577: Selim i Sitare są w restauracji. „W lokalu, w którym pracowałam, Vedat był szanowanym klientem” – oznajmia kobieta. – „Niestety zakochał się we mnie… Na początku nawet mi się to podobało. Był troskliwy i otaczał mnie opieką. Byłam sama i nie mogłam ufać nikomu poza tym człowiekiem. Moje życie nigdy nie było łatwe. Kiedy jesteś sam, jakakolwiek osoba, która się tobą zainteresuje, wydaje się dobra”. „Od jak dawna go znasz?” – pyta Selim. „Jakieś osiem lat, ale kiedyś nie był taki. Czas mijał, a wraz z nim on zaczął się zmieniać. Narastały problemy w jego biznesie. On też nie miał nikogo, byłam jego jedynym przyjacielem. Miał obsesję na moim punkcie”.
„Czy już wcześniej był wobec ciebie agresywny?” – docieka mężczyzna. „Już wcześniej działy się podobne rzeczy, ale nigdy nie posunął się aż tak daleko” – odpowiada Sitare. „Jak ktoś może być agresywny wobec kobiety, którą kocha?”. „Nie wiem. Chciałabym, by wszyscy mieli takie serca, jak ty”. „Powinnaś to zgłosić na policję. W przeciwnym razie nie pozbędziesz się go”. „Myślisz, że nie próbowałam? Robiłam to wielokrotnie, ale zawsze bezskutecznie. Zatrzymali go na dzień lub dwa, a potem wypuścili. Za każdym razem Vedat wychodził coraz bardziej wściekły”. „Musi istnieć sposób, abyś się go pozbyła”.
„Nie ma sposobu, aby się go pozbyć” – oświadcza bez nadziei kobieta. – „Jestem skazana na takie życie. Ale dobrze, nie chcę zajmować ci więcej czasu. Miałabym jeszcze tylko jedną prośbę. Możesz zabrać mnie do hotelu?”. „Oczywiście, ale w hotelu też nie będziesz bezpieczna” – zauważa Selim. „Przywykłam do tego, bez obaw”. „Dobrze, jak sobie życzysz”. W następnej scenie Sitare i Selim jadą już taksówką. „W żadnym hotelu nie będziesz bezpieczna. Mogę cię zabrać do innego miejsca” – proponuje mąż Zeynep. „Żadne inne miejsce nie będzie bardziej bezpieczne niż hotel” – odpowiada pasażerka. – „Poza tym jesteśmy już bardzo blisko”.
Telefon Selima zaczyna dzwonić. To jego żona. „Cześć, kochanie” – mówi mężczyzna do słuchawki. „Jak się masz?” – pyta Zeynep. „Nic mi nie jest, dziękuję. Dzieje się coś?”. „Nie, spokojnie, chciałam tylko zadzwonić. Wrócisz do domu na obiad?”. „Jeszcze nie wiem. Wszystko zależy od ilości klientów”. Akcja przenosi się na farmę. Arzu i Umit stoją przy drzwiach wyjściowych. „Nie mogę uwierzyć, że zostawiasz mnie samą” – mówi kobieta. – „Nadal bardzo się boję z powodu tego węża. Wiesz o tym”. „Przepraszam, ale obiecuję, że wrócę jak najszybciej” – zapewnia Koroglu. – „Dzwoń od razu, gdyby coś się działo”.
Umit całuje żonę i opuszcza rezydencję. Po chwili telefon Arzu zaczyna dzwonić. „Niech to szlag, czego on znowu chce?!” – złości się kobieta, ale odbiera połączenie. – „Nawet nie muszę pytać, czego chcesz, bo wiem to doskonale! Poprosisz mnie o pieniądze, czyż nie?”. „Zgadza się, Arzu” – potwierdza Cevahir. – „Z jakiego innego powodu miałbym do ciebie dzwonić? Gdzie możemy się spotkać?”. „Za kogo się uważasz, żeby rozmawiać ze mną w ten sposób? Jestem twoją wspólniczką, zapomniałeś o tym?”. „O tym właśnie mówię. Ta umowa wcale nie przynosi mi korzyści, choć to ja całe dnie spędzałem w warsztacie”. „Och, doprawdy? Więc powiedz mi, kto spłacił twoje długi?! To ja uratowałam warsztat, inwestując pieniądze w twój biznes!”.
