109: Selim przyjeżdża do Cennet. „Co słychać?” – pyta. „Niezbyt dobrze” – odpowiada dziewczyna. – „To, co zrobiłeś, wszystko to, co się wydarzyło, stało się solą i pieprzem”. „Zmusiłaś mnie do tego”. „Naprawdę? Czy ja cię prosiłam, żebyś się bawił uczuciami Melisy?”. „Inaczej nie zrozumiałybyście. I ona i ty, przestańcie okłamywać jedna drugą”. „Nie jesteś tym Selimem, którego znam. Zdajesz sobie sprawę, że złamałeś serce ukochanej osobie?”. „Co mam zrobić z powodu tego, że mnie kocha? Mam przymknąć oko na wszystkie jej występki? Pogratulować jej?”. „Nie, to nie tak…”. „A jak, Cennet? Dla ciebie ważne są tylko uczucia twoje i wszystkich wokół ciebie. A ja, kim jestem?”.

„Ja w twoim życiu płynę obok” – kontynuuje Selim. – „Za każdym razem, gdy jestem w trudnej sytuacji, jestem obok ciebie. To ja pierwszy dostaję cios. Bardzo cię kocham, ale zarówno ty jak i Melisa zasłużyłyście sobie na to”. „W porządku, masz rację” – przyznaje Cennet. – „Melisa skłamała. W ogóle się nie zmieniła. Moja siostra mnie zdradziła, w porządku”. „I ja tobie to udowodniłem”. „I co teraz będzie?”. „Niestety niektórych rzeczy nie da się zmienić”. „Selim, bardzo mi przykro…”. „Cieszę się. Teraz będziesz sama decydować, kto będzie w twoim życiu, a kto nie. Pogodzisz się z Melisą czy nie, to twoja sprawa. Ja mam tego dość…”.

Selim odwraca się i zmierza w kierunku furtki. „Selim, nie idź!” – krzyczy za nim Cennet. „Teraz jest już za późno” – oznajmia chłopak i odchodzi… Tymczasem Cihan i Arzu przyjeżdżają na miejsce wypadku Melisy. „Już dobrze, córeczko, jestem z tobą” – mówi kobieta i obejmuje córkę. Cihan pochyla się nad poszkodowanym pieszym i sprawdza jego puls. „Niestety nie żyje…” – oznajmia. „Jestem skończona, jestem skończona…” – przeraża się Melisa i upada na kolana. – „Moje życie legło w gruzach, jestem skończona…”. „Powinniśmy powiadomić policję” – postanawia Arzu.

„Nie, mamo, proszę ciebie… Oni mnie posadzą do więzienia…” – oponuje Melisa. – „Proszę mamo, zrób coś…”. „Ja to zrobiłam… Ten wypadek ja spowodowałam!” – Arzu postanawia wziąć winę na siebie. – „Kiedy policja przyjedzie, tak im powiemy, dobrze?”. Akcja przenosi się do posiadłości Kayi. Mężczyzna ogląda zdjęcia Cihana i jego najbliższego współpracownika. „Co teraz zrobimy, bracie?” – pyta Halil. „Każdy ma swoją mroczną stronę” – stwierdza Demiros. – „Zawsze zdradzają nas najbliżsi. Będziesz śledził tego człowieka. Dowiesz się wszystkiego o nim, o jego przeszłości i teraźniejszości. Musimy znaleźć coś, co powstrzyma Cihana”.

Akcja wraca na miejsce wypadku. „Nie, nigdy na to nie pozwolę!” – mówi Soyerówna. „Melisa, nie mamy innego wyjścia, córeczko” – tłumaczy Arzu. „Nigdy. Nie możesz iść do więzienia…”. „To ty nie możesz iść. Nie wytrzymasz tam”. „Mamo, proszę. Na pewno jest inne wyjście, proszę…”. „Nie, nie ma. Gdyby było, to bym je znalazła”. „Jest. Tak naprawdę jest inne wyjście” – oświadcza Cihan. – „Rozejrzyj się tylko. Nikogo tu nie ma. I jak rozumiem, po wypadku nikt tu nie przejeżdżał, prawda?”. „Nie, nie przejeżdżał” – potwierdza Melisa. „Czyli oprócz naszej trójki nikt nic nie wie o wypadku”.

