526: Tulay opatruje rany męża. „Nadal nie rozumiem. Jak mogłeś się przewrócić?” – pyta kobieta. „Kiedy wyszedłem z domu, byłem bardzo zdenerwowany” – opowiada Veysel. – „Poszedłem wypić kilka piw, a kiedy wracałem, musiałem potknąć się o jakiś przedmiot. Upadłem i straciłem przytomność. Kiedy się obudziłem, ledwo mogłem się poruszyć”. „Gdybym nie wywierała na tobie presji, nie doszłoby do tego”. „Nie ma w tym twojej winy. Spokojnie, piękna”. „Dobrze. Przyniosę ci coś do jedzenia” – Tulay odchodzi do kuchni. Murat przybliża się do ojca i szeptem pyta: „Co naprawdę się stało?”.

„Pamiętasz faceta, od którego kupiliśmy trochę rzeczy do kuchni?” – pyta Veysel. „Mahmuta?” – pyta Murat. „Tak. Znalazł dwóch drabów, którzy pobili mnie za to, że nie zapłaciliśmy za towar. Musimy zdobyć pieniądze w jakiś sposób. I Tulay nie może się o niczym dowiedzieć, ponieważ będzie bardzo zła”. Akcja przenosi się do firmy Doruklar. W gabinecie Erkuta jest dwóch drabów. Mąż Asuman pokazuje im zdjęcie Umita i oznajmia: „To jest człowiek, którego szukamy. Nazywa się Umit Koroglu. Chcę, żebyście go natychmiast znaleźli. Nie ważcie się wracać bez niego, rozumiecie?”.

Mężczyźni potakują głowami, zabierają zdjęcie i opuszczają gabinet. „Muszę znaleźć tego człowieka” – mówi do siebie Erkut, siadając w fotelu. – „Veysel sam nie może mi niczego udowodnić, ale na pewno szuka już Umita. Muszę go znaleźć przed nim”. Tymczasem Asuman odprowadza Goncę do drzwi. „Dziękuję za wszystko, co dla mnie zrobiłaś” – mówi wdowa po Serdarze. „Cóż, chciałabym zrobić więcej, ale…” – odzywa się Asuman. „Nie wiń siebie. Nie mogłaś zrobić niczego więcej, spokojnie”. „Nie mogę być spokojna. Co się z tobą stanie? Dokąd pójdziesz?”. „Jakoś dam sobie radę, nie martw się. Jeszcze raz dziękuję za twoją pomoc”.

Gonca odwraca się i chce opuścić teren posiadłości Karapinara, kiedy nagle na podwórku pojawia się jakiś mężczyzna. „Dzień dobry, pani Gonco. Dawno się nie widzieliśmy” – mówi nieznajomy. – „Mówiłaś ostatnio, że wybierasz się w podróż. Przychodzę w sprawie nowego ogrodzenia w ogrodzie. Umówiłem panią na rozmowę z architektem”. „Jakiego ogrodzenia?” – nie rozumie dziewczyna. W tym momencie z rezydencji wychodzi Arzu. Każe Goncy wejść do środka. Następnie zwraca się do mężczyzny: „Pani Gonca jest trochę chora”. „Och, mam nadzieję, że szybko wróci do zdrowia” – mówi przychodzień.

Akcja przenosi się do środka posiadłości. „Przecież już wychodziłam. Dlaczego kazała mi wrócić?” – dziwi się Gonca. „To nieistotne, zapomnij o tym. Co ci powiedział ten człowiek?” – docieka Asuman. „Cóż, zapytał mnie o jakąś wycieczkę. Wydaje się, że mnie zna, ale ja go w ogóle nie kojarzę. Ty go znasz?”. „Znam go, czy nie znam… To nie ma znaczenia”. Do domu wraca Arzu. „Widzę, że zaczęłyście rozmawiać, nie tracąc ani sekundy” – stwierdza Karapinarówna. „Po prostu Gonca zapytała mnie, kim jest ten człowiek” – oznajmia służąca. „Nie powinno to jej interesować. Chciał po prostu porozmawiać z właścicielem domu”.