„Posłuchaj mnie dobrze, Arzu” – mówi Cevahir. – „Nikt nie zmuszał cię do zostania moją wspólniczką. Ale w porządku, zakończmy to. Nie chcę więcej tego partnerstwa! Mogę nawet zbankrutować, nie obchodzi mnie to!”. „Nie mówisz poważnie, prawda?” – pyta Karapinarówna. „Nie zostawiasz mi innego wyboru”. „W porządku, nie chcę o takich sprawach rozmawiać przez telefon. Przyjść do mojego domu, to porozmawiamy osobiście”. Akcja przenosi się do rezydencji Necdeta. Asuman wchodzi do pokoju Goncy i widzi, że ta pakuje swoje rzeczy do walizki. „Co ty robisz?” – pyta zaskoczona żona Erkuta.
„Pakuję swoje rzeczy” – odpowiada Gonca. „Ale dlaczego? Dokąd idziesz?” – dopytuje Asuman. – „Odpowiedz, mówię do ciebie! Jeśli odejdziesz, co się stanie z naszym planem? Zostawisz mnie samą w domu?”. „Myślisz, że mogłabym się poddać?”. „Więc co tu robi ta walizka?”. „To właśnie jest część naszego planu, nie martw się. Dzisiaj rozpoczyna się faza druga”. „Faza druga?”. „Zgadza się. Teraz musimy uzbroić się w cierpliwość i postępować właściwie. Nie martw się, wiem, co robię”.
Selim i Sitare stoją przy zaparkowanej przed hotelem taksówce. „Bardzo dziękuję za twoją pomoc” – mówi kobieta. „Nie masz za co” – odpowiada mąż Zeynep. – „Myślę, że nie powinnaś wychodzić przez kilka najbliższych dni”. „Masz rację. Na razie nie pójdę do pracy”. „Gdybyś czegoś potrzebowała, nie wahaj się dzwonić do mnie, proszę”. „Pomimo wszystkich problemów, które ci przysporzyłam, nadal chcesz mi pomagać?”. „Nie mów tak, Sitare”. „W porządku. Bardzo ci dziękuję, Selim. Miłego dnia”. „Tobie również” – Selim wsiada do taksówki i odjeżdża. Czy Vedat pojawi się ponownie w życiu jego znajomej?
Akcja przenosi się na farmę, gdzie właśnie przyszedł Cevahir. „Nikt nie wie, że tu jesteś, prawda?” – pyta Arzu. „Nie, spokojnie” – odpowiada mężczyzna, a następnie zaczyna rozglądać się po salonie, pogwizdując sobie przy tym. – „Muszę powiedzieć, że masz bardzo piękny dom. To nawet nie jest dom, to istny dwór. Sam ogród także jest bardzo imponujący”. „Dziękuję, ale przejdźmy już do rzeczy. To właśnie dlatego zaprosiłam tu ciebie”. „Dobrze, porozmawiajmy o warsztacie. Powiedziałem ci przez telefon, czego potrzebuję, ale powtórzę raz jeszcze. Potrzebne mi są pieniądze dla dobra naszego biznesu. Wiem, że wciąż proszę cię o to samo, ale do kogo miałbym się zwrócić o pomoc, jeśli nie do mojego wspólnika?”.
„Powiedziałam to już wcześniej, nie jestem bankiem” – oświadcza Arzu. „Wiesz, jak poważna jest sytuacja szwalni. Dlaczego robisz problemy?” – pyta Cevahir. – „Czy chcesz, żeby nasz biznes przestał istnieć?”. „Rozumiem, ale…”. „Posłuchaj, działam w tej branży od przeszło dwudziestu lat. Mój warsztat nigdy nie był w tak złej sytuacji. Jeśli mi nie pomożesz, będę zmuszony zamknąć biznes na dobre. Tego właśnie chcesz? Zrobiłem wszystko, o co mnie prosiłaś. Przywróciłem do pracy Melek i podpisałem z nią umowę. Nie możesz traktować mnie w ten sposób”. „W porządku, wystarczy już. Ile pieniędzy potrzebujesz?”.