Arzu patrzy na człowieka Cihana. „Nie martw się. Moi ludzie nic nie widzą i nie słyszą” – zapewnia mężczyzna. „Co masz na myśli?” – pyta żona Mahira. „To znaczy, że możemy zrobić tak, jakby ten wypadek w ogóle się nie wydarzył”. „Dobrze, ale jak?” – pyta Melisa. „Usuniemy stąd wszystko. Pani Arzu, decyzja należy do pani. Jeśli się pani zgodzi, doprowadzę sprawę do końca”. „Mamo, nie mogę iść do więzienia. I ty nie możesz” – przekonuje Soyerówna. „Jak najszybciej trzeba podjąć decyzję” – ponagla Cihan. „Mamo, proszę, powiedz coś. Posłuchaj, jak wezwiemy policję, to przyznam się do wszystkiego i pójdę do więzienia. Nie będę w stanie zaakceptować tego, co chciałaś zrobić. Powiedz w końcu coś”.

„Zadzwonimy na policję” – postanawia Arzu. „Ale mamo…” – oponuje Melisa. „Wezmę winę na siebie, córko. Nic tobie się nie stanie, obiecuję”. „A co będzie potem?” – pyta Cihan. – „Pani Arzu, przemyśl to. Bogata, szanowana kobieta potrąca człowieka. A także go zabija… Na panią będą wywierać presję. Każdy zrobi wszystko, żeby dostała pani najsurowszą karę. Bądź tego pewna. Zrezygnuj z tego. Ja zajmę się wszystkim”. „Mamo, błagam cię. Posłuchaj, nie mogę ciebie stracić. Pomyśl o mnie, pomyśl o Cennet. Potrzebujemy cię, proszę”.

Akcja przeskakuje do wieczora. Arzu wchodzi do pokoju córki. „Mamo, bardzo przepraszam. Bardzo przepraszam” – mówi Melisa. „W porządku, dobrze. Nie jesteś niczemu winna” – przekonuje Arzu. „Do tej pory nie wiem, jak to się stało. Niespodziewanie wyskoczył mi przed maskę. Zabiłam człowieka, mamo…”. „Ciszej…”. „Jak będę z tym żyć, mamo?”. „To był wypadek, córeczko. Zwykły wypadek. Nie jesteś niczemu winna”. „Ale on zmarł. Ten człowiek nie żyje. Pan Cihan… Gdyby nie pan Cihan, to byłby nasz koniec, mamo”. „Córeczko, idź przemyj twarz. Dojdź do siebie. Inaczej się dowiedzą. No dalej, córko. Dalej”.

Melisa udaje się do łazienki. Arzu tymczasem odbiera wiadomość od Cihana z nagraniem, na którym widać jak Melisa potrąca mężczyznę! Po chwili otrzymuje sms-a: „Czekam na panią w swoim domu”. Akcja przenosi się do domu Cihana. Na łóżku leży mężczyzna, którego potrąciła Soyerówna. „Przeżyje?” – pyta Cihan. „Zrobiłem co w mojej mocy” – oznajmia lekarz. – „Jeśli przeżyje noc, to jest taka szansa”. Cihan pochyla się nad nieprzytomnym mężczyzną i mówi: „Nie mogę ci podziękować, ale twoja rodzina jest pod moją opieką”.

Akcja wraca do rezydencji Soyerów. Arzu wchodzi do salonu, gdzie właśnie Ozlem i Sema jedzą kolację. Kobieta podchodzi do swojego męża. „Melisa śpi, a ja wychodzę” – oznajmia. „Dokąd?” – pyta Mahir. „Mam sprawę. A wam życzę smacznego. Mam nadzieję, że spędzicie kolację spokojnie, całą rodziną…”. Arzu odwraca się i zmierza do wyjścia. Mahir idzie za nią. „Do mnie to teraz powiedziała?” – pyta Ozlem. „Nie. Powiedziała rodzina. A ty nie jesteś naszą rodziną” – stwierdza Sema. „Naprawdę, pani Semo? Niedługo się dowiemy, czy jestem rodziną, czy też nie”. „To o czym mówisz, że stanie się niedługo, będzie miało miejsce już jutro. Rozmawiałam z lekarzem. Wyniki będą gotowe jutro rano”.

Ozlem omal nie krztusi się jedzeniem. „Jak to?” – pyta zaskoczona. – „Przecież wyniki miały być pod koniec tygodnia”. „A co? Pod koniec tygodnia będą inne wyniki?” – pyta Sema. „Nie, po prostu się zdziwiłam…”. „Ja wcale nie będę zaskoczona. Jestem pewna jutrzejszych wyników. Dlatego najedz się do pełna przy ostatniej twojej kolacji w tym domu”. Akcja przenosi się na zewnątrz, gdzie Mahir zatrzymuje swoją żonę. „Załatwię sprawę z Ozlem” – zapewnia mężczyzna. „To z powodu wyników testu?” – pyta Arzu. „Nie, to jest… Nawet jeśli wyniki będą…”. „Nawet jeśli okaże się, że to twoje dziecko”. „Tak, nawet jeśli wyniki takie będą, to Ozlem nie zostanie w tym domu”. „Dobrze, jak chcesz…”.

