116 (ostatni!): Selim idzie przez miasto. Nagle na jego drodze pojawia się Nilgun. „Myślałam, że w ten sposób cię ochronię” – tłumaczy kobieta. – „Ale się bardzo myliłam. Wybaczysz mi?”. „Zmęczyło mnie to, mamo” – odpowiada chłopak. – „Teraz po prostu chcę być szczęśliwy na tym świecie”. „Ja też. Ja chcę tylko tego. Jest tam miejsce i dla mnie?”. Chłopak obejmuje matkę. Akcja przenosi się do rezydencji Soyerów. Sema wpatruje się w swojego maleńkiego wnuka. „Mamo, nie chcę, aby między nami były jakieś urazy” – zwraca się do matki Mahir. – „Posłuchaj, każdy jest na swoim miejscu w swoim domu. Jest szczęśliwy. Popatrz, zostaliśmy sami”.
„Wszyscy odeszli” – potwierdza Sema. „Ale pojawił się wnuczek. Jest tutaj i wyrośnie w tym domu. Razem z tobą” – oznajmia Mahir. – „Czy nie ty mówiłaś, że najlepszy na świecie jest wnuk?”. „Mówiłam i dalej tak twierdzę”. „Właśnie. Daliśmy ci to, co najlepsze. Uśmiechnij się wreszcie. Będziemy teraz żyć spokojnie i szczęśliwie”. „Ale Ozlem nazywa mojego wnuka Berkcan”. „No coś ty, imię mojego syna to Riza”. „Zgadza się, Riza. Powiedz jej, niech sobie dobrze zapamięta. Słuchaj, niech mnie nie denerwuje. Jeśli wyjdę z siebie, to będzie bardzo źle”. „Wiem, wiem. Żadne inne imię oprócz Riza nie będzie używane, nie martw się”.
Akcja przenosi się do domu Arzu. W środku nocy kobietę zbudza dzwonek telefonu. Matka Cennet sięga po swoją komórkę i widzi, że dzwoni… Kaya! Przerażona drżącymi rękoma odbiera połączenie i przykłada telefon do ucha. „Cavidan, Cavidan…” – słyszy w słuchawce głos Demirosa. „Przecież ty… Ty umarłeś…” – wydobywa z siebie Arzu. „Jestem na dole, w ogrodzie. Przyjdź tutaj”. „Ale…”. „Dalej, Cavidan, przyjdź. Czekam na ciebie”. Kobieta wypuszcza komórkę z rąk i na miękkich nogach udaje się do ogrodu. Faktycznie stoi tam Kaya! „Ty przecież umarłeś. Widziałam to na własne oczy. Umarłeś…” – mówi kobieta.
„Zasłużyłem na śmierć. Nie ma w tym twojej winy” – odpowiada Demiros. „Tak bardzo cię nienawidzę. Powinnam zabić cię własnymi rękoma” – mówi Arzu, cała się trzęsąc i trzymając za głowę. „Ludzie tacy jak ja powinni umrzeć. Nieważne w jaki sposób”. „Po co przyszedłeś? Czego wciąż ode mnie chcesz?”. „Niczego. Nie ty jesteś winna. Żegnaj, Cavi… Arzu”. Kaya odwraca się i odchodzi. Arzu upada na kolana i płacze wniebogłosy. „Więcej się przede mną nie pojawiaj, proszę…” – mówi. – „Nie pojawiaj się, nie pojawiaj…”. W tym momencie kobieta wybudza się z krzykiem. Wszystko było tylko snem.
