971: Rana wchodzi do swojego gabinetu. Tuż za nią do pomieszczenia wchodzi Mahir. „Przepraszam, nie chciałem cię przestraszyć” – mówi mężczyzna. „Nie możesz mnie przestraszyć” – odpowiada Rana. – „Strach jest dla ignorantów, panie Mahirze”. „Można tak powiedzieć, ale strach ma też swoje dobre strony. Dzięki niemu człowiek jest ostrożny. Wiesz, że dzisiaj jest wielki dzień. Zobaczymy, czy dobrze wykorzystasz nadarzającą się okazję”. „Wszystko będzie w porządku, bez obaw. Zdecydowanie jestem przygotowana do tego spotkania”. „Świetnie. Właściwie chciałem porozmawiać z tobą o czymś innym. To, że pana Kerema nie ma dziś w firmie, to tylko dzięki zaufaniu, którym mnie obdarza. Zostawił cię samą, bo wie, że ja będę sprawował władzę”.

„Co próbujesz powiedzieć?” – pyta kobieta. „Nikt nie może zrozumieć, że jesteśmy po tej samej stronie” – oświadcza dyrektor. – „Dlatego moja pozycja na spotkaniu…”. „Panie Mahirze, możesz się ze mną kłócić, ile tylko chcesz, ale to ja mam władzę. Wydajesz się mądrym człowiekiem i powinieneś był już to rozgryźć. Jesteś dyrektorem w tej firmie, pracujesz za pensję. Ja zaś jestem udziałowczynią, czyli jednym z właścicieli. Dlatego ostatnie słowo należy do mnie, nie do ciebie. Przykro mi, ale nie wygrasz ze mną”. Rana zajmuje miejsce na swoim fotelu i rzuca Mahirowi zwycięskie spojrzenie.

W następnej scenie Rana wzywa do siebie najważniejszych pracowników i rozmawia z nimi na temat dzisiejszego spotkania. Korytarzem przechodzi Asli i zatrzymuje się, słysząc dochodzący z gabinetu głos udziałowczyni: „Spotkanie z Risoftem jest bardzo ważne. Musimy koniecznie zawrzeć tę umowę. Czy to jasne?”. „Co? Risoft?” – pyta zdumiona asystentka. – „Muszę jak najszybciej poinformować o tym pana Kerema”. Tymczasem Kerem i Parla wchodzą do kawiarni. „Ach, hotel jest naprawdę wspaniały” – zachwyca się dziewczyna. – „Ma wszystkie najnowsze technologie i przestronne pokoje. Wybrali dla nas genialne miejsce”.

Narzeczeni zajmują miejsce przy stoliku. „Dlaczego nie wzięłaś udziału w śniadaniu grupowym?” – pyta Kerem. – „Wiedziałaś, że będzie tam tłoczno, prawda?”. „Oczywiście. Posiłek z tyloma ludźmi nie jest komfortowy. Śniadanie tutaj będzie doskonałe. Poza tym spędzimy trochę czasu sami. Czy to źle? Dobrze, wybierzmy coś.” – Dziewczyna sięga po kartę dań. „Ty wybierz, a ja pójdę do łazienki”. Kerem odchodzi. Po chwili komórka, którą zostawił na stole, zaczyna dzwonić. Parla sięga po nią i widzi wyświetlone na ekranie imię Asli. „Dlaczego dzwonisz? Niepotrzebnie zakłócasz nasz spokój!” – mówi i odrzuca połączenie.

Kamera pokazuje Asli. „Muszę za wszelką cenę skontaktować się z panem Keremem” – mówi asystentka i wysyła sms-a do szefa. Kamera wraca do kawiarni. „Odrzucam jej połączenie, a ona wysyła wiadomość! Choć raz poradź sobie bez Kerema!” – mówi oburzona Parla i kasuje sms-a. – „Nie pozwolę nikomu zrujnować nam tego dnia. Nikomu!”. Wkrótce do stolika wraca Kerem. „Złożyłaś już zamówienie?” – pyta syn Macide. „Tak, dla nas obojga. Tak sobie myślę, skoro ten dzień jest tylko dla nas, odłączmy się od reszty świata”. „Co masz na myśli?”. „Wyłączmy nasze telefony. Spędźmy bezstresowy dzień”. „Nie mogę tego zrobić. Gdyby coś stało się w firmie albo w domu… Nie mogę, wykluczone”.