Arzu, posłuchaj, popełniłem błąd” – przyznaje Mahir. – „Powinienem na samym początku się sprzeciwić, kiedy Ozlem przyszła do tego domu”. „Jestem zmęczona, Mahir. Zmęczona!” – mówi Arzu, a do jej oczu napływają łzy. – „Walką, staraniem się… Zmęczyłam się ochroną bliskich. Nawet zapomniałam jak oddychać”. „Ja jestem, Arzu”. „Nie ma cię, Mahir. Bardzo mi jest potrzebny ktoś, na kim mogę polegać i ufać. Ramię, na którym mogę płakać. Ale niestety to nie jesteś ty…”. „Daj mi szansę, proszę”. „Dwadzieścia lat… Dwadzieścia lat, każdego dnia dawałam ci szansę”. „Ja w swoich wadach winiłem ciebie. Dlatego byłem ślepy. Wiem, że już za późno, ale teraz rozumiem”.

„Dlaczego się tak spóźniłeś?” – pyta Arzu. – „Jestem bardzo zmęczona”. „Przepraszam. Posłuchaj, pozwól mi… Zostanę twoim ramieniem. Zostanę człowiekiem, na którym możesz polegać” – oświadcza Mahir. – „Człowiekiem, któremu możesz ufać. Wiesz, co zrobimy? Wszystko, co mamy, sprzedamy, a potem wyjedziemy stąd”. „Nie pozwolą nam…”. „A kto będzie kogo prosił o pozwolenie? Wstaniemy o czwartej rano i wyjedziemy, dopóki nikt nas nie zobaczy. Zaczniemy od zera, zaczniemy od początku. Zostaniemy rodziną. Nawet jeśli trudno jest przekonać taką kobietę jak ty… Proszę, pozwól mi. Pozwól mi być twoim mężem, tak naprawdę”.

W następnej scenie widzimy, jak Arzu zjawia się w posiadłości Cihana. Staje przed mężczyzną. On odsuwa krzesło i zaprasza ją do stołu. Arzu niechętnie, ale siada na krześle naprzeciwko. „Jesteś trudną kobietą” – stwierdza Cihan. „Czym będziesz mi grozić?” – pyta Arzu. „Myślę, że słowo groźba, nie jest zbyt odpowiednie. Nie chcę ci grozić, ale powiedzmy, że mam pewne zamiary”. „Więc powiedz mi o nich”. „Może na początku zjemy kolację?”. Arzu bierze swój talerz i rozbija go o ziemię. „Przejdź do rzeczy” – ponagla. „Skłamałem” – przyznaje mężczyzna. – „Mówiłem, że aby zemścić się na Kayi, nie będę wykorzystywał ciebie, ani twoich córek. To było kłamstwo”.

„Ty… Ty tej nocy próbowałeś zabić moją córkę!” – grzmi Arzu. „Zgadza się” – potwierdza Cihan. – „Kiedy zmarła moja żona, była wtedy w ciąży z naszą córką. Chciałem, aby Kaya przeżył ten sam ból”. „W porządku, zabij mnie” – mówi Arzu, podnosząc się z krzesła. – „Jestem jedynym człowiekiem, którego kocha Kaya. Jeżeli twoim celem jest zranienie Kayi, to zabij mnie. Tu i teraz. Teraz mnie zabij”. „Zrobiłbym to”. „Więc na co czekasz, Cihan? Czego chcesz? Po co dotykałeś Melisę?”. „Tak naprawdę, to tam nastąpiła zmiana planów. Zrozumiałem, że możesz poświęcić siebie dla swojej córki. Moja wina. Jesteś kobietą, która dla jednej córki rzuciła się pod kulę, a dla drugiej chciała wziąć winę na siebie”.

