925: Pierwszy odcinek piątego sezonu. Kamera pokazuje front domu. W tle słyszymy głos Elif: „W domu otoczonym ogrodem pełnym kwiatów, mieszkała mama, która przez długi czas poszukiwała swojej zaginionej córki. Ciągle się modliła, aby ją znaleźć, ale w żaden sposób jej się to nie udawało. Płakała cały czas, a z każdą jej łzą kwiaty coraz bardziej więdły. Pewnego dnia ktoś zapukał do drzwi. Mama otworzyła i zobaczyła stojącą przed wejściem córkę. Jej oczy momentalnie zapełniły się szczęściem. Znowu zaczęła się uśmiechać, a ogród odzyskał dawne piękno. Mama i córka mocno się przytuliły i nigdy więcej nie rozstały. Od tej pory żyły długo i szczęśliwie”.
Kamera pokazuje Melek, która niesie siatki z zakupami i staje przed bramą domu. Następuje retrospekcja. Widzimy Rizę, który podchodzi do leżących na ziemi Melek i Elif. „Wstawaj” – mówi zbir, chwytając dziewczynkę za ręce. Ta przebudza się nagle i krzyczy: „Mamo! Mamo! Nie zostawiaj mnie, proszę! Pomóż mi!”. „Chodź, jak ci mówię! Nie krzycz, zamknij się!” – rozkazuje bandzior i silnie szarpie Elif, która kurczowo trzymała się mamy, i zaczyna ciągnąć ją w stronę wyjścia z ogrodu. Ta gryzie go w rękę i wraca do Melek. „Dalej, mamo, obudź się! Proszę, dojdź do siebie!” – krzyczy dziewczynka. – „Nie zostawiaj mnie! Proszę, pomóż mi!”.
Melek z trudem podnosi się z ziemi. Trzyma się za bok, gdzie została postrzelona. Sięga po leżącą na trawniku cegłę i zmierza za Rizą, który silnie trzyma jej córkę i ciągnie ją za sobą. Kobieta bierze zamach i uderza bandziora cegłą w tył głowy! Ten pada nieprzytomny na ziemię! Melek obejmuje dziewczynkę i mówi: „Nie bój się, kochanie, jestem z tobą. Szybko, uciekajmy stąd!”. Akcja wraca do teraźniejszości. Melek wchodzi do domu. Jej córka szybko kładzie się na łóżku i udaje, że śpi.
„Elif, moja miłość, czas już wstawać” – mówi kobieta, głaszcząc córkę po włosach. – „Elif, dalej, obudź się”. „Dzień dobry, mamo” – mówi dziewczynka, przeciągając się i udając senność. „Wstań. Śniadanie będzie gotowe za pięć minut. Kupiłam świeży chleb, jeszcze ciepły. Lubisz taki”. Melek opuszcza pokój córki i udaje się do kuchni. Robi wielkie oczy, widząc zastawiony stół. „Nawet herbata jest zaparzona” – mówi zaskoczona. Elif staje obok niej i oznajmia: „Zrobiłam dla ciebie niespodziankę. Podoba ci się?”. „Moja córeczka własnymi rękami przygotowała śniadanie. Jak mogłoby mi się to nie podobać? Ale nie musiałaś tego robić, ja bym się wszystkim zajęła”.
„Bardzo dużo pracujesz i chciałam, byś choć jeden dzień odpoczęła” – mówi dziewczynka. – „Kiedy pójdę do szkoły, nie będziemy mogły jeść razem śniadań”. „Moja jedyna, dziękuję ci” – Melek ujmuje ręce córki. – „Wystarczy, że będziesz dobrze się uczyć, a cały świat będzie mój”. Akcja przenosi się do rezydencji. Macide wchodzi do salonu, gdzie znajduje się jej córka. Pełnym smutku wzrokiem patrzy na świat za oknem. „Dzień dobry, córko” – mówi pani Haktanir. – „Chodź na śniadanie, wszystko jest już gotowe. A potem może wyjdziemy razem na zakupy? Co ty na to?”. „Nie chcę wychodzić na zewnątrz”. „Ale od dawna nigdzie nie wychodziłaś. Zrobiłoby ci to dobrze”.
