17: Cennet wraca do domu po imprezie urodzinowej. Siada na łóżku obok Mukaddes. „Jak się czujesz? Stęskniłaś się za mną?” – pyta. – „Gdzie ja popełniłam błąd, babciu? Co ja takiego robię, że inni mnie tak traktują? Przez tyle lat chciałam znaleźć mamę, ale ona mnie nie chciała. Całe życie chciałam tylko znaleźć pracę i pracować. Znalazłam pracę i zobacz, co mnie spotkało. Na przykład pani Arzu. W pracy zleca mi ambitne zadania, ale w pozostałym czasie mnie poniża… Wiesz, co dzisiaj mi powiedziała? Że moje życie to nie bajka o kopciuszku. Po swojemu chciała mnie obrazić…”.

„Chyba wie, że ja nie jestem złą czarownicą z tej bajki, że wolałabym być kopciuszkiem” – kontynuuje Cennet. – „Dlaczego ludzie są tacy źli, babciu?”. W oczach Mukaddes pojawiają się łzy… „Już dobrze, babciu, nie płacz” – prosi dziewczyna. – „Przepraszam cię. Gadam jakieś głupoty. Ze mną wszystko w porządku. Nic złego się nie stało. Jestem silna. Ty się nie martw, niech sobie gadają. Nie tak łatwo jest mnie dotknąć. Jestem w końcu wnuczką pani Mukaddes. Jestem silna, babciu. Taka silna, jak ty”.

Mukaddes nagle przypomina sobie słowa Arzu, które kobieta powiedziała jej przed tym, jak trafiła do szpitala: „Nie musi się pani tak martwić o Cennet, ponieważ Cennet nie jest pani wnuczką…”. „Babciu, dopóki będziesz razem ze mną, to nic mi się nie stanie” – mówi dalej dziewczyna. – „Popatrz, mama mnie nie chciała, ale ty, nie mówiąc nigdy, że nie masz siły, wychowałaś mnie. Zdrowiej szybko. Wyzdrowiej i wystarczymy sobie nawzajem. Dzięki tobie ja wytrwam. A teraz połóż się i pośpij trochę”.

Cennet wychodzi z pokoju babci. Siada na schodach i rozpłakuje się. Selim w tym czasie wysyła sms-a do dziewczyny: „Wybacz mi”. Akcja przeskakuje do następnego dnia. W domu Soyerów trwa śniadanie. „Pani Arzu nie zejdzie?” – pyta Sema. „Niedługo przyjdzie, babciu” – odpowiada Melisa. – „Bardzo się ostatnio do mamy przyczepiłaś”. „Co takiego, panienko? Nie można nawet powiedzieć słowa, tak?”. Arzu w tym momencie wchodzi do jadalni. „Do tej pory nie mogę dodzwonić się do Mahira” – oznajmia. – „Do domu też nie wrócił. Bardzo się martwię”.

„Jak to, tata po wczorajszym przyjęciu nie wrócił do domu?” – pyta Melisa. „Nie, córeczko, nie wrócił” – potwierdza Arzu. „Mahir jest za granicą, ma tam coś do załatwienia” – wyjaśnia Sema. „Za granicą?! Dlaczego ja nic nie wiem?” – oburza się Arzu. – „Mnie nic takiego nie powiedział”. „Jakie to sprawy, tato? W planach nie było takiego wyjazdu” – zauważa Orhan. „Ja go wysłałem, więc pojechał. Życzę wam smacznego” – odpowiada Riza i wstaje od stołu.

Suna przychodzi do domu Mukaddes. „Cennet? Co ty tu jeszcze robisz?” – pyta kobieta. „Miło cię widzieć, ciociu Suno” – odpowiada dziewczyna. – „Jemy z babcią śniadanie”. „Wiesz, która godzina? Spóźnisz się do pracy!”. „Zastanawia się, czy nie popełniłam błędu, wracając do niej…”. „Arzu znowu cię obraziła? Wczoraj po głosie było wiadomo…”. „Nie, to nie jest związane z panią Arzu” – zaprzecza Cennet. „To z czym w takim razie jest związane?”. „Nie wiem. Po prostu nie pasuje mi tam pracować”. „Dziecko, gdyby nie były wam potrzebne pieniądze, to bym zrozumiała. Sama wiesz jednak, w jakiej jesteście sytuacji”.

