912: Akcja odcinka rozpoczyna się w kuchni. Elif siedzi przy stoliku i jest pochłonięta malowaniem. Nagle do pomieszczenia wchodzi Melek. „Elif, kochanie, musimy szybko iść” – oznajmia kobieta. „Co?” – pyta zdziwiona dziewczynka. „Nie pytaj, idziemy” – Melek bierze córkę za rękę i ostrożnie wychodzą na korytarz. – „Musimy być bardzo cicho. Nie możemy pozwolić, by ktoś nas zobaczył”. Kiedy mama i córka są już przy drzwiach wyjściowych, rozlega się nagle dzwonek do drzwi. „Ktoś przyszedł. Co teraz zrobimy?” – pyta Elif. „Kochanie, weź nasze rzeczy i czekaj na mnie w pokoju, dobrze?”. „Dobrze” – potwierdza dziewczynka i odchodzi.
Melek otwiera drzwi. Po drugiej stronie stoją… policjanci! „Dzień dobry. Czy zastaliśmy panią Macide Haktanir?” – pyta funkcjonariusz. „Oczywiście. Jest w środku, proszę”. Melek zaprowadza policjantów do salonu, gdzie znajduje się Macide. Następnie wraca na korytarz i pyta siebie: „Dlaczego przyjechała policja? Co oni tutaj robią? Nie mogę odejść z Elif, dopóki są tutaj”. Kamera wraca do salonu. „Chodzi o mojego pracownika, Mustafę Unala” – oznajmia Macide. – „Od kilku dni nie mam z nim żadnego kontaktu. Poprosiłam go ostatnio o pewną przysługę. Szukał dla mnie kogoś z rodziny”.
„I zniknął przed zakończeniem zadania?” – pyta policjant. „Dokładnie tak” – potwierdza Macide. – „Poprosiłam go także, by zbadał kilka kwestii dotyczących mojego zięcia Tarika Karakasa”. „Podejrzewasz, że zniknięcie Mustafy Unala może mieć związek z twoim zięciem? Dobrze zrozumiałem?”. „Owszem, ale jest coś jeszcze, co muszę wam powiedzieć. Dziś rano, kiedy weszłam do swojego gabinetu, zobaczyłam, że sejf został opróżniony. A biorąc pod uwagę, że mój zięć także gdzieś tajemniczo przepadł…”. W tym momencie do salonu wchodzi Melek. „Pani Macide, to przyszło do ciebie” – oznajmia mama Elif, trzymając w ręku kopertę. „W porządku, zostaw to tutaj” – mówi pani domu.
Melek kładzie kopertę na stoliku i udaje się w stronę wyjścia. Nim opuszcza salon, do jej uszu dochodzą słowa Macide: „Myślę, że Tarik Karakas zabił Mustafę Unala i zabrał wszystkie nasze pieniądze. Teraz musi być daleko stąd. Dlatego też was wezwałam. Proszę, zróbcie coś”. Kamera robi zbliżenie na Melek. „Ten mężczyzna uciekł” – szepcze do siebie zdumiona kobieta. – „Oprócz Veysela zabił jeszcze jedną niewinną osobę. O Boże…”. Na korytarzu pojawia się Elif. „Mamo, dlaczego po mnie nie przyszłaś?” – pyta dziewczynka. „Nigdzie się nie wybieramy. Zostaniemy tutaj” – oznajmia Melek.
Akcja przenosi się do kryjówki Tarika. Mężczyzna wraca z zakupów. Zdejmuje czapkę z daszkiem oraz ciemne okulary i rozsiada się wygodnie na kanapie. „Ach, jak dobrze. Nie ma Humeyry i nie ma Macide. Zobaczmy, czy ktoś do mnie dzwonił” – mężczyzna wyciąga z kieszeni komórkę. – „Ktoś bardzo się za mną stęsknił. Mam sześć nieodebranych połączeń. Ale przykro mi, droga żono, nie mam teraz czasu się tobą zajmować. Sprawdźmy, co ci idioci zrobili”. Tarik dzwoni do Rizy. „Jak przedstawia się sytuacja?” – pyta. „Szefie, od wczoraj obserwujemy ten dom, ale Melek ani na chwilę nie wyszła” – odpowiada zbir.