„Nie chcę, mamo” – powtarza Humeyra. „Córko, czy nie wystarczy już tego?” – pyta Macide. – „Minęło tyle dni, a ty nadal jesteś uwięziona w domu. Wyjdź i pobądź trochę wśród ludzi”. „Czego oczekujesz ode mnie, mamo? Przypomnij sobie, czego doświadczyłam. Spójrz, jak wygląda moje życie”. „Nie mówię, że masz się zachowywać, jakby nic się nie stało. Wiem, że nie wszystko da się zapomnieć, ale mimo to musisz żyć dalej”. „Rozmawiałyśmy o tym już wcześniej. Daj mi spokój, proszę cię”. „Humeyro, nie musisz się bać. Tarik jest w więzieniu. Ten koszmar się skończył. Zapłaci cenę za wszystko, co zrobił. Zgnije w tym miejscu. Za to ty narodziłaś się na nowo. Powinnaś być szczęśliwa i spokojna. Na to właśnie zasługujesz”.
Parla wchodzi do pokoju Kerema, który nadal leży na łóżku. „Kochanie!” – zakrzykuje dziewczyna, niosąc w rękach marynarkę i koszulę. – „Zobacz, która już godzina. No dalej, wstawaj!”. „W porządku, już wstaję” – odpowiada Kerem, przeciągając się. „Zawsze tak mówisz, ale nigdy nie wstajesz od razu” – Parla rozsuwa zasłony, by wpuścić do wnętrza trochę światła. – „Naszykowałam twoje ubranie i położyłam tutaj. Nie wiedziałam, że tak bardzo lubisz spać”. „Parla, nie kłopocz się, zostaw to”. „Kochanie, nie musisz się tak martwić o mnie. Co powiedział doktor? Właśnie to, że wyzdrowiałam. Nagle ozdrowiałam, kiedy padły strzały na weselu. Nie martw się więcej o mnie. Te złe dni należą do przeszłości”.
„To prawda, ale nadal musisz być ostrożna” – mówi Kerem. „Dobrze, będę, ale dzisiaj zrobię wyjątek” – oznajmia Parla. „Dlaczego?”. „No nie mów, że zapomniałeś? Dzisiaj przyjeżdża nowy dyrektor firmy”. „Tak, tak, pamiętam o tym…”. „Więc dlaczego wciąż jesteś w łóżku?” – dziewczyna siada obok Kerema i drapie go po brodzie. „W porządku, już wstaję” – syn Macide szybko podnosi się. „Uważam, że powinniśmy zaprosić pana Mahira na obiad do domu. Chcę, żeby poczuł się częścią naszej rodziny”. „Oczywiście, też o tym myślałem. Dam ci znać, jak już porozmawiam z panem Mahirem”. Parla całuje Kerema w policzek i opuszcza pokój.
Akcja wraca do domu Melek. „Mamo, czy możemy odwiedzić rezydencję?” – pyta Elif. „Córko, wiem, że tęsknisz i bardzo ich kochasz, ale już o tym rozmawiałyśmy” – przypomina Melek. – „Dla nas to miejsce jest bardzo niebezpieczne. Musieliśmy stamtąd odejść. Może tu nie jest idealnie, ale chociaż jesteśmy razem. I zawsze będziemy. Pan Kerem i pani Macide są naprawdę dobrymi ludźmi, ale ich dom jest dla nas niebezpieczny”. Akcja przenosi się do rezydencji. Macide i Humeyra siedzą same przy stole. „Kerem chyba już nie przyjdzie” – mówi pani Haktanir i kieruje wzrok na córkę. – „Moja miłość, jest mi bardzo ciężko, kiedy widzę cię taką. Nie poddawaj się, proszę. Nie wyglądaj tak, jakbyś zrezygnowała z życia. Rozchmurz się trochę”.
„Ta straszna cisza opanowała nasz dom” – kontynuuje Macide. – „Ty i Kerem zamknęliście się w sobie. Myślisz, że mi nie jest ciężko? Nagle całe zło zwaliło się na nas w jednym momencie. Wszystko to, przez co przeszłaś, stan Kerema, zniknięcie Serce i Elif. Vildan też przepadła jak kamień w wodę”. „Przecież ta kobieta zadzwoniła. Powiedziała, że Elif jest z nią” – przypomina Humeyra. Następuje kolejna retrospekcja. Widzimy modlącą się Macide. Nagle telefon kobiety zaczyna dzwonić. Matka Kerem odkłada różaniec i odbiera połączenie.
„Pani Macide, to ja, Serce” – mówi Melek po drugiej stronie. „Serce?! Gdzie ty jesteś, córko?” – pyta pani Haktanir. – „Przepadłaś nagle bez śladu. Elif też nigdzie nie ma. Od wielu dni umieram ze zmartwienia”. „Pani Macide, nie martw się. Elif jest ze mną”. „Z tobą? Co Elif robi z tobą?”. „Ciociu Macide, nie martw się, nic mi nie jest” – mówi Elif, nachylając się do komórki. „Słyszałaś, z Elif wszystko dobrze” – dodaje Melek. „Serce, co się dzieje? Co Elif robi z tobą? Nic z tego nie rozumiem, wyjaśnij mi”. „Pani Macide, w swoim czasie wszystko ci wytłumaczę. Zadzwoniłam po to, żebyś nie martwiła się o Elif”. „Jak mam się nie martwić, Serce? Vildan też wyszła pewnego ranka, nic nie mówiąc, i do tej pory nie wróciła. Musisz wyjaśnić mi, co się dzieje”.