„Wiem. Kiedy tylko nadejdzie pozytywna odpowiedź z miejsca, gdzie wysłałam zgłoszenie, od razu odejdę z tej pracy” – oznajmia Cennet. – „Zresztą, nieważne. Nie będę już marudzić. Idę do pracy, a babcię powierzam tobie”. Akcja przenosi się na jedną z dróg poza miastem. Nilgun spotyka się z jakimś mężczyzną. „Jaki ma pani problem?” – pyta jej rozmówca. „Ali… To znaczy Selim. Mówiłeś, że nie ma nikogo, kto go zna” – wyjaśnia kobieta. „Cóż, rodzina Aliego zginęła w wypadku. Wie pani, że to był wypadek, który spowodowała właśnie pani… Więcej nie ma nikogo. Koleżanka z sierocińca…”. „Cennet!”. „Tak, Cennet. To ta dziewczynka, którą Ali uratował z pożaru”.

„Tak. I ona właśnie teraz znalazła Selima” – oznajmia Nilgun. – „Selim może sobie przypomnieć wszystko w ciągu sekundy. Posłuchaj, jeśli prawda wyjdzie na jaw… Tak, jak my, ty także ucierpisz”. „Dobrze. Znajdę dziewczynę i porozmawiam z nią, by trzymała się z dala od Selima” – zapewnia mężczyzna. „Tej sprawy rozmową nie załatwisz. Chcę, żeby ta dziewczyna na zawsze zniknęła z życia Selima. Na zawsze!”. „Pani Nilgun, czy naprawdę konieczna jest taka bezwzględność?”. „Jest!” – odpowiada bez chwili wahania kobieta.

Beste zostaje wezwana na dywanik do dyrektorki. „Pani dyrektor, ja nie miałam złych zamiarów” – tłumaczy dziewczyna. – „Ja tylko chciałam połączyć przyjaciół z dzieciństwa. To wszystko. Co w tym takiego złego, nie rozumiem?”. „Wystarczy już. Posłuchaj, lubię cię, ale jeśli będziesz się przy tym upierać, będę musiała zranić twoje serce”. „Jaka może być w tym tajemnica? Dlaczego pani nie chce, byśmy znaleźli tego chłopaka?”. „Nie ja, tylko rodzina, która go adoptowała, nie chce. Trzymaj się od tej sprawy z daleka, przestań szukać. Nie będziemy już o tym rozmawiać. A teraz wyjdź”.

Beste zauważa leżący na biurku segregator podpisany: „Ali Demir”. „Beste, powiedziałam wyjdź!” – powtarza dyrektorka. Dziewczyna opuszcza jej gabinet. Tymczasem Arzu i Cennet zjawiają się na budowie. Dziewczyna zapoznaje się z kierownikiem budowy, panem Muratem. „Mamy wielkie plany związane z Cennet” – mówi Arzu. – „Myślę jednak, że przede wszystkim powinna wcześniej nabrać doświadczenia na budowie. Każdego dnia przez kilka godzin niech pracuje, jako twoja asystentka. Młodego i pięknego naszego inżyniera powierzam tobie, panie Muracie. Naucz ją wszystkiego, co sam umiesz”.

„Proszę się nie martwić” – zapewnia kierownik. „Tak, jak ci mówiłam” – Arzu zwraca się do Cennet. – „Jesteś bardzo mądrą dziewczyną. Dopóki będziesz skoncentrowana na pracy, nasze drzwi będą zawsze dla ciebie otwarte”. Beste widzi, jak dyrektorka przekazuje jakiejś kobiecie segregator z dokumentacją Aliego. Dziewczyna nie zdaje sobie sprawy, że to Nilgun – mama Selima. Podbiega do dyrektorki. „To znowu ona? Mama Aliego?” – pyta. „O czym ja z tobą rozmawiałam?” – upomina szeptem dyrektorka.

„Proszę pani, chwileczkę!” – woła za Nilgun Beste. – „Dlaczego pani nie chce, żebyśmy znaleźli Aliego?! Dlaczego go pani ukrywa?! Niech pani powie Aliemu, że Cennet go nie zapomniała! Nigdy nie przestała o nim myśleć! Kiedyś, mimo wszystko, go znajdzie!”. Nilgun nie odwraca się. Odchodzi wraz z segregatorem do wyjścia. „Nigdy. Nigdy nie odbierzesz mi syna…” – mówi pod nosem.