„Jak to nie wyszła? Może wam uciekła?!” – pyta Tarik. – „Na pewno przez całą noc nie zmrużyliście oka?”. „Nie, szefie, ani na moment. Inni wychodzili, ale nie Melek” – oznajmia Riza. „Dobra, obserwujcie dalej” – mąż Humeyry rozłącza się i mówi do siebie: „Zobaczymy, jak długo zdołasz się ukrywać. Pewnego dnia w końcu wyjdziesz z tej klatki. I wtedy cię złapię!”. Akcja wraca do rezydencji. Melek i Elif są w kuchni. „Mamo, dlaczego nie wyszłyśmy?” – pyta dziewczynka. „Pamiętasz, jak powiedziałaś, że Tarik był zły, kiedy Vildan dobrze cię traktowała?”. „Tak było. On nie jest dobry, jest bardzo zły. Ciocia Vildan bardzo się go bała, tak samo jak i ja”.
„Dlatego chciałam, byśmy uciekły z tego domu” – tłumaczy Melek. „Ale wciąż tu jesteśmy” – stwierdza Elif. „Ponieważ coś się zmieniło. Dowiedziałam się, że Tarik opuścił dom”. „Naprawdę? Już nigdy tu nie wróci?”. „Nie wróci. Jesteśmy tu teraz bezpieczne i dlatego tu zostaniemy”. „To może pójdziemy odwiedzić Inci? Bardzo się za nią stęskniłam, tak samo za ciocią Tulay i wujkiem Veyselem. Pójdźmy do nich, mamo, proszę cię”. „Kochanie, posłuchaj, wujek Veysel…”. W tym momencie do kuchni wchodzi Vildan. „Och, widzę, że przerwałam wam miłą rozmowę” – odzywa się służąca. – „Świetnie się ze sobą dogadujecie od pierwszego dnia”.
„Cóż, bardzo lubię dzieci…” – tłumaczy Melek. „Widzę to dobrze” – oznajmia Vildan. – „Ale nie czas na to, Serce. Czeka nas dużo pracy, chodź. Trzeba wyprasować koszule pana Kerema”. „W porządku, zaraz się tym zajmę”. Akcja przenosi się do pokoju Macide. Kobieta przypomina sobie, jak córka okłamywała ją ostatnio w sprawie męża. „Ach, Humeyro, moja droga córko” – wzdycha pani Haktanir. – „Kto wie, jak bardzo cierpisz przez tego człowieka. Robisz wszystko, aby mi tego nie pokazać, ale ja wiem, jaka jest prawda. Ach, moje biedne dziecko”.
Tymczasem Humeyra jest w porcie. „Może tego żałuje. Może zrozumiał, że popełnił straszny błąd” – mówi kobieta, wpatrując się w taflę wody. Nagle jej telefon zaczyna dzwonić. – „Tak, mamo?”. „Humeyro, gdzie jesteś?” – pyta Macide. „Eee… Jestem w szpitalu. Powiedziałam ci, że jadę do Parli”. „Tak, ale nie wiedziałam, że zostaniesz tak długo”. „Cóż, Parla jest sama i nudzi się. Nie chciałam jej od razu zostawiać”. „Rozumiem, dobrze zrobiłaś. Na pewno wszystko w porządku, Humeyro? Twój głos jest jakiś inny”. „Wszystko jest dobrze, nic mi nie jest, mamo”. „Skoro tak mówisz, to dobrze. Pozdrów ode mnie Parlę”.
Macide rozłącza się i mówi z przejęciem: „Kiedy dowie się, co się stało, będzie bardzo zdenerwowana. Boże, błagam cię, wskaż mi jakieś wyjście. Spraw, by wszystko ułożyło się dobrze, proszę”. Akcja wraca do kryjówki Tarika. Wzburzony mężczyzna rozmawia przez telefon. „Co to ma znaczyć, że nie możesz?!” – krzyczy do słuchawki. – „Żartujesz sobie ze mnie?! Miałeś zrobić dwa paszporty i to wszystko! Musisz to rozwiązać! Dlaczego to niemożliwe? Chcę, żebyś mi to wyjaśnił!”.
Tarik rozłącza się i siada na kanapie. „Co mam teraz zrobić?” – zachodzi w głowę. – „Zostałem tutaj uwięziony. Nie mam innego wyjścia”. Mąż Humeyry nawiązuje kolejne połączenie. „Potrzebuję numeru do gościa, który zajmuje się przemytem do Grecji. Posłuchaj, musisz być bardzo ostrożny. Nikt nie może dowiedzieć się, jaki mam numer. Czy to jasne?”. Akcja przenosi się do firmy. Do gabinetu Rany przychodzi dwóch policjantów. „Zbieramy informacje od wszystkich pracowników” – oznajmia funkcjonariusz. – „Dlatego przyszliśmy także do pani”. „Rozumiem. W czym mogę wam pomóc?” – pyta kobieta.
„Poszukujemy Tarika Karakasa. Czy wiesz, gdzie aktualnie przebywa?” – pyta policjant. „Nie wiem. Od jakiegoś czasu nie pokazuje się w firmie” – odpowiada Rana. „Czy planował ostatnio jakiś wyjazd w celach prywatnych?”. „O ile mi wiadomo, to nie. Dlaczego mnie o to wszystko pytacie? Czy coś się stało z panem Tarikiem?”. „Nie jesteśmy upoważnieni do udzielania takich informacji. Na jakiej stopie jest pani relacja z panem Tarikiem?”. „Cóż, pracuję w tej firmie od niespełna roku, ale jestem przyjaciółką żony pana Tarika. Z tego powodu znam go nieco lepiej, niż reszta pracowników. Oczywiście pan Tarik jest przede wszystkim moim pracodawcą. Nie jest dla mnie nikim szczególnie bliskim, rozumiecie”.
„Czyli nie rozmawia z nim pani często przez telefon?” – dopytuje policjant. „Ależ skąd” – zaprzecza od razu Rana. – „Czasem dzwonimy do siebie w sprawach zawodowych. Poza tym nie mamy kontaktu telefonicznego”. „W porządku. Dziękuję za poświęcony czas. Jeśli coś sobie pani przypomni, proszę dać nam znać”. „Oczywiście, bez wątpienia tak właśnie zrobię”. Gdy funkcjonariusze odchodzą, Rana zamyka drzwi gabinetu i mówi do siebie: „Tarik, co się dzieje? Dlaczego ci ludzie cię szukają?”. Kobieta sięga po komórkę i wybiera numer kochanka. W słuchawce słyszy tylko automatyczną wiadomość: „Wybrany abonent jest obecnie niedostępny, prosimy spróbować…”.
Rana rozłącza się. „Dlaczego jego telefon jest wyłączony?” – pyta siebie. – „Och, gdybym tylko to wiedziała. Najlepiej będzie, jeśli wyślę do niego wiadomość”. Tymczasem Humeyra jest już w rezydencji. Postanawia porozmawiać z matką i udaje się do jej pokoju. Macide rozmawia właśnie przez telefon i zwrócona do okna nie zauważa nawet przyjścia córki. „Proszę posłuchać, jestem pewna, że mój zięć ma coś wspólnego z tym, co się stało” – mówi do słuchawki. – „Tak, powtarzam, mój zięć Tarik Karakas opróżnił sejf w moim domu i uciekł. Chcę, żeby wszystkie jego rachunki zostały natychmiast zablokowane”.
Macide kończy połączenie, rozłącza się i robi wielkie oczy na widok córki. „Co się dzieje, mamo? Co ty robisz?” – pyta Humeyra, stając naprzeciwko matki. Akcja przenosi się do kryjówki Tarika. Mężczyzna odczytuje wiadomość od Rany: „Policja była w firmie. Wypytywali wszystkich pracowników o ciebie. Gdzie jesteś? W co się teraz bawisz? Czekam, aż do mnie zadzwonisz”. „Niech to szlag, jestem skończony!” – przeraża się mężczyzna. – „Wszystko się skomplikowało. Muszę pilnie spieniężyć akcje Humeyry. Tak szybko, jak to tylko możliwe!”.
Akcja wraca do rezydencji. „Co to znaczy, mamo?” – pyta oburzona Humeyra. – „O co oskarżasz Tarika? Sejf został opróżniony i z góry zakładasz, że zrobił to Tarik, chociaż nie było go w domu?”. „Wiem, że jesteś zła, ale klucz do sejfu posiadają tylko cztery osoby” – stwierdza Macide. – „I dziwnym trafem Tarik od dwóch dni nie wrócił do domu. Kogo mam więc podejrzewać? Wszystko jest jasne”. „Nie wrócił do domu, czyli wziął pieniądze i uciekł? Tak twierdzisz? To na pewno nie sprawka tego twojego Mustafy?”. „Mustafa nie ma z tym nic wspólnego, jestem pewna”.
„Skoro jesteś pewna, że nie zrobił tego Mustafa, to skąd możesz wiedzieć, że zrobił to akurat Tarik?” – pyta Humeyra. – „Naprawdę nie mogę w to uwierzyć, mamo. Okej, Tarik może i popełnił kilka błędów, ale nigdy nie zrobiłby czegoś takiego!”. „Tarik zrobił o wiele więcej!” – oświadcza ze zdecydowaniem Macide. „Co to ma znaczyć? Co dokładnie masz na myśli?”. Akcja przenosi się do firmy. Rana nie może skupić się na pracy i tylko stoi przy oknie, oglądając panoramę Stambułu. Gdy rozbrzmiewa dzwonek jej telefonu, momentalnie odbiera połączenie. „Tarik, gdzie jesteś?” – pyta kobieta. – „Masz jakieś kłopoty? Posłuchaj, przed chwilą była tu policja. Powiedziałam im, że nic nie wiem. Co się dzieje? Ile razy do ciebie dzwoniłam, twój telefon zawsze był wyłączony”.
„Rana, uspokój się” – prosi mężczyzna. „Jak mam się uspokoić? Martwię się o ciebie!” – oświadcza Rana. – „Powiedziałeś, że Humeyra podpisała na siebie wyrok śmierci, a potem nagle przepadłeś. Co się dzieje?”. „Powiem ci wszystko, tylko nie przez telefon. Musimy się pilnie zobaczyć”. „Dobrze, powiedz tylko, gdzie jesteś? Zaraz do ciebie przyjadę”. „Chcę, żebyś kupiła mi nowy numer, to bardzo ważne. Wyślę ci lokalizację w wiadomości, tylko usuń ją od razu po odczytaniu. Aha, zabierz też ze sobą bardzo dużą walizkę”.
Akcja wraca do rezydencji. „Mamo, odpowiedz mi!” – domaga się Humeyra. – „O co jeszcze oskarżasz Tarika?”. „Humeyro, uspokój się. Usiądźmy” – prosi Macide. „Ty od samego początku go nie lubiłaś! Nie chciałaś, żeby został moim mężem! Może gdybyś się tak nie zachowywała, wszystko byłoby teraz inne! Gdybyś tylko ze mną porozmawiała, zanim zadzwoniłaś na policję! Czy nie zasługuję na to?! Co ty próbujesz zrobić?! Jaki jest twój problem?!”. „Moim problemem jesteś ty i twoje dobro”. „Doprawdy? To dlatego oskarżyłaś mojego męża o złodziejstwo?! Po prostu cudownie!”. Wściekła Humeyra wybiega z pokoju i opuszcza dom.
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.