525: Murat mówi Tulay, że Ayla spłaciła całe zadłużenie Veysela wobec hurtownika. Kiedy jego ojciec wraca do domu, także chce mu o tym opowiedzieć, jednak on zbywa go twierdząc, że nie ma nastroju do rozmowy. Tulay od razu udaje się za mężem do pokoju. „Veysel, przydarzyło ci się coś złego?” – docieka kobieta. „Nie, jestem tylko zmęczony” – odpowiada mężczyzna. „Veysel, nie próbuj mnie oszukiwać. Widzę, że jesteś czymś mocno przygnębiony. Wiesz, ile razy dziś do ciebie dzwoniłam? I ani razu nie byłeś na tyle wspaniałomyślny, by oddzwonić!”. „Po prostu padła mi bateria w telefonie, dlatego nie mogłem do ciebie zadzwonić”.
„Dla ciebie to takie proste? Ja umierałam ze zmartwienia, a ciebie to w ogóle nie obchodzi!” – grzmi Tulay. Następnie sięga po sweter męża i pokazuje plamkę krwi na jego rękawie. – „Co to ma być? Skąd wzięła się tutaj ta krew?! Możesz mi to wyjaśnić?!”. „Jak z tak błahego powodu możesz robić taką aferę?” – dziwi się Veysel. – „Nie wiem skąd wzięła się ta plama. Mogła powstać zupełnie przypadkowo. Co to ma za znaczenie?”. „Veysel, proszę, powiedz mi prawdę. Nie ukrywaj przede mną, jeśli wpadłeś w jakieś kłopoty”. „Tulay, wystarczy już. Co mam ci powiedzieć? Być może myślisz, że kogoś zabiłem…?”.
„Och!” – wzdycha Tulay, a w jej głosie miesza się oburzenie z przerażeniem. „Nie zrobiłem nic złego!” – zarzeka się mężczyzna. – „Nie wiem, skąd wzięła się ta plama. A ty robisz wszystko, byle tylko mnie oskarżyć. Nie masz do mnie za grosz zaufania!”. Veysel sięga po swoją kurtkę i obrażony na żonę opuszcza dom. „Off! Jak miałem jej powiedzieć, że robiłem to wszystko dla niej?” – pyta siebie mężczyzna. – „Chciałem dać jej tylko swoją najlepszą miłość, ale nie mogę. To hańba żyć w ubóstwie!”. Nagle obok męża Tulay pojawia się dwóch podejrzanych typów. „Dobry wieczór, Veysel. Jak się masz?” – pyta jeden z drabów.
„A wy, co tutaj robicie? Znamy się?” – pyta zaniepokojony ojciec Murata. „My dobrze wiemy, kim jesteś. Teraz nadszedł czas, abyśmy się przedstawili” – oznajmia mężczyzna i zaczyna okładać Veysela pięścią, podczas gdy jego kolega przytrzymuje go, by nie mógł uciec. „Dlaczego… Dlaczego mnie bijecie? Nie zrobiłem nic złego” – mówi mąż Tulay, przyjmując na siebie kolejne ciosy. „Nie wiesz? Wziąłeś od nas pięćdziesiąt pudełek z towarem i nam nie zapłaciłeś! Jesteś złodziejem! Masz trzy dni! Jeśli nie spłacisz swojego długu, umrzesz!”. Mężczyźni rzucają półprzytomnego Veysela na drogę i odchodzą.
Akcja przenosi się do posiadłości Karapinara. W czasie, gdy Arzu bierze kąpiel, Asuman wprowadza Goncę do jednego z pokoi. „Dziękuję. Prawie zamarzłam na śmierć” – mówi wdowa po Serdarze, siadając w fotelu. „W porządku, zaraz poczujesz się lepiej, tylko proszę, nie rób hałasu” – mówi siostra Inci i nakrywa Goncę kocem.
Akcja przenosi się do rezydencji Emiroglu. Melek wchodzi do gabinetu Selima. „Chciałam zapytać, jak wygląda sytuacja między tobą a Zeynep? Zaniosłeś jej papiery?” – pyta kobieta. – „Co ci powiedziała? Mieliście okazję porozmawiać? Zadzwoniłam do niej, żeby ją zapytać, ale nic mi nie zdradziła”. „Coś się dziś stało, kiedy poszedłem ją zobaczyć” – wyznaje Selim. – „I bardzo się wstydzę tego, co zrobiłem…”. „Ale co takiego się stało?”. „Myślę, że straciłem rozum, karmiąc siebie swoimi chorymi wyobrażeniami. I zostawiłem Zeynep samą…”. „Nie rozumiem. Możesz jaśniej?”.
„Szef Zeynep wręczył jej kwiaty, ale ona natychmiast je odrzuciła” – opowiada Selim. „Czy jej nie znasz? Czego innego się spodziewałeś?” – pyta Melek. „Sam jestem na siebie wściekły. Jak mogłem w nią zwątpić? Jak mogłem to zrobić? Ma pełne prawo być na mnie zła. W ostatnim czasie miałem mnóstwo problemów. Sytuacja w firmie i ta historia z Umitem… Zrobię wszystko, co tylko możliwe, aby Zeynep mi wybaczyła. Nie wiem jednak, czy uda mi się to osiągnąć”. „Cóż, musisz dać jej trochę czasu. Czas jest najlepszym lekarstwem na wszystko”. „Mam taką nadzieję…”. Czy Zeynep wybaczy mężowi?