Arzu na osobności rozmawia z kierownikiem Muratem. „Tak nie można, pani Arzu. A jeśli dziewczynę do więzienia zabiorą? Jej życie będzie skończone…” – przekonuje mężczyzna. „Żadnego więzienia nie będzie. O czym ty mówisz? W tę sprawę policja nie będzie się mieszać, tylko jej przyszłość będzie skończona” – odpowiada kobieta. – „Ja po prostu chcę, żeby odeszła z naszego życia. To wszystko. Drogi Muracie, Cennet jest bardzo zdolnym architektem. W końcu i tak znajdzie sobie dobrą pracę, ale dla niej tutaj, obok mnie, nie ma przyszłości. I nie będzie. W porządku?”.

„Dobrze” – zgadza się mężczyzna. „Ty tylko rób, co ci mówię. Resztę sama załatwię” – oznajmia Arzu. Melisa tymczasem pokazuje Selimowi swój własny projekt. „I jak?” – pyta. „Szczerze mówiąc, jestem zdziwiony” – odpowiada Selim. „Dlaczego? Myślałeś, że jestem nieutalentowanym architektem?”. „Nie myślę, że nie masz talentu. Myślę, że jesteś leniwym architektem”. „Dobrze, w takim razie powinieneś mnie przeprosić. Chodź, pójdziemy razem na kolację”. „Nie, nie jestem teraz głodny”. „Selim, dlaczego ty tak postępujesz? Co ja ci zrobiłam?”. „Nie jestem po prostu głodny, Melisa. Ty niczego mi nie zrobiłaś”.

Do biura w tym momencie przychodzi Cennet. Wzrok Selima momentalnie wędruje w jej kierunku. Selim wstaje z fotela. „Cennet, my z Melisą idziemy na obiad” – oznajmia, ku miłemu zaskoczeniu samej Melisy. Po chwili dodaje: „Pójdziesz z nami?”. „Życzę wam smacznego” – odpowiada dziewczyna. Selim nie takiej odpowiedzi się spodziewał. Mimo wszystko odchodzi razem z Melisą… Cennet znajduje na swoim biurku karteczkę z napisem: „Miałaś rację, zrobiłem coś głupiego. Wybacz”.

Arzu pije kawę z ojcem Selima. „Rozmawiałam z Muratem” – oznajmia. – „Zrobił wszystko, co było potrzebne. Cennet już więcej nie pojawi się w naszym życiu. Powiedz Nilgun, niech się więcej nie denerwuje”. „Jak to jest związane z Nilgun?” – pyta Cengiz. „Nie wiem. Ty mi to powiedz. Wychodzi na to, że nie tylko ja nie chcę widzieć Cennet w swoim życiu…”. „Nic specjalnego nie ma. Z Nilgun wszystko w porządku. Jak zawsze bardzo kocha Selima. I z nikim nie chce się nim dzielić. I dlatego Cennet jest teraz jej wrogiem”.

„Cengiz, ty coś przede mną ukrywasz?” – Arzu patrzy mężczyźnie głęboko w oczy. – „Ja wyznałam ci swoją najskrytszą tajemnicę”. „Oczywiście, że niczego nie ukrywam” – zapewnia Cengiz. – „Skąd ci to przyszło do głowy?”. „Dobrze, wybacz. Wiesz, że to poważna sprawa. Masz przed sobą osobę godną zaufania, która w swoim życiu wierzy tylko tobie. Przepraszam, że źle cię zrozumiałam”.

Orhan przynosi Cennet pizze. „Wystarczy tej pracy” – mówi. – „Czas na obiad. Nie wiedziałem, jaką lubisz. Jedna zwykła, a druga wegetariańska. Zabezpieczyłem się. Którą chcesz?”. „Panie Orhanie, nie jestem głodna” – odpowiada dziewczyna. – „Jeśli pan pozwoli, muszę popatrzeć na raporty”. „Zrobiłem coś nie tak?”. „Nie. Co pan mógł zrobić nie tak?”. „Więc nie odmówisz zjeść ze mną kawałka pizzy. Ponadto, jak mama zawsze mówi: Człowiek może zjeść nawet syryjskiego kurczaka„.