„Na miłość boską, Kerem. Czy ty nie masz prawa odciąć się od wszystkiego i zrelaksować?” – pyta dziewczyna. „Ale Parla…”. „Ale co? Ja też swój wyłączę”. „No nie wiem…”. „Daj spokój, Kerem.” – Parla sięga po telefon narzeczonego i sama go wyłącza. – „I gotowe!”. Akcja przenosi się do dzielnicy. Melek idzie drogą, gdy nagle staje przed nią Sedat. „Przestraszyłem cię? Gdzie idziesz taka zamyślona?” – docieka właściciel domu. „Nie twój interes!” – odpowiada stanowczo kobieta. – „Dlaczego ciągle pojawiasz się przede mną?”. „Ja? A może ty to robisz? To droga, po której chodzę cały czas. Poza tym to miejsce publiczne”.

„Boże…” – wzdycha ciężko Melek i chce odejść. Sedat chwyta ją za ramię i zatrzymuje. Kobieta od razu wyrywa mu się. „Nie zachowuj się tak” – prosi mężczyzna. – „Jeszcze ktoś sobie pomyśli, że cię niepokoję”. „Nie byłby w błędzie”. „Czyli uważasz, że cię niepokoję?”. „Dokładnie tak”. „W takim razie przepraszam. Chcę cię tylko chronić”. „Nie potrzebuję twojej ochrony”. „Doprawdy? Ciekawe co powiesz, kiedy złodziej kręcący się po dzielnicy, wejdzie do twojego domu. Zobaczymy, czy będziesz wtedy taka odważna”. „Jaki złodziej?”. „Nie masz o niczym pojęcia, oczywiście. Włamał się już do wielu domów i wszystko splądrował. Ale nie martw się, twój dom jest bezpieczny. Wystarczy, że zadzwonisz do mnie i powiesz: Drogi Sedacie, sytuacja jest taka i taka… Przybędę w jednej chwili”.

„W takim wypadku zadzwonię na policję, dziękuję za twoją pomoc” – odpowiada Melek, odwraca się gwałtownie i odchodzi. Akcja przenosi się do firmy. Asli zagląda do gabinetu Mahira. „Chciałabym z panem porozmawiać, jeśli jesteś wolny” – oznajmia asystentka. „Proszę, wejdź” – mówi dyrektor. „Nie wiem, jak powiedzieć to we właściwy sposób, ale przypadkowo usłyszałam rozmowę pani Rany. Panu Keremowi się to nie spodoba”. „Jaką rozmowę?”. „Pani Rana umówiła się dzisiaj na spotkanie z przedstawicielami Risoftu. Próbuje wykorzystać nieobecność pana Kerema i podpisać z nimi umowę. Dzwoniłam już do pana Kerema, ale nie odebrał”. „Ja także chciałem się z nim skontaktować, ale ma wyłączony telefon”.

„Dlatego właśnie postanowiłam panu o tym powiedzieć” – oznajmia Asli. „Dziękuję, postąpiłaś właściwie. Ja także wezmę udział w tym spotkaniu. Mam nadzieję, że uporam się ze wszystkim. Interes firmy jest dla mnie na pierwszym miejscu. Dziękuję za ostrzeżenie”. Akcja przenosi się do rezydencji. Humeyra siedzi w salonie i czyta gazetę. Pokojówka przynosi jej kawę. Nagle rozbrzmiewa dzwonek telefonu domowego. „Halo?” – odbiera Gulsum. – „Panią Macide? Oczywiście, pani doktor. Już ją daję”. „Kto dzwoni?” – pyta Humeyra, podnosząc się z fotela. „Doktor pani Macide”. „Pan Engin?”. „Nie wiem” – odpowiada służąca i przekazuje słuchawkę Humeyrze. Następnie zabiera tacę i opuszcza salon. Na korytarzu spotyka Macide.

„Pani Macide, właśnie do ciebie szłam” – oznajmia pokojówka. – „Twój lekarz do ciebie zadzwonił”. „Lekarz?”. „Tak, pani Humeyra z nim teraz rozmawia”. „Co?” – Zaniepokojona Macide od razu rusza do salonu. „Nie wiedziałam, że zmieniła lekarza. Jestem jej córką” – mówi siostra Kerema do słuchawki. – „W porządku, jest tutaj”. Humeyra przekazuje mamie telefon. „Halo, pani doktor? Tak, to ja” – mówi pani Haktanir. – „Dzisiaj? W porządku, pasuje mi. Do zobaczenia”. „Mamo, co to za pani doktor?” – pyta Humeyra, gdy jej matka kończy połączenie. „Cóż, to pani Gizem”. „Dlaczego nie powiedziałaś mi, że zmieniłaś lekarza?”.

„Pan Engin nie był ostatnio dostępny, więc to ona mnie przyjęła” – wyjaśnia Macide. „Ale dlaczego teraz zadzwoniła?”. „Moje ciśnienie nie jest stabilne i chciałam umówić się na wizytę. Zadzwoniła, bo pojawił się wolny termin”. „Pojadę z tobą”. „Nie ma takiej potrzeby, nie kłopocz się. Pójdę się przygotować, żeby się nie spóźnić”. Akcja przenosi się do firmy. Asli wchodzi do sali konferencyjnej, gdzie znajduje się już Rana. „Po co tutaj przyszłaś?” – pyta udziałowczyni. „By wziąć udział w zebraniu” – odpowiada była nauczycielka. „Na jakiej podstawie?”. „Jako asystentka pana Kerema”. „Jakbyś nie zauważyła, pana Kerema nie ma dzisiaj w firmie. Na spotkaniu także go nie będzie. Nic tu po tobie”.

„To prawda, nie będzie go na spotkanie, ale dostałam pozwolenie, by reprezentować go jako jego asystentka” – oświadcza Asli. „Świetnie. A ja twierdzę, że nie ma takiej potrzeby, i rozkazuje ci iść!” – odpowiada stanowczo Rana. „Proszę mnie źle nie zrozumieć, ale przyjmuję rozkazy tylko od pana Kerema”. W tym momencie do sali wchodzą przedstawiciele firmy Risoft, a tuż po nich także Mahir. Wszyscy zajmują miejsca przy stole. Akcja przenosi się na leśną drogę, którą spacerują Kerem i Parla. „Nie mogę uwierzyć, jak wspaniały jest ten las. I to powietrze takie czyste” – mówi zachwycona Parla.

„No tak, ale czy nie powinniśmy być gdzie indziej?” – pyta syn Macide. „Co byśmy robili w otoczeniu ludzi, których nawet nie znamy? Tutaj możemy oddychać świeżym powietrzem. Nie cieszysz się, że tu jesteśmy?”. „Cieszę się, ale… Po prostu myślę o firmie”. „A ty dalej myślisz o pracy. Ile razy już o tym rozmawialiśmy? Daj sobie wolny czas. Spędzimy tu tylko jeden dzień i wrócimy. Kerem, spójrz tam!” – Parla wskazuje gdzieś w dal. „Aha, ładny widok…”. „Nie mówię o tym. Zobacz, jaki piękny jest ten dom”. „Faktycznie jest ładny”. „Ładny? On jest przepiękny! Zupełnie jak z moich marzeń. Ach, Kerem, on jest wprost stworzony dla nas. Taki słodki, w samym środku lasu. Dobrze byłoby tu uciec w mroźne, zimowe noce”.

„Może kupimy taki dom, kiedy już się pobierzemy? Co ty na to?” – kontynuuje Parla. – „Będziemy tu przyjeżdżać w weekendy. A ty będziesz miał wymówkę, żeby wziąć sobie wolne”. „Może…” – odpowiada Kerem, choć zupełnie nie podziela ekscytacji swojej narzeczonej. Akcja wraca do firmy, gdzie trwa właśnie spotkanie. „Naszym priorytetem jest jakość produktów” – oznajmia Rana. – „Oczywiście możemy ją osiągnąć używając tylko odpowiednich produktów. Dlatego przez najbliższy rok chcemy otrzymywać materiał z Risoftu. Żeby nie tracić czasu, podpiszmy umowę od razu”. „Pani Rano, rozumiem twój pośpiech, ale podpisywanie umowy nie jest właściwe bez omówienia szczegółów” – zabiera głoś Mahir. – „Nasze warunki mogą nie być tożsame z oczekiwaniami Risoftu”.

„Nic nam to nie da poza stratą czasu” – oświadcza Rana. „Pospieszne podejmowanie decyzji może zaszkodzić firmie” – mówi Mahir. – „Dlatego uważam, że należy szczegółowo omówić wszystkie warunki umowy”. „Gdybym uważała to za konieczne, zarządziłabym zebranie w tej sprawie, ale nie widzę takiej potrzeby. Oczywiście pan, jako dyrektor firmy, chce podkreślić swoją pozycję na spotkaniu, ale to do mnie, jako udziałowczyni, należy decyzja. I nie jest to temat, który podlega dyskusji”. Akcja przenosi się do rezydencji. Humeyra wychodzi z domu. Przy samochodzie czeka już Levent.

„Ja jestem już gotowa, a mama za chwilę wyjdzie” – oznajmia siostra Kerema. „Co jest pani Macide?” – pyta ochroniarz. – „Mam nadzieję, że to nic poważnego”. „Nie. Chce tylko porozmawiać z lekarzem o zmianie leków na nadciśnienie”. Po chwili Macide także pojawia się na zewnątrz. Jest zaskoczona obecnością córki. „Humeyra, ty nie musisz nigdzie jechać. Poradzę sobie sama” – zapewnia pani Haktanir. – „Nie zawracaj sobie głowy”. „Mamo, czy mam cię zostawić, kiedy idziesz do lekarza? Daj spokój, chodźmy”. Wszyscy wsiadają do samochodu.

Akcja przenosi się do firmy. Spotkanie dobiegło już końca, umowa została podpisana. Mahir rozmawia z Raną w jej gabinecie. „Jesteś naprawdę wspaniałą aktorką” – chwali mężczyzna. – „Dowiodłaś tego swoją dzisiejszą rolą. Ale kiedy Kerem dowie się o wszystkim, zapanuje w firmie chaos. Zdajesz sobie z tego sprawę?”. „Ja swoje osiągnęłam. Z resztą jakoś sobie poradzimy. Swoją drogą, tobie także gratuluję. Oboje wykonaliśmy dobrą pracę.” – Rana uśmiecha się szeroko.

Akcja przenosi się do samochodu Leventa. Macide i jej córka siedzą na tylnej kanapie. „Humeyra nie może się dowiedzieć, co mi jest” – mówi w myślach pani Haktanir. – „Muszę ją jakoś powstrzymać przed rozmową z doktorką”. Tymczasem Sedat za pomocą wytrychów włamuje się do domu Melek. W środku nie ma nikogo. „Gdybyś nie była tak głupia, to by się nie wydarzyło” – mówi mężczyzna i rozgląda się po pokojach. W końcu wygodnie rozsiada się na sofie. Co zamierza zrobić? Czy Macide uda się utrzymać w tajemnicy prawdę o swojej chorobie? Co zrobi Kerem, gdy dowie się o podpisanej przez Ranę umowie?

Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.

Podobne wpisy