32: Cengiz przywozi Arzu do domku letniego. „Ty poczekaj, ja sama zobaczę” – mówi kobieta, wysiadając z samochodu. Z pobliskiej drogi wszystko obserwuje człowiek, z którym Suna i Mukaddes niedawno rozmawiały. Arzu wchodzi do środka. „Tatusiu, jesteś tutaj?” – pyta. Mężczyzna podnosi się zza fotela. „Chwała Bogu. Kiedy zobaczyłam otwarte drzwi, pomyślałam, że coś ci się stało” – mówi kobieta. Nagle zauważa, jak złowrogie spojrzenie teść w nią wbija. „Tatusiu, co się dzieje?” – pyta zaskoczona.

„Przez dwadzieścia trzy lata… Lekko się mówi. Prawie połowa życia…” – odzywa się Riza. – „Dwadzieścia trzy lata minęły, odkąd poznałem się z tobą. Byłaś prostą dziewczyną, samodzielną. Ale byłaś pracowita. Ambitna. I najbardziej pokochałem w tobie szczerość. Uważałem cię za swoją córkę. Bóg nie dał mi córki, ale podarował mi ciebie. Tak myślałem”. Riza drżącymi rękoma nalewa sobie szklankę wody i mówi dalej: „Wziąłem cię do domu, jako swoją synową, ale uważałem cię za córkę”. „Wiem, a ja zawsze uważałam cię za ojca…” – oznajmia Arzu. Jest bardzo zaniepokojona. Boi się, do czego ta rozmowa może zmierzać…

„Jeśli nieświadomie cię czymś obraziłam, to przepraszam” – kontynuuje Arzu. – „Jeśli popełniłam błąd…”. Nagle Riza wypuszcza szklankę z rąk. Cały aż się trzęsie z nerw. „Ja… Bardzo dobrze znam różnicę między błędem, a kłamstwem” – mówi. – „Błędy można usprawiedliwić. Ale kłamstwa nie można usprawiedliwić ani wybaczyć! Twoje kłamstwo ani na tym świecie, ani w następnym nie zostanie wybaczone!”. „Tatusiu… Ja naprawdę nie rozumiem, co mogłam zrobić takiego, co tak cię uraziło i zdenerwowało…?”. „Mówiłaś mi, że chcesz zmienić imię. Że chcesz zapomnieć to, co było w przeszłości. A ja pomyślałem, kto i jak obraził tę biedną dziewczynę. Współczułem ci. Byłaś bezradna, słaba. Uwierzyłem ci, ale ty kłamałaś…”.

Riza z kieszeni płaszcza wyjmuje karteczkę, którą dostał od Cennet. „Co to?” – pyta Arzu. „Otwórz i zobacz” – odpowiada mężczyzna. Kobieta otwiera złożoną na pół kartkę i widzi swoje dawne nazwisko! „Przecież nigdy tego przed wami nie ukrywałam” – mówi Arzu, dalej robiąc dobrą minę do złej gry. „Ty ukryłaś Cennet! Ukryłaś ją!” – wybucha Riza. – „Ukryłaś przede mną Cennet. To ona to napisała. Jedyne co wie o swojej matce…”.

Selim przywozi Cennet do swojego domu. Wraz z Nilgun i Ozlem jedzą wspólne śniadanie. „Będę pierwszym człowiekiem, który pęknie od jedzenia” – stwierdza chłopak. „Niech Bóg broni” – zakrzykują jednocześnie Cennet i Nilgun. „Nie bójcie się. Powiem teraz Estrze, żeby przygotowała nam kawę. No i na żołądku będzie nam lżej” – oznajmia Ozlem. „Usiądź kochana” – prosi matka Selima. – „Dzisiaj niech kawę zrobi nam Cennet”. „Zrobię” – zgadza się dziewczyna i udaje się do kuchni. „Skoro dajesz zrobić kawę Cennet, to zaakceptowałaś ją jako synową” – stwierdza Ozlem. Selim uśmiecha się. „Cóż, pomogę Cennet” – mówi Nilgun i idzie do kuchni.

Akcja wraca do domku letniego. „Tatusiu, proszę cię…” – wydobywa z siebie Arzu. „Nie nazywaj mnie więcej ojcem! Nie waż się!” – zabrania Riza. – „Tyle lat mnie okłamywałaś. Męża, córkę… Okłamywałaś swoją rodzoną córkę Cennet!”. „Tatusiu, naprawdę mogę wszystko wyjaśnić. To nie jest tak, jak wygląda…”. „Nie może być usprawiedliwienia dla takiego kłamstwa, Cavidan! A teraz natychmiast wynoś się z mojej firmy i domu! I nigdy więcej nie zobaczysz Melisy! Kobieta, która nie może być matką własnej córki, nie może być też mamą mojej wnuczki!”. „Tatusiu, proszę cię, wysłuchaj mnie…”.

