919: Parla podnosi się z łóżka. „Udało mi się! Mogę chodzić!” – mówi szczęśliwa dziewczyna i przechadza się po pokoju. – „To istny cud!”. Nagle zza drzwi dobiega ją głos rozmawiającego przez telefon Kerema. Szybko wraca na łóżko, ponieważ nikt z domowników nie wie o jej wyzdrowieniu. Po chwili do pokoju wchodzi jej narzeczony z dużym pudłem w rękach. „Co jest w tym pudełku?” – docieka Parla. „Cóż, przywiózł je przed chwilą kurier…”. „Nie wierzę. Czy to jest to, o czym myślę? Suknia ślubna?”. Mężczyzna uśmiecha się nieznacznie i potakuje głową. „Bardzo ci dziękuję! Nie mogę opisać, jaka jestem szczęśliwa!” – zakrzykuje Parla, biorąc do rąk pudełko. Otwiera je i w wielkim podekscytowaniu ogląda suknię.
„Jest taką, jaką ją sobie wyobrażałam! Jest cudna!” – dziewczyna zakłada welon. – „Pasuje mi? Nie zdajesz sobie sprawy, jak bardzo mnie uszczęśliwiłeś! Nasz ślub jest coraz bliżej. Z każdym dniem jestem bardziej podekscytowana!”. „Jutro przyjedzie organizator wesela” – oznajmia Kerem. – „Powiedz mu, czego sobie życzysz”. „Nie będziemy wybierać razem?”. „Nie, ty wybierzesz tak, jak uważasz. Teraz muszę już iść, mam pilną pracę”. „W porządku. Miłej pracy, mężu… Powiedziałam mężu? Och, żyję już przyszłością, jak widzisz”. Syn Macide opuszcza pokój. Parla od razu wstaje, przykłada suknię do siebie i przegląda się w lustrze.
„W końcu osiągnęłam swój cel. Kerem jest mój” – mówi dziewczyna. – „Do ślubu nie może się jednak dowiedzieć, że mogę chodzić. Powiem mu dopiero po fakcie”. Nagle do uszu Parli dociera odgłos zbliżających się kroków. Ponownie musi szybko wracać na łóżko. Tym razem do jej pokoju wchodzi Sureyya. „Przyniosłam ci ciasteczka. Dopiero co zostały upieczone” – oznajmia przybyła, kładzie talerzyk na szafce nocnej i dopiero wtedy zauważa pudełko z suknią. „Och, spójrz na moją suknię ślubną. Chcę usłyszeć twoją opinię. Jest piękna, prawda?” – Parla ponownie zakłada welon. – „Widzisz? Powiedz prawdę, czy to mi pasuje?”.
„Wyglądasz naprawdę pięknie” – odpowiada Sureyya, choć nie widać po niej ani cienia entuzjazmu. „Przejrzałam z Keremem cały katalog. Ta suknia nam obojgu najbardziej się podobała. Leżałam na łóżku, kiedy Kerem wniósł tutaj tę ogromną paczkę”. „Na pewno będzie ci pasować”. „Kerem powiedział to samo. Że moja suknia będzie pasować idealnie, że będę wyglądać jak księżniczka… Mnie też bardzo się podoba. Pojechał i kupił mi suknię ślubną. Czy to nie jest słodkie?”. „No nic, do zobaczenia później”. Wyraźnie zasmucona Sureyya opuszcza pokój.
„Nie wiem, jak mogłaś myśleć, że możesz mnie pokonać” – mówi do siebie roześmiana Parla. – „Ty tylko w swoich marzeniach sennych możesz ubrać taką suknię ślubną”. Akcja przenosi się do pokoju Sureyyi. „Boże, jak mam to znieść?” – pyta siebie dziewczyna, ciężko wzdychając. – „Nie mogę dłużej tu zostać i widzieć, jak się pobierają”. Sureyya sięga po telefon i nawiązuje połączenie. „Zamówiłam w waszej agencji bilet lotniczy” – mówi do słuchawki. – „Chciałabym zmienić datę, jeśli to możliwe. Sureyya Demir, lot do Londynu. Zamówiłam bilet na sobotę szesnastego czerwca. Jeśli to możliwe, chciałabym zmienić termin wylotu na czwartek. Nie ma już wolnych miejsc? A w piątek? Tak, piętnastego czerwca. O której godzinie? W porządku, to mi odpowiada”.
