605: Sitare jest przed firmą Doruklar. Oddzwania do Selima. „Chciałem tylko wiedzieć, czy wszystko z tobą w porządku?” – pyta mężczyzna. „Nic mi nie jest, dziękuję” – odpowiada kobieta płaczliwym głosem. „Na pewno? Twój głos nie brzmi dobrze. Płaczesz?”. „Nie, nie, to tylko alergia”. „Gdzie jesteś? Przyjadę po ciebie”. „Trudno to wyjaśnić… Może spotkajmy się na wybrzeżu?”. „Okej, za dziesięć minut tam będę”. Sitare rozłącza się, a następnie wsiada do taksówki. Erkut swoim samochodem rusza w ślad za nią. Tymczasem Murat zatrzymuje swój skuter przy jakimś przechodniu i pokazuje mu karteczkę. „Szukam tego adresu” – oznajmia. – „Wiesz, gdzie to jest?”.
„Jedziesz w przeciwnym kierunku” – odpowiada nieznajomy. – „Musisz zawrócić i jechać prosto”. „A potem?” – pyta mąż Ayli. „Potem ponownie kogoś zapytaj, ponieważ to miejsce jest daleko stąd”. Akcja przenosi się na wybrzeże. Selim i Sitare siedzą już na ławce. „Dzwoniłem do ciebie wiele razy, ale nie odpowiadałaś” – oznajmia mężczyzna. „Nie mogłam tego zrobić” – tłumaczy kobieta. „Rozumiem. Wszyscy byli zaskoczeni, gdy odeszłaś”. „Musiałam to zrobić. Takie jest życie. Raz jesteś na górze, a raz na dole”. „Gdzie teraz mieszkasz?”. „U jednej przyjaciółki, ale szukam innego miejsca, gdzie mogłabym zamieszkać sama”.
„Sitare, naprawdę nie chciałem, aby tak wyszło” – tłumaczy Selim. „Nie myśl o mnie. Zrobiłeś dla mnie już dość dużo” – stwierdza kobieta. W tym momencie następuje krótkie zbliżenie na ukrywającego się za pobliskim drzewem Erkuta. – „W życiu nikt dla mnie nie zrobił tak dużo, jak ty. Otworzyłeś przede mną swój dom i ochroniłeś przed Vedatem. Czego jeszcze mogłabym chcieć?”. W następnej scenie widzimy, jak Murat otwiera drzwi jakiegoś magazynu. Wchodzi niepewnie do środka i rozgląda się na boki. „Boże, co to za miejsce?” – pyta siebie chłopak. – „Kiedy powiedzieli, że to bardzo ważna przesyłka, myślałem, że jadę w jakieś przyzwoite miejsce”.
Nagle z góry schodzi łysy, brodaty mężczyzna, ubrany w czarny garnitur i czarna koszulę. „Dzień dobry. Przywiozłem tę przesyłkę” – oznajmia syn Veysela. „W porządku. Daj mi ją i poczekaj tutaj” – odpowiada mężczyzna i z paczkami udaje się na górę. Chwilę później wraca. Jest zdenerwowany. – „Przesyłka jest niekompletna!”. „To niemożliwe. Dostałem trzy pudełka”. „Jakie pudełka?! Żartujesz sobie ze mnie?! Miałeś dostarczyć diamenty! Zabrałeś je?!”. „Diamenty?!” – Murat robi duże oczy.
Akcja przenosi się do domku dla służby, gdzie Gonca rozmawia przez telefon. „Dowiedziałam się, że znasz kilka metod na przerwanie ciąży” – mówi dziewczyna do słuchawki. – „Nie, wszystko musi wyglądać zupełnie naturalnie. Nikt nie może podejrzewać, że poronienie zostało sprowokowane”. W tym momencie do domku po cichu wchodzi Arzu i przystawia ucho do drzwi pokoju służącej. „Jedyne, czego chcę, to żeby to dziecko umarło. I to jak najszybciej” – kontynuuje Gonca. – „Ale to nie jest rozmowa na telefon. Spotkajmy się jutro na farmie”. Żona Umita jest przerażona. Kładzie dłoń na swoim brzuchu i szepcze: „Moje dziecko…”.
Selim wraca do domu. Drzwi otwiera mu żona. „Jak minął ci dzień?” – pyta Zeynep. „Jak zawsze pracowicie” – odpowiada mężczyzna i odwiesza swoją kurtkę. „Wyglądasz na bardzo zmęczonego”. „Tak, ruch był bardzo duży. Ale to normalne w Stambule”. „Musisz być głodny. Chcesz, żebym ci coś przygotowała przed obiadem?”. W tym momencie rozlega się dzwonek do drzwi. Siostra Murata otwiera i po drugiej stronie widzi kuriera. „Pani Zeynep Emiroglu?” – pyta mężczyzna. „Tak, to ja”. „Mam dla pani przesyłkę. Proszę tutaj podpisać”. Zeynep składa swój podpis i odbiera zwinięty w rulon arkusz papieru. Okazuje się, że jest to… Plakat z klubu My Rose z wizerunkiem Sitare!