Nazajutrz Arzu wchodzi do pokoju, gdzie makijażyści przygotowują Cennet do ślubu. „Możecie dać nam chwilę?” – prosi kobieta. Styliści opuszczają pokój. „No i jak tam?” – pyta Arzu córkę. „Umieram. Z przejęcia chyba mi serce stanie” – oznajmia podekscytowana dziewczyna. – „I oczywiście trochę się boję”. „Dlaczego?”. „Nie wiem. Ostatnio jestem taka szczęśliwa jak we śnie. Powiadają, że jeśli dużo się śmiejesz, to będziesz dużo płakać. A ja jestem taka szczęśliwa, że bardzo boję się, że coś się stanie”. „Moja księżniczko, ty najbardziej zasłużyłaś na te dni. Odtąd zawsze tak będzie. Bo teraz ja jestem”.
„W porządku, ciebie i Melisy nie mogę uchronić od wszystkiego” – kontynuuje Arzu. – „Ale jeśli nadejdzie zło, pierwsze uderzenie przyjmę na siebie ja”. „Ty masz jeszcze na to siły? Jesteś pewna?” – pyta Cennet. „Wszystko, co widziałaś, to jeszcze nic”. Nagle z korytarza dobiega głos Melisy: „Cennet, gdzie się podziewasz? Ostatnia przymiarka sukni ślubnej czeka!”. „Jestem w pokoju, Melisa!” – odpowiada córka Kayi. „Możesz zejść na dół?”. „Dalej, biegnij” – mówi do córki Arzu. – „Wiesz, co będzie, jak się spóźnisz”. Cennet przytula matkę i opuszcza pokój.
Akcja przenosi się do domu Arisoyów. Ubrany w garnitur Selim schodzi na dół. Matka patrzy na niego w zachwycie. „Co takiego? Nie pasuje?” – pyta chłopak. „Jesteś bardzo przystojny” – mówi Nilgun. „Ty też jesteś bardzo piękna. Każdy, kto cię zobaczy, pomyśli, że nie jesteś mamą a siostrą”. „Nie przesadzaj. Jestem już starszą panią. A poza tym, mam nadzieję, że całkiem szybko dasz mi na ręce wnuki”. „Daj Boże. Chcę syna jak lew i do tego najpiękniejszą córkę”. „Daj Boże, synku. Daj Boże”. „Dobrze, ja wychodzę, bo Cennet czeka”. „Też mam przyjechać?”. „Naprawdę?”. „Może też pojadę razem z synem i zabiorę swoją synową. To możliwe?”. „Możliwe, możliwe. Chodź”.
Cennet ma na sobie suknię ślubną. „Jestem bardzo przejęta” – mówi dziewczyna, patrząc w lustro. Po policzkach stojącej za nią siostry płyną łzy. – „Co z tobą?”. „Gdyby kilka miesięcy temu powiedzieli mi, że dzisiaj będziemy obie w takiej sytuacji, nigdy bym w to nie uwierzyła” – oznajmia Melisa. „Ja bym uwierzyła. Zawsze w nas wierzyłam”. „Chcę, żebyś była bardzo szczęśliwa. No i oczywiście ja też. Posłuchaj, jeżeli na ślubie nie będzie przystojnych chłopaków, zrobię skandal. Ostrzegam”. „Chodź tutaj” – mówi Cennet i przytula siostrę. Z dołu dobiega wołanie matki: „Cennet! Melisa!”. „Już dobrze, idziemy!” – odpowiada Soyerówna.
Dziewczyny schodzą na dół. Tam czeka już Selim. Jest zauroczony na widok swojej narzeczonej. Bierze ją za rękę i razem udają się za stół dla nowożeńców. „Zebraliśmy się dzisiaj z powodu związku tych dwojga młodych i szczęśliwych ludzi. Czy ty, Cennet Yilmaz, stojącego obok siebie Selima Arisoya, na dobre i na złe, bez nacisku i z własnej woli zgadzasz się wziąć na męża?”. „Tak! Tak! Tak!” – odpowiada Cennet. „Czy ty, Selimie Arisoy, stojącą tu Cennet Yilmaz, na dobre i na złe, w zdrowiu i w chorobie, bez nacisku i z własnej woli zgadzasz się wziąć za żonę?”. „Tak!” – pada odpowiedź. „Ja, zgodnie z nadanymi prawami administracyjnymi, ogłaszam was mężem i żona. Możesz pocałować żonę”.
