907: Policjanci przychodzą do domu Julide. Mama Emirhana i Melek przyjmują ich w pokoju dziennym. „Czy Tulay Simsek jest w domu?” – pyta funkcjonariusz. „Tak, ale jest w złym stanie” – odpowiada Julide. – „Nie może zaakceptować tego, co się stało. Zaprowadziłyśmy ją do jej pokoju i teraz śpi”. „To normalne, potrzebuje czasu. Przejdźmy więc do rzeczy. Wyniki sekcji zwłok są już znane. Zbadany został pocisk, który ugodził ofiarę, ale nie znaleziono na nim żadnych śladów. Oznacza to, że ustalenie sprawcy będzie nieco trudniejsze, ale zrobimy wszystko, co w naszej mocy, by stało się to jak najszybciej”.

„Mam nadzieję, że znajdziecie go i odpowie za to, co zrobił” – mówi Julide. „Oczywiście, ale potrzebujemy waszej pomocy” – oznajmia policjant. – „Czy jest ktoś, kogo podejrzewacie? Czy pan Veysel miał jakichś wrogów?”. Akcja przenosi się do firmy. Tarik rozmawia przez telefon w swoim gabinecie. „Chcę podjąć wszystkie moje pieniądze z konta” – mówi do słuchawki. – „Tak, wszystkie. Tak, dobrze zrozumiałeś. Chcę wypłacić pół miliona dolarów. Przestań zadawać mi pytania i rób, co do ciebie należy! Nie, nie mogę czekać do jutra. Jeśli nie chcesz stracić pracy, wypłacisz mi pieniądze natychmiast! Mam nadzieję, że dobrze się zrozumieliśmy. W porządku, czekam”.

Akcja wraca do domu Julide. „Złodziej, który włamał się do domu, ktoś, z kim pan Veysel miał zatarg, może jakiś dłużnik?” – policjant podpowiada potencjalnych sprawców. – „To może być każdy”. „Cóż, właściwie to…” – odzywa się Melek, jakby zastanawiała się, czy powinna powiedzieć o Tariku. Nagle do salonu wchodzi Tulay. „Dobrze, że przyszliście” – mówi do funkcjonariuszy. – „To ja jestem żoną Veysela”. „Nasze kondolencje” – mówią policjanci. „Panowie zapytali, czy podejrzewamy kogoś” – oznajmia Julide. „Nie, nikt nie przychodzi mi do głowy” – odpowiada Tulay. – „Jesteśmy zwykłymi ludźmi, nie mamy wrogów”.

„Może jednak pan Veysel był z kimś skonfliktowany?” – dopytuje policjant. „Nie ma nikogo takiego” – zapewnia Tulay. – „Proszę, pozwólcie nam przeżyć w spokoju żałobę. Nie chcę w ten sposób wspominać męża. Nie posypujcie moich świeżych ran solą. Niech to wreszcie się skończy. Mój mąż też by tego chciał. Niech spoczywa w pokoju, proszę was”. „Rozumiemy panią, ale doszło do morderstwa. Musimy przeprowadzić dochodzenie. Jeśli kogoś sobie pani przypomni…”. „Dobrze, dam wam znać”. Policjanci opuszczają dom.

W następnej scenie Melek i Julide zostają same w pokoju. „Tulay zasnęła” – oznajmia mama Elif. „Och, gdyby wszystko mogło być inne, kiedy się obudzi” – wzdycha Julide. – „Sposób, w jaki rozmawiała z policjantami…”. „Wiem, dlaczego to zrobiła. Milczała dla mnie, dla nas, aby chronić nas przed tymi złymi ludźmi. Kiedy pomyślę, że wszystko stało się z mojej winy…”. „Nie mów tak, nie jesteś niczemu winna”. „Nie powinnam była przychodzić do twojego domu. Veysel tyle mi mówił, że ci ludzie są na moim tropie. Dlaczego nie pomyślałam, że mogą krzywdzić moich bliskich? To wszystko moja wina. Veysel nie zasługiwał na śmierć”.

„Nikt nie chciał, aby coś takiego się stało” – stwierdza Julide. – „Ale jest coś takiego jak los. Coś, na co nie mamy wpływu. Posłuchaj, to nie jest twoja wina. Nie możesz się obwiniać”. Akcja przenosi się do szpitala. Parla rozmawia przez telefon. „Cześć, tato” – mówi do słuchawki. – „Tak, wszystko dobrze, nie martw się. Pamiętasz, jak ostatnio wspominałam ci o mojej przyjaciółce, która wyjeżdża do Anglii? Tak, chodzi o jej pracę. Czy jest możliwość, żeby to trochę przyspieszyć? Naprawdę? Jesteś najlepszym tatą!”.

Akcja przenosi się do rezydencji. Tarik chodzi po pokoju, coraz bardziej się niecierpliwiąc. Gdy wybrzmiewa dzwonek jego telefonu, momentalnie odbiera połączenie. „Słucham? Tak, to ja” – mówi do słuchawki. „Mam dobre wieści” – oznajmia bankier. – „Przelaliśmy już wszystkie pieniądze na wskazany przez pana rachunek. Jeśli mogę spytać, czy jest jakiś szczególny powód? Nie jest pan zadowolony z naszych usług?”. „Nie, bank nie ma z tym nic wspólnego. Dziękuję, miłego dnia” – Tarik rozłącza się i mówi zadowolony: „Teraz nikt nie będzie mógł dotknąć moich pieniędzy. Ale to dopiero początek. Następne w kolejce jest to, co ty masz, Humeyro. Odbiorę ci wszystko!”.

Tymczasem Mustafie udaje się zlokalizować dom Julide. Szczęśliwym zbiegiem okoliczności w tym samym momencie na podwórko wychodzi Melek. „W końcu cię znalazłem” – mówi stojący po drugiej stronie ulicy mężczyzna. Nagle jego komórka zaczyna dzwonić. – „Tak, pani Macide?”. „Masz jakieś nowości o Melek?” – pyta pani Haktanir. „W końcu ją znalazłem. Mam ją właśnie przed oczami!”. „Dobrze się przyjrzałeś? Jesteś pewny, że to ona?”. „Jestem całkowicie pewien. To ona. Wreszcie ją znaleźliśmy!”.

Mustafa rozłącza się i żwawym krokiem rusza w kierunku domu Julide. Gdy jest już przy samym ogrodzeniu, za jego plecami pojawia się… Riza! Bandzior rękojeścią broni uderza Mustafę w potylicę, a następnie nieprzytomnego zaciąga do samochodu. Niczego nieświadoma Melek wraca do domu. Jakiś czas później ludzie Tarika zatrzymują auto. „Wykonaliśmy świetną robotę” – mówi Dogan, oglądając się na leżącego na kanapie Mustafę. – „Szef będzie z nas zadowolony. Nie czekaj dłużej, zadzwoń do niego”.

Riza wybiera numer do szefa. „Co jest? Znaleźliście tego idiotę?” – pyta Tarik. „Mamy dobre wieści. Złapaliśmy go” – oznajmia bandzior. „Jak to? Kiedy?”. „Był już przed domem Melek, a ona na podwórku. Złapaliśmy go w ostatniej chwili. Teraz jest w naszym samochodzie”. „Przed domem Melek? Ale tam była policja w cywilu”. „Spokojnie, szefie, nikt nas nie widział. Co mamy z nim zrobić? Jest nieprzytomny, ale wkrótce się obudzi”. „Zawieźcie go do domu za miastem”. „Mamy go tam zabić?”. „Bez pośpiechu. Poczekajcie, aż ja przyjadę” – Tarik rozłącza się i mówi: „To twój koniec, Mustafo. W końcu twoje poszukiwania dobiegły końca. Odciąłem jedno z twoich skrzydeł, Macide. Zobaczymy, co zrobisz, kiedy odetnę kolejne”.

Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.

Podobne wpisy