pójdę do szkoły i nauczę się czytać”. „Ja ci mogę poczytać, Inci” – proponuje Elif. „Genialnie! Tak!” – zakrzykuje siostra Asuman.

Tuż po tym, jak Zeynep opuszcza pokój dziewczynek, w rezydencji rozlega się dzwonek do drzwi. Żona Selima idzie otworzyć i po drugiej stronie widzi… Pelin, Cansu i jej mamę. „Cześć, Zeynep” – odzywa się Pelin. – „Wiem, że przyszliśmy bez zapowiedzi, ale… Czy możemy porozmawiać przez chwilę?”. Wszystkie panie przechodzą do salonu. „Naprawdę bardzo mi przykro z powodu tego, co zaszło” – mówi matka Cansu. – „Jestem bardzo zawstydzona. Chciałabym móc cofnąć czas. Moją intencją nie było zabranie pieniędzy. Tutaj jest wszystko”. Kobieta ze swojej torebki wyciąga kopertę i kładzie ją na stole.

„Gdy się dowiedziałam, czułam się bardzo zakłopotana” – oznajmia Pelin. – „Ale ciocia nie wiedziała, o co chodzi”. „Bardzo żałuję tego, że cię oskarżyłam” – mówi mama Cansu. – „Oczywiście, nie tylko ja cię przepraszam. Cansu ma ci także coś do powiedzenia”. Kobieta trąca córkę w ramię, by ta oderwała się od telefonu. „Tak, to prawda. Wydałam pieniądze, które dostałam na zajęcia. Zadowolona, mamo?” – pyta dziewczyna, która z wielką niechęcią przyznaje się do swojego występku. „Zeynep, mam nadzieję, że możesz nam wybaczyć. Chcę, aby moja córka kontynuowała zajęcia z tobą”.

„Cóż, dziękuję za przybycie tutaj, ale o dalszych lekcjach nie ma mowy” – oświadcza Zeynep. „Rozumiem. Masz powody, by podjąć taką decyzję” – przyznaje matka Cansu. – „Ale ta dzisiejsza młodzież taka już jest. Nie wiem, dlaczego to zrobiła. Ona jest moją córką. Ufałam jej…”. „Mamo, nie zachowuj się tak, jakby mnie tu nie było!” – oburza się Cansu. „Zeynep, posłuchaj, również jestem bardzo zawstydzona” – oznajmia Pelin. – „Ale Cansu już wie, że popełniła błąd. Myślę, że możemy spróbować zapomnieć o tym, co się stało”. „Pelin, naprawdę nie masz się za co wstydzić. Naprawdę akceptuję przeprosiny, ale sprawa korepetycji jest zamknięta. A teraz pójdę po coś do picia”.

Zeynep udaje się do kuchni. Tuż za nią do pomieszczenia wchodzi Pelin. „Jesteś zła na mnie, prawda?” – pyta Pelin. – „To prawda, Cansu sprawiała wiele problemów, ale nie sądziłam, że zrobi coś takiego”. „Nie myśl o tym. Po prostu chciałaś mi pomóc” – oznajmia Zeynep. – „Gdybyś była tutaj tamtego dnia, zrozumiałabyś, dlaczego podjęłam taką decyzję. Razem z panią Aliye usłyszałyśmy, że jesteśmy oszustkami”. „Gdzie teraz jest? Chcę, aby ona także usłyszała przeprosiny od Cansu”. „Poszła zaczerpnąć świeżego powietrza”. „Zeynep, odkąd moja ciotka się o wszystkim dowiedziała, czuje się naprawdę źle”.

„Rozumiem, że musiała zdecydować, czy wierzyć mi, czy własnej córce, ale… Szkoda, że wcześniej nie spróbowała nas wysłuchać” – oznajmia Zeynep. „Masz rację. Ale uwierz, że Cansu nie jest złą dziewczyną” – przekonuje Pelin. – „Przechodzi po prostu przez trudny okres. Wujek i ciotka pół roku temu wzięli rozwód. Cansu była blisko ojca. Nie zgadzała się z tym. Wiesz, że to bardzo trudne dla dziewczyny w jej wieku”. „Przykro mi to słyszeć”. „Zeynep, posłuchaj. Nie chcę cię w żaden sposób naciskać, ale co myślisz, jeśli spróbujemy raz jeszcze?”.

Zeynep i Pelin wracają do salonu. „Proszę, kontynuuj lekcje z moją córką” – mówi matka Cansu. – „Zostało już niewiele do egzaminów. Wystarczyłyby trzy dodatkowe lekcje”. „Tak, trzy godziny byłyby idealne” – odzywa się Cansu. – „Zgódź się…”. „Dobrze, zgadzam się” – oznajmia Zeynep. Akcja przenosi się do szwalni. Bahrije przyłapuje Melek, gdy ta rozmawia przez telefon. „A ty znowu rozmawiasz! Wydaje się, że nie możesz rozstać się z komórką nawet na chwilę!” – grzmi kierowniczka. „Moja córka jest chora. Bardzo się o nią martwię” – tłumaczy Melek. „Myślę, że to tylko pretekst do zrobienia sobie przerwy”. „Oczywiście, że nie. Wykonuję swoją pracę terminowo”.