„W porządku. Lepiej już pójdę” – mówi smutno Gonca. „Nigdzie nie pójdziesz. Zostaniesz ze mną” – postanawia Arzu. „Ale sama powiedziałaś, żebym poszła…”. „A teraz mówię ci, że masz zostać w domu! Dalej, odejdź do pokoju. Oszaleję, jeśli dłużej będę widzieć twoją twarz!”. Gonca spuszcza głowę i odchodzi na górę. „Arzu, naprawdę nie mogę uwierzyć. Zmieniasz swoje zdanie w przeciągu sekundy” – zauważa Asuman. „Mogę robić to, na co mam ochotę! Nic ci do tego! Teraz zmieniłam zdanie i chcę, żeby została. To ciebie wcale nie dotyczy! Ale jeśli zapytasz jeszcze raz, będę musiała z tobą zrobić to samo, co miałam zrobić z nią!”. „W porządku, zamykam już swoje usta…”.

„Posłuchaj mnie, od teraz to ty jesteś odpowiedzialna za Goncę” – oświadcza Karapinarówna. – „Jeśli ona opuści dom, to będzie twoja wina! I jeśli kiedykolwiek zapyta o to, kim była w przeszłości, powiesz jej, że zwykłą służącą. I nadal nią będzie. Czy to zrozumiałe? Zadałam ci pytanie!”. „Tak, zrozumiałam” – potwierdza siostra Inci. „Dobrze, to teraz zobacz, co robi”. Asuman odchodzi na górę. Arzu zaś wygodnie rozsiada się na kanapie i mówi do siebie: „Omal nie popełniłam poważnego błędu. Będzie bezpieczniej, jeśli Gonca zostanie tutaj i będę miała ją na oku. W innym razie ktoś mógłby ją odnaleźć i przypomnieć jej, kim była w przeszłości. Lepiej zatem, żeby była blisko mnie”.

Akcja przenosi się do pokoju na górze. „Więc jestem służącą w tym domu?” – pyta Gonca. „Powiedziałam ci, że tak. Przestań w końcu pytać o to samo” – odpowiada Asuman. „Ale ten człowiek nazwał mnie panią. Dlaczego tak powiedział?”. „Zrobił to, ponieważ jest dżentelmenem”. „Pytał jeszcze o jakieś wakacje. Czy ja miałam gdzieś wyjechać?”. „Cóż, myślę, że zamierzałaś wziąć trochę wolnego”. „Ale wspomniał jeszcze coś o ogrodzeniu w ogrodzie i o tym, że umówił mnie na spotkanie z jakimś architektem”.

„Ach, jestem już zmęczona tymi pytaniami!” – oznajmia poirytowana Asuman. – „Ten mężczyzna na pewno miał na myśli Arzu, a tobie się coś pomyliło”. „Tak myślisz?” – pyta Gonca. „A jakie inne wytłumaczenie mogłoby być?!”. W tym momencie do pokoju wchodzi Arzu. „Widzę, że sobie wesoło rozmawiacie. Proszę w tej chwili zrobić mi kawę” – rozkazuje kobieta. Tymczasem do domu Tulay przychodzi Ayla. Żona Veysela dziękuje jej za spłatę długu męża. W pewnym momencie dziewczyna dostaje mdłości i szybko biegnie do łazienki.

„Ayla, wszystko w porządku?” – pyta Tulay przez drzwi. Kamera przenosi się do środka łazienki. Dziewczyna stoi przed umywalką i mówi do siebie: „Co za przekleństwo, wymioty są coraz częstsze. Muszę działać szybko, inaczej wszyscy zrozumieją…”. „Wszystko w porządku, córko?” – powtarza pytanie Tulay. „Tak, tak, już wychodzę…” – odpowiada dziewczyna. Następnie wyciera twarz ręcznikiem, poprawia włosy i opuszcza łazienkę. W pośpiechu tłumaczy Tulay, że na pewno czymś się zatruła i wychodzi z domu. Co naprawdę dolega dziewczynie?

Elif po szkole przychodzi do antykwariatu. Ma nadzieję zastać tutaj swojego kolegę. Widzi jednak tylko Yusufa, który leży na łóżku na zapleczu. „Gdzie jest Hakki?” – pyta dziewczynka. – „Co się panu stało?”. „Nic, nie musisz się martwić” – odpowiada bibliotekarz. „Wygląda pan na chorego. Czy widział pana lekarz?”. „Tak, to nic poważnego”. „Mam nadzieję, że szybko pan wyzdrowieje. I gdzie jest Hakki? Dlaczego go tutaj nie ma? Czy stało się coś złego?”. „Jego tata… Jego tata go zabrał”. „Ojej! Myślę, że jego tata jest na niego bardzo zły. A jeśli znowu go uderzy? Na pewno nie pozwoli mu wrócić do szkoły”. „Posłuchaj, zrobię wszystko, by Hakki normalnie chodził do szkoły”.

„Tak, ale będzie miał mnóstwo zaległości” – mówi Elif. „Jestem pewien, że pomożesz mu je nadrobić i nie będzie mieć żadnych problemów” – odpowiada Yusuf. Tymczasem Murat, by pomóc ojcu, postanawia zaciągnąć pożyczkę u lichwiarza. „Ile potrzebujesz?” – pyta mężczyzna. „Cóż, siedemdziesiąt pięć tysięcy” – odpowiada chłopak. Lichwiarz zastanawia się chwilę i podaje synowi Veysela dokument. „Co to takiego?” – pyta Murat. „Twoja śmierć” – odpowiada mężczyzna i zanosi się śmiechem. – „Spokojnie, to tylko weksel. Jeśli chcesz pieniądze, musisz go podpisać”. Murat bierze głęboki oddech i składa podpis.

Tymczasem w domu lichwiarza pojawia się… Ayla! „Mój tata jest tutaj?” – pyta dziewczyna. „Tak, ale jest już ktoś u niego” – odpowiada ochroniarz. – „Chce pani herbaty?”. „Poproszę” – dziewczyna odkłada swoją torebkę na fotel. Przez uchylone drzwi zagląda do środka gabinetu i zdumiona widzi, jak Murat pożycza pieniądze od jej ojca. Szybko chowa się za ścianą, by wychodzący z pomieszczenia chłopak jej nie zobaczył i mówi do siebie: „Proszę, proszę… Potrzebujesz pieniędzy i wreszcie tu przyszedłeś, Murat. Jestem bardzo szczęśliwa z tego powodu. Jesteś winien pieniądze mojemu ojcu i to bardzo, ale to bardzo dobra rzecz”.

Akcja przenosi się do szwalni. Melek w kuchni przygotowuje zupę. „Jestem pewna, że ta zupa jest na pewno dla tego dzikusa z księgarni” – mówi Bahrije. „Masz rację” – potwierdza Gulay. „Oczywiście, że tak. Zobaczysz, że zaraz zaniesie ją do księgarni. Ta kobieta może wyglądać jak anioł, ale ja wiem, że jest gorsza od samego diabła”. Słysząc te słowa, Melek rezygnuje z zaniesienia Yusufowi zupy, którą faktycznie przygotowała dla niego.

Akcja przenosi się do antykwariatu. Widzimy Yusufa, który jest już na nogach i zapina swoją koszulę. „Nie mogę tracić więcej czasu” – mówi do siebie mężczyzna. – „Nie mogę pozwolić, by Hakki dłużej przebywał z tym typem. Muszę go znaleźć”. Bibliotekarz zakłada kurtkę i z trudem wychodzi z zaplecza. Jego rana krwawi i bardzo go boli. Gdy jest już przy drzwiach wyjściowych, nagle traci przytomność i upada na podłogę! Akcja wraca do szwalni. Melek w łazience przemywa twarz pod umywalką. „One myślą, że jesteśmy w związku… Jak one mogą mówić takie rzeczy?” – pyta siebie kobieta. – „Nie mogę w to uwierzyć. Nie mogę…”.

W tym momencie do kuchni wchodzi Elif. „Mamo, jesteś tutaj?” – pyta dziewczynka i nagle zauważa zostawiony na blacie talerz z zupą. – „Ach, to na pewno dla pana Yusufa. Mama musiała zapomnieć mu ją zanieść”. Dziewczynka bierze talerz z zupą i chce odejść, ale zatrzymuje ją Cevahir. „Dokąd się wybierasz z tym jedzeniem?” – pyta mężczyzna. „Moja mama przygotowała tę zupę”. „To zjedz ją w kuchni. Po co ją wynosisz?”. „Ponieważ nie jest dla mnie. Jest dla pana Yusufa”.

Dziewczynka mija mężczyznę i wychodzi ze szwalni. „Yusuf jest jak infekcja, która zaatakowała wszystko dookoła” – mówi Cevahir. – „Niech się cieszy póki może, bo przyjdzie w końcu taki dzień, że nawet zupą nie będzie mógł się cieszyć”. Tymczasem Elif wchodzi do antykwariatu. „Panie Yusufie, przyniosłam dla pana…” – odzywa się dziewczynka, ale nagle zaniemawia, widząc leżącego na podłodze bibliotekarza. Szybko odkłada talerz z zupą i pochyla się nad nieprzytomnym mężczyzną. „Panie Yusufie, co się panu stało?!” – pyta przerażona Elif. – „Proszę, otwórz oczy!”. Czy mężczyzna odzyska przytomność?

Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.

Podobne wpisy