Riza wychodzi z domku. Arzu biegnie za nim. „Tato! Tato!” – woła. – „Proszę cię, nie odchodź!”. „Panie Riza, proszę poczekać” – odzywa się Cengiz. Arzu chwyta teścia. „Tato, proszę cię… Posłuchaj mnie. Zostawiłam Cennet, dlatego że…”. „Żadne słowa cię nie usprawiedliwiają!” – przerywa jej Riza. „Panie Riza, wysłuchaj Arzu” – wstawia się za kobietą Cengiz. – „Jeśli tego posłuchasz, to zmienisz decyzję. Proszę wysłuchaj jej…”. „To znaczy, że i ty wiedziałeś?! Bądźcie przeklęci! Co z was za ludzie?” – oburza się Riza. – „Ale już nie będziecie kontynuować tego kłamstwa. Wszyscy się dowiedzą, jakim jesteś człowiekiem, Arzu!”.

„Tato, proszę, nie odchodź. Błagam cię…” – mówi Arzu i aż upada na kolana. – „Cengiz, zrób coś!”. Mężczyzna pociąga teścia Arzu za ramię, by go zatrzymać. Riza traci równowagę i tyłem głowy uderza o kamień! Akcja przenosi się do kuchni w domu Arisoyów. „Przecież rozstaliście się z Selimem. Co ty jeszcze z nim robisz?” – pyta Nilgun. „Nie ma na imię Selim. To Ali” – odpowiada Cennet. – „Popełniłam błąd, ale zrozumiałam to, póki nie było za późno. I od teraz, nawet na sekundę nie zostawię Aliego”. „On ma na imię Selim, nie Ali. Mój syn ma na imię Selim!”. „Może go pani nazywać, jak chce, ale to jest Ali. I już nawet zaczął sobie przypominać przeszłość i to, kim jest…”.

„Co on sobie przypomniał?” – przeraża się Nilgun i silnie chwyta dziewczynę za ramię. – „Co sobie przypomniał? Mów!”. „Niech pani puści moją rękę” – prosi Cennet. „Mów. Co Selim sobie przypomniał?”. „Na razie nie ma powodów do obaw. Tylko maleńkie wspomnienie z przeszłości. Ale on sobie przypomni. Jeśli Ali będzie ze mną, to sobie przypomni, kim jest…”. „Ja na to nie pozwolę. Ja nigdy na to nie pozwolę, rozumiesz?!”. „Co pani zrobi, pani Nilgun? Znowu spróbuje mnie pani porwać i zabić?”. W tym momencie do kuchni wchodzi… Selim!

„Cennet, co ty powiedziałaś?” – zdumiewa się chłopak i wbija wzrok w matkę. – „Ty porwałaś Cennet?!”. „Nie… Źle zrozumiałeś, Selim. Nic takiego nie było…” – zapewnia Nilgun. „Cennet, ty mnie nie okłamiesz. Czy mama to zrobiła?” – pyta Selim. „Tak” – potwierdza dziewczyna. – „To twoja mama mnie porwała…”. Akcja wraca przed dom letniskowy. Cengiz sprawdza puls Rizy i cały blednie. „On… Nie żyje…” – mówi. „Co?! Tato… Nie… – Arzu przytula się do teścia i zaczyna przeraźliwie szlochać. – „Mój tatuś. Mój kochany tatuś…”.

Arzu w geście rozpaczy próbuje uciskać klatkę piersiową Rizy. „Arzu, już jest za późno” – mówi Cengiz. „Nie! Jeszcze nie jest za późno… Cengiz, zrób coś… Proszę cię, proszę! Mój tata… Mój tatuś mnie nie porzuci…”. „Popatrz na mnie. Brat Riza umarł i nic nie możemy dla niego zrobić” – przekonuje mężczyzna. „Nie, nie! Mój tata nie umarł!”.