„Selim, co to ma znaczyć?” – pyta zdumiona Zeynep. – „Czy Sitare pracuje w klubie nocnym? Jak to możliwe?”. „Cóż, to…” – mężczyzna nie wie, co odpowiedzieć. „Czyli ona nas okłamała!”. „W porządku, uspokój się…”. „Ale jak to możliwe? Czy ona nie jest pielęgniarką? Przecież sam tak powiedziałeś! Selim, powiedz coś!”. „Tak, ale…”. „Chwileczkę, chwileczkę. Wiedziałeś o tym, prawda?”. „Tak… Tak, ale…”. „Nie wierzę! Naprawdę w to nie wierzę!”.
Roztrzęsiona Arzu opuszcza domek dla służby. „Ona chce skrzywdzić moje dziecko” – mówi wstrząśnięta kobieta. – „Z kim ona rozmawiała? Niech to szlag!”. Akcja przenosi się do pokoju Goncy. „Wszystko już gotowe” – mówi uśmiechnięta służąca. – „Ta kobieta zrobi wszystko, co niezbędne. To koniec. Arzu nie będzie miała żadnego dziecka. Myślała, że może mieć szczęśliwe życie z Umitem i ich dzieckiem. Niedoczekanie!”.
Akcja wraca do domu Yusufa. „Co masz na myśli mówiąc, że musiałeś jej pomóc?!” – wybucha Zeynep. – „Co to ma znaczyć?!”. „Nie słuchasz mnie. Uspokój się, a wszystko ci wyjaśnię” – tłumaczy Selim. „Nie mogę tego pojąć! To się nie mieści w głowie!”. „Zeynep, uwierz mi, że nie planowałem tego…”. „Wspaniale! Wspaniale, że nie planowałeś! Ty i ona okłamaliście całą rodzinę!”. „Dlaczego nie możesz zrozumieć, że nie był to mój plan?”. „Okłamałeś mnie i całą rodzinę! Rozumiem to doskonale!”. „Zeynep, rzeczy nie są takie, jak ci się wydaje. Skłamałem, to prawda, ale musiałem to zrobić”.
„Jak zostałeś zmuszony?! Ktoś przystawił ci pistolet i kazał mnie okłamywać?!” – grzmi córka Veysela. – „Ta kobieta twierdzi, że jest pielęgniarką, śpi z nami pod jednym dachem, spożywa razem posiłki, a ty doskonale wiesz, że nie mówi prawdy!”. „Chciałem wszystko wyjaśnić, kiedy przyprowadziłem ją pierwszego dnia, ale ona weszła mi w słowo i powiedziała, że jest pielęgniarką. Nic nie powiedziałem, bo nie chciałem jej obrazić”. „No jasne, bo łatwiej jest okłamać własną żonę, niż obrazić obcą kobietę!”. „Spróbuj mnie zrozumieć. Po tym, co ona powiedziała, nie mogłem powiedzieć ci prawdy. To moja klientka. Czy miałem jej nie pomóc?”.
„Jasne, pomagaj! Pomaganie jest cudowną rzeczą!” – odpowiada Zeynep. „Posłuchaj, najpierw zawiozłem ją do hotelu” – tłumaczy Selim. – „Tam jednak były mąż ją znalazł, a potem…”. „Potem przywiozłeś ją do domu, gdzie twoja żona jest na tyle głupia, że nie zda sobie z niczego sprawy!”. „Zeynep…”. „Posłuchaj, nie dbam o to, czym zajmuje się ta kobieta. Może pracować w szpitalu, może pracować w klubie nocnym, nie obchodzi mnie to. Ale wiesz, co się liczy? To, że okłamałeś nas wszystkich!”. „W porządku, Zeynep! Nie powtarzaj ciągle tego samego! Powiedziałem sto razy, dlaczego ją tu przyprowadziłem! Musiałem! Zrozum to wreszcie!”.
„Nie rozumiem!” – grzmi dziewczyna. – „Nie rozumiem, jak mogłeś przyprowadzić tutaj dopiero co poznaną kobietę i okłamywać dla niej najbliższych! Mój rozum naprawdę nie może tego pojąć! Kto wie, w ilu jeszcze sprawach kłamałeś?!”. „Nie mów bzdur, Zeynep. Nie posądzaj mnie o coś takiego”. „Mimo, że mnie okłamałeś, nadal uważasz się za świętego! Nie mam nic więcej do dodania!”. Oburzona Zeynep odchodzi do pokoju. W tym samym momencie do domu wracają Aliye, Melek i dziewczynki z zakupów. Selim szybko chowa plakat z Sitare do szuflady.
