975: Alev spotyka się z Tufanem. „Powiedziałaś, że chcesz mi coś powiedzieć. O co chodzi?” – pyta drab. „Ten twój Emirhan…”. „Co jest z moim Emirhanem?”. „Przykleił się do Safaka, jakby ten był jego ojcem. Wczoraj przyszedł do nas, by pomógł mu napisać jakiś reportaż. Zapytał go o różne rzeczy. Na przykład o to, czy chciałby mieć syna. A Safak odpowiedział mu, że chciałby mieć tak dobrego i mądrego syna, jak on. Domyśl się, co to oznacza”. „Co ty mówisz? Czy on próbuje być ojcem dla mojego syna? Przysięgam, że uduszę tego frajera!”. „Od razu się odpalasz. Uspokój się trochę”. „Ja mam się uspokoić? Najpierw zawiesił oko na mojej Julide, a teraz chce odebrać mi syna! Zmiażdżę tego gogusia!”.

„Oszalałeś? Co to za słowa?” – pyta Alev. – „Czy walka coś tu rozwiąże? Od razu się wściekasz. Boże!”. „Jak więc chcesz to rozwiązać?” – docieka Tufan. – „Masz jakiś plan?”. „Oczywiście, że mam. Kiedy wychodziłam z domu, Safak właśnie się ubierał. Wkrótce wyjdzie na zewnątrz i ty, niby przypadkiem, wpadniesz na niego. Przestaniesz mu powtarzać, że jesteś mężem Julide. Zamiast tego przekażesz mu trochę informacji z jej przeszłości i sprawisz, by poczuł się zazdrosny”.

W następnej scenie widzimy zmierzającego do szkoły Safaka. Na jego drodze pojawia się Tufan. „Dzień dobry, bracie” – mówi były mąż Julide. – „Znowu się spotykamy. Dziękuję, że pomogłeś wczoraj mojemu synowi. Kiedy ostatnio odebrałem go ze szkoły, widziałem cię tam. Emirhan powiedział mi, że jesteś jego nauczycielem. Co za zbieg okoliczności”. „Tak, jestem jego nauczycielem” – potwierdza syn Leman. „Wiem, że mój syn ci nieco przeszkadza, ale to się więcej nie powtórzy. Zachowuje się tak, ponieważ przez długi czas nie było mnie obok niego. Ale teraz jestem, jego ojciec jest z nim. Nie będzie ci już więcej przeszkadzał. Raz jeszcze ci dziękuję, bracie. Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko temu, że tak się do ciebie zwracam. Mówię to po przyjacielsku”.

„Dobrze, nie będę cię dłużej zatrzymywał. Powodzenia.” – Tufan odchodzi. Akcja przenosi się do dzielnicy. Sedat rozmawia z sąsiadką Melek. Pod okiem mężczyzny znajduje się sinoczerwony ślad po wczorajszej bójce z Keremem. „Nie mówię tego, by roznosić plotki” – oznajmia właściciel. – „Ja też mam żonę i nie daj Boże, by ona o tym usłyszała”. „Tego już za wiele! W głowie się nie mieści, co ta Melek wyprawia!” – grzmi oburzona kobieta. Akcja przenosi się do firmy. Asli jest w gabinecie Kerema. „Od rana chciałem cię zapytać” – oznajmia syn Macide. – „Czy po wczorajszym incydencie ten człowiek cię niepokoił?”.

Asli przypomina sobie, jak Sedat krzyczał w nocy wyzwiska pod adresem jej i Melek, ale postanawia o tym nie wspominać. „Nie, nic takiego się nie stało” – odpowiada asystentka. – „Przepraszam, że przeze mnie znalazłeś się w takiej sytuacji”. „To nie twoja wina. Najważniejsze, że tobie nic się nie stało. Nie mieszkasz sama w tym domu?”. „Nie. Mieszkam z przyjaciółką i jej małą księżniczką”. „Kiedyś i w naszym domu była jedna księżniczka.” – Kerem przypomina sobie Elif. „Dlaczego powiedziałeś kiedyś? Co stało się później?”. „To długa historia. Opowiem ci ją innym razem”.