Akcja przenosi się do restauracji, gdzie Melisa i Selim jedzą obiad. „Wczorajszy wieczór był bardzo nudny” – mówi dziewczyna. – „Wszystko przez wujka. Gdyby on zostaw to mnie, to przygotowałabym niezapomniany wieczór. Uparł się, żeby świętować w domu. To takie staromodne. Nie zdziwię się, jeśli na dniach powie, że chce się żenić i mieć dzieci. Myślę, że on już zdecydował, że Cennet ją tą osobą. Co o tym sądzisz?”. Selim przywołuje kelnera. „Przecież nie skończyłeś jeszcze obiadu” – mówi Melisa. „Ja i tak nie byłem głodny” – odpowiada chłopak. – „Jedz szybciej, mam sprawę”.

Akcja przenosi się do portu. Omer i Beste siedzą przy stoliku. „Coś się stało?” – pyta chłopak. „Chodzi o mamę Aliego…” – odpowiada dziewczyna. – „To znaczy kobietę, którą tak nazywa Ali. Widziałam ją dzisiaj”. „Powiedziałaś jej, że siostra Cennet ją szuka?”. „Jak miałam powiedzieć? Kobieta szybko odeszła i pani dyrektor nie pozwoliła. Myślała, że ja z powodu czegoś złego szukam Aliego. Jeśli go znajdziemy, to Cennet będzie bardzo szczęśliwa…”. „Właściwie, to mam tam znajomego. Może on nam pomoże. Jak nazywał się Ali?”. „Ali Demir” – pada odpowiedź. Omer chwyta za komórkę i dzwoni do znajomego.

Melisa i Selim wracają do biura. „Ooo, uciekinierzy” – mówi Orhan. – „Gdzie byliście? Uciekliście z pracy?”. „Czy to możliwe, żeby Selim uciekł z pracy?” – pyta retorycznie Melisa. – „Byliśmy na obiedzie”. „Wam też przyniosłem…” – mówi Selim, który zabrał z restauracji jedzenie na wynos. „Ale my już jedliśmy” – oznajmia Orhan.

Mahir spotyka się z ojcem. „Czego chcesz?” – pyta Riza. Wyraźnie nie ma ochoty na rozmowę z synem. „Tato, chciałeś, żebym ożenił się z Arzu. Wiesz przecież, że od młodości kocham Ozlem…”. „Milcz! Ty z tego powodu przyszedłeś do mnie?! Żeby wytłumaczyć swoje idiotyczne zachowanie?!”. „Tato, proszę…”. „Milcz, Mahir, milcz! Zabieraj się z moich oczu. A ja myślałem, że może coś do ciebie dotarło… Wynocha!”. „Tato, ty mnie nie słuchasz!”. „Mahir, wyjdź! Nie mam takiego syna, jak ty!”. Mąż Arzu odchodzi…

Cennet zmierza do wyjścia z firmy. Nagle zatrzymuje ją Selim. „Dokąd idziesz?” – pyta. „Jadę na budowę” – odpowiada dziewczyna. – „Pan Murat mnie wezwał”. „Dobrze, ja też tam jadę. Pojedziemy razem”. „Panie Selimie…”. „Nie przedłużaj, Cennet. Idziemy”. W porcie Omer odbiera telefon z informacją od swojego kolegi. „I co? I co się dowiedziałeś?” – pyta podekscytowana Beste. – „Znalazł go?”. „Znalazł, ale… Ali umarł, Beste…”. „Co?! Jak to?! Jak my to powiemy teraz siostrze Cennet…? Ona znowu będzie załamana. Omer, dlaczego zawsze tak się dzieje?”.

Wynajęty przez Nilgun człowiek śledzi Selima i Cennet. Wkrótce odbiera telefon od swojej zleceniodawczyni. „Jak sprawy się mają?” – pyta Nilgun. „Dziewczyna jest teraz z panem Selimem. Przy pierwszej sposobności postaram się działać” – odpowiada mężczyzna. „Dobrze. Czekam na wiadomość od ciebie, Hakan. Żeby nie było żadnych nieporozumień. Pozbądź się tej dziewczyny, jak najszybciej…”.

Selim i Cennet docierają na plac budowy. Wysiadają z auta. „Panie Selimie, panu jest mnie żal?” – pyta dziewczyna. „Skąd to pytanie?” – dziwi się chłopak. – „Czemu nagle o to pytasz?”. „Pan rozumie… Mnie to boli. Mam teraz trudne dni. Po wielu latach znalazłam mamę, której nie słyszałam imienia i głosu przez tyle lat… I mama mnie nie chce. Zgubiłam się w tym wszystkim. Wszyscy coś ode mnie chcą. Na początku pani Arzu, teraz Melisa. I jeszcze wczoraj pan. Zapytał mnie pan, czy dlatego nie jesteśmy razem, bo podoba mi się pan Orhan! Czy to nie jest obraźliwe?!”.