Akcja przenosi się do firmy Doruklar. Erkut odbiera telefon. „Tak, Nuray?” – mówi do słuchawki. „Kurier dzwonił i kazał panu przekazać, że przesyłka została dostarczona” – informuje sekretarka. „W porządku, dziękuję” – mężczyzna rozłącza się i zadowolony mówi do siebie: „I co teraz zrobisz, panie Selimie. Wpadłeś w wielkie tarapaty”. Akcja przenosi się do magazynu. Murat jest przywiązany do krzesła, a wokół niego chodzi mężczyzna, któremu dostarczył przesyłkę. „Przyjacielu, jestem tylko posłańcem” – tłumaczy chłopak. – „Wykonuję tylko swoją pracę. Nie wiem o żadnych diamentach. Powiedz mi, jak mogłem je ukraść?”. „A kto inni je ukradł? Moja babcia?” – pyta mężczyzna.
„Bracie, błagam cię” – mówi przerażony brat Zeynep. – „Otrzymuję przesyłkę i ją dostarczam na miejsce. To wszystko. Nie wiem, co znajduje się w środku. Proszę cię, mam maleńkie dziecko. To znaczy jeszcze nie, ale wkrótce będę miał. Bracie, nie wiem o żadnych diamentach. Proszę, puść mnie…”. Mężczyzna chwyta związanego chłopaka za brodę i z najbliższej odległości mówi do niego: „Jeśli ukradłeś te diamenty, sam wydałeś na siebie wyrok!”.
Mężczyzna odchodzi do innego pomieszczenia i dzwoni do ojca Ayli. „Latif, to ja, Idris” – oznajmia. „Jak się masz, Idris?” – pyta lichwiarz. – „Mam nadzieję, że nie ma żadnego problemu z dostawą?”. „Jestem bardzo zły…”. „Dlaczego? Kurier nie dostarczył towaru?”. „Dostarczył, ale niekompletny”. „Niekompletny? Jak to możliwe?”. „Nie wiem, Latif. Jedno z pudełek jest uszkodzone i brakuje w nim diamentów. Wątpię w uczciwość tego kuriera…”. „Nie, ten młody chłopak nie mógłby tego zrobić”. „Czy kiedykolwiek do tej pory oszukiwaliśmy się nawzajem. Nigdy. Jeśli ty nie zrobiłeś tego celowo, to tylko ten młody człowiek może być za to odpowiedzialny. Przycisnę go i zaraz zacznie śpiewać”.
„W porządku, puść go” – prosi Latif. – „Ja się nim zajmę”. „Jesteś pewien? Nie spróbuje uciec?” – pyta Idris. „Nie ucieknie, nie martw się. Wynagrodzę ci to”. „Dobra, niech tak będzie. Wypuszczę go” – mężczyzna rozłącza się. Następnie patrzy na swoją dłoń, na której znajdują się diamenty i zaczyna je przeliczać. – „Policzmy, ile ten chłopak mógł ich ukraść? Tyle? Nie, trochę więcej. Myślę, że to wystarczy”. Tymczasem wściekły Selim idzie chodnikiem. „Wszystko przez ten przeklęty plakat” – mówi do siebie. – „Kto mógł go wysłać? No tak, powinienem był się od razu domyślić. Plakat na pewno wysłała Sitare! Zrobiła to, aby się zemścić za to, że kazałem jej się wyprowadzić!”.
Mąż Zeynep chwyta za komórkę i wybiera numer Sitare. Jej telefon jest jednak wyłączony. „Niech to szlag! Oczywiście, że teraz nie odbierze!” – stwierdza wściekły Selim. Tymczasem Murat parkuje skuter przed domem Veysela. Zdejmuje kask i mówi do siebie: „Jak to możliwe, że wpadłem w ten problem? A miała być to taka prosta praca. Musiałem dostarczyć tylko kilka rzeczy. Przecież nie ma nic prostszego, czyż nie?”. Chłopak wyciąga komórkę i wybiera czyjś numer. Nikt jednak nie odpowiada. Rozzłoszczony wchodzi na podwórko. Następuje zbliżenie kamery na jakiegoś mężczyznę, który z ukrycia go obserwuje. Następnie dzwoni do kogoś.
„Murat jest już w domu” – informuje. „Ani na chwilę nie trać go z oczu” – po drugiej stronie rozlega się głos Latifa. „Mam włamać się do domu?”. „Nie, zabierzesz go jutro, jak tylko wyjdzie”. „Jak każesz, szefie”. Akcja przeskakuje do nocy. Arzu budzi się zlana potem. Śniło jej się, że Gonca dusi jej dziecko. „Nie, nie mogę do tego dopuścić” – mówi do siebie Karapinarówna. – „Muszę jak najszybciej rozwiązać problem z Goncą. Najwyższy czas, by ją zatrzymać…”. Czy Arzu pozbędzie się swojej służącej? Czy Selim i Zeynep pogodzą się? Co z Muratem? Czy chłopakowi uda się dowieść swojej niewinności?
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.