Akcja przenosi się do sklepu. Nagle drzwi gwałtownie się otwierają i do środka wchodzi Tufan. „Co ty próbujesz zrobić?” – pyta mężczyzna. „Czego chcesz?” – pyta Julide. „Czego ty chcesz?! Chcesz, żebym oszalał i cię zabił?!”. „Nie krzycz, bo cała okolica się tu zbiegnie”. „A niech się zbiegną! Myślisz, że mnie to obchodzi?”. „Powiedz, czego chcesz, i wynoś się stąd”. „Powiem raz i nie będę powtarzał. Masz trzymać mojego syna z dala od Safaka. To ja jestem ojcem Emirhana! Nie ten dziwak nauczyciel! Nie dość, że ten goguś kręci się koło ciebie, to jeszcze syna chce mi zabrać! Nie doprowadzaj mnie do szaleństwa!”.

„Skąd ci się to wzięło?” – pyta Julide. – „Nie chcę tego słuchać, mówisz jakieś bzdury!”. „Czy ci się to podoba, czy nie, posłuchasz mnie, pani Julide!” – oświadcza stanowczo drab. – „Mój syn nigdy więcej nie pójdzie do domu tego typa. Rozumiesz mnie? Nie pójdzie!”. „Co ja mogę? Safak jest jego nauczycielem. Dziecko po prostu chciało go zobaczyć. Co mam zrobić, zamknąć go pod kluczem?”. „Nie interesuje mnie to. Możesz go nawet związać, jeśli to konieczne. Emirhan więcej do niego nie pójdzie! I jeszcze jedno, nie będziesz wtrącać się w moją relację z Emirhanem”. „Nie rozumiem. Co masz na myśli?”.

„Chcę, żeby Emirhan mi zaufał, żeby nie traktował mnie jak kogoś obcego” – oznajmia Tufan. – „Nie nastawiaj Emirhana przeciwko mnie. Inaczej powiem mu, że jestem jego ojcem!”. „Nie! Nie powiesz mu ani słowa!”. „Ktoś cię pytał o zdanie? Nie oddalaj go ode mnie, mówiąc o mnie złe rzeczy. Emirhan musi mi zaufać”. „Nigdy nie powierzę tobie Emirhana! Zapomnij o tym!”. „W porządku, jak sobie chcesz. Jeśli nie zrobisz tego w ten sposób, Emirhan dowie się, że ukrywałaś przed nim jego ojca. Wtedy ty go stracisz”. „Nigdy! Nie pozwolę ci tego zrobić!”. „Nie żartuję. To nie były puste słowa. Jeśli nadal będziesz odsuwać dziecko ode mnie, zobaczysz, do czego jestem zdolny”. Tufan opuszcza sklep.

Melek wychodzi z domu. Gdy tylko otwiera bramę, na jej drodze staje sąsiadka. „Mam ci coś do powiedzenia, Melek” – oświadcza Gonul. „Nie mam o czym z tobą rozmawiać” – odpowiada mama Elif. „Ty naprawdę nie masz wstydu. Nie dość, że sprowadzasz do swojego domu obcych mężczyzn, to jeszcze wzięłaś się za naszych sąsiadów!”. „Co powiedziałaś?”. „Dobrze słyszałaś. Cała dzielnica już wie, co zrobiłaś”. „Co takiego zrobiłam? Powiedz mi!”. „Próbowałaś uwieść pana Sedata. Próbujesz zniszczyć rodziny porządnych ludzi, ty bezwstydnico!”. „Nie mogę uwierzyć, że jako kobieta mówisz takie rzeczy! Ufasz temu oszustowi?!”. „Są kobiety porządne i kobiety upadłe, takie jak ty. Każdego dnia sprowadzasz do siebie innych mężczyzn. Czy powinnam wierzyć komuś takiemu?”.

„Bóg nigdy nie zapomni twoich słów. Wstydź się!” – odpowiada Melek. – „Ale nie martw się, niebawem się stąd wyprowadzam. Wtedy będziesz spokojna!”. „Oczywiście. Nie dostałaś, czego chciałaś, więc się teraz wyprowadzasz”. „Czego chciałam?! Czego?!”. „Pana Sedata! Nie zaprzeczaj!”. „Zejdź mi z oczu, bo nie ręczę za siebie! Idź stąd!”. Gonul patrzy na Melek pogardliwie i odchodzi. Mama Elif z płaczem ucieka do domu. „Dość już! Dłużej tego nie zniosę!” – krzyczy i załamana upada na kolana. – „Boże, zrób coś, żebyśmy jak najszybciej się stąd wyniosły”.