Akcja wraca do kuchni u Arisoyów. „Synu, bardzo mi przykro” – próbuje się wytłumaczyć Nilgun. – „Wiesz, jak boję się ciebie stracić. Selim, ja po prostu bardzo cię kocham…”. „Zabiłabyś Cennet?! Naprawdę zrobiłabyś to?!” – nie dowierza chłopak. „Selim, synku… Proszę…”. „Zabierz swoje ręce! Dlaczego?! Dlaczego zamierzałaś zabić Cennet?! Dlaczego jej tak nienawidzisz?! Co takiego zrobiła ci ta dziewczyna, że próbowałaś ją zabić?!”. Do kuchni wkracza Ozlem zaalarmowana krzykami. „Co się tu dzieje?” – pyta. „Mama zamierzała zabić Cennet!” – powtarza Selim, a jego ciotka łapie się za głowę. – „Ja zwariuję! Ja zaraz zwariuję!”.

„Selim, uspokój się trochę” – prosi Ozlem. „Uspokoić? Mam się uspokoić?!” – oburza się chłopak. – „Moja mama próbowała zabić Cennet, a ja mam się uspokoić?! Musisz mi odpowiedzieć. Musisz mi powiedzieć, jaka była przyczyna?”. „Dlatego, że ona by mi cię zabrała! Oczarowałaby cię i zabrała! Nie mogłam na to pozwolić!” – odpowiada Nilgun. „Co ty wygadujesz? Taka była przyczyna? Dlaczego Cennet miałaby nas rozdzielić? O czym ty mówisz?!”. „Selim, w rzeczywistości…” – próbuje coś powiedzieć Cennet, by uspokoić sytuację. „W rzeczywistości jest chorą kobietą” – dokończa Ozlem. – „Przestań szukać logiki w tym wszystkim, dlatego, że twoja mama jest chora. Jest szalona, słyszysz?”.

„Przecież ty także o tym wiesz” – kontynuuje Ozlem. – „Twoja mama przez wiele lat żyła ze strachem utraty ciebie. Teraz, kiedy zbliżyłeś się do Cennet, pomyślała, że całkowicie ciebie straci. Chcesz to nazywaj ją chorą, chcesz to szaloną. Wierz lub nie wierz. To jedyna przyczyna”. Selim bierze Cennet za rękę. „Idziemy. Nie mogę tutaj dłużej przebywać” – oznajmia i wraz z dziewczyną udają się w stronę wyjścia. „Dokąd, Selim?! Dokąd?!” – woła za synem Nilgun. – „Nie porzucaj mnie, proszę…”. „Nie zbliżaj się nawet na centymetr do Cennet! Rozumiesz?!”. Selim i Cennet opuszczają dom. Nilgun jest kompletnie rozbita.

Akcja wraca pod dom letniskowy. „Telefon, gdzie mój telefon?!” – krzyczy spanikowana Arzu. – „Musimy kogoś powiadomić…”. Nagle kobieta wstaje i zaczyna biec. „Arzu, co ty robisz?!” – pyta Cengiz i rzuca się w pogoń za nią. Kobieta wbiega do domu i dopada do swojej torebki. „Zwariowałaś? Co ty robisz?!” – pyta mężczyzna, trzymając kobietę za ramiona. „Puść mnie! Muszę powiadomić Mahira! Puść…”. „Arzu, nikogo nie powiadomisz!” – oznajmia Cengiz. „Czy ty choć rozumiesz, co mówisz? Zostawimy tam ojca samego? Nie mów głupstw!”. „Zadzwonisz i co im powiesz, Arzu?! Nie widziałaś, jak on umarł?!”.

Cengiz przez cały czas trzyma kobietę, by mu się nie wyrwała. „Zadajesz mi ból!” – mówi Arzu. „On umarł przez nas, rozumiesz? Przez nas!” – oznajmia mężczyzna. „Nie, to nie my jesteśmy winni. On… On mógł umrzeć na zawał serca…” – przekonuje Arzu. „A dlaczego dostał ataku serca? Przez ciebie! Z powodu tego, co mu powiedziałaś dostał ataku serca! Tak, może zanim upadł jeszcze żył, ale umarł od tego, że uderzył się w głowę, Arzu! Zabiliśmy brata Rizę, rozumiesz…? On nie żyje… Nic nikomu nie możesz o tym powiedzieć!”. Arzu nagle traci przytomność.

