995: Tufan rozmawia ze swoim synem ba podwórku. Z werandy przygląda im się Julide. „Nie możesz zaniedbywać szkoły, mój lwie” – mówi mężczyzna. „Nie chcę chodzić do szkoły” – oświadcza zdecydowanie chłopiec. „Teraz zasmuciłeś mnie. Nie chcesz być wielkim człowiekiem? Nie chcesz, żeby mama była z ciebie dumna? Żadnego opuszczania szkoły. Dzięki książkom możesz mieć lepsze życie. Ale jeśli wolisz porzucić szkołę i grać w piłkę na boisku, wiedz, że jesteś na złej drodze. Jeśli nie myślisz o sobie, pomyśl o swojej mamie.” – Tufan rzuca krótkie spojrzenie w kierunku byłej żony, by upewnić się, że ona także go słyszy. – „Wiesz, co zrobimy? Pójdziemy na spacer i porozmawiamy jak dwóch mężczyzn”.
„Synu, chodź do środka” – odzywa się od razu Julide. „Ja i Emirhan pójdziemy na krótki spacer” – oznajmia Tufan. „Mamo, zgódź się” – prosi chłopiec. Kobieta przypomina sobie ostrzeżenie byłego męża: „Nie trzymaj dziecka z dala ode mnie, inaczej powiem mu, że jestem jego ojcem”. Potakuje głową na znak zgody. Akcja przenosi się do kryjówki. „Gadaj! Dlaczego uciekłaś z rezydencji?!” – domaga się odpowiedzi Riza. „Zapytaj tego psychopatę Tarika! Swojego szefa!” – sugeruje Melek. „Słuchaj, będziemy cię tu gościć tak długo, aż wreszcie powiesz prawdę! Śpiewaj!”. „Powiedziałam już. Twój szef nie dawał spokoju mi i mojej córce. Dlatego uciekłam”. „Dobrze to przemyślałaś? Na pewno nie ma nic innego? Żadnego związku z panią Macide?”.
„Co ona mogłaby mieć z tym wspólnego?” – nie rozumie Melek. – „Jak taka dobra osoba mogłaby być z tym związana?”. „Skoro jest taka dobra, dlaczego od niej uciekłaś?” – dziwi się drab. – „Przecież mogła cię ochronić”. „Gadaj!” – rozkazuje Riza, chwytając kobietę za głowę. „Powiedziałam to już. Wasz szef mnie ścigał. Nie chciałam narażać pani Macide i dlatego uciekłam. Nic więcej nie wiem. Uciekłam, żeby ten koszmar wreszcie się skończył. Przysięgam!”. „Jak widzisz, to nie koniec. Jesteś tutaj, w samym środku koszmaru”. „Przysięgam, chciałam tylko żyć z moją córką w spokoju. Nic więcej nie wiem”. „Nie opowiadaj nam bajek! Jestem już wystarczająco zdenerwowany!”. „Powiedziałam wszystko. Nic więcej nie wiem”.
„Zabiję tę kobietę!” – wrzeszczy zbulwersowany Riza i silnie zaciska ręce na szyi Melek. „Bracie, dojdź do siebie” – upomina go kolega. – „Co robisz?”. „Nie widzisz, że ona z nas żartuje?!”. „Słuchaj, jesteś zbyt zdenerwowany. Idziemy stąd.” – Drab odciąga Rizę od Melek i wyprowadza go na zewnątrz. Kobieta z trudem łapie oddech. Tymczasem Tufan i Emirhan idą przez miasto. „Jestem już rok starszy, dzisiaj są moje urodziny” – oznajmia chłopiec. „Naprawdę? Brawo, lwie. Ile masz teraz lat?”. „Osiem”. „Niesamowite. Jesteś więc już bardzo duży”. „Mama zrobiła tort. Widziałem go, ale nie dałem tego po sobie poznać, nie chcąc zepsuć jej niespodzianki”.
„Słuchaj, kupiłem ci prezent kilka dni temu. Ten wóz strażacki” – przypomina Tufan. – „Ale w porządku, dam ci coś innego na urodziny”. „Dziękuję, nie ma takiej potrzeby”. Nagle mężczyzna dostrzega baner przedstawiający galopującego konia. „Sprawdzę tabelę wyników. Zaczekaj tu na mnie, zaraz wrócę.” – Tufan zostawia syna i odchodzi. Po chwili Emirhan dostrzega idącego chodnikiem Safaka i podbiega do niego. „Emirhan? Co tutaj robisz? Co się stało?” – pyta syn Leman. „Nauczycielu, dzisiaj są moje urodziny. Mama przygotuje dla mnie imprezę. Ty też przyjdziesz? Proszę cię, przyjdź. Będę bardzo zadowolony”.
„Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin, Emirhanie” – życzy Safak. – „Niech to będzie dla ciebie piękny rok”. „Przyjdziesz, nauczycielu?” – dopytuje chłopiec. „Zobaczę. Postaram się przyjść.” – Mężczyzna odchodzi. Tymczasem Mahir jeździ po okolicznych budynkach, w których mogłaby być przetrzymywana Melek. W jednym z nich spotyka mężczyznę. „Przepraszam, szukam jednego miejsca” – zagaduje. – „Coś jak magazyn. W jego pobliżu znajduje się zbiornik wodny i tory kolejowe”. „Sto metrów w tamtym kierunku znajduje się magazyn nieczynnej fabryki” – wskazuje nieznajomy.
„Stamtąd właśnie przyjechałem. Sprawdziłem już to miejsce” – oznajmia Mahir. „Cóż, naprawdę nie wiem. Nie znasz dokładnego adresu?”. „Nie, niestety. Dziękuję ci.” – Syn Kiymet odchodzi w stronę swojego samochodu. „Bracie, zatrzymaj się” – woła nagle mężczyzna. – „Znam jeszcze jedno miejsce, ale jest kawałek drogi stąd. Nie wiem, czy na pewno o nie ci chodzi”. „Nieważne, powiedz”. „Jedź tą drogą jakieś dwieście pięćdziesiąt metrów, zobaczysz wiadukt. Jedź na prawo od niego i wkrótce dotrzesz do dużego budynku. To może być miejsce, którego szukasz”. Akcja przenosi się przed magazyn, w którym przetrzymywana jest Melek. Draby stoją oparci o maskę samochodu.
„Co powiemy pani Ranie?” – pyta Riza. „Co mamy powiedzieć? Powiemy to, co powiedziała ta kobieta” – odpowiada drab, wpatrując się w ekran telefonu. Nagle na jego twarzy pojawia się zaintrygowanie. – „Używałeś mojego telefonu?”. „Po co miałbym korzystać z twojego telefonu?”. „Zobacz, dzwoniono pod jakiś numer”. „Nie ty dzwoniłeś?”. „Wiedziałbym, gdybym dzwonił. Na pewno ty dzwoniłeś”. „Ja też nie. A może…”. Draby w tej samej chwili uświadamiają sobie, kto dokonał tajemniczego połączenia. Obaj wpadają do pomieszczenia, gdzie przetrzymywana jest Melek. Nikogo jednak nie widzą w środku. Kobieta w ostatniej chwili zdążyła się przytulić do ściany przy drzwiach, dzięki czemu ludzie Rany, wchodząc do środka, nie zauważyli jej.
Melek wybiega na zewnątrz. „Pomocy! Ratunku!” – krzyczy na cały głos. Niestety już po chwili draby doganiają ją i obezwładniają. „Nie powinnaś tego robić” – mówi Riza i wraz z kolegą zaciągają kobietę do środka. Z podłogi podnosi nóż, za pomocą którego Melek przecięła krępujący ją sznur. – „Potnę cię tym nożem! Nikt cię nie uratuje!”. „Zostaw ją!” – Drugi z drabów odciąga kolegę od mamy Elif. „Dość!” – Wściekły Riza przeładowuje broń i wymierza ją w kobietę!
Jakiś czas później w tym samym miejscu pojawia się Mahir. Pomieszczenie jest już puste. Na podłodze znajduje tylko zegarek Melek. „Spóźniłem się! Niech to szlag!” – przeklina mężczyzna. Akcja przenosi się do nowej kryjówki drabów. Ludzie Rany sadzają Melek na krześle i ponownie ją związują. „Bracie, dobrze ją zwiąż, żeby więcej nie zdołała uciec” – mówi bandzior. „Gdybyś mnie nie powstrzymał, pakowalibyśmy teraz jej ciało do worka” – stwierdza Riza. – „Nie musielibyśmy dłużej zawracać sobie nią głowy”. Następuje retrospekcja. Akcja wraca do momentu, gdy Riza wymierzył z broni do Melek. „Bracie, co ty robisz? Oszalałeś? Potrzebujemy tej kobiety żywej” – przypomina kolega. „Zabiję ją!” – grzmi Riza. Niemal natychmiast drugi drab chwyta go za rękę i unosi ją do góry. Pada strzał, który trafia w sufit.
Akcja wraca do teraźniejszości. „Widziałaś, co się dzieje, kiedy próbujesz nas oszukać” – mówi Riza, trzymając Melek za włosy. – „Jeśli popełnisz jeszcze jeden błąd, już nikt cię nie uratuje przede mną! Nafaszeruję cię wszystkimi kulami! Rozumiesz? Zostaniesz zastrzelona!”. „Chodź ze mną.” – Drugi z drabów zabiera Rizę kilka metrów dalej. – „Słuchaj, dojdź do siebie. Mówię do ciebie, bracie. Jeśli raz jeszcze zrobisz taką bzdurę, przysięgam, że cię nie uratuję. Opamiętaj się!”. „Resit, to ty zrobiłeś nonsens, powstrzymując mnie”. „Czyli uważasz, że powinienem pozwolić ci ją zabić? To wszystko przez twoją nerwowość!”. „Przeze mnie? Chyba przez ciebie! Gdybyś nie zostawił telefonu, nic by nam się nie przydarzyło. Od teraz nie odkładaj nigdzie komórki”.
Mahir odjeżdża sprzed magazynu, gdzie jeszcze niedawno przebywała Melek. Po chwili na miejsce przyjeżdża Rana. Wchodzi do środka i nikogo nie znajdując, pyta siebie: „Gdzie są ci kretyni?”. Następnie chwyta za telefon. Akcja przenosi się do domu Leman. Alev wchodzi do pokoju dziennego i mówi do mamy Safaka: „Dzisiaj są urodziny Emirhana”. „Naprawdę?” – Na twarzy kobiety pojawia się szeroki uśmiech. „Będzie impreza w sklepie. Jesteśmy zaproszeni my i pan Safak”. „W takim razie pójdziemy”. „Widzę, że jesteś naprawdę szczęśliwa”. „Nie, dlaczego miałabym być? Po prostu dowiemy się, jak sprawy się mają. Inaczej w życiu nie chciałabym zobaczyć tego węża Julide. Robię pitę, akurat zabierzemy ją ze sobą. Zrobię także ciasteczka, Emirhan bardzo je lubi. Przynieś szybko cukier i mąkę”.
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.