„Masz rację, powiedziałem głupotę” – przyznaje Selim. – „Ale ty nie jesteś mi obojętna. Nie chciałem cię obrazić. Powiedziałem tak, bo jestem o ciebie zazdrosny”. „Panie Selimie, jest pan moim pracodawcą, a ja po prostu jestem pana pracownikiem. I tak bez tego mam trudne życie. Proszę, niech pan jeszcze bardziej go nie utrudnia”. Dziewczyna odchodzi. W następnej scenie widzimy Selima na siłowni. Chłopak ze wściekłością uderza w worek bokserski. Podchodzi do niego Orhan. „Uspokój się, mistrzu. Widzę, że jesteś na krawędzi” – mówi. – „Zapytam cię o coś. Cennet dziś wcześnie wyszła. Chciałem zaprosić ją na kolację w ramach przeprosin…”.

Selim przestaje boksować. Zbliża się do Orhana i wbija w niego groźne spojrzenie. „Będziesz trzymał się z dala od Cennet” – rozkazuje. – „To moje ostatnie ostrzeżenie, Orhan! Słyszysz?!”. „I tym razem nie będę zdenerwowany, braciszku. Była moja kolej, teraz jest twoja…” – odpowiada Orhan. „Jeżeli w moim życiu byłby ktoś inny, ty znowu zrobiłbyś to samo, czyż nie? Problem wcale nie leży w Cennet. Orhan, nie waż się… Nie śmiej winić mnie za Gozde. Ja za żadną twoją dziewczyną nie oglądałem się i nie będę oglądał! Nie byłem przyczyną waszego rozstania…”.

„Ja nie przyczyną, a wynikami jestem zainteresowany” – oznajmia Orhan. – „Koniec końców, zabolało mnie to. Tak, jak mówiłem. Teraz twoja kolej”. „Myślisz, że pozwolę ci na to, byś użył dziewczyny do zemsty na mnie?!” – pyta Selim. „A kto cię prosi o pozwolenie?”. „Ja nie żartuję, Orhan! Nie żartuję…”. „Lepiej nie podejmuj za mnie decyzji. A poza tym, co chcesz od Cennet?”. „Ja jestem w niej zakochany!” – wykrzykuje na cały głos Selim. – „Zrozumiałeś? Jestem bardzo zakochany. Mocno ją kocham. Dlatego będziesz trzymał się od niej z daleka”.

Cennet tymczasem dociera do portu. Cały czas śledzi ją człowiek wynajęty przez Nilgun. „Beste, kochanie? Co się stało?” – pyta, widząc zapłakane oczy przyjaciółki. – „Stało się coś złego, tak? Boże, na pewno babcia…”. „Nie, z ciocią Mukaddes wszystko w porządku. Mama jest razem z nią” – odpowiada Omer. „To, o co chodzi? Beste, powiedz, proszę…”. „Chodzi o Aliego…” – wyznaje w końcu dziewczyna. „Ty znowu poszłaś go szukać, tak? I pani dyrektor cię złapała? Mówiłam ci już wcześniej, że Ali nie chce mnie widzieć i przestań się tym zajmować”. „Ali… On nie jest niczemu winien. On cię nie znalazł dlatego, że…”. „Dlatego, że co?”. „Siostro, Ali umarł…”.

„Co?!” – krzyczy przerażona Cennet. Rozpłakuje się i szybko gdzieś ucieka… Arzu tymczasem spotyka się z Rizą. „Ozlem wcale nie wyjechała” – oznajmia mężczyzna. – „Ona nadal jest tutaj”. „Jak to nie wyjechała?” – pyta Arzu. – „Sam przecież odwiozłeś ją na lotnisko. Ona musiała wyjechać!”. „Owszem. Tak miało być, ale oni zagrali z nami. Ozlem jest cały czas z Mahirem…”.