Zawsze masz jakieś wymówki. Myślisz, że jestem głupia?!” – oburza się Bahrije. – „Twoje dziecko jest pretekstem do wszystkiego. Wiem dobrze, co próbujesz osiągnąć. Nie urodziłam się wczoraj…”. „Mam dość! Proszę mi powiedzieć wprost, co ma pani na myśli” – żąda Melek. „Rozum to sobie jak chcesz” – mówi Bahrije i odchodzi. Melek chce ruszyć za nią, ale zatrzymuje ją Aysel. „Uspokój się, Melek” – prosi Aysel. – „Wyjdź na zewnątrz, złap trochę świeżego powietrza”.

Mama Elif wychodzi na zewnątrz. Udaje się do źródełka i przemywa twarz zimną wodą. W drodze powrotnej potyka się i w tym samym momencie podchodzi do niej Yusuf. „Wszystko w porządku?” – pyta mężczyzna. Nagle jednak zza jego pleców wyłania się Cevahir. „Zostaw ją w spokoju!” – rozkazuje właściciel szwalni. – „Melek, nic ci nie jest? Co ci zrobił ten człowiek? Jeśli coś ci zrobił, po prostu mi powiedz”. „Nie, on…” – próbuje odpowiedzieć Melek, ale Cevahir nie czekając na jej odpowiedź wbija groźne spojrzenie w bibliotekarza. „Ostrzegam cię. Nie chcę cię więcej widzieć w pobliżu tej kobiety!” – grzmi Cevahir. Yusuf odwraca się i odchodzi do swojego antykwariatu.

Akcja przenosi się na farmę Emiroglu. Aliye wchodzi do altany, w której siedzi Zeynep. „Jak się masz, córko?” – pyta pani Emiroglu. – „Poszłam na spacer, żeby zaczerpnąć świeżego powietrza. Co się stało? Z Elif wszystko w porządku, prawda?”. „Aliye, coś się wydarzyło pod twoją nieobecność…” – oznajmia Zeynep. Następnie wyciąga kopertę od mamy Cansu i przekazuje ją swojej teściowej. – „To jest twoje”. „I co to takiego?”. „Dziś przyszła Pelin ze swoją kuzynką i jej mamą…”. „Co takiego?! Po co przyszła tu ta okropna kobieta?!”. „Ona i jej córka przeprosiły za swoje zachowanie i za to, co się stało. W kopercie są pieniądze, które im dałaś”.

„Dodatkowo bardzo nalegały, abym kontynuowała pracę z Cansu” – mówi dalej Zeynep. – „Tak bardzo nalegały, że w końcu się zgodziłam…”. „Och, dlaczego to zrobiłaś?” – pyta Aliye. „Ta kobieta wyglądała naprawdę na zakłopotaną. Wszyscy bardzo przepraszali za to, co się stało. I nie mogłam odrzucić prośby Pelin”. „Cansu przysporzy ci jeszcze niejeden problem. Będziesz tylko cierpieć przez nią”. „Egzaminy będą za kilka dni i nie znajdą tak szybko nowego nauczyciela dla Cansu. Poza tym pieniądze również nam się przydadzą”. „A Selim, co o tym myśli?”. „Jeszcze mu tego nie powiedziałam…”.

Murat od samego rana siedzi przed domem dziewczyny, która ostatnio wpadła mu w oko. Tak bardzo chciałby ją znowu zobaczyć. Przegania go jednak stamtąd pewien mężczyzna. Tymczasem Melek i Aysel kończą pracę. „Jestem wyczerpana” – mówi Aysel. „Dzisiaj bardzo dużo pracowałyśmy” – potwierdza mama Elif. Nagle na ich drodze staje Kasim, mąż Aysel. „Co ty tutaj robisz?” – pyta dziewczyna. „Kochanie, chcę, żebyś wróciła” – mówi mężczyzna. „Dlaczego? Czy chcesz znowu mnie uderzyć? Myślisz, że się nie wstydzę przychodzić do pracy, gdy jestem cała w siniakach?”. „Naprawdę bardzo mi przykro. Obiecuję, że nigdy więcej cię nie uderzę”. „Chciałabym ci wierzyć, ale…”.

„Proszę, daj mi szansę. Naprawdę się zmienię” – zarzeka się Kasim. Dziewczyna kieruje swój wzrok na Melek. „To ty decydujesz. Nie mogę ci niczego powiedzieć” – oznajmia mama Elif. „Wybacz mi, Aysel, proszę” – powtarza mężczyzna i przytula żonę. „Panie Kasimie, jeśli znowu uderzy pan moją przyjaciółkę, będę zmuszona interweniować. Rozumie pan?”. „Nie, nie zrobię tego. Ona jest najlepszym, co mnie w życiu spotkało. Od teraz wszystko się zmieni. Będę traktować moją żonę z dużym szacunkiem, proszę wierzyć”. „Naprawdę bardzo ci dziękuję za wszystko, Melek” – mówi Aysel. „Po prostu bądź szczęśliwa” – oznajmia mama Elif. Aysel wraz ze swoim mężem odchodzi. Czy rzeczywiście mężczyzna już nigdy więcej jej nie skrzywdzi?

Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.

Podobne wpisy