„Ty jesteś jak Kaya. Jesteś chory” – stwierdza Arzu. – „Ludzie pijani swoją potęgą. Tak naprawdę jesteście zwykłymi draniami. W kłótni nawet nie chcecie brudzić swoich rąk i wszystko każecie robić swoim ludziom. Ale kiedy przed wami jest kobieta, przekształcacie się w najbardziej podłe stworzenia. Dlaczego? Dlatego, że uważacie się za silniejszych od nas. Dlatego, że macie swoich ludzi. Dlatego, że pozbawianie życia, dla takich jak wy jest tylko grą. Dlatego, że nie macie sumienia i miłosierdzia”. „Dosyć tego. Dlatego, że to wszystko będę słyszał od ciebie przez wiele nocy…”. „W jakim sensie przez wiele nocy?”.

„No tak, jeszcze nie spełniłem swojego zamiaru” – mówi Cihan. – „Rozwiedziesz się z Mahirem i wyjdziesz za mnie”. Arzu robi wielkie oczy. Akcja przenosi się do rezydencji Soyerów. „Jestem skończony…” – rozpacza Mahir. „Jeśli jeszcze raz zrobisz coś takiego, to przysięgam, że ci nie wybaczę” – mówi Sema. „Mamo, przestań. Chociaż raz pozwól mi zrobić coś dla rodziny”. „Nie, proszę pana. Twoją rodziną jestem ja, Melisa, Orhan i nikt inny”. „Nie będę cię dłużej słuchał”. „Nigdzie nie pojedziesz”. „Zaraz zwariuję…”. W tym momencie do salonu wchodzi Melisa. „Tato, co się dzieje?” – pyta dziewczyna.

„Nic, córeczko, nic. Idź na górę i pakuj walizkę” – rozkazuje Mahir. „Jak to? Wszystko stało się jasne, tak?” – przeraża się Melisa. – „O Boże, aresztują mnie…”. „Co stało się jasne?” – nie rozumie mężczyzna. „Melisa, co ty znowu zrobiłaś? Co?” – pyta Sema. „Nic. Nic takiego…”. „Córeczko, co ty zrobiłaś? Odpowiedz!”.

Akcja wraca do spotkania Arzu i Cihana. „Są tylko dwa sposoby, aby zemścić się na Kayi” – mówi mężczyzna. – „Albo zabiję jego bliskich, albo zabiorę mu ukochaną. Nie zrozum mnie źle, to żadna niemoralna propozycja. Po prostu tylko na papierze będziesz moją żoną. Oczywiście będziemy mieszkać w jednym domu. Przynajmniej przez jakiś czas”. „Ty… Mówisz poważnie?” – Arzu nie wierzy własnym uszom. „Bardzo poważnie. Rozumiem, teraz jesteś w szoku. Dam ci czas do jutra. Dokonaj wyboru”. „Nie możesz tak ze mną postępować”. „Powiedziałem ci, co chcę. Wybór należy do ciebie”.

Cihan wstaje od stołu i odchodzi. „Nie możesz być taki podły! Twoim problemem jest Kaya!” – wrzeszczy za nim Arzu. – „Nie możesz tak z nami postępować! Nie możesz!”. Akcja wraca do posiadłości Soyerów. „Melisa mów, co znowu narozrabiałaś?” – rozkazuje Sema. „Już dość, nic nie zrobiłam” – zarzeka się dziewczyna. „Więc dlaczego tak się boisz?”. „Tatusiu, proszę, nie naciskaj na mnie. Nic się nie stało. Dokąd jedziemy? Do czego mam się przygotować? Lepiej to powiedz”. „Nigdzie nie pojedziecie!” – zabrania Sema. „Pojedziemy!” – sprzeciwia się Mahir. „Zgadzam się. Pojadę, byle jak najdalej stąd” – oznajmia Soyerówna.

„Ta dziewczyna znów coś narozrabiała” – jest przekonana Sema. „Nic nie zrobiłam. Nie zrobiłam!” – powtarza Melisa. „Już dobrze, córko. Idź się przygotować” – mówi Mahir. Dziewczyna szybkim krokiem udaje się do swojego pokoju. „Ona coś zrobiła. Nie nazywam się Sema, jak ta dziewczyna znowu czegoś nie narozrabiała. Zaznaczam, nigdzie nie pojedziecie”. Tymczasem Cennet czeka przed domem Arisoyów. W końcu nadjeżdża Selim. „Po co przyszłaś?” – pyta. „Przeprosić” – oznajmia Cennet. „Dobrze, przyjmuję” – mówi chłopak i chce odejść. „Chwileczkę, Selim. Naprawdę żałuję tego, co się stało. Możesz chwilę zaczekać? Posłuchaj, jestem głupia. Kompletnie głupia”.

