952: Jest wieczór. Melek i Elif siedzą na sofie w pokoju dziennym. „Mamo, nawet nie spróbowałaś swojej kawy. Nie smakuje ci?” – pyta dziewczynka. „Oczywiście, że mi smakuje, kochanie”. „Myślałam, że chociaż kawy się napijesz, skoro nic nie jadłaś”. „Dziękuję, kawa dobrze mi zrobi”. Melek kosztuje kilka łyków przygotowanej przez córkę kawy, następnie podchodzi do kredensu i z szuflady wyciąga ostatnie pieniądze, jakie jej zostały. „Moja droga, muszę pójść w jedno miejsce” – oznajmia kobieta. – „Nie będziesz się bała?”. „Nie, mamo. Ale nie rozumiem, dokąd musisz iść o tak późnej porze”. „Nie chcę zostawiać cię samej, ale muszę pójść do miejsca, w którym pracuję i coś oddać. Nie otwieraj nikomu drzwi”.

Melek zakłada torebkę i zmierza do drzwi. Gdy je otwiera, widzi stojącą przed wejściem Figen, która właśnie miała nacisnąć na dzwonek. „Pani Figen? Co tutaj robisz?” – pyta zaskoczona mama Elif. „Oczywiście nie spodziewałaś się mnie tutaj. Dostałam ten adres od kobiety, która poleciła mi ciebie. Dokąd się wybierasz? Włożyłaś moją zaliczkę do kieszeni i chciałaś uciec, tak? Na szczęście cię złapałam!”. „Na litość boską! Szłam właśnie do ciebie, by oddać ci pieniądze. Zobacz.” – Melek wyciąga pieniądze, które zabrała z szuflady. „Jasne, jasne. Masz mnie za głupią?!”.

„Mamo?” – odzywa się Elif, wychodząc z salonu. „Wróć do pokoju, kochanie” – mówi Melek. „Ale mamo…”. „Elif, proszę cię!”. „W ten sposób chcesz ukryć swój wstyd przed córką?” – pyta Figen. – „Niech dziewczynka usłyszy, jaką ma matkę!”. „Proszę pani, to naprawdę nieporozumienie”. „Nie próbuj wymyślać. Chodź tu, córko. Dowiesz się czegoś o swojej matce. Twoja matka jest…”. „Nie powiesz ani słowa więcej!” – zabrania Melek i zwraca się do córki: „Elif, nie będę powtarzać. Wracaj do środka”. Dziewczynka odchodzi ze spuszczoną głową.

„Zabieraj pieniądze i odejdź stąd!” – rozkazuje Melek swojej byłej pracodawczyni i przekazuje jej gotówkę. „Nie próbuj się usprawiedliwiać. Przyszłam po swoje pieniądze. Nie zachowuj się tak, jakbyś miała rację!”. „Jesteś świadoma tego, o co mnie oskarżasz? Powiedziałam, że miałam właśnie oddać ci pieniądze”. „Ale to nie wszystko” – stwierdza Figen po przeliczeniu banknotów. – „Gdzie jest reszta?”. „Jaka reszta?”. „Nie udawaj głupiej. To nie jest cała zaliczka, którą ci dałam”. „Tak, nie jest. Policzyłam cały ten czas, kiedy dla ciebie pracowałam i kiedy znęcałaś się nade mną! Muszę za coś utrzymać moją córkę! Zasłużyłam na te pieniądze!”.

„Zaraz oszaleję!” – mówi oburzona Figen. – „Jeszcze może mi powiesz, że jestem ci dłużna?!”. „Nie, niczego więcej od ciebie nie chcę i nie zamierzam dłużej się kłócić. Proszę cię tylko, żebyś sobie poszła”. „Dobrze, niech tak będzie. Ale wiedz, że rozpowiem wszystkim, jaka z ciebie oszustka! Nie znajdziesz więcej żadnej pracy!”. „Wynoś się stąd!”. Figen odchodzi. Melek zamyka drzwi z hukiem i wraca do salonu. Elif siedzi na sofie i jest bardzo smutna. „Moja miłość, słyszałaś wszystko?” – pyta Melek. – „Przepraszam. Nie chciałam, żebyś słyszała takie słowa o swojej mamie. Nie chciałam, by ta okropna kobieta tu przyszła. Wybacz mi”. „Mamusiu. Moja droga mamusiu” – mówi dziewczynka i przytula się do matki.

