524: Tulay niesie kosz z praniem. Nagle na rękawie jednego ze swetrów męża dostrzega plamkę krwi. Jest tym bardzo zaniepokojona. Tymczasem Erkut przywozi Goncę pod rezydencję Karapinara. „Co my tu robimy?” – pyta dziewczyna. „To jest twój dom. Powiedziałem, że zamierzam cię tu przywieźć” – odpowiada Erkut. „Naprawdę?”. „Tak, to jest twój dom, chociaż tego nie pamiętasz! Dalej, wysiadaj!”. „Ale ty…”. „Gonca, powiedziałem, że to twój dom! Nie mów niczego więcej!”. Gonca wysiada i ze spuszczoną głową zmierza do wejścia rezydencji. „Nie zrobię jej więcej żadnej przysługi” – zarzeka się mężczyzna. – „Koniec z pomaganiem komukolwiek. Czas przywrócić starego Erkuta. Moje sumienie będzie teraz głęboko pogrzebane i nikt go nie wydobędzie. Nikt!”. Mężczyzna odpala auto i odjeżdża.
Akcja przenosi się do firmy, w której pracuje Zeynep. Dziewczyna wchodzi do gabinetu szefa. W rękach niesie bukiet kwiatów. „Przepraszam, kurier przywiózł te kwiaty, ale musiało dojść do pomyłki” – mówi żona Selima. – „Chce pan, bym odesłała te kwiaty do pańskiej żony?”. „Nie ma żadnej pomyłki” – odpowiada Emre. „Co ma pan na myśli?”. „Złożyłem zamówienie na adres biura”. „Ach, już rozumiem. Chce pan zrobić żonie niespodziankę”. Mężczyzna podnosi się z fotela i staje naprzeciwko swojej pracownicy. „Zeynep, zamówiłem te kwiaty tylko dla ciebie” – oświadcza. W tym momencie w firmie pojawia się… Selim. Mężczyzna staje przy biurku, gdzie pracuje jego żona.
„Powiedziałem jej, że przyjdę popołudniu, a ona wyszła bez czekania na mnie” – wzdycha syn Aliye. Kładzie pozew o rozwód na blacie biurka i już ma odchodzić, kiedy nagle do jego uszu dobiegają krzyki żony: „Jak pan śmie?! Co to ma w ogóle znaczyć?! Za kogo mnie pan uważa?!”. „Proszę tego źle nie interpretować. Nie chciałem cię urazić” – tłumaczy szef. „Ale obraził mnie pan! Bardzo mi przykro z powodu pańskiej żony! Dlaczego nie pomyślał pan o niej przed zrobieniem czegoś takiego?!”. „Posłuchaj, pozwól mi wszystko wyjaśnić. Usiądź, proszę…”.
Zeynep ze wściekłością rzuca kwiatami w mężczyznę i krzyczy: „Dość! Wystarczy! Proszę mnie nie dotykać! Nie zamierzam pana słuchać! Jestem w tym miejscu tylko po to, by pracować! Nie wiem za kogo mnie pan bierze, ale się pan myli!”. Dziewczyna raptownie odwraca się na pięcie, chcąc odejść, ale jej szef chwyta ją za ramię. „Zeynep, poczekaj, proszę” – mówi mężczyzna. W tym momencie do gabinetu wkracza Selim i rzuca się na adoratora swojej żony. Uderza go pięścią w twarz, następnie wybiega za Zeynep.
„Nie wiem, co mógłbym powiedzieć” – oznajmia skruszony Selim. – „Chcę, żebyś tylko spróbowała mi wybaczyć”. Akcja przenosi się do firmy Doruklar. Erkut wchodzi do gabinetu prezesa. Z jednej z szuflad wyciąga raport z pożaru. „Od teraz każdy żyje swoim życiem, Arzu” – mówi mężczyzna. – „Nasz sekret zniknie raz na zawsze”. Mężczyzna wyciąga zapalniczkę i podpala dokument. Czy prawda o tym, że to przez Arzu zginęli Kenan i Tugce, nigdy nie wyjdzie na światło dzienne?
Nagle do środka gabinetu wparowuje Veysel. „Tłumaczyłam mu, że nie może tutaj wejść” – oznajmia sekretarka. – „Przepraszam, nie mogłam go powstrzymać”. „W porządku, zostaw nas samych” – mówi Erkut, a kobieta wychodzi. – „Co jest z tobą nie tak? Dlaczego bez pytania wchodzisz do mojego gabinetu?”. „Nie miałem innego wyjścia” – odpowiada mąż Tulay. – „Wiele razy do ciebie dzwoniłem, ale ty nigdy mi nie odpowiedziałeś”. „I dlaczego tak ci spieszno? Czego chcesz?”. „Pieniędzy”. „Wykonałeś już swoją pracę, a ja ci zapłaciłem. Może się mylę?”. „Masz rację”. „No właśnie, więc nie muszę dawać ci niczego więcej”.
„Nie byłbym tego taki pewien” – oznajmia Veysel. „Dlaczego miałbym ci płacić pieniądze za nic?” – pyta Erkut. „Wszystko w tym życiu ma swoją cenę. Moje milczenie także. Jeśli dasz mi to, czego chcę…” – ojciec Murata gestem pokazuje, że będzie trzymał usta na kłódkę. „O czym ty mówisz? Co chcesz powiedzieć?”. „To bardzo proste. Ty mi dasz pieniądze, a ja nie powiem wszystkim, że Arzu jest odpowiedzialna za śmierć Kenana i Tugce, a ty byłeś jej wspólnikiem. I co powiesz?”. Erkut robi wielkie oczy.
Elif i Hakki siedzą na schodkach przed antykwariatem i piją oranżadę. Nagle przy księgarni pojawia się… Kamil, ojciec Hakkiego. Mężczyzna chwyta syna za ramię i pyta: „Gdzie byłeś?! Co ty tu robisz?!”. „Puszczaj mnie…” – prosi przerażony chłopiec. Ojciec silnie chwyta go za ucho. „W tej chwili idziemy do domu!” – krzyczy Kamil. – „Będziesz wiedział, kto jest tu szefem!”. W tym momencie z księgarni wybiega Yusuf i odciąga Hakkiego od ojca. „To znowu tu!” – krzyczy bibliotekarz. – „Powiedziałem ci, żebyś więcej nie wracał! Chcę, żebyś stąd odszedł i nie wracał ponownie! Zrozumiałeś?!”.
Kamil z kieszeni kurtki wyciąga nóż sprężynowy, następnie chwyta Elif i przykłada jej ostrze do szyi! „Oddaj mi Hakkiego albo więcej nie zobaczysz tego bachora” – ostrzega Kamil. „Spokojnie, zachowaj spokój…” – prosi Yusuf. „Co jest z tobą? Hakki to mój syn! Jak śmiesz go ode mnie zabierać?!”. „Chcę go tylko chronić. Jesteś świadomy, jaką krzywdę mu wyrządzasz?”. „Nie interesuj się. To ciebie nie dotyczy. Puść Hakkiego w tej chwili. Jeśli tego nie zrobisz…” – mężczyzna dociska ostrze do szyi Elif. Przerażony bibliotekarz puszcza chłopca. „Proszę, tato, nic jej nie rób. Pójdę z tobą” – oświadcza Hakki.
Akcja przenosi się do firmy Doruklar. „Veysel, przyjacielu, nie idź z tym na policję” – prosi Erkut. – „Jeśli to zrobisz, to nie skończy się dobrze”. „Ja także nie lubię mieć do czynienia z policją w żaden sposób” – oznajmia mąż Tulay. – „Z tego też powodu mam dla ciebie ofertę. Dasz mi pieniądze, a ja niczego nie powiem policji. Co sądzisz?”. Erkut nagle wybucha gromkim śmiechem. „Co cię tak rozbawiło, przyjacielu?” – pyta Veysel. „Czy ty straciłeś rozum? Jak chcesz oskarżyć mnie o coś, nie mając żadnych dowodów? Kompletna amatorszczyzna”.
„Nie rzucam słów na wiatr. Wiem wszystko, co zrobiłeś” – oświadcza Veysel. „Co wiesz? Spójrz – Erkut pokazuje miskę, w której spalił raport z pożaru. – „Teraz wszystkie dowody są popiołem”. „O czym ty mówisz?”. „O tym, że nie istnieje żaden inny raport z pożaru. Wszystko stało się popiołem. Nie istnieje już żaden dowód i nie masz czym mnie szantażować”.
Akcja wraca przed antykwariat. Yusuf każe Hakkiemu wejść do środka. „Spokojnie. Jestem pewien, że możemy osiągnąć porozumienie” – mówi bibliotekarz. „Nie chcę żadnego porozumienia” – oświadcza Kamil, nie opuszczając noża. – „Chcę tylko, żebyś oddał mi mojego syna w tej chwili! Nie będę się powtarzał!”. „Proszę, puść dziewczynkę, a znajdziemy rozwiązanie”. Nagle Elif o chodnik rozbija szklaną butelkę, którą przez cały czas trzymała w rączce. Zdezorientowany Kamil zabiera nóż z jej szyi. W tym momencie rzuca się na niego Yusuf i kilkoma uderzeniami nokautuje go.
