462: Akcja odcinka rozpoczyna się w mieszkaniu Erkuta. „Wszystko było fałszywe” – oznajmia zapłakana Gonca. – „Jak mógł to zrobić? Jak mógł tak bezczelnie mnie okłamać?”. „Już wystarczy, nie płacz” – prosi Asuman. – „Nie lubię widzieć, jak cierpisz”. „Nie mogę. Jestem kompletnie rozbita”. „Jeśli nie chcesz zrobić tego dla siebie, pomyśl chociaż o swoim dziecku. Wypij trochę herbaty, żeby się uspokoić”. Gonca bierze szklankę z herbatą do rąk. „Nie mogę uwierzyć, że tak długo żyłam w wielkim kłamstwie” – mówi żona Serdara, ciężko wzdychając. Akcja przenosi się do rezydencji Emiroglu. Domownicy siedzą w jadalni. „Rozmawiałam dziś z panem Muzaferem” – oznajmia Zeynep.
„Naprawdę? Są jakieś dobre wieści?” – pyta Melek. „Nie wchodziłam w szczegóły, ale powiedział mi, że wszystko poszło idealnie” – oznajmia Zeynep. „To wspaniała wiadomość” – mówi Aliye. „Bardzo ufam panu Muzaferowi. Wierzę, że pomoże wydostać Selima z więzienia. Mamo, Bogu niech będą dzięki, że dostałaś pożyczkę. Gdybyśmy nie mieli tych pieniędzy, nie wiem, co byśmy zrobili”. Zakłopotana Aliye wstaje od stołu, życzy smacznego i odchodzi do swojego pokoju.
Tymczasem Erkut wraca do swojego domu. Asuman wita go przy samych drzwiach. „Och, już jesteś, kochanie” – zachwyca się dziewczyna. – „Tak bardzo za tobą tęskniłam. Nie przestawałam myśleć o tobie przez cały dzień”. Mężczyzna mija żonę i udaje się do pokoju dziennego, gdzie na kanapie śpi Gonca. „Co ona tutaj robi?” – pyta zaskoczony Erkut. „Cicho, bo ją obudzisz”. „Co ta kobieta robi w moim domu, Asuman?”. „Uspokój się, wszystko ci wyjaśnię. Chodźmy tylko do innego pokoju. Nie chcę jej obudzić”. Erkut i Asuman przechodzą do własnej sypialni. „Co to ma znaczyć?” – pyta mężczyzna. – „Czy nie pamiętasz, co ci mówiłem na temat tej kobiety?!”. „Tak, ale…”. „Nie ma żadnego ale. Ty chyba nie masz dość swoich kłamstw, ale ja już mam!”.
„Nie mogłam wyrzucić jej za drzwi. Ona jest w ciąży” – wyznaje Asuman. „Czy to nowe kłamstwo?!” – pyta Erkut. „Nie, przysięgam. Ona naprawdę jest w ciąży”. „Nieważne. Naprawdę nie interesują mnie problemy, które ma ta szalona kobieta. Ty robisz to wszystko dla pieniędzy”. „Nie robię tego dla pieniędzy. Po prostu nie mogłam jej odmówić. Pokłóciła się z mężem i nie ma dokąd iść”. „Nie wierzę w ani jedno twoje słowo. Obudzisz ją teraz i odeślesz do jej domu. W tej chwili!”. „Nie mogę tego zrobić. Nie jestem tak bezlitosna jak ty”. „Jak ja? Szukasz winnego?”. „Nie, mówię tylko, że Gonca tu zostanie”. „W porządku. W takim razie ja wychodzę…”.
„Nie rób tego, kochanie” – prosi Asuman. – „Usiądźmy i porozmawiajmy”. „Nie mamy o czym. Ty już zdecydowałaś. Odchodzę” – oświadcza Erkut i opuszcza dom. Goncę wybudza trzask zamykanych drzwi. „Asuman, co się dzieje?” – pyta żona Serdara. „Nic, śpij spokojnie” – mówi Asuman, wchodząc do pokoju dziennego. – „Dobrej nocy”. Tymczasem Aliye budzi się zlana potem. Miała koszmar, w którym stracili rezydencję i cała rodzina obwiniała ją o to. Czy mroczna wizja ze snu się ziści?
Akcja przeskakuje do następnego dnia. W klasie część dzieci otacza ławkę, przy której siedzi Beril. „Gdzie są nasze obrusy? Co z nimi zrobiłaś?” – padają pytania. – „Beril, chcę mój obrus z powrotem!”. „Nie chcę, żebyście mnie niepokoili albo wszystko powiem nauczycielce!” – ostrzega dziewczynka. – „Zostawcie mnie w spokoju!”. Tolga dosiada się do Beril. „Masz je?” – pyta chłopiec. „Cii, są w moim plecaku. Nie mów nikomu, to tajemnica” – zastrzega Beril i wyciąga batonik. – „Jeśli chcesz go dostać, nikomu nie powiesz”. „W porządku, będę milczał jak skała. Obiecuję”.
Chłopiec bierze batonik i wraca do swojej ławki. Tymczasem Elif podchodzi do Beril. „Mogę ci pomóc” – oznajmia córka Melek. – „Wezmę obrusy i zaniosę je do mojej mamy, by naprawiła je na maszynie do szycia. Naprawdę nikt nie zobaczy”. „Czy ty sobie ze mnie żartujesz?”. „Nie…”. „W porządku, dam ci je”. Akcja przenosi się przed szwalnię. W czasie przerwy Melek i Aysel wychodzą z herbatą na zewnątrz. „Nie wiem, co byśmy bez ciebie zrobiły” – mówi Aysel. – „Bahrije zniszczyłaby nas, gdybyśmy nie przygotowały tego zamówienia”. „Nie ma w tym mojej szczególnej zasługi. Wszyscy pracowałyśmy razem” – odpowiada Melek. „Nie bądź taka skromna, bez ciebie nie byłoby naszego sukcesu. Coś się stało? Wydajesz się jakaś smutna”. „Aysel, ja…”.
„Nie przerażaj mnie. Powiedz szybko, o co chodzi?” – prosi Aysel. „Chodzi o to, że… Postanowiłam zrezygnować z tej pracy” – oznajmia Melek. „Co?! Dlaczego?!”. „Z powodu tego, co kilka dni temu zaszło między Veyselem i panem Cevahirem”. „Przecież to sprawa tylko między nimi. Ty nie masz nic z tym wspólnego”. „To co zrobił Cevahir Veyselowi było okropne. Nie mogę przymykać oczu na coś takiego i udawać, że nic się nie stało. Są rzeczy, których nie można tolerować”. „Masz rację, ale to nie powód, by rezygnować z pracy. Przemyśl to jeszcze. Nie chcę, żebyś spieszyła się z taką decyzją”. „To już postanowione, Aysel”.
„Możesz później żałować tej decyzji” – stwierdza Aysel. „Nie czuję się tu teraz komfortowo” – tłumaczy Melek. – „Poza tym byłaby to hipokryzja, gdybym nie zrezygnowała”. „Rozumiem cię, naprawdę, ale przecież Cevahir nic nie wie, że ty i Veysel byliście kiedyś małżeństwem”. „Mimo wszystko czuję się nieswojo. Nie mogę kontynuować pracy tutaj”. W tym czasie Veysel przychodzi do antykwariatu. Opowiada Yusufowi o tym, jak został zaatakowany przez Cevahira i musiał się bronić. Gdy Melek zauważa męża Tulay, podchodzi do niego. „Veysel, dzień dobry, jak się masz?” – pyta kobieta.
„Czuję się dobrze, dziękuję” – odpowiada mężczyzna. – „Pan Ilker pomógł i wyciągnął mnie z aresztu. Gdyby nie on, na pewno dalej byłbym zamknięty”. „Kim jest pan Ilker?”. „To mój adwokat”. „Masz adwokata?”. „Tak, ktoś, kto mnie docenia, wysłał go do mnie. Nie wiem niestety kto to zrobił, ponieważ chciał pozostać anonimowy”. Nagle przy antykwariacie pojawia się… Cevahir. „Melek, co robisz z tymi panami?” – pyta właściciel szwalni. „To nie jest twoja sprawa” – odpowiada Veysel. „Zapłacisz mi, obiecuję ci to. To, co mi zrobiłeś, nie pozostanie bez konsekwencji, przysięgam!”.
„Cevahir, lepiej się uspokój” – radzi Yusuf. „Proszę, proszę, wielki bibliotekarz będzie mi dyktował, co mam robić” – mówi z drwiną Cevahir. „Panie Cevahirze, dopiero co wyszedł pan ze szpitala” – przypomina Melek. – „Proszę się nie denerwować”. „Mam się nie denerwować, tak? Ale to właśnie ten człowiek, który stoi obok ciebie dźgnął mnie nożem!”. „To pan pierwszy wyciągnął nóż i zagroził nim Veyselowi”. „Aha, więc trzymasz ich stronę? Moja pracownica broni mojego wroga, koniec świata!”. „Pani Melek, proszę nie mieszać się do tego” – mówi Yusuf. „Melek, posłuchaj mnie uważnie. Nie dam ci więcej pozwolenia na załatwianie twoich spraw osobistych w czasie pracy” – oświadcza Cevahir.
„Nigdy więcej o nic takiego nie poproszę, ponieważ rezygnuję z tej pracy!” – oznajmia mama Elif. „Mylisz się. To nie ty rezygnujesz, tylko to ja cię zwalniam!” – oznajmia Cevahir i odchodzi do szwalni. „Wróciłem. Mam nadzieję, że ciężko pracowałyście” – mówi mężczyzna do swoich pracownic. – „Był jakiś problem?”. „Nie, proszę pana, wszystko poszło doskonale” – odpowiada Aysel. „Wczoraj dostarczyłyśmy wszystkie zamówienia” – oznajmia Sukriye. „I teraz pracujemy nad dwoma kolejnymi” – dopowiada Suna. „Czyli Bahrije dobrze spełniła swoją rolę”. „Nie było jej tutaj w ostatnich dniach” – oznajmia Suna. „Wszystkim zajęła się Melek” – mówi Aysel. – „To wszystko jej zasługa”.
Umit tymczasem zjawia się w siedzibie firmy Doruklar. Na korytarzu natyka się na księgowego. „Serdar jest u siebie?” – pyta Umit. „Właśnie chciałem zanieść mu dokumenty z księgowości, ale go nie ma” – odpowiada Yavuz. – „Mogę coś zrobić dla pana?”. „Nie, dziękuję. Poczekam, aż Serdar wróci”. Gdy księgowy odchodzi, Umit udaje się do gabinetu męża Goncy. Tam siada za jego biurkiem, uruchamia laptopa i mówi: „Nadszedł twój koniec, Serdar…”.
Po niedługim czasie Umit wychodzi z gabinetu i udaje się ponownie do księgowego. „Dokumenty są już gotowe” – oznajmia. – „Brakuje tylko podpisu pana Serdara. Mógłbyś do niego zadzwonić i powiedzieć, że musi je podpisać?”. „Zadzwonię, proszę się nie martwić” – odpowiada Yavuz. „Dziękuję, do zobaczenia później”. Umit opuszcza firmę. Akcja przenosi się przed antykwariat. „Z naszej winy straciłaś pracę” – mówi Veysel. „I tak już postanowiłam z niej zrezygnować” – oznajmia Melek. „Cevahir jest temperamentny. Dlatego tak łatwo się denerwuje”. „To już mnie nie obchodzi”. „To jedyna dobra rzecz, że nie będziesz musiała już go widywać. Dobrze, na mnie już czas, muszę iść”. „Ja także muszę odebrać Elif ze szkoły” – mówi Melek.
Umit jest już poza bramą firmy Doruklar. „Teraz zadamy ostateczny cios” – mówi mężczyzna i wyciąga swoją komórkę. – „Halo, komisariat policji? Zamierzam zgłosić oszustwo…”. W następnej scenie policjanci są już w siedzibie firmy. „Oficerze, ja jestem tu tylko księgowym” – tłumaczy Yavuz. – „O niczym nie wiem…”. Nagle w firmie pojawia się… Serdar! „Co tu się dzieje?” – pyta mąż Goncy. „O, to jest właśnie właściciel firmy” – wskazuje księgowy. „Co się dzieje? Czy jest jakiś problem?”. „Pan nazywa się Serdar Acar?” – pyta policjant. „Zgadza się”. „Pójdzie pan z nami na komisariat”.
„Dlaczego?” – zadziwia się Serdar. „Jest pan podejrzany o malwersację” – wyjaśnia funkcjonariusz i zakuwa przerażonego mężczyznę w kajdanki. Akcja przenosi się przed szkołę, gdzie Melek czeka na córkę. Nagle podchodzi do niej Cevahir. „Chciałem przeprosić” – oznajmia mężczyzna. – „Bardzo się stresowałem, kiedy leżałem w szpitalu. Nie powinienem był cię tak traktować, teraz to rozumiem. Proszę, wybacz mi i wróć do pracy. Mam nadzieję, że rozważysz swoją decyzję”. „Nie zamierzam wracać” – odpowiada kobieta. „Okej, myliłem się. Rozumiem, że powiedzenie zwykłego przepraszam może nie wystarczyć i mam dla ciebie pewną ofertę. Jeśli wrócisz, zostaniesz kierowniczką i podwoję twoje wynagrodzenie. Co ty na to?”.
Akcja przeskakuje do następnego dnia. „Beril, naprawiłaś obrusy?” – pyta nauczycielka. „To znaczy, ja…” – dziewczynka nie wie, co odpowiedzieć. W tym momencie do klasy wchodzi spóźniona Elif. „Przepraszam za spóźnienie” – mówi córka Melek. „W porządku, siadaj. Więc gdzie są obrusy, Beril?”. „Ja je mam” – oznajmia Elif. – „Beril przypadkiem zostawiła je na podwórzu, więc zabrałam je i przyniosłam”. Tymczasem Melek jest już w drodze do pracy. „Mam nadzieję, że pana Cevahira nie ma jeszcze w szwalni” – mówi do siebie kobieta. – „Nie chcę go ponownie spotkać…”.
Następuje retrospekcja. Akcja cofa się do wczorajszego spotkania Cevahira i Melek przed szkołą. „Myśli pan, że wrócę dla pieniędzy? Po tych wszystkich strasznych rzeczach, które wydarzyły się między panem a Veyselem?” – pyta Melek. – „Powiedziałam, że nie wrócę, koniec!”. Akcja wraca do teraźniejszości. Widzimy, jak Melek wchodzi do szwalni. Wszystkie pracownice są zaskoczone na jej widok. „Myślałyśmy, że nie będziesz już z nami pracować” – mówi Suna. Ze swojego biura wychodzi Cevahir. „Och, witamy Melek. Byłem przekonany, że nie przyjdziesz” – mówi mężczyzna. – „Jednak zdecydowałaś się przyjąć moją ofertę?”.
„Myli się pan, nie wracam do pracy” – oznajmia Melek. – „Przyszłam tylko po moje rzeczy. To jedyny powód, dla którego tu jestem”. Akcja przenosi się do szkoły, gdzie właśnie trwa przerwa. Taylan wręcza Elif butelkę oranżady. „To za to, co zrobiłaś rano” – oznajmia chłopiec. „Co takiego zrobiłam?” – pyta Elif. „Wszyscy mówią o tym, jak uratowałaś Beril”. „Bardzo dziękuję, ale to nie tak…”. „Nauczycielka kazała Beril naprawić obrusy, a tak naprawdę zrobiła to twoja mama”. „Skąd wiesz?”. „Mert widział, jak twoja mama daje ci obrusy”. „Nie mów o tym nikomu. Niech to zostanie między nami”.
Nagle do klasy wbiega dwóch chłopców i proszą Taylana na boisko, by z nimi pograł. Kiedy wszyscy chłopcy wychodzą, do Elif pochodzi wściekła Beril. „Jesteś kłamcą! To ty powiedziałaś Mertowi? Zrobiłaś to celowo!” – grzmi Beril. „Nie, nic mu nie powiedziałam” – zaprzecza Elif. – „Sam zobaczył”. „Ośmieszyłaś mnie!”. „Naprawdę o niczym nie wiedziałam”. „Ty nie jesteś dobrą dziewczynką, mnie nie możesz oszukać!”. Beril chwyta oranżadę, którą Elif dostała od Taylana i wyrzuca ją do kosza! „Jeszcze się policzymy!” – grozi Beril i opuszcza salę.
Akcja wraca do szwalni. „Melek, proszę, nie odchodź” – mówi Aysel. – „Nie tak łatwo o dobre zatrudnienie. Oferta pana Cevahira to dla ciebie wielka szansa”. „Nie, Aysel, już ci o tym mówiłam wczoraj” – przypomina mama Elif. – „Nie mogę już tu dłużej pracować”. „Wszyscy ciebie potrzebujemy i chcemy, żebyś została” – oznajmia Sukriye. „Rozumiem to, ale nie zostanę. To niemożliwe”. „Co to ma być? Jakaś opera mydlana?!” – oburza się Gulay. – „Nawet w telewizji nie widziałam takiej sceny. Off…”. „Melek, proszę cię, zostań z nami” – mówi Aysel.
Cevahir wychodzi ze swojego biura. „Gdzie znajdę drugiego tak dobrego przełożonego?” – pyta mężczyzna. – „Melek, spójrz, nikt nie chce, żebyś odchodziła. Czy może jednak chcecie powrotu Bahrije?”. „Oczywiście, że nie” – odpowiada Aysel. „Melek, proszę, nie odchodź” – odzywa się Sukriye. „Słyszysz, co mówią twoje koleżanki. Zostań” – powtarza Cevahir. „W porządku, ale robię to tylko dla nich” – oznajmia Melek. Tymczasem Umit przyjeżdża do rezydencji Karapinara z butelką wina. „Kupiłeś wino? Z jakiej okazji?” – pyta Arzu. „Mamy, co świętować” – oznajmia mężczyzna. „Co takiego mamy do świętowania?”. „Zgadnij”. „To jest to, o czym myślę? Powiedz mi”.
„Serdar idzie do więzienia. Został oskarżony o defraudację” – oznajmia Umit. „To wspaniała wiadomość!” – cieszy się Arzu i przytula się do mężczyzny. Oboje siadają na kanapie. Umit opowiada po kolei, jak doszło do aresztowania Serdara. „To takie cudowne. Nadal nie mogę w to uwierzyć” – mówi Arzu. „Zrobiłem to dla swojej ukochanej. W końcu będziesz mogła się zemścić”. „Ach, chciałabym zobaczyć twarz Serdara, gdy przybyła policja, by go zatrzymać”. „Gdybyś nie przekazała mi wszystkich informacji, nie byłbym w stanie oskarżyć go o oszustwo”. „Gdyby ciebie tutaj nie było, Serdar uczyniłby moje życie nie do zniesienia. Tak bardzo ci dziękuję, kochanie. Dobrze, że jesteś”.
„Nie ma co przesadzać. Dla mnie to była prosta gra” – stwierdza Umit. „Tak jakbyś miał magiczną różdżkę” – mówi Arzu. – „Już dawno nie czułam się tak szczęśliwa i spokojna jak teraz”. „Zatem wznieśmy toast. Za pozbycie się Serdara!”. Arzu i Umit wznoszą toast. „Teraz kolej na Emiroglu” – mówi kobieta. – „Martwi mnie tylko jedna rzecz. Pieniądze z kredytu hipotecznego. Musimy jakoś im je odebrać”. „Nie myśl o tym teraz. Zaplanowałem już, jak pozbawić ich także pieniędzy” – oznajmia Umit. „Mówisz poważnie? Kochanie, nieustannie mnie zaskakujesz”. Czy Arzu i Umit dopną swego i położą kres rodzinie Emiroglu?
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.