„Czego chcesz?” – pyta Selim. „Wiele, chociaż nie mam do tego prawa” – oznajmia dziewczyna. „Na przykład, co takiego?”. „Na przykład, żebyś mi wybaczył…”. „Niemożliwe”. „Słuchaj, dla ciebie zrobię wszystko, co tylko możliwe na świecie”. „I tak zbyt wiele razy dawałem ci szansę. Selim bardzo cię kocham, będziemy razemI o Melisie pomyślimy. Coś wymyślimy. Gdybyś tak powiedziała, to wszystko teraz byłoby inaczej”. „Tak, ale zachowałam się jak głupia”. „Nie, nie jesteś głupia. Uwierzyłaś w to, co chciałaś wierzyć. Dlatego, że było ci to na rękę”. „Nie, to wszystko nie tak. Pozwól mi wyjaśnić”.

„Już za późno” – odpowiada Selim, mija dziewczynę i idzie w stronę domu. „Selim, bardzo cię kocham!” – krzyczy Cennet. Chłopak zatrzymuje się. Chwilę milczy, jakby wahał się, ale w końcu odpowiada: „Już za późno…”. Selim odchodzi do domu. Nie widzi już szansy dla siebie i Cennet. Tymczasem Arzu wraca do domu. Gdy wysiada z samochodu, woła do niej znajomy głos: „Pani Arzu!”. To Halil. Kobieta podchodzi do niego. „Straciłeś rozum? Co ty tutaj robisz?” – pyta. „Musimy porozmawiać” – prosi mężczyzna. „Nie mam o czym z tobą rozmawiać. Wpakowałeś mnie w kłopoty gorsze, niż z Kayą”. „Wiem, ale nie przypuszczałem, że sprawy tak się potoczą”. „Powinieneś był przypuszczać”.

W tym czasie służąca podaje Semie lekarstwa i szklankę wody. „Zmierzymy ciśnienie?” – pyta. „Jestem znudzona, wyjdę do ogrodu” – odpowiada matka Mahira. „Jeśli pani chce, to lepiej przed dom”. „Dlaczego?”. „W ogrodzie jest dużo wody. Wszystko jest mokre”. „Tak, masz rację”. Akcja wraca na zewnątrz. „Teraz są jeszcze większe problemy. Ty jesteś temu winien” – mówi Arzu. „Kaya i ja śledzimy go. Może coś znajdziemy” – oznajmia Halil. „Nie obchodzi mnie to, co robicie z Kayą. Nie chcę mieć z tobą nic wspólnego!”. W tym momencie Sema wychodzi z domu. Zaczyna się przysłuchiwać rozmowie swojej synowej.

„A teraz natychmiast stąd odejdź” – rozkazuje Arzu. – „Nie chcę cię więcej widzieć. Dostałeś już swoje pieniądze!”. „Przepraszam, naprawdę rozwiążemy tę sprawę” – zapewnia Halil. – „To wszystko przez moją głupotę”. „Idź stąd, powiedziałam. Idź!”. „Arzu? Z kim rozmawiasz?” – odzywa się nagle Sema. Halil szybko odwraca się i odchodzi. „Kim pan jest?! Zatrzymaj się, mówię!” – woła za nim pani Soyer. – „Arzu, o co chodzi? Kim jest ten człowiek?”. „Nieważne” – odpowiada kobieta i chce odejść do domu. „Chwileczkę, żartujesz sobie ze mnie? Kłócisz się z jakimś człowiekiem w środku nocy. Co to znaczy nieważne?”. „To znaczy, że nieważne”.

„Dość tego! Ile można milczeć ze względu na Mahira?” – pyta Sema. „Jeśli tak milczysz, to czemu mnie tak wypytujesz?” – pyta Arzu. – „Nawet nie mogę tego przypuszczać”. „Możliwe, że oszukiwałaś Mahira i nadal to robisz. Ale nie pozwolę na to. To, co stało się z Rizą, wiem, że ty jesteś temu winna! Tu to czuję” – Sema kładzie swoją dłoń na sercu. – „Oczywiście to wyjdzie. Bóg jest wielki. Żadna tajemnica nie zostanie ukryta. Pamiętaj, że to wyjdzie!”. „Jestem zmęczona, pani Semo. Zmęczona”. „Nigdzie jutro nie zabierzesz mojego syna. Przysięgam, że zwalę ci na głowę cały świat!”. Arzu bez odpowiedzi odchodzi do domu. Czy prawda o śmierci Rizy wyjdzie na światło dzienne? Czy Arzu przystanie na propozycję Cihana i poślubi go?

Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.

Podobne wpisy