911: Akcja odcinka rozpoczyna się w domu, w którym przetrzymywany był Mustafa. Tarik rozsiada się wygodnie na kanapie i telefonuje do Rizy. „Co tam? Zrobiliście jakieś postępy?” – pyta. „Niestety, szefie. Nie ma ani śladu po Melek” – odpowiada drab. „Co to ma znaczyć? Gdzie ona jest? Zapadła się pod ziemię?”. „Cały czas obserwujemy dom, szefie, ale jeszcze nikt nie wyszedł”. „Posłuchaj, jeśli się zagapiliście, a ona w tym czasie wyszła…”. „Bez obaw, mamy cały czas dom na oku. Melek wciąż musi być w środku”. „Dobra, kontynuujcie obserwację. Wiecie, co macie zrobić, gdy tylko ją zobaczycie. Prawdopodobnie postanowiła ukrywać się w środku. Jeśli dalej nie wyściubi nosa na zewnątrz, przystąpimy do innych działań”.
Akcja przenosi się do rezydencji. Melek nakrywa córkę kocem i każe jej odpoczywać. „Wspaniale, Serce. Uratowałaś dziewczynkę, brawo” – mówi z drwiną Vildan. – „Elif, na przyszłość bądź bardziej ostrożna. Serce nie będzie mogła być z tobą przez cały czas, a ja nie będę miała do ciebie tyle zrozumienia. Obie mamy pracę do wykonania i nie możemy zajmować się tobą, księżniczko”. „Przecież nie zrobiła tego celowo” – stwierdza Melek. „Mówisz tak, bo jeszcze jej nie znasz. Łatwo dać się zwieść temu niewinnemu spojrzeniu. Zostaw ją, Serce, czeka nas dużo pracy”.
Vildan opuszcza pokój. Tuż za nią chce wyjść Melek, ale Elif chwyta ją za rękę, zatrzymując. „Nie mów im, że jesteś moją mamą” – prosi dziewczynka. „Serce, chodź!” – rozkazuje Vildan, wracając się do pokoju. Melek rzuca córce krótkie spojrzenie i także opuszcza pokój. Akcja przenosi się do salonu, gdzie właśnie wchodzi Humeyra. „Mamo, masz już jakieś wieści od Mustafy?” – zwraca się do stojącej przy oknie Macide. „Niestety. Nie odbiera nawet telefonu” – odpowiada pani Haktanir, wyraźnie zmartwiona. „To dziwne. Mustafa nigdy tak się nie zachowywał. To nie jest dla niego normalne”. „Mam złe przeczucia. Boję się, że stało się coś złego”.
„Czy był z kimś skonfliktowany? Kiedykolwiek wspominał ci o tym?” – docieka Humeyra. Macide odwraca głowę w stronę okna. – „Mamo?”. „Zapytam cię o coś” – oznajmia pani domu. – „Gdzie jest Tarik? Nie widziałam go nigdzie”. „Cóż, wyszedł… Miał spotkać się z przyjaciółmi, z którymi dawno się nie widział” – okłamuje Humeyra, ukrywając przed matką swoją ostatnią małżeńską kłótnię. Akcja przenosi się do domu Julide. Mama Emirhana oraz Tulay siedzą zmartwione w pokoju dziennym.
„Ach, nadal nie mogę w to uwierzyć” – mówi Julide, trzymając w ręku list pożegnalny od Melek. – „Jak mogła zrobić coś takiego? Poza tym jest teraz sama. Gdzie się podzieje? A jeśli przydarzy jej się coś złego?”. „Nie myśl tak nawet, Julide” – prosi Tulay. „Miasto jest ogromne, a ona nie ma tu nikogo. Ogarnia mnie przerażenie na samą myśl o tym. Zobacz, co napisała. Mogę was przynajmniej uchronić przed dalszym cierpieniem…„. „Zawsze na pierwszym miejscu stawia innych. Poświęca się dla ich dobra. Ale w rzeczywistości jeszcze bardziej nas zmartwiła. Słuchaj, może spróbujesz do niej zadzwonić?”.
„Masz rację, zadzwonię” – Julide sięga po telefon i wybiera numer do Melek. „Halo?” – w słuchawce rozlega się głos mamy Elif. „Melek! Wreszcie słyszę twój głos!” – mówi z ulgą Julide. – „Gdzie jesteś? Umieramy tu ze zmartwienia. Wszystko z tobą dobrze?”. „Nic mi nie jest, nie martwcie się”. „Byłyśmy w ciężkim szoku, kiedy zobaczyłyśmy twój list. Wiele dla nas znaczysz, wróć do nas, proszę”. „Nie proś mnie o to, nie mogę”. „Jak to nie możesz? Powiedz, gdzie jesteś? Pojedziemy po ciebie natychmiast”. „Ja… Jestem w rezydencji. Wszystko ze mną dobrze, nie obawiajcie się”.
„W liście napisałaś, że czujesz się winna, ale nie musisz się tak czuć” – zapewnia mama Emirhana. „To wszystko stało się przeze mnie. Jestem odpowiedzialna za wszystko” – mówi ze zdecydowaniem Melek. – „Gdyby nie było mnie z wami, ci ludzie nie przyszliby, a Veysel byłby żywy”. „To nie jest twoja wina, Melek. Los każdego z nas został już zapisany. Nie obwiniaj się o coś, na co nie masz wpływu”. „Nie czas na takie rozmowy. Porozmawiamy innym razem. Wszystko jest jeszcze bardzo świeże. Dobrze mi jest tutaj. Muszę tu zostać dla waszego bezpieczeństwa”. „Nie musisz!”. „Wiesz, że mam rację. Nie chcę być odpowiedzialna za jeszcze więcej cierpienia. Zrozumcie mnie, proszę. I poza tym… Nie wiem, jak to powiedzieć…”.