„Pani Macide, zadzwonię do ciebie później” – zapewnia Melek. „Serce, córko, to dziecko nie ma rodziców” – oznajmia Macide. – „W dodatku Vildan gdzieś przepadła. Musisz mi to wyjaśnić, proszę?”. „Przepraszam” – mówi mama Elif i rozłącza się. Akcja wraca do teraźniejszości. „To prawda, rozmawiałam z nią” – potwierdza Macide. – „Ale nadal nie rozumiem, dlaczego odeszły. No nic, usłyszałam jej głos i dowiedziałem się, że wszystko z nimi w porządku. Dzięki Bogu i za to”.
W następnej scenie widzimy idącego przez dzielnicę mężczyznę, który uważnie ogląda znajdujące się w okolicy zabudowania. Nagle zatrzymuje się i wyciąga z kieszeni fotografię. Widać na niej Elif i Melek! Akcja wraca do rezydencji. „Gdzie oni się podziewają?” – pyta Macide, nie mogąc doczekać się przyjścia Kerema i Parli. – „Może jeszcze nie wstali?”. „Nie, wstali. Niedługo tu zejdą, tak mi powiedziała nowa pokojówka” – oznajmia Humeyra. – „Parla nawet zeszła do kuchni i bardzo nakrzyczała na tę kobietę”. „Za co?”. „Za nic. Parla ma w sobie wielką potrzebę rządzenia, wiesz o tym. To i to ma być na śniadanie, w taki i taki sposób podane”.
„Pokojówka nic nie mówi, ale widać, że cierpi” – kontynuuje Humeyra. – „Nawet się jeszcze nie pobrali, a Parla już zachowuje się, jak wielce pani domu. We wszystko wtyka swój nos. A jakim prawem? Jej postawa stała się nie do zniesienia”. „Masz rację, córko, ale jest ważna dla twojego brata”. „Jaka ważna? Zachowuje się tak, jakby była jego żoną. Ktoś musi jej wyjaśnić, że tak nie jest. Nie wiem tylko, czy ja mam to zrobić, czy ty?”. „Humeyra, co chcesz, żebym powiedziała tej dziewczynie?”. W tym momencie do jadalni wchodzą Kerem i Parla. „Co i komu chcesz powiedzieć, mamo Macide?” – pyta Parla i zajmuje miejsce przy stole.
W domu Melek rozlega się pukanie do drzwi. Kobieta otwiera i widzi stojącego przed wejściem właściciela nieruchomości. „Dzień dobry, panie Sedacie” – mówi kobieta. – „Jeśli przyszedł pan z powodu czynszu, to nadal mam czas. Ale proszę się nie martwić, zapłacę wszystko w terminie”. „Zapłacisz, oczywiście, ale nie po to przyszedłem” – odpowiada przybyły. – „Czy przyzwyczaiłaś się już do domu?”. „Tak, dziękuję. Jeśli to wszystko, mam trochę pracy w kuchni”. „Skoro o kuchni mowa, jest pewien problem ze zlewem” – Sedat jedną nogą przekracza próg. – „Przyszedłem właśnie po to, by go rozwiązać”. „Nie ma takiej potrzeby, ze wszystkim sobie radzę”. „Ale po co masz się męczyć? To zajmie tylko kilka minut”.
„Tak jak powiedziałam, mogę z niego korzystać” – oświadcza Melek, zastępując właścicielowi drogę. – „Jeśli zajdzie potrzeba, zadzwonię po mistrza”. „Przecież ja mogę to zrobić. Nie musisz wydawać pieniędzy na próżno. Ale skoro nie chcesz…”. „Pójdę już dokończyć pracę. Do widzenia” – Melek zamyka drzwi. Akcja wraca do rezydencji, gdzie nadal trwa śniadanie. „Pomyślałam, że mówicie o mnie” – oznajmia Parla. – „Ale powiedziałam sobie, że dwie osoby, które najbardziej kocham, nie mogłyby mówić za moimi plecami. Kerem, nałożę ci tego”. „Parla, zostaw, sam to zrobię” – mówi mężczyzna. „Rozmawiałyśmy o jednej z moich przyjaciółek” – oświadcza Humeyra. „Och, Humi, tylko żartuję. Nie ma żadnego problemu. I miło znów cię widzieć przy wspólnym stole”.