Akcja wraca do domu Arisoyów. Ozlem przynosi Nilgun wodę i jej leki. „Ja chcę Selima” – oświadcza żona Cengiza. – „Zadzwoń do niego. Proszę cię, zadzwoń i porozmawiaj. Niech wróci do domu”. „Nilgun, nie możemy teraz na niego naciskać, bo będzie tylko gorzej” – przekonuje Ozlem. – „Posłuchaj, uspokój się trochę. Wszystko będzie dobrze”. „Nic nie będzie dobrze, Ozlem. Czy ja to naprawię? Nic już się nie naprawi… Patrz, staram się, ale to nie działa. To nie na moje siły. Po tym wypadku, kiedy straciłam Selima, chciałam umrzeć. Ale potem zobaczyłam to dziecko. Aliego. On tak popatrzył na mnie. On mnie potrzebował. A ja jego…”.

„Zawsze widzę ten widok” – kontynuuje Nilgun. – „Ale niestety to nie wystarczy. Zawsze zostaje jego połowa…”. „Nilgun, nie mów głupot. Daliście mu rodzinę. Posłuchaj, Selim wcześniej czy później wróci do domu. Ale musi trochę ochłonąć od tego wszystkiego. Musisz dać mu trochę czasu, słyszysz?”.

Selim i Cennet są na wybrzeżu. „Nie chcę więcej takiej mamy” – mówi chłopak. – „Jak ona mogła tak postąpić? Jak mogła zrobić coś takiego? Czym dłużej myśli, tym bardziej wariuję… W tym czasie, kiedy bałem się, co się z tobą stało. Kiedy obwiniałem panią Arzu… Winna była najbliższa mi osoba. Moja mama”. Tymczasem Melisa wraca do domu z zabranymi z firmy dokumentami. Przegląda je. „Nic z tego nie rozumiem. Czy te dokumenty zrobią jej krzywdę?” – zastanawia się dziewczyna. Chwyta za komórkę i dzwoni do matki. Akcja przenosi się do domku letniskowego. Cengiz zabrania odbierać Arzu połączenie. „Nikt nie może wiedzieć, że tutaj byliśmy” – przekonuje mężczyzna. – „Nikomu nie możemy o tym powiedzieć. W innym przypadku koniec z nami, rozumiesz?”.

„Cengiz, jesteś głupi. Nie jesteśmy temu winni” – obstaje przy swoim Arzu. – „Wręcz odwrotnie. Jeśli postąpimy jak mówisz, dopiero wtedy popełnimy przestępstwo…”. „Bardzo dobrze wiem, co robię” – oświadcza Arisoy. – „Nie mamy innego wyjścia, aby uwolnić się od tego”. Akcja wraca na wybrzeże. „A gdyby coś ci się stało?” – pyta Selim. – „A gdyby cię zabiła…?”. „Selim, posłuchaj. Jestem tutaj przed tobą i wszystko jest już dobrze” – zapewnia dziewczyna. – „Jest tak, jakby to wszystko się nie stało…”. „Ale się stało. I ja nic nie mogę zmienić… Cennet, jeśli chcesz złożyć skargę, to jestem z tobą. Kto by to nie był, nawet moja mama, powinna ponieść karę”.

„Zawsze byłeś taki” – stwierdza Cennet. – „Z dobrym i pełnym miłości sercem”. „Mówisz tak, jakbyś mnie wcześniej znała” – zauważa chłopak. „Przecież mówiłeś mi, że chcesz zostać bohaterem mojej bajki. Może byliśmy od samego początku jej bohaterami? Tylko znaleźliśmy się w różnych miejscach i zapomnieliśmy o sobie… Przecież mówisz mi, że przy mnie czujesz się bardzo spokojny i zrelaksowany. Ja też tak się czuję, jakbym znała cię wcześniej. Wypełniasz we mnie pustkę… Ta bajka nigdy się nie zakończy. Nigdy cię nie opuszczę”. Selim odgarnia z twarzy Cennet włosy. „A ja się nigdy z tobą nie rozstanę” – zapewnia. – „Co by się nie działo”.

Cengiz nagle zrywa się z miejsca. Wybiega na zewnątrz i zamyka Arzu w środku domku letniskowego! „Cengiz! Otwórz drzwi!” – wrzeszczy kobieta, uderzając w przeszklone wejście. – „Co ty robisz?!”. „Przykro mi, Arzu. Musisz tam zostać dopóki nie wrócę” – odpowiada mężczyzna i odchodzi. Chwilę później Arzu słyszy dźwięk odjeżdżającego samochodu. Dokąd udał się ojciec Selima? Tymczasem w domu Soyerów Orhan wchodzi do pokoju Melisy. Dziewczyna natychmiastowo chowa firmowe dokumenty. „Wujku, nie masz zwyczaju pