102: Melisa wraca do domu. Widzi, jak jej ojciec wnosi nieprzytomną Ozlem do samochodu. „Mamo, co się stało?” – pyta dziewczyna. „Pani Sema zepchnęła Ozlem ze schodów” – odpowiada Arzu. „Ale nic się nie stało, prawda? To znaczy, że nie umarła?”. „Co to za słowa, Melisa? Broń Boże, żeby z dzieckiem nic się nie stało”. „Nawet w takiej sytuacji myślisz o tej kobiecie, brawo. Mamo, tak w ogóle… Czy ty wróciłaś do domu?”. „Tylko na jedną noc, dobrze?”. Melisa przytula matkę. „Chodźmy do domu. Opowiesz mi, co się stało” – mówi dziewczyna.
Akcja przenosi się do domu Kayi. „Sadik, skończyłeś już szkołę?” – pyta Demiros syna Halila. „Bracie, jaka szkoła? Rzucił ją, skubaniec” – odpowiada Halil. „To dobrze się składa. Przyda mi się nowa pomoc”. „Bracie, on nie może”. „Nauczy się, co w tym takiego? Popracujemy parę tygodni i zobaczymy”. „Spróbuję, bracie” – oświadcza Sadik i od razu dostaje od ojca po uchu. „Twój ojciec się zestarzał, potrzebny jest mi młody mężczyzna” – mówi Kaya. „Kiedy mam zacząć, bracie?”. „Pójdziesz ze mną” – oznajmia Halil, chwyta syna za ramię i ciągnie go w kierunku drzwi wyjściowych. „Halil, naprawdę potrzebny mi ten chłopak” – oświadcza Kaya.
Akcja wraca do rezydencji Soyerów. „Rozmawiałam z tatą” – mówi Melisa. – „Powiedział, że nie ma problemów”. „A co z dzieckiem?” – pyta Arzu. „Z nim też jest dobrze, ale dla bezpieczeństwa Ozlem zostanie dzisiaj w szpitalu na obserwacji”. „Dobrze,że tylko zasłabła…”. „Więc, słucham cię? Co się dokładnie stało? Chcę wiedzieć wszystko ze szczegółami”. „Córeczko, nie mam wcale nastroju, naprawdę. Byłaś na ślubie Cennet? Zrobiłaś jakieś zdjęcia?”. „Nie, nie zrobiłam. Nawet gdybym chciała, to nie było sensu…”. „Dlaczego?”. „Dlatego, że nie było żadnego ślubu. Cennet odeszła od stołu ślubnego”.
„Jak to?” – zadziwia się Arzu. „Po prostu. Powiedziała nie” – wyjaśnia dziewczyna. „Ale dlaczego to zrobiła? Melisa! Czy ty jesteś w to zaangażowana, córko? Co zrobiłaś? Pytam, co zrobiłaś?!”. „Powiedziałam tylko, że nie może wyjść za mąż, kiedy obydwie kochamy tego samego mężczyznę”. „Nie, nie mogłaś tego zrobić…”. „Nic nie zrobiłam. Cennet sama podjęła taką decyzję”. „Jak możesz być na tyle zła?! Pod pretekstem, że jesteś jej siostrą, kradniesz jej szczęście! Córko, na ile ty jesteś nieobliczalna?!”. „Ona zrobiłaby to samo”. „Nie zrobiłaby. I dlatego porzuciła Selima. Nie mogę uwierzyć. Nie, naprawdę cię nie rozumiem!”. „Powiedziałaś mi, bym była silna, a wtedy dostanę to, czego pragnę. Jestem więc silna”.
„Nie w ten sposób silna. Ty nie jesteś silna, tylko zła! Bardzo zła!” – stwierdza Arzu i odchodzi. Akcja przeskakuje do kolejnego dnia. Halil przynosi Kayi pistolet w plastikowej torebeczce. „Co to?” – pyta Demiros. „Znalazłem na jachcie, bracie. Nie dotykałem”. Kaya przypomina sobie, jak Mahir celował do niego z tej broni. Są na niej tylko i wyłącznie jego odcinki palców. „Koniec z tobą, Mahir. Koniec” – mówi Demiros. Co planuje?
Sema i Mahir przywożą Ozlem do domu. „Co jest?” – pyta Melisa. „Chwała Bogu, dziecko w porządku” – odpowiada Sema. „Co w porządku? Ciągle jest ryzyko” – oświadcza Ozlem. – „Wszyscy razem chcieliście zabić moje dziecko!”. „Ozlem, przecież nic się nie stało, słyszałaś lekarza” – tłumaczy Sema. – „Powiedział, żebyś leżała. To był tylko wypadek”. „Jaki wypadek? Wszystko zdarzyło się przez wasze kłótnie! A przede wszystkim z twojego powodu!” – Ozlem kieruje swój wzrok na Arzu. „Na początku korzystałaś i bawiłaś się mną. Ale uwierz mi, więcej nie musisz tego robić” – oznajmia matka Melisy. – „Dlatego, że mnie więcej nie będzie między wami”.
Arzu opuszcza dom. Mahir wybiega za nią. „Dokąd idziesz?” – pyta mężczyzna. „Mam sprawy” – oznajmia kobieta. „Poczekaj, wezmę prysznic, razem pojedziemy”. „Dlaczego?”. „Nie chcę byś była sama. Widziałaś, do czego zdolny jest ten szaleniec”. „Mam teraz ochroniarza. I Melisa ma jednego. Mogę sama o siebie zadbać”. Arzu wsiada do samochodu i odjeżdża.
Tymczasem Kaya pokazuje Sadikowi, jak posługiwać się bronią. Do pomieszczenia wchodzi Halil. „Co ty tu robisz?” – pyta syna. „Ja go wezwałem” – oznajmia Kaya. „Bracie, mieliśmy porozmawiać.”. „O czym rozmawiać? Chłopak jest zdecydowany. Chce iść w ślady ojca”. „Dobrze, w porządku. Krok po kroku nauczę go wszystkiego”. „Najpierw zaczniesz od tego” – Demiros podnosi pistolet w plastikowej torebce. – „I zrób to teraz”. „Skąd ten pośpiech, bracie?”. „Wiem, co robię. Mam duże plany. No już, idź”.
Arzu przyjeżdża do domu Mukaddes. „Czego chcesz?” – pyta Cennet. „Porozmawiać” – odpowiada jej matka. „Nie mam z tobą o czym rozmawiać”. „Powiedziałam, porozmawiajmy, córko”. „Nie…”. Arzu chwyta córkę za ramię i wyprowadza ją na zewnątrz, a następnie sadza na ławce. „Dlaczego w tym wypadku wybrałaś Melisę?” – pyta Cennet. „Jaki wybór? Co to są za słowa? W tamtym momencie pierwszą stamtąd mogłam wyciągnąć Melisę” – tłumaczy Arzu. – „I dlatego pierwszą ją uratowałam”. „Tak, tylko że potem nie uratowałaś mnie…”. „Tak będzie, Cennet? Będziesz mnie winić za coś, w czym nie ma mojej winy? Wobec tego dobrze, odpowiedz mi. Czy jeśli ten chłopak nie pojawił się i nie uratował ciebie, czy zostawiłabym cię tam samą?”.
„Zostawiłabyś” – stwierdza Cennet. „Nie, nigdy bym tego nie zrobiła” – zapewnia Arzu, bijąc się w pierś. – „Jak mogłabym odejść, Cennet? Jak mogłabym odejść i cię tam zostawić? Jesteś cząstką mojej duszy. Jesteś połową mojego serca. Co by się nie działo, nie zostawię cię”. „Ale jednak uratowałaś Melisę” – przypomina Cennet. „To czyni ze mnie złą mamę? Gdybym najpierw uratowała ciebie, stałabym się dobrą mamą?”. „To nie tak”. „Wobec tego jak?”. „Nie wiem…”. „Powinnaś wiedzieć. Jeśli nie rozumiesz, to spytaj. Cierpię, Cennet. Cierpię, nie widzisz?”. „Bardzo trudno pozbyć się niektórych szczegółów”.
„Wiem, kochana, wiem” – mówi Arzu. – „Bardzo trudno poradzić sobie z niektórymi rzeczami. W dniu, w którym się urodziłaś, porzuciłam cię… To co było do tego momentu i po nim, nikt nie wie. Byłam całkiem sama. W bosych nogach biegałam po ulicach. Po prostu uciekłam, ale nie od ciebie. W ciągu dnia zostawałam na ulicy. Głodna, zziębnięta, bez grosza. Potem otworzyłam oczy w szpitalu. Pytają się o imię. Nie mam przy sobie żadnych dokumentów. Była tam jedna kobieta. Wołała swoją córkę Arzu. To zostało w głowie. Powiedziałam, że mam na imię Arzu. Wiesz, imię Cavidan dało mi państwo. Nie wiesz. Wychowałam się w domu dziecka. W wieku osiemnastu lat odeszłam stamtąd”.
„Nie wiedziałam…” – mówi zaskoczona Cennet. „Po raz pierwszy tylko tobie o tym opowiadam” – oświadcza Arzu. – „Nie miałam ani mamy, ani taty. Nie miałam nikogo… Dlatego nie wiem, jak to jest być dzieckiem. Ani jak to jest być młodą dziewczyną, nie pamiętam. Po prostu chciałam mieć dom, gdzie mogłabym się ogrzać, to wszystko. Byłam całkiem sama. Wiesz, nawet nie miałam marzeń… A potem, jako pracownica, trafiłam do domu ojca Kayi. Pomogła mi znajoma z domu dziecka, Mine”. „Ta fałszywa mama, którą wysłałaś do mnie?”.
„Tak, właśnie ona” – potwierdza Arzu. – „Zaczęłam pracować w domu, który znalazła Mine. Nie miałam nawet dziewiętnastu lat. On… Ten człowiek… Kiedy Kaya mnie zgwałcił byłam jeszcze dzieckiem… Ale niczego nie żałuję z tego, co przeżyłam. Niczego z tego, co stało się ze mną. Możesz wybaczyć mi to, że cię porzuciłam, córko”. „Nie proś o przebaczenie za to, co stało się z tobą” – mówi Cennet. – „Nie ma w tym twojej winy”. „Jest. Jestem bardzo winna. Ale to wszystko, tylko dla ciebie. Jeśli to konieczne, każdego dnia będę przychodzić do ciebie. Każdego dnia prosić o wybaczenie. Będę to robić przez lata. Jesteś moją cząstką, moją córką. Jestem twoją mamą. Kochasz czy nie, nie możesz zmienić tej prawdy”.
„Nie wiem, jakie teraz będą nasze relacje” – kontynuuje Arzu. – „Ale najbardziej w tym życiu chcę, abyś mnie pokochała i zaakceptowała. Może to się nigdy nie stanie? Nie jestem na to gotowa, ale mogę to zaakceptować. Tylko nie zapomnij o jednym. Nigdy cię nie porzucę. Od teraz, chcesz tego czy nie, zawsze będę za tobą. Wyganiaj mnie. Trzaskaj drzwiami przede mną. Mów obraźliwe słowa. Będę rozbita, wiem. Ale znowu wstanę na nogi. I znowu będę biegła do ciebie. Będzie lepiej, jeśli się do tego przyzwyczaisz”. Arzu odchodzi na kilka kroków, ale nagle zatrzymuje się.
„Co się zaś tyczy Selima… Wiem, że zrezygnowałaś z niego z powodu Melisy” – oznajmia Arzu. – „Ale powiem jedno. Popełniasz największą pomyłkę w życiu”. „Melisa jest moją siostrą” – mówi Cennet. „Tak. Ale spytaj się jej, czy zaakceptowała cię jako siostrę. Dlatego, że gdyby tak było, kochając Selima, nie użyłaby go jako karty przetargowej przeciwko tobie. Nie przeszkadzałaby twojemu szczęściu. Z Selimem też porozmawiam”. „Między nami wszystko się skończyło…”. „Dopóki serce nie powie, że się skończyło, nie skończyło się nic. Dlatego lepiej nie męcz siebie niepotrzebnie. Tak bardzo zasługujesz, by być szczęśliwa. Zrobię wszystko, co w mojej mocy. Nawet jeśli przeciwko mnie będzie rodzona córka”.
Arzu dotyka policzek Cennet i odchodzi do samochodu. Wkrótce otrzymuje telefon od Halila. „Czego chcesz?” – pyta kobieta. „Muszę z panią porozmawiać” – oznajmia mężczyzna. – „Brat Kaya o niczym nie wie. To spotkanie będzie tajne”. „Dobrze, gdzie i o której?”. „W pół do trzeciej na nabrzeżu w Beykoz”. Arzu rozłącza się i zwraca się do swojego nowego kierowcy, a zarazem ochroniarza: „Jak masz na imię?”. „Faisal, proszę pani” – odpowiada mężczyzna. „Masz przy sobie broń?”. „Tak, proszę pani”. „Dobrze. Kiedy będzie trzeba, nie bój jej się użyć. Teraz jedź prosto na wybrzeże w Beykoz”.
Necat przychodzi pod dom Mukaddes. Widzi Cennet siedzącą na ławce. Podchodzi do niej. „O co chodzi?” – pyta dziewczyna. „Upuściłaś to w samochodzie” – mówi mężczyzna i oddaje Cennet jej łańcuszek. „Bardzo przepraszam, nie poznałam”. „Nie szkodzi. W końcu byłaś w szoku, kiedy się poznaliśmy. Jestem Necat”. „A ja Cennet. Dziękuję”. „Chciałem przynieść to wcześniej, ale czasu nie było”. W tym momencie z domu wychodzi Mukaddes. „Witam, synku. Przyszedłeś, żeby naprawić kran?” – pyta kobieta. „Nie, babciu, to jest Necat” – przedstawia swojego wybawcę Cennet. – „Człowiek, który uratował mnie z wypadku”. „Doprawdy? Niech Bóg ci błogosławi, synu. A ja myślałam, kim on jest, jak go znajdziemy, żeby podziękować”.
„Nie ma za co dziękować” – oznajmia Necat. – „Ale jeśli chcecie, naprawię ten kran”. „No dobrze, chodź, zobaczysz” – zgadza się Mukaddes. Chłopak szybko radzi sobie z naprawą i wraca do Cennet. „Widziałem cię wczoraj. W sukni ślubnej” – mówi chłopak. – „Powinienem podziękować”. Dziewczyna zaczyna płakać. „Co się stało? Powiedziałem coś nie tak?” – pyta Necat. – „Już dobrze, proszę, nie płacz. Co się stało, że płaczesz? Tylko zapytałem… Po co tak płakać? Co mogę dla ciebie zrobić?”. „Nic…” – odpowiada Cennet i zrywa się z ławki. Zapłakana chce uciec do domu, ale potyka się. Necat pomaga jej wstać i w tym samym momencie w furtce staje… Selim!
„Co się tutaj dzieje?!” – pyta Selim. „Nic” – odpowiada Necat. Arisoy chwyta go za sweter i uderza w twarz! „Selim, przestań!” – krzyczy Cennet. – „Jaki masz problem?!”. „Jaki ja mam problem? Byłaś w jego ramionach! Taki mam problem!”. „Posuwa się za daleko!” – stwierdza dziewczyna i policzkuje swojego niedoszłego narzeczonego. – „To nie jest tak, jak ci się wydaje. Upadłam, a on mi pomógł wstać. To wszystko”. „Jestem głupi. Przyszedłem tutaj, żeby porozmawiać z tobą po raz ostatni. Róbcie sobie, co chcecie…”. „Dość, obrażasz mnie!”.
„Zróbmy tak. Nie będę więcej mówić. Zamknijmy ten temat” – oświadcza Selim i odchodzi do swojego samochodu. „Przepraszam” – mówi Necat. – „Nie mam pojęcia, co się stało. Nagle mnie zaatakował. Naprawdę przepraszam”. „Proszę, nie mów tak. Nie ma w tym twojej winy” – zapewnia Cennet. „Nieważne, do zobaczenia” – mówi chłopak i także odchodzi. W furtce mija się z Melisą. „Co się tutaj dzieje?” – pyta Soyerówna. – „Kim jest ten chłopak?”. „Zwariował. Selim zwariował i zaatakował go” – wyjaśnia Cennet. „Jak to? Selim był tutaj?”. „Jak widzisz, zdenerwował się na mnie. On nie ma prawa wyładowywać się na innych”. „Opowiedz mi wszystko ze szczegółami”. Dziewczyny siadają na ławce.
Akcja przenosi się na wybrzeże, gdzie Arzu przyjeżdża na spotkanie z Halilem. Kierowca kobiety wychodzi z samochodu i zabiera Halilowi broń. Następnie przeszukuje go i dopiero wtedy pozwala Arzu wyjść. „Pani Arzu, co to ma znaczyć?” – pyta podwładny Kayi. „Nauczyłam się od was, że nie można ufać ludziom takim jak wy” – odpowiada kobieta. – „Mów, czego ode mnie chcesz?”. „Kaya. Wiem, że chcesz się od niego uwolnić. Pomogę ci. Te zdjęcia i broń pana Mahira… Wiem, gdzie są schowane”. „Jaka broń?”. „Ta, którą pan Mahir zgubił na jachcie. Wskażę ci miejsce, gdzie wszystko jest ukryte. I będę cię ochraniać”.
„Dlaczego to robisz?” – pyta Arzu. „Na pewno niebezinteresownie” – przyznaje mężczyzna. „Więc czego chcesz?”. „Pieniędzy. Dla ciebie to nic wielkiego. Pięćset tysięcy dolarów”. Arzu zaczyna się śmiać. „Gdybyś powiedział wcześniej, to nigdy bym tu nie przyszła” – oznajmia i odwraca się. „Pieniądze są potrzebne mojej rodzinie. Tylko ja ci mogę pomóc” – mówi Halil, a kobieta zatrzymuje się. – „Twoje życie jest w moich rękach, a moje w twoich”. Co postanowi Arzu?
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.