Selim całuje Cennet, następnie oboje składają podpisy pod aktem małżeństwa. Goście biją brawo i składają życzenia młodej parze. Nilgun podchodzi do Mukaddes. „Może mi pani wybaczyć?” – pyta. „Nie rań mojej Cennet. Niczego więcej od ciebie nie chcę” – oznajmia Mukaddes. „Będę ją nosić na rękach, obiecuję pani. Będę ją kochać tak, jak syna. Będę ją chronić”. Rozpoczyna się wesele. Melisie od razu wpada w oko wokalista zespołu, słynny piosenkarz Cem Belevi. Selim przedstawia ich sobie. „Jestem zachwycona twoja piosenką. Jest bardzo piękna” – mówi zauroczona dziewczyna. „Dziękuję. Chociaż nie taka piękna, jak ty” – odpowiada Cem.
Akcja przenosi się do stolika, przy którym siedzą Arzu i Mahir. „Kto to? Znamy go?” – pyta mężczyzna, wpatrując się w adoratora Melisy. – „Tak blisko z naszą córką…”. „Siedź, siedź, Mahir. Wcześniej też taki byłeś” – mówi Arzu. – „To już dorosła dziewczyna. Odpuść sobie”. „Ona wciąż jest dla mnie malutką dziewczynką”. „Wiem. Wszyscy są bardzo szczęśliwi”. „A ty? Jesteś szczęśliwa?”. Kobieta wstaje od stołu i odchodzi na bok ogrodu. Udaje się tam za nią Cennet. „Mamo, wszystko w porządku?” – pyta dziewczyna. „Tak. Oczywiście, że tak” – potwierdza Arzu. „Jesteś zmęczona. Ale czy szczęśliwa?”. „I to bardzo. Cennet, powiedz mi teraz prawdę, dobrze?”.
„Tutaj…” – Arzu kładzie dłoń na sercu córki. – „Tutaj naprawdę mi wybaczyłaś? Moja córeczko, pozostał żal, smutek? Powiedz, jeżeli jest. Proszę cię, powiedz. Ja wszystko wyleczę, wszystko”. „Nic nie zostało. Tak pięknie mnie pokochałaś. Uwierz, nic nie zostało” – zapewnia dziewczyna. W tym momencie pojawia się Melisa i dosiada się do mamy i siostry. „Nie patrzcie na mnie” – mówi Arzu, ocierając swoje łzy. – „Wiecie, ja właściwie zapomniałam, jak żyć. Chcę nasycić się dniem dzisiejszym. Co to znaczy żyć… Dzisiaj, razem z wami, znowu sobie przypomniałam”. „Będziemy żyły razem” – oznajmia Melisa. „Będziemy bardzo szczęśliwe” – dodaje Cennet. – „Bez przelewania ani kropli łez”.
„Jak długo starczy nam życia, będziemy przeżywać najpiękniejsze chwile” – przekonuje Arzu. – „Będziemy się wspierać. Obie będziecie przy mnie. W tym życiu niczego więcej nie chce. Moje kochane”. Arzu obejmuje córki. Wszyscy wracają na weselę. Cennet tańczy z Selimem, a Melisa z poznanym piosenkarzem. W tle słyszymy głos Arzu: „Mój los, kiedy został rzucony w moje ręce, był wielką ognistą kulą. Poparzyłam się, spłonęłam. Stałam się węglem i popiołem. Odrodziłam się z popiołu i znowu poparzyłam. Ale bez względu na wszystko, nigdy się nie poddałam. Przecież mówiłam. Moja przeszłość, to moje przeznaczenie. I teraz ja przeżyję najpiękniejszą historię z moimi ukochanymi”. Koniec.
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.