Erkut wzywa ochroniarzy do swojego gabinetu, którzy wyprowadzają Veysela na zewnątrz. Ojciec Murata poprzysięga zemstę na swoim dawnym kompanie. Tymczasem Zeynep opuszcza firmę. Selim wybiega za nią i próbuje ją zatrzymać. „Zeynep, mówię do ciebie. Odpowiedz mi, proszę” – odzywa się mężczyzna. – „Poprosiłem cię o wybaczenie. Musimy porozmawiać o tym, co się stało”. „Sam powiedziałeś, że to już koniec” – przypomina Zeynep. – „I dlatego dla mnie to też koniec. Zostaw mnie!”. Dziewczyna odwraca się i odchodzi. Czy kiedyś wybaczy Selimowi?
Arzu i Asuman wracają z zakupów. Gdy przechodzą przez furtkę, dostrzegają czekającą przed drzwiami Goncę. „Co robisz w moim domu?” – pyta Karapinarówna. „Erkut mnie tutaj przywiózł i zostawił” – tłumaczy dziewczyna. „O czy ty do mnie mówisz?”. „Chodzi o to, że Erkut powiedział, że to mój dom”. „Posłuchaj mnie uważnie. Chcę, żebyś wiedziała, że ten dom, ogród i wszystko, co jest tutaj, jest moje!”. „To dlaczego Erkut mi to powiedział?”. „To oczywiste. Powiedział ci te kłamstwa, żeby się ciebie pozbyć. Ale w porządku, skoro już wiesz, że to nie twój dom, możesz iść stąd od razu”.
„Ale ja nie mam dokąd pójść…” – mówi przerażona Gonca. – „Jest też bardzo zimno. Mogę wejść choć na chwilkę i wypić coś ciepłego?”. „Ten dom to nie ośrodek pomocy charytatywnej” – oświadcza Arzu. – „Odejdź stąd i poszukaj sobie innego miejsca”. „Arzu, ale jest bardzo zimno…” – odzywa się Asuman, ale jej szefowa jest nieubłagana. Bierze siostrę Inci za ramię i razem wchodzą do środka, zostawiając zmarzniętą Goncę na zewnątrz. Jak dziewczyna sobie poradzi?
„Chcę, żeby to było jasne” – zwraca się Karapinarówna do swojej służącej. – „Ta kobieta nie postawi więcej nogi w tym domu. Jeśli tak bardzo jest ci jej żal, droga wolna, możesz pójść razem z nią”. „Arzu, proszę cię. Nie widziałaś jak cała drży z zimna?” – pyta Asuman. – „Ona straciła pamięć i nie ma dokąd pójść”. „Nie obchodzi mnie to. Niech sobie pójdzie gdziekolwiek!”. „Ale…”. „Asuman, posłuchaj! Musisz robić zawsze to, co każę! Koniec dyskusji!”.
Arzu sięga po telefon i dzwoni do Erkuta. „Co ty sobie myślisz?! Dlaczego zostawiłeś Goncę pod moim domem?!” – pyta kobieta. „Nie rozumiem, dlaczego masz do mnie pretensje” – oznajmia mężczyzna. – „To też jej dom i ty dobrze o tym wiesz”. „Nie bądź śmieszny. To mój dom i tylko mój!”. „Arzu, nie udawaj. Oboje wiemy, jaka jest prawda”. „Nie obchodzi mnie, co mówisz. Posiadam umowę, na mocy której Gonca zrzekła się wszystkich swoich praw majątkowych. Nie chcę, żeby ta kobieta przychodziła tutaj z jakiegokolwiek powodu. Nie będzie nikogo, kto zabrałby mi majątek, który należy tylko do mnie! Czy to dla ciebie jasne?”. Arzu rozłącza się i mówi ze wściekłością: „Co za idiota!”.
Murat przychodzi do sklepu mężczyzny, którego Veysel jest dłużnikiem. „Proszę pana, wiem, że musimy spłacić zaległy dług, ale prawda jest taka, że na dziś nie jest to możliwe…” – oznajmia chłopak. – „Chcę poprosić o jeszcze kilka dni. Za tydzień moglibyśmy dokonać pewnych płatności. Czy to panu odpowiada?”. „Ale wasz dług został już uregulowany” – odpowiada mężczyzna. – „Nie wiedziałeś?”. „Uregulowany?” – Murat robi wielkie oczy. „Zgadza się”. „To znaczy, że mój tata przyszedł tutaj i zapłacił?”. „Nie, przyszła tutaj pewna młoda dama i zapłaciła”. „Wie pan, kto to był?”. „Pamiętam, że powiedziała mi swoje imię. Zaraz, jak ona się nazywała…? Ach, tak, pamiętam. Ayla”.
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.