Akcja przenosi się do domu ojca Hakkiego. Kamil siedzi na kanapie i rękach obraca nóż, wpatrując się w niego z szaleństwem w oczach. „Jeszcze się policzymy, bibliotekarzu” – mówi mężczyzna. – „Pokażę ci, gdzie jest twoje miejsce…”. Akcja przeskakuje do następnego dnia. Selim w swoim gabinecie rozmawia przez telefon. „Rozumiem, panie Onurze, ma pan rację” – mówi mąż Zeynep do słuchawki. „Wiesz, że jutro jest ostatni dzień płatności?” – przypomina mężczyzna po drugiej stronie. – „Jeśli nie zapłacisz, spotkasz się z bardzo niepożądaną sytuacją”. „Jestem tego świadomy. Zrobię, co w mojej mocy, by zapłacić wszystko, co jestem winien i pozostać na bieżąco z obecnymi płatnościami”.
„Pamiętaj, jeśli jutro nie uregulujesz oczekującej płatności, bank przejmie w posiadanie twój dom i zrobi to zgodnie z prawem” – ostrzega mężczyzna. Czy Selimowi uda się zdobyć potrzebne pieniądze i ocalić rodzinny majątek? Tymczasem Melek wchodzi do antykwariatu. „Chciałam ci tylko zadać pytanie” – zwraca się kobieta do układającego książki Yusufa. – „Czy ojciec Hakkiego był tu wczoraj?”. Akcja przenosi się do szkoły. Pani Filiz podchodzi do Hakkiego i przykłada rękę do jego czoła.
„Masz gorączkę” – stwierdza nauczycielka. – „Myślę, że powinieneś zostać w domu, abyś mógł odzyskać siły”. „Po prostu nie chciałem ominąć kolejnych lekcji, proszę pani” – odpowiada chłopiec. „Ale jesteś chory, kochanie. Zadzwonię do twojego taty, aby przyszedł po ciebie”. „Tata nie będzie mógł przyjść, ponieważ pracuje. Mogę pójść sam, mieszkam bardzo blisko”. „W porządku, idź. Mam nadzieję, że szybko wyzdrowiejesz”. Hakki pakuje zeszyt do plecaka i opuszcza salę.
Akcja wraca do antykwariatu. „Powiedz mi, ojciec Hakkiego był tutaj czy nie?” – pyta Melek. „Rzeczywiście był tutaj…” – odpowiada Yusuf i w tym samym momencie do antykwariatu wchodzi… Kamil! „Gdzie jest Hakki?!” – pyta mężczyzna. Następnie z kieszeni wyciąga nóż sprężynowy! – „Dalej, odpowiedz mi, gdzie jest mój syn?!”. „W tej chwili wynoś się z mojej księgarni!” – rozkazuje bibliotekarz. „Nigdzie nie odejdę bez mojego syna! Ten chłopiec należy do mnie!”. „Co z ciebie za ojciec?!” – wtrąca się Melek. – „Wykorzystujesz swojego syna i zabraniasz mu chodzić do szkoły!”. „Co cię to obchodzi?! Zamknij się, jeśli nie chcesz, żebym cię zabił!”.
„Wyjdź stąd! Wynoś się!” – powtarza Yusuf. „Posyłasz małego chłopca do pracy i go torturujesz!” – grzmi Melek. – „Czy wiesz, że to przestępstwo?!”. „Mam was oboje serdecznie dość!” – wydziera się Kamil i wykonuje zamach nożem, by ugodzić Melek. Yusuf jednak zasłania kobietę własnym ciałem i ostrze wbija się w jego brzuch! „Co ty zrobiłeś?!” – krzyczy przerażona Melek, pochylając się nad bibliotekarzem. W tym momencie do antykwariatu wchodzi… Hakki! „Wujek Yusuf?” – pyta zdumiony chłopiec, patrząc na leżącego na podłodze mężczyznę.
„Chodź tutaj! Wszystko to przez ciebie!” – Kamil chwyta swojego syna. Melek wstaje i chce do niego podejść. – „Nie zbliżaj się, bo z tobą zrobię to samo!”. Hakki ze swoim ojcem odchodzą. „Dlaczego to zrobiłeś? Ten człowiek chciał mi tylko pomóc!” – oznajmia przyjaciel Elif. „Zamknij usta! To wszystko stało się z twojej winy!” – odpowiada Kamil. „Ale ja niczego nie zrobiłem…”. „Gdybyś nie uciekł z domu, do niczego by nie doszło! Posłuchaj, jeśli temu mężczyźnie przytrafi się coś złego, będzie to twoja wina. Oddam cię w ręce policji i przez resztę życia nie wyjdziesz z więzienia!”.
Akcja wraca do antykwariatu. „Zadzwonię po karetkę” – mówi Melek, wyciągając komórkę. „Nie rób tego” – zabrania Yusuf. – „To nie jest konieczne”. „Ale to może być bardzo niebezpieczne. Doktor powinien zobaczyć tę ranę”. „Nie pójdę do żadnego szpitala” – oświadcza bibliotekarz, podnosząc się z podłogi. Akcja przenosi się do rezydencji Karapinara. Asuman podaje Arzu śniadanie. „Ach, bateria jest już na wyczerpaniu” – mówi Karapinarówna, patrząc w ekran swojego telefonu. – „Pójdę po ładowarkę”. „Nie, nie rób tego. Ja się tym zajmę” – zapewnia Asuman i udaje się na górę. Wchodzi do pokoju, gdzie ukryła Goncę i z szuflady wyciąga ładowarkę.
„Proszę cię, tylko nie hałasuj” – mówi siostra Inci. – „Arzu właśnie miała tu przyjść. Byłabym martwa, gdyby cię zobaczyła”. „W porządku, będę cicho” – obiecuje Gonca. Kamera przenosi się do jadalni. „Asuman, mogłabyś przynieść mi mój płaszcz? Jest bardzo zimno!” – woła Arzu. – „Asuman! Och, wydaje się, że jest głucha! Nie powinnam była chwalić jej za dobre śniadanie. Od razu zrobiła się niesforna!”. Oburzona kobieta wstaje od stolika. Akcja wraca do pokoju na górze. „Nadal niczego nie zjadłaś. Dlaczego?” – pyta Asuman. „Cóż, nie jestem jeszcze głodna” – odpowiada Gonca. „Ostatniej nocy bardzo zmarzłaś. Być może jesteś chora? Zjedz, proszę cię”.
W tym momencie rozlega się dochodzący z korytarza głos Arzu: „Asuman, gdzie jesteś?! Asuman!”. Po chwili drzwi pokoju otwierają się. „Asuman, co ta kobieta tu robi?!” – pyta wściekła Karapinarówna, wbijając mordercze spojrzenie w swoją byłą służącą. „Arzu, ja…” – odzywa się zmieszana siostra Inci. „Czy nie powiedziałam ci, że nie wolno jej wejść do tego domu?!”. „Powiedziałaś…”. „To dlaczego ją tu wpuściłaś?!”. „To nie jej wina…” – odzywa się Gonca. „Zawrzyj gębę!” – wydziera się córka Necdeta. „Arzu, uspokój się, proszę…” – mówi Asuman. „Jak mam się uspokoić?! Jak to możliwe, że mnie nie posłuchałaś?!”. „Ja naprawdę nie miałam złych intencji. Gdybym ją tam zostawiła, ona zmarzłaby na śmierć”.
„Asuman, co jest z tobą?! Dla kogo pracujesz?!” – pyta oburzona Arzu. „Dlaczego nie pozwolisz Goncy tu zostać, dopóki jej sytuacja nie ulegnie poprawie?” – pyta siostra Inci. „Jej sytuacja nie jest moim problemem! Chcę, żeby ta kobieta natychmiast opuściła mój dom!”. „Pozwól jej zostać choć na kilka dni…”. „Asuman, prosiłam cię o coś, a ty zlekceważyłaś mój rozkaz!”. „Arzu, ale…”. „Lepiej w tej chwili pozbądź się jej stąd! Inaczej razem wylecicie z tego domu!”. Wzburzona Karapinarówna opuszcza pomieszczenie. „Co się teraz stanie?” – pyta przerażona Gonca. „Nie wiem. Znajdziemy jakieś rozwiązanie…” – odpowiada bez przekonania Asuman.
Akcja przenosi się do antykwariatu. Yusuf leży na łóżku na zapleczu, a obok niego jest doktor. „Gotowe” – oznajmia lekarz, kończąc opatrywać bibliotekarza. – „Na szczęście twoja rana nie była tak głęboka. W przeciwnym razie musiałbyś trafić do szpitala”. „Na pewno nie ma żadnego problemu? Nie dojdzie do zakażenia?” – dopytuje Melek. „Nie ma takiego zagrożenia. Dokładnie oczyściłem ranę. Jeśli będzie pan przyjmował przepisane leki, nie będzie żadnego problemu”.
Lekarz opuszcza antykwariat, a Melek siada przy łóżku Yusufa. „Czuję się odpowiedzialna za to wszystko” – oznajmia kobieta. „Dlaczego miałabyś tak się czuć?” – pyta bibliotekarz. „To mnie zaatakował ojciec Hakkiego, a ty mnie ochroniłeś”. „To jeszcze nie koniec. Muszę uratować Hakkiego z rąk tego kryminalisty”. „Na razie musisz myśleć o odzyskaniu zdrowia”. Melek opuszcza antykwariat. Słyszy jak stojące przed szwalnią Gulay i Bahrije plotkują na jej temat. Ignoruje je jednak i wchodzi do warsztatu. Tymczasem ojciec Hakkiego ponownie zmusza chłopca do sprzedaży chusteczek na ulicy. Na dodatek zabiera mu czapkę oraz ciepłą kurtkę. Czy chłopiec w końcu uwolni się od swojego ojca?
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.