Melek chce wyznać przyjaciółce, że odnalazła córkę, ale nagle do pokoju wchodzi Vildan i wbija w nią groźne spojrzenie, oburzona, że nie zajmuje się pracą, tylko rozmowami. „Muszę się rozłączyć. Porozmawiamy wieczorem” – oznajmia Melek i kończy połączenie. Akcja przeskakuje do późnego wieczora. Gdy Vildan zasypia, Elif po cichu wstaje z łóżka i opuszcza pokój. Udaje się do pokoju, który zajmuje jej mama. Podbiega do niej i mocno przytula. „Tęskniłam za tobą, mamo” – mówi dziewczynka. – „Poczekałam, aż ciocia Vildan zaśnie, i przyszłam do ciebie”. „Też za tobą tęskniłam, moja jedyna” – mówi Melek. – „Jesteśmy pod tym samym dachem, a jednak musimy być rozdzielone”. „Gdybyśmy tylko mogły wrócić do starego domu…”.
Tymczasem Sureyya wychodzi z kuchni. Chce wrócić do swojego pokoju, ale nagle słyszy, jak ktoś próbuje otworzyć drzwi. Domyślając się, kto znajduje się po drugiej stronie, sama je otwiera. „Dziękuję ci, Vildan. Chyba musiałem pomylić klucze…” – dopiero teraz Kerem zauważa, że to nie Vildan otworzyła mu drzwi. On i Sureyya przez dłuższą chwilę patrzą na siebie w milczeniu. – „Przepraszam, myślałem, że to Vildan. Dziękuję, że mi otworzyłaś”. „Jak ma się Parla?” – pyta Sureyya. „Cóż, wszystko z nią dobrze. A u ciebie?”. „U mnie też… Dobrze, pójdę do siebie”.
Dziewczyna odwraca się i zmierza w stronę schodów. „Sureyya” – zatrzymuje ją Kerem. Przez chwilę milczy, jakby nad czymś się zastanawiał, i w końcu mówi: „Chciałem życzyć ci dobrej nocy”. „Tobie także dobrej nocy” – Sureyya odchodzi. Gdy jest już w pokoju, siada na łóżku, a jej oczy zachodzą łzami. Akcja wraca do pokoju Melek. Elif leży na kolanach mamy, a kobieta głaszcze ją po włosach. „Jedyna, powiedz mi coś” – prosi Melek. – „Dlaczego muszę ukrywać, że jestem twoją mamą? Dlaczego boisz się Vildan? Jak się tutaj znalazłaś?”. „Ciocia Vildan wcale nie jest taka zła. To wujek Tarik jest dla mnie zły. To on przetrzymuje mnie tutaj siłą”.
„Tarik? Kim on jest?” – docieka Melek. „To mąż cioci Humeyry” – odpowiada Elif. – „Nie wiem dlaczego, ale jest dla mnie bardzo niedobry. Kiedy ciocia Vildan traktuje mnie dobrze, jest na nią zły. Powiedział, że mnie zabije, jeśli stąd ucieknę. Tak bardzo się bałam, że już nigdy cię nie zobaczę”. Elif zaczyna płakać. Melek przytula ją i mówi: „Już dobrze, kochanie. Jestem tutaj, nie płacz. Nikt już nas nie rozdzieli”.
Akcja przeskakuje do następnego dnia. Humeyra wchodzi do salonu i oznajmia: „Mamo, jadę do Parli”. „Pozdrów ją ode mnie” – prosi Macide. – „Tak w ogóle, gdzie jest Tarik? Rano go nie widziałam. Tak wcześnie wyszedł?”. „Tak, wyszedł bardzo wcześnie, bo ma dużo pracy” – okłamuje siostra Kerema, po czym szybko odchodzi. „Nie masz odwagi powiedzieć, że twój mąż nie wrócił na noc do domu. Ach, Humeyro, ach” – wzdycha Macide. Po chwili na jej twarzy pojawia się wyraz zaintrygowania. – „To nie może być przypadek, że Tarik i Mustafa zniknęli w tym samym czasie”.
W następnej scenie Macide jest w gabinecie. „Gdzie jesteś, Tarik? Czy możesz być zaangażowany w zniknięcie Mustafy?” – zachodzi w głowę kobieta. Nagle jej wzrok skupia się na stojącym w kącie sejfie, a w szczególności na włożonym do zamka kluczu. – „Co to ma być? Odkąd ten klucz jest tutaj?”. Zaniepokojona pani Haktanir podchodzi do sejfu i otwiera go. Widząc, że został opróżniony z całej gotówki, wpada w przerażenie.
Tymczasem Melek zakrada się do pokoju Humeyry. „Muszę dowiedzieć się, kim jest ten Tarik” – mówi do siebie. – „Muszę wiedzieć, dlaczego traktuje Elif w ten sposób”. Kobieta z wolna przemieszcza się w głąb pomieszczenia i uważnie rozgląda się dokoła. Zatrzymuje się przy toaletce i podnosi przewróconą ramkę ze zdjęciem. To ślubna fotografia Tarika i Humeyry. Melek od razu przypomina sobie swoje wcześniejsze spotkania z tym mężczyzną. „To on! To ten sam człowiek!” – krzyczy poruszona. – „Morderca Veysela! To on jest odpowiedzialny za całe zło, które nas spotkało!”. Co Melek zrobi z tą wiedzą?
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.