„Tak, siostro, też to chciałem powiedzieć. Czy czujesz się lepiej?” – pyta Kerem. „Cóż, tylko tyle, o ile może być lepiej” – odpowiada Humeyra. „Aha, rozmawiałam ze służąca i kazałam jej, by po śniadaniu posprzątała trochę w pokojach” – oznajmia Parla. – „W domu są tylko cztery osoby, a pokoje to istna katastrofa”. „Parla, ja się tym zajmę” – oświadcza Macide. – „Ty się o nic nie martw”. „Oczywiście, że się tym zajmiesz, mamo” – potwierdza Humeyra. – „Ty najlepiej wiesz co i jak powinno wyglądać”. „Humi, proszę cię. Oczywiście, że mama Macide najlepiej zna się na wszystkim. Ja tylko chciałam pomóc”.
„Ty i Kerem nie jesteście jeszcze małżeństwem” – stwierdza Humeyra. – „I dopóki się to nie zmieni, nie zajmuj się tyloma sprawami w domu”. „Dobrze, przystąpmy już do jedzenia” – mówi pani Haktanir. „Kerem, jeśli twoja herbata ostygła, wymienię ci ją” – mówi Parla i sięga po dzbanek. „Zostaw to, Parla. Pokojówka wkrótce przyjdzie” – mówi Kerem. „Parla, czy nie powinnaś bardziej o siebie zadbać?” – pyta Humeyra. – „Dopiero co doszłaś do siebie i nie powinnaś się zbytnio przemęczać”. „Kerem też mi to powiedział z rana. Wiem, że się o mnie martwicie, ale doktor powiedział, że nic mi nie jest”.
„Tak, przeżyłam bardzo trudny okres” – kontynuuje Parla. – „Modliłam się, żeby stał się cud, i ten cud się wydarzył. Teraz od życia oczekuję tylko jednego. Aby moje jedyne marzenie się spełniło. Pragnę tylko poślubić Kerema” – dziewczyna kładzie dłoń na ramieniu ukochanego. „Chciałbym tu z wami jeszcze posiedzieć i porozmawiać, ale wiecie, że dziś przyjeżdża pan Mahir, dlatego muszę już pojechać do firmy” – oznajmia Kerem. Po chwili Humeyra i Macide zostają same przy stole. „Och, zachowanie Parli wprawia mnie w bardzo zły nastrój, mamo” – oznajmia Humeyra. „Mnie też się nie podoba, ale czy nie byłaś dla niej nieco zbyt szorstka?” – pyta pani Haktanir. – „Zaatakowałaś ją nieco za mocno”.
„I dobrze, może się trochę opamięta” – wyraża nadzieję Humeyra. – „Nie jest nawet mężatką, a zachowuje się jak pani domu. Ktoś musi jej powiedzieć, że rzeczy w domu nie będą w ten sposób wyglądać”. „Dobrze, porozmawiam z nią” – oznajmia Macide. „Żal mi Kerema. Z powodu wyrzutów sumienia zaproponował jej małżeństwo, a teraz zobacz, w co się wpakował”. Tymczasem Parla odprowadza ukochanego do drzwi. „Kerem, mój drogi, życzę ci szczęśliwego dnia i żeby wszystko poszło dobrze z panem Mahirem” – mówi dziewczyna. „Do zobaczenia” – mówi mężczyzna i chce odejść. „Zatrzymaj się! Zapomniałeś swojej teczki”. „Ach, dziękuję ci bardzo, Sureyya…”.
Mina Parli momentalnie rzednie. „Przepraszam, ja…” – odzywa się Kerem, chcąc wytłumaczyć swoje przejęzyczenie. „To nie ma znaczenia. Jeszcze się nie przyzwyczaiłeś, że twoja przyjaciółka odeszła tak nagle. Rozumiem cię”. „Nieważne, porozmawiamy później”. „Nie zapomniałeś o czymś?” – pyta Parla i wskazuje palcem na swój policzek. Kerem zbliża się do niej i daje jej całusa na pożegnanie. Gdy odchodzi, dziewczyna mówi do siebie z niezadowoloną miną: „On dalej myśli o Sureyyi!”. Czy Kerem i Parla wezmą ślub? Kim jest tajemniczy mężczyzna, który ze zdjęciem Elif i Melek chodził po dzielnicy? I dlaczego właściciel domu, który wynajmuje Melek, tak bardzo chciał wejść do środka?
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.