Akcja przenosi się do rezydencji. Mahir żegna się z domownikami. „Wszystkim wam bardzo dziękuję. Spędziłem cudowny wieczór” – oznajmia mężczyzna. „Jesteś tu zawsze mile widziany” – zapewnia Macide. – „Cieszę się, że mój syn pracuje z tak wspaniałą osobą. Drzwi tego domu będą dla ciebie zawsze otwarte”. „Dziękuję. Na pewno jeszcze nie raz was odwiedzę.” – Mahir podchodzi do siostry Kerema. – „Pani Humeyro, twoje ręce są ze złota. Dawno nie jadłem tak pysznego jedzenia. Pani Kiymet, tobie też dziękuję. Pewnego dnia koniecznie muszę spróbować twojej gorzkiej kawy”. „Oczywiście. Mam nadzieję, że wkrótce odwiedzisz nas ponownie” – mówi Kiymet.

„Odprowadzę cię” – mówi Kerem i odchodzi wraz z Mahirem. Akcja przenosi się do domu Julide. Kobieta odsłuchuje wiadomość, jaką nagrał jej na pocztę Safak. Jej oczy zachodzą łzami. Akcja przeskakuje do następnego dnia. Elif jest już gotowa do szkoły. Przygotowuje śniadanie, a następnie wchodzi do pokoju mamy, która jeszcze śpi. „Dzień dobry. Zrobiłam śniadanie” – mówi dziewczynka. – „Chodź zjeść”. „Dobrze, pójdę” – odpowiada Melek, nie odrywając głowy od poduszki. „Albo nie wstawaj. Zjesz, jak wstaniesz”. „Kochanie, musisz iść do szkoły. Przygotuj się”. „Już się ubrałam, jestem gotowa. Plecak też spakowałam”. „Odprowadzę cię”. „Nie musisz. Poradzę sobie.” – W tym momencie rozlega się dzwonek do drzwi. – „Nauczycielka przyszła. Mamusiu, to ja idę”.

Elif udaje się do drzwi i otwiera. „Dzień dobry” – mówi stojąca przed wejściem Asli. – „Jesteś gotowa?”. „Tak, jestem. Możemy iść”. „Wygląda na to, że twoja mama wyszła dziś bardzo wcześnie”. „Nie, jest w środku. Śpi”. „Dlaczego? Jest chora?”. „Nie. Wczoraj rzuciła pracę”. „Naprawdę? Dlaczego?”. „Ciocia z domu, w którym pracowała, ją obraziła. Niesprawiedliwie ją potraktowała”. „Bardzo mi przykro. Chciałabym z nią porozmawiać. Czy ona wciąż śpi?”. „Tak, śpi”. „W takim razie porozmawiam z nią innym razem. Chodź, pozwólmy jej odpocząć”.

Julide odprowadza syna do szkoły. „Mamo, dlaczego dzisiaj nie idę do szkoły z nauczycielem Safakiem?” – pyta Emirhan. „Ponieważ ja cię odprowadzam”. „Czy wujek Safak powiedział ci, że jest zajęty?”. „Nie, ale nie możemy go męczyć każdego dnia”. „Dlaczego miałby się męczyć? Chodzimy przecież do tej samej szkoły”. Julide nie odpowiada. W następnej scenie widzimy Elif i Asli, które także idą do szkoły. „Smucisz się, że twoja mama straciła pracę?” – pyta nauczycielka. „Nie. Miała powód, by to zrobić, i myślę, że postąpiła słusznie”. „Masz rację. Poza tym na pewno szybko znajdzie nową pracę. Czym zajmowała się wcześniej?”.

