984: Leman jest na balkonie. Siedzi przy stoliku i jest bardzo smutna. „Co zrobię bez mojego syna? Jak będę żyć?” – pyta siebie. W tym momencie na balkon wychodzi Alev. „Nie rób tego sobie, ciociu Leman, proszę cię” – mówi dziewczyna i także zajmuje miejsce przy stoliku. – „Czy łatwo jest odejść? Safak nigdzie się nie wybiera, nie martw się”. „Skąd wiesz, że tego nie zrobi?”. „To była pochopna decyzja, którą podjął pod wpływem bólu i smutku. Był zdezorientowany. Zobaczysz, że się uspokoi. On nie może się od ciebie oddzielić. Po prostu jest zły”. „Safak nie rzuca słów na wiatr. Jak coś postanowi, to zrobi to. Oddzielę się od mojego syna po tylu latach. Odtąd będę go widzieć tylko w święta. A może i to nie”.

„Ciociu Leman, uspokój się” – prosi Alev. – „Safak zaraz przyjdzie. Nie pozwól, by cię taką zobaczył”. „Jak mam się uśmiechać, kiedy w środku krwawię? Ach, słuchałam ciebie. I zobacz, jak daleko sprawy zaszły”. „Więc teraz to moja wina? Przypomnij sobie, jak bardzo chciałaś, żeby rozstał się z tym wężem. Ja ci tylko pomagałam”. „A teraz zostanę bez mojego dziecka. Och…”. Akcja przenosi się do rezydencji. Kiymet wychodzi na zewnątrz i dzwoni do syna. „Jadę właśnie do firmy. Nie ma żadnego problemu?” – pyta Mahir. „Nie martw się, wszystko jest w porządku. Tylko ciebie mi brakuje. Poza tym nie ma żadnych problemów”.

„Musimy jeszcze trochę wytrzymać” – mówi Mahir. – „Kiedy osiągniemy nasz cel, wszystko będzie dobrze, zaufaj mi”. „Osiągniemy go. Będzie to o tyle łatwiejsze, że Macide z każdym dniem coraz bardziej traci rozum” – oznajmia Kiymet. – „Rano znowu o czymś zapomniała, ale nie pozwoliła, żeby zostało to zauważone. Jest z nią coraz gorzej. Macide jest świadoma swojego stanu, ale nikomu nic nie mówi. Już w dzieciństwie była taka. Uczynię wszystko, by prawda wyszła na jaw”. „Jak chcesz to zrobić?”. „Wiesz, że jestem doskonałą konspiratorką. Jej utrata rozumu przyniesie nam same korzyści. Dobrowolnie odda mi wszystko, co znajduje się w jej posiadaniu. Niech się tylko przede mną otworzy. Niech powie, że nie jest z nią dobrze, że się zapomina”.

„Moja mama jest mądra. Na to też znajdziesz sposób” – zapewnia Mahir. – „Wprawdzie tego nie potrzebujesz, ale życzę ci powodzenia”. W następnej scenie Kiymet rozmawia z siostrą w salonie. „Ostatnio wyglądasz na zmartwioną. Jakbyś miała jakiś problem” – oznajmia mama Mahira. – „Jeśli jest coś takiego, podziel się tym ze mną. Razem znajdziemy rozwiązanie”. „Nie, nie mam żadnych problemów” – zaprzecza Macide. „Nie rób tak, proszę cię. W porządku, nie widziałyśmy się od lat, ale znam swoją siostrę. Wiem, że coś cię dręczy”. „Nie ma już dawnej Macide. Po prostu się starzeję, to wszystko”. „Wszyscy się starzejemy. Żadnego człowieka czas nie oszczędza. Czy to jest twoim problemem?”.

„Nie, to normalne, że się starzejemy” – odpowiada pani Haktanir. „Więc dlaczego się martwisz?” – docieka Kiymet. „Myślę, że lata mijają jak woda. Dzieci dorosły, ale jeszcze nie założyły swoich rodzin. Najbardziej martwię się o Humeyrę. Przeżyła wiele złych dni. Doświadczyła rzeczy, na które nie zasłużyła. Chcę, żeby była szczęśliwa, miała piękną rodzinę, i żebym ja tego doczekała… Ale to bardzo trudne”. „Co w tym trudnego? Dlaczego myślisz pesymistycznie? Zdrowie się ciebie trzyma, twój rozum jest na miejscu. Oczywiście, że doczekasz szczęśliwych dni swojej córki”. „Zgadza się, ale nie wiemy, co się stanie”.

„Nie, musi być coś jeszcze, co cię smuci” – stwierdza Kiymet. „Powiedziałam ci, że nie ma nic takiego” – powtarza Macide. „Rozumiem, że tak mówisz, żeby mnie nie martwić. Macide, jeśli jest coś, powiedz to. Podziel się ze mną, a zrobi ci się lżej. Może naprawdę będę w stanie ci pomóc”. „Dobrze, powiem ci. Kiymet, ja…”. W tym momencie do salonu wchodzi pokojówka. „Pani Macide, jeśli jesteś wolna, zapytam cię o coś” – oznajmia. – „Chodzi o menu na obiad”. Po odejściu Gulsum, Kiymet wraca do wcześniejszego tematu: „Chciałaś mi coś powiedzieć”. „Tak. Chciałam powiedzieć, że…”. „Powiedz, Macide. Dlaczego się wahasz? Czy masz kogoś bliższego ode mnie?”.

„Kiymet.” – Macide ujmuje dłonie siostry. – „Jeśli coś mi się stanie, niech moje dzieci będą twoją troską”. „Boże uchowaj! Co to za słowa? To właśnie chciałaś mi powiedzieć?”. „Tak. Po prostu myślę o dzieciach. Czy mam coś cenniejszego od nich?”. „Oczywiście, że nie. Przestraszyłam się. Co to za słowa? Równie dobrze może nadejść moja kolej”. „W tych sprawach nie ma porządku. Nie wiadomo, co stanie się jutro. W młodości nie ufałyśmy sobie nawzajem, ale teraz będzie inaczej. Jestem szczęśliwa, że tu jesteś, Kiymet. Stałaś się moim wsparciem”.

Akcja przenosi się na parking. Draby przekazują Ranie wykonane zdjęcia. „Cudownie” – mówi zadowolona kobieta. – „Ochroniarz jest naprawdę blisko niej. Gratulacje, wykonaliście bardzo dobrą robotę. Wiedziałam, że będę mogła wam zaufać. Tarik potrafił dobrać sobie ludzi, ale jego błąd polegał na tym, że płacił im niewiele. Dobrze, możemy przejść na drugi poziom. Teraz te fotografie…”. Nie słyszymy, co dalej mówi Rana. Akcja przenosi się do domu Leman. Kobieta leży na sofie i mówi załamana: „Ach, Leman. Wszystko jest skończone. Miałaś tylko jednego syna i on cię opuszcza. Umrzesz sama. Sama!”.

Do pokoju wchodzi Alev. „Ciociu Leman, makaron jest gotowy” – oznajmia dziewczyna. – „Chciałam przełożyć go do słoika, ale żadnego nie ma. Gdzie wszystkie się podziały?”. Leman nie odpowiada, jedynie ciężko wzdycha. „Przesadza” – mówi w myślach Alev. – „Safak przecież nie wyprowadzi się z powodu jakiejś tam Julide”. W tym momencie rozlega się dzwonek do drzwi. Alev schodzi na dół i otwiera. „Mam list do pana Safaka Yildrima” – oznajmia stojący przed wejściem listonosz. „W porządku, przekażę mu.” – Dziewczyna składa podpis i odbiera korespondencję.

Zaintrygowana Alev kieruje wzrok na list. „To z Ministerstwa Edukacji. Czy powinnam to otworzyć?” – zastanawia się przez chwilę, po czym otwiera kopertę i wyciąga znajdujące się w środku pismo. To decyzja o przeniesieniu do innej szkoły. – „Co?! Safak się przenosi? I to do Isparty? On naprawdę się wyprowadza!”. Zdruzgotana dziewczyna traci przytomność i upada na podłogę. Akcja przenosi się do rezydencji. Humeyra wychodzi z ogrodu, gdzie ona i Levent przesadzali kwiaty. Gdy jest już przy drzwiach wejściowych, słyszy męski głos: „Proszę pani! Mam przesyłkę dla Humeyry Haktanir”. Odwraca się i widzi listonosza. „To ja” – odpowiada córka Macide, składa podpis i odbiera list.

Listonosz odchodzi. „Kto to przysłał?” – zastanawia się Humeyra, nie znajdując na kopercie nadawcy. Otwiera ją, sprawdza zawartość i robi wielkie oczy. W środku znajdują się bowiem zdjęcia jej i Leventa z poprzedniego dnia! Przegląda je jedno po drugim, aż natrafia na kartkę z krótką wiadomością: Nawet w miejscu, które uznajesz za najbezpieczniejsze, nie jesteś bezpieczna. Humeyra wypuszcza wszystko z rąk. Nie mogąc utrzymać się na nogach, siada na schodach. W jednej chwili uchodzi z niej cała radość, która w ostatnich dniach gościła na jej twarzy.

Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.

Podobne wpisy