„Mówisz poważnie?” – Cevahir jest wyraźnie podekscytowany. „Zgadza się, powiedz mi” – potwierdza kobieta. „Myślę, że trzydzieści tysięcy wystarczy”. „To jakiś żart?”. „Nie. Dokładnie tyle potrzebuję”. „Nie myślałam, ze chodzi o taką kwotę. Nie mam nawet tyle gotówki”. Mężczyzna podnosi się z kanapy i zaczyna przechadzać się po salonie, podziwiając wnętrze. „Mówisz, że nie masz gotówki, pani Arzu? To ciekawe, bo mieszkasz w pałacu. Z łatwością zdobędziesz takie pieniądze”. „Co ty myślisz? Że mam pochowane pieniądze we wszystkich pokojach?”. „Proszę tylko o pomoc. Inaczej nasza szwalnia zostanie zamknięta na dobre”.
W tym momencie Arzu przez okno dostrzega, jak na podwórku wchodzi… Umit! „Niech to szlag!” – przeklina kobieta. „Coś jest nie tak?” – Cevahir robi duże oczy. „Pospiesz się! Musisz natychmiast stąd wyjść!”. „Co się dzieje?”. „Umit idzie, nie może cię zobaczyć!”. „Dobra, dobra, nie pchaj mnie tak…”. „Pospiesz się! Szybko!”. Mężczyzna podnosi z kanapy swoją marynarkę. Nie zauważa jednak, jak na podłogę spada jego szal. „Przecież spotkaliśmy się tylko w sprawach biznesowych. Dlaczego tak się zachowujesz?” – pyta Cevahir. W tej samej chwili rozlega się dzwonek do drzwi.
„Błagam cię, idź stąd!” – prosi przerażona Arzu. „Nie, chcę z nim porozmawiać” – oświadcza Cevahir. „Nie gadaj bzdur! Idź!” – powtarza kobieta i siłą zaciąga swojego towarzysza do piwnicy. – „Zostań tutaj i nie waż się odezwać”. Karapinarówna szybko wraca na parter i otwiera drzwi. „Czujesz się dobrze? Wydajesz się jakaś dziwna” – zauważa Umit. „Nie, spokojnie, wszystko jest w porządku…” – zapewnia Arzu. „Miałem bardzo ciężki dzień”. „Och, więc powinieneś pójść do swojego pokoju i odpocząć”. „Nie, kochanie, jestem bardzo głodny. Chcę najpierw coś zjeść”.
„Poczekaj! Nie możesz iść do kuchni…” – kobieta zatrzymuje swojego męża. „Dlaczego?” – pyta zdziwiony Umit. „Ponieważ… Ponieważ przygotowałam dla ciebie niespodziankę”. „Niespodziankę?”. „Tak, ale jeszcze nie jest skończona. Będzie gotowa w przeciągu pół godziny. Weź teraz prysznic i zmień ubranie. Kiedy wrócisz, niespodzianka będzie na ciebie czekać”. Koroglu uśmiecha się, całuje żonę w policzek i odchodzi na górę.
Akcja przenosi się do piwnicy. Cevahir stoi pod drzwiami i próbuje podsłuchać, co dzieje się na górze. „Nie mogę uwierzyć w to, co się teraz dzieje” – mówi do siebie mężczyzna. – „To jakiś absurd! Mam tu się ukrywać, jakbym był jakimś złodziejem? Przyszedłem po prostu porozmawiać o biznesie. Jak długo ta kobieta każe mi tu zostać?”. Akcja przenosi się na górę. Widzimy, jak Umit wchodzi do łazienki. Wtedy Arzu najciszej jak potrafi otwiera drzwi pokoju, a następnie z szuflady wyciąga czerwone pudełko z drogim naszyjnikiem. Zabiera go i udaje się do piwnicy.