„Pracowała w zakładzie krawieckim, a jeszcze wcześniej miałyśmy swoją restaurację” – odpowiada Elif. – „Zanim mama zaczęła pracować jako sprzątaczka, sprzedawałyśmy ciasteczka”. „Gdzie je sprzedawałyście?”. „W sklepie obok parku. Wujek sklepikarz poprosił o więcej”. „W takim razie możemy zająć się pieczeniem ciasteczek, póki twoja mama nie znajdzie nowej pracy”. „My?”. „Tak, pomogę wam”. „To świetny pomysł, Asli… Przepraszam, nauczycielko”. „Posłuchaj, Elif, od teraz musimy być bardziej ostrożne w szkole. Dyrektor nie może nas zobaczyć”. „Dobrze, ale… Czy coś się stało?”. „Nie, to tylko środek ostrożności. Nawet jeśli to dla nas trudne, nie poddamy się. Ty idź przodem, a ja będę podążać za tobą”.

Elif rusza przed siebie. „Nie mogę zostawić jej samej, gdy ma w sobie tak wielką chęć nauki” – mówi do siebie Asli. – „Elif za wszelką cenę musi zostać w tej szkole”. Tymczasem Leman i Alev wyglądają przez okno i patrzą na sklep. „Dziwne. Dlaczego jeszcze nie otworzyła sklepu?” – zachodzi w głowę matka Safaka. „A może wyprowadziła się z naszej dzielnicy?”. „Och, jakie byłoby to szczęście. Niestety przywarła do mojego syna jak kleszcz i na pewno nie odejdzie. Ale dlaczego jeszcze jej tu nie ma?”. „Nie wiem, może poszła odprowadzić syna do szkoły?”. „I do tego wykorzystuje Safaka. Każdego ranka przyprowadza tu tego bachora, żeby poszedł z Safakiem do szkoły”.

„No jasne!” – zakrzykuje nagle Alev. – „Julide przestraszyła się Tufana i dlatego trzyma się z dala od Safaka”. „Myślisz?”. „Jestem pewna. Ten półgłówek Tufan wykonał swoją pracę. Zobaczysz, że otworzy później sklep, żeby nie spotkać się z Safakiem”. „Mam nadzieję, że jak najszybciej opuści sklep i dom”. „Zniknie z naszego życia. To tylko kwestia czasu”. W następnej scenie Julide jest już w sklepie. Jej myśli skupione są na Safaku, gdy nagle do sklepu wchodzi Tufan. „Mam nadzieję, że moja droga żona nie zapomniała mojego głosu” – mówi mężczyzna. – „Dalej masz to samo przerażone spojrzenie. To oznacza, że niektóre rzeczy się nie zmieniają. Nie możesz mnie zapomnieć, prawda?”.

„Nie boję się ciebie.” – Julide odwraca się do byłego męża i patrzy mu prosto w oczy. „Spójrz tylko na swoją twarz. Jest biała jak kreda. I nogi ci się trzęsą”. „Wyjdź natychmiast z mojego sklepu!”. „Wyrzucasz mnie?”. „Wyjdź lub będzie bardzo nieprzyjemnie!”. „Co takiego się stanie? Zadzwonisz po tego idiotę? Proszę bardzo, zrób to. Chętnie poznam człowieka, który chce ukraść moją rodzinę. Wiem bardzo dobrze, że nic mu nie powiedziałaś”. Następuje retrospekcja. Akcja cofa się do momentu, gdy Safak, nie mogąc skontaktować się z Julide, przyszedł do jej domu. Okazuje się, że wszystko zza ogrodzenia obserwował Tufan.