Tufan zagaduje do wracającego ze szkoły Emirhana: „Co słychać, lwie? Dawno się nie widzieliśmy, prawda? Dlaczego milczysz? Czy jesteś na mnie obrażony?”. „Nie, ale…” – odzywa się niepewnie chłopiec. „Ale co?”. „Mówiłem to już wcześniej, mama zabrania mi rozmawiać z nieznajomymi. Obiecałem jej, że nie będę tego robić, więc nie rozmawiaj ze mną więcej, proszę”. „Emirhan, my nie jesteśmy już dla siebie obcy. Znamy się od dawna”. „Nie chcę martwić mojej mamy. Proszę”. „Dobrze, twoja mama ma swoje powody, ale zapytaj ją raz jeszcze. Może zmieniła co do mnie zdanie. Może miała na myśli innych nieznajomych”. „Nie mogę jej zapytać, bo będzie zła”. „A ja miałem cię za odważnego. No cóż, myliłem się”.

„Nie, ja jestem odważny. Nie boję się” – zapewnia zdecydowanie chłopiec. „Naprawdę? Więc idź i zapytaj swoją mamę, żebym mógł powiedzieć, jaki odważny jesteś. Mama nie będzie na ciebie zła, gwarantuję ci to”. „W porządku, zapytam ją”. Emirhan przybija piątkę z Tufanem i udaje się biegiem do sklepu. W następnej scenie rozmawia ze swoją mamą. „Co mu powiedziałeś?” – docieka Julide. „Że mama nie chce, żebym rozmawiał z nieznajomymi. A on powiedział, że może zmieniłaś zdanie. Mamo, mogę rozmawiać z tym wujkiem? Pozwalasz mi?”. Julide przypomina sobie swoją dzisiejszą rozmowę z byłym mężem. Nic jednak nie odpowiada, milczy.

Tymczasem Kiymet rozmawia z synem przez telefon. „Nie chcę słyszeć, że nie masz czasu. Musimy się pilnie spotkać” – oznajmia kobieta. „Co się stało? Dowiedziałaś się czegoś nowego o Haktanirach?” – docieka Mahir. „Nie, niczego się nie dowiedziałam, ale Macide wydaje się czymś zmartwiona. Wkrótce dowiem się, co ją gryzie. Musimy porozmawiać w cztery oczy. Nie chcę rozmawiać przez telefon. Ostatnio Humeyra prawie mnie nakryła”. „Mamo, zobaczymy się jutro. Zadzwonię do ciebie i podam ci miejsce spotkania”.

Akcja przeskakuje do wieczora. Melek i Asli siedzą przy stoliku i piją herbatę. „Trudno nam będzie wynająć dom. Gdziekolwiek patrzę, brakuje nam pieniędzy” – oznajmia mama Elif. „Siostro, a jeśli jeszcze bardziej zaciśniemy zęby i zostaniemy tutaj przez kolejny miesiąc? Może do tego czasu znajdziemy dom, który nam odpowiada”. „Nie, Asli, musimy jak najszybciej wyprowadzić się z tego domu”. „Czy dzisiaj coś się stało? Wydajesz się zdenerwowana”. Melek przywołuje w pamięci dzisiejszą rozmowę z sąsiadką i odpowiada: „Nie, nic się nie stało… Ale tak jak powiedziałam, musimy wyprowadzić się tak szybko, jak to możliwe. Nie możemy zostać w pobliżu tego człowieka”.

Elif wchodzi do pokoju i stawia na stoliku swoją skarbonkę. „Jeśli brakuje nam pieniędzy, możemy skorzystać z tego” – oznajmia dziewczynka. – „To niewiele, ale może nam pomóc”. „Moja piękna owieczko.” – Melek całuje dłoń córki. Akcja przenosi się do domu Leman. Safak chodzi w swoim pokoju od ściany do ściany i przypomina sobie chwile, które spędził razem z Emirhanem i Julide. W końcu zasiada do laptopa i ponownie pisze wniosek o przeniesienie do innej szkoły. Tym razem kończy go i drukuje. Czy mężczyzna przeprowadzi się do innego miasta? Czy Melek i Asli uda się szybko znaleźć nowy dom?

Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.

Podobne wpisy