Selim przychodzi do portu. Ma nadzieję zastać tu Cennet. Dziewczyna tymczasem siedzi na ławce. Wpatruje się w niebo i płacze. „Jest mi bardzo przykro, Ali” – mówi. – „Bardzo przykro…”. Następuje retrospekcja. Widzimy Cennet i Aliego w okresie dzieciństwa. „Ali, kiedy dorośniemy, zawsze będziemy przyjaciółmi, tak?” – zagaduje dziewczynka. – „Ty nigdy o mnie nie zapomnisz?”. „Dlaczego miałbym zapomnieć o tobie? Ty zawsze będziesz ze mną”. Akcja wraca do teraźniejszości. „Wiem, że dużo złościłam się na ciebie” – mówi Cennet. – „Dużo winiłam. Dlaczego pierwszy nie zadzwoniłeś do mnie, dlaczego nie oddzwoniłeś… Bardzo złościłam się na ciebie. Nie wiedziałam o tym… Myślałam, że mój Ali będzie mnie szukał, znajdzie, przyjdzie…”.

„Proszę cię, wybacz. Proszę cię, wybacz mi, Ali” – mówi dalej Cennet. – „Wiesz, poznałam swoją mamę. Moje marzenia o niej znałeś tylko ty. Jeśli wszystko spełniałoby się tak, jak w marzeniach… Jestem bardzo samotna, Ali. Bardzo samotna. Gdybyś był tutaj…”. W tym momencie do ławki zbliża się człowiek wynajęty przez Nilgun! Nieoczekiwanie jednak, zatrzymuje go… Selim! „Co ty robisz?” – pyta Arisoy. „Dziewczyna płakała. Pomyślałem, że mogę jej pomóc”. „Nie pomożesz jej. Zajmij się swoimi sprawami”.

Selim siada na ławce obok Cennet. „Jest mi bardzo przykro” – mówi. „Panie Selimie, proszę. Chcę zostać sama” – odpowiada dziewczyna. „Może mogę ci jakoś pomóc?”. Dziewczyna kręci przecząco głową. Akcja wraca do rozmowy Rizy i Arzu. „Ukrywać przed tobą tę sytuację byłoby niesprawiedliwe” – mówi mężczyzna. – „Po występku Mahira zasługujesz na moją uczciwość. Nie martw się, córko. Mimo, że to mój syn, ja tego tak nie zostawię. Wydziedziczę go i wszystko oddam Orhanowi…”.

„Tatusiu, zawsze stałeś po mojej stronie i za to jestem ci wdzięczna” – mówi Arzu. – „Ale to jest bardzo osobista sprawa między mną a Mahirem. Nie chcę, żeby on stracił swoją pozycję w firmie z powodu błędu. Cokolwiek by się nie stało, on jest ojcem mojego dziecka”. „Skoro jest ojcem, to powinien wiedzieć, jak ma się zachowywać” – oświadcza Riza. „Masz rację. Uwierz mi, jestem bardzo obrażona na Mahira. Nie chcę być przyczyną czegoś podobnego. To znaczy, nie wiem… Może niech przez jakiś czas pozostanie bez pieniędzy, to zrozumie i wróci do rodziny z powrotem…”.

„Moja droga, kochana córko” – mówi Riza. – „Mahir, ani na ciebie, ani na taką rodzinę nie zasłużył. Wiele razy dawałem mu szanse. Dla ciebie tak będzie o wiele lepiej”. Akcja przenosi się do hotelu. Ozlem pakuje swoją walizkę. Dzisiaj muszą wraz z Mahirem opuścić pokój. „Popełniłeś błąd” – mówi kobieta. – „Mogliśmy trzymać w tajemnicy nasz związek. Dlaczego ty wypowiadasz wojnę ojcu? Dlaczego idziesz na wojnę, którą od razu przegrasz?”. „Ponieważ cię kocham” – odpowiada Mahir. – „O ile sam wiem, ja zawsze kochałem ciebie”. „Ja też cię kocham i boję się, że z mojego powodu stracisz wszystko”.

„Będzie, co ma być. Podejmę wszelkie ryzyko. Nie cofnę się przed ojcem, ani przed Arzu” – oznajmia stanowczo Mahir. – „Nie poddam się. Ludzie na ulicy, bez pieniędzy są szczęśliwsi ode mnie”. „Nie, ja nie pozwolę na to. W tę firmę najwięcej pracy włożyłeś ty” – przekonuje Ozlem. – „Chcesz zostawić to Arzu i żyć w biedzie? Posłuchaj, będziesz grał w tę grę według własnych zasad. Rozumiesz?”.

Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.

Podobne wpisy