Sureyya rozłącza się i mówi: „Przynajmniej wylecę przed godziną rozpoczęcia ślubu”. Akcja przenosi się do kuchni, gdzie znajdują się Melek i Elif. Nagle telefon kobiety zaczyna dzwonić. „To ciocia Tulay” – mówi Melek do córki i odbiera połączenie: „Chciałam do ciebie zadzwonić, kiedy skończę pracę, ale mnie uprzedziłaś”. „To oznacza, że nasze serca są połączone” – stwierdza Tulay. – „Posłuchaj, muszę ci coś powiedzieć. Ja… wyjeżdżam”. „Jak to wyjeżdżasz? Ale wrócisz, prawda?”. „Nie, wyjeżdżam do mojego rodzinnego miasta. Od teraz tam będziemy mieszkać. Dlatego chciałam się z tobą pożegnać”.
„Jestem zaskoczona. Czy twoja decyzja jest ostateczna?” – pyta Melek. „Dużo o tym myślałam. Tak będzie najlepiej, uwierz mi” – przekonuje Tulay. „Mamo, co się stało?” – pyta Elif. „Wygląda na to, że Elif jest przy tobie, słyszałam jej głos. Chcę ją zobaczyć przed odjazdem. I Inci nie może się doczekać spotkania. Wspomina o niej każdego dnia”. „Elif tak samo. Bardzo za wami tęskni”. „Ach, moja słodka. Co więc zrobimy?”. „Co powiesz na przyjście do rezydencji?”. „Tak, tak, niech przyjdą!” – zakrzykuje Elif. „Dobrze, przyjdziemy” – zgadza się Tulay. – „Porozmawiam z Inci i poproszę ją, by zachowała dyskrecję. Wkrótce będziemy u was”.
Akcja przenosi się do magazynu. Tarik odbiera telefon od prawnika. „Mam nadzieję, że masz dla mnie dobre wieści” – mówi mężczyzna. – „Znalazłeś kupca? Świetnie! Czy jest wiarygodny? Cudownie. Nie możemy marnować czasu, przyjedźcie natychmiast. Rozumiem, czekam”. „Co się stało? Co powiedział?” – pyta Rana, gdy jej kochanek kończy rozmowę. „Prawnik znalazł kupca na akcje”. „Och, to wspaniała wiadomość”. „Zgadza się. Niebawem przyjadą, dopełnimy formalności i wyjedziemy”.
Inci i Tulay wchodzą na teren rezydencji. Melek otwiera im drzwi. „Ciocia Melek!” – zakrzykuje Inci i przytula się do kobiety. „Kochanie, tak bardzo się za tobą stęskniłam”. „Ja za tobą też. Gdzie jest siostra Elif?”. „Córko, co ci mówiłam? Musimy być dyskretne” – przypomina Tulay. „Dobrze, będę już cicho, ale tak bardzo się za nią stęskniłam”. „Zabiorę was do ogrodu. Tam będziemy mogły spokojnie porozmawiać”. Akcja przenosi się do pokoju dla służby. Elif układa ubrania w szafie, podczas gdy Vildan wpatrzona jest w ekran telefonu. „Lepiej to składaj” – upomina dziewczynkę Vildan, odrywając wzrok od smartfona. – „Znowu się obijasz, ponieważ nie patrzę!”.
Melek, Inci i Tulay siedzą przy stoliku w ogrodzie. „Byłam zaskoczona, kiedy powiedziałaś, że wyjeżdżacie” – mówi mama Elif. „Mnie też nie było łatwo podjąć tę decyzję” – oznajmia Tulay. – „Gdyby ktoś miesiąc temu powiedział mi, że zostawię wszystko i wrócę do rodzinnej miejscowości, nie uwierzyłabym. Wszystko jednak wywróciło się do góry nogami. Moja decyzja jest ostateczna. Zadbałam o wszystko, mój ojciec na nas czeka. Trochę czasu u niego pomieszkamy, potem znajdę pracę. Wiesz, że będę rodzić zimą”. „Co mam powiedzieć? Powiedziałabym, nie jedźcie, zostańcie, ale… Dobrze cię rozumiem”.
Kiedy Vildan opuszcza pokój, Elif szybko wrzuca ubrania do szafy i niezauważona udaje się do ogrodu. „Inci!” – krzyczy, a po chwili dziewczynki wpadają sobie w ramiona. Obie są bardzo wzruszone, nie widziały się w końcu od tak dawna. Akcja przenosi się do magazynu. Tarik, prawnik oraz kupiec akcji siedzą przy stoliku. „Wszystkie dokumenty dotyczące sprzedaży udziałów są gotowe” – oznajmia prawnik. – „Proszę na nie spojrzeć”. „Wygląda na to, że są w porządku” – mówi mąż Humeyry po przejrzeniu umowy. – „Rozumiem, że płatność w gotówce nie stanowi dla pana problemu?”. „Pieniądze są przygotowane, proszę się nie martwić” – zapewnia kupiec, podnosząc walizkę. „Świetnie. Zatem jak najszybciej dopełnijmy formalności”. Tarik dokonuje sprzedaży akcji, które podstępem odebrał Humeyrze.
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.