Akcja wraca do teraźniejszości. „Dobrze zrobiłaś, brawo” – chwali Tufan. – „Strach wskazał ci właściwą drogę”. „Nie boję się!” – powtarza kobieta, jakby próbowała przekonać samą siebie. „Przestań. Nie możesz mnie okłamać.” – Drab przybliża rękę do policzka byłej żony. „Zabieraj tę rękę! Nie dotykaj mnie!”. „Dobrze. Niech na razie będzie tak, jak mówisz. Nadal jest czas, ale… Jeśli ktoś inny zawiesi oko na kobiecie, której nie mogę dotknąć, zakopię go żywcem! Wiedz o tym! Nikt nie będzie miał pojęcia, co się z nim stało. Nie chcesz, żeby do tego doszło, prawda? Znaj granice i milcz. Tak jak dawniej. Ale to dopiero początek. Wszystko ci przypomnę!”.

Tufan opuszcza sklep, wesoło sobie pogwizdując. Leman i Alev obserwują go z okna. Dziewczyna nagle odwraca się. „Dokąd idziesz?” – pyta matka Safaka. „Zdenerwował moją przyjaciółkę. Idę udzielić jej wsparcia”. „Nie nazywaj jej przyjaciółką, bo robi mi się niedobrze. Alev, wcale nie podoba mi się ten plan. To, co robisz, przysporzy nam jeszcze więcej problemów”. Tymczasem Asli i Elif wracają do domu. „Mamo?” – woła dziewczynka, gdy tylko przekracza próg. Nikt jednak nie odpowiada. – „Musiała wyjść”. „A może nadal śpi?” – sugeruje nauczycielka. „Nie sądzę. Nigdy nie spała cały dzień.” – Elif zagląda do pokoju Melek i okazuje się, że ta faktycznie wciąż śpi.

„Zostaw ją, niech odpoczywa” – mówi Asli. „Może w tym czasie zrobimy ciasteczka? Znam przepis. Mama będzie szczęśliwa, kiedy się obudzi”. Akcja przenosi się do sklepu, gdzie właśnie wchodzi Alev. „Widziałam, jak ten typ wychodzi ze sklepu” – oznajmia. – „Bardzo się przestraszyłam i od razu tu przybiegłam. Ten typ już wcześniej tu był. Opowiadałam ci o nim. Wygląda na bardzo niebezpiecznego. Czy wszystko z tobą w porządku?”. „Tak, nic mi nie jest” – odpowiada Julide. „Och, strasznie się wystraszyłam. Serce dosłownie podeszło mi do gardła. Jesteś tu sama, a w okolicy kręcą się różni ludzie. Zadzwoń do mnie, kiedy tylko będziesz potrzebować pomocy. Jesteśmy w końcu przyjaciółkami”.

„Dziękuję ci” – mówi Julide. „Nie ma za co. Ja też jestem tutaj sama. Moi rodzice są w Gonen. Co prawda mam ciocię Leman, ale nie mogę z nią przecież o wszystkim porozmawiać. Powiedz mi, jeśli masz problem. Zrobię wszystko, co w mojej mocy, by ci pomóc. Mogę zostać z tobą, jeśli chcesz”. „Dziękuję. Muszę teraz odebrać Emirhana ze szkoły”. „Dobrze, ucałuj go ode mnie. Do zobaczenia”. W następnej scenie widzimy wracających ze szkoły Emirhana i Safaka. „Stąd mogę już pójść sam” – oznajmia chłopiec. „Jesteśmy już blisko, nie zostawię cię. Pójdziemy do sklepu, jeśli twojej mamy nie ma w domu”. „Dobrze, jak uważasz”. Kamera robi zbliżenie na Julide, w stronę której zmierzają Emirhan i Safak. Chłopiec biegnie do mamy. Wzrok kobiety skupiony jest jednak na kimś innym. Na Tufanie, który znajduje się po drugiej stronie skrzyżowania i w ręku trzyma nóż! Czy mężczyzna zaatakuje Safaka?

Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.

Podobne wpisy