„Wreszcie jesteś” – mówi zniecierpliwiony Cevahir. „Weź to i odejdź z mojego domu” – kobieta przekazuje swojemu wspólnikowi pudełko. „Co to takiego?” – mężczyzna zagląda do środka, a na jego twarzy momentalnie pojawia się uśmiech. – „Dobrze, bardzo dobrze”. „To jest warte znacznie więcej, niż ode mnie chciałeś”. „Wystarczy, dziękuję ci bardzo”. „Dobrze, a teraz odejdź z mojego domu. Szybko!”. Arzu odprowadza Cevahira do drzwi, a kiedy mężczyzna odchodzi, oddycha z wielką ulgą.
W następnej scenie widzimy, jak Selim odbiera telefon od Sitare. „Co tam? Wszystko w porządku?” – pyta mężczyzna. „Niezbyt… Bardzo się boję” – oznajmia kobieta. „Dlaczego?”. „W pobliżu hotelu widziałam przyjaciela Vedata. Myślę, że on też mnie widział. W każdej chwili może powiedzieć Vedatowi, że tu jestem. Być może już to zrobił…”. „W porządku, nie bój się. Nie wychodź z hotelu, zaraz tam będę”. Akcja wraca na farmę. Umit i Arzu w jadalni spożywają obiad. „Kochanie, to naprawdę pyszne” – chwali mężczyzna. – „Dziękuję ci, moja miłość”. „Nikt nie oprze się mojemu makaronowi” – odpowiada Arzu.
„Jest pyszny, ale myślę, że trochę brakuje mu soli…” – oznajmia Umit. Jego żona podaje mu solniczkę i w tym samym momencie mężczyzna dostrzega leżący na podłodze szal. – „Arzu, co to takiego?”. „O czym mówisz?” – nie rozumie kobieta. Jej mąż wstaje od stołu i podnosi szal. „Do kogo to należy?” – pyta. „Nie wiem… Nie jest twój?”. „Nie, dlatego właśnie pytam. Wiem też, że nie należy do ciebie” – mężczyzna kieruje przeszywający wzrok na żonę. „Ach, już wiem. Jedna kandydatka na służącą przyszła dziś rano z mężem. To on musiał to zostawić przez przypadek”.
„Więc mówisz, że należy to do męża kobiety, która przyszła tutaj na rozmowę kwalifikacyjną, tak?” – dopytuje Umit, zupełnie nie wierząc w tę historię. „Kochanie, tak właśnie się stało” – potwierdza Arzu. – „Ale nie martw się, mam jej numer i zadzwonię, by odebrała szal”. Akcja przeskakuje do późnego wieczoru. W rezydencji Arzu rozlega się dzwonek do drzwi. „Kto to może być o tej porze?” – zachodzi w głowę kobieta, schodząc na dół. Otwiera drzwi i robi wielkie oczy. Po drugiej stronie stoi bowiem… „Gonca?” – pyta zdumiona Karapinarówna. „Arzu, proszę, wybacz mi” – mówi wdowa po Serdarze, robiąc zatroskaną minę. – „Posłuchaj, nie mam dokąd pójść…”.
Akcja przenosi się do domu Yusufa. „Ach, Selim jeszcze nie wrócił” – wzdycha Aliye. – „Jestem bardzo zmartwiona”. „Nie martw się, na pewno wkrótce przyjedzie” – uspokaja Melek. Do salonu wchodzi Zeynep i oznajmia: „Dziewczynki już smacznie śpią. Były bardzo wyczerpane”. „Zeynep, Selim nie dzwonił do ciebie?” – pyta pani Emiroglu. – „Bardzo martwię się o niego”. „Dzwonił, powiedział, że dziś wróci trochę później. Nie musisz się martwić”. W tym momencie drzwi domu otwierają.
„O, właśnie wrócił” – mówi Zeynep. Po chwili jej mąż faktycznie pojawia się w pokoju gościnnym, lecz nie jest sam. Jest razem z nim… Sitare! Melek, Aliye i Zeynep wstają na równe nogi i z zaintrygowaniem patrzą na nieznajomą. Czy Sitare od teraz będzie mieszkać razem z Emiroglu? Co z Goncą? Czy Arzu przyjmie ją pod swój dach? I co tak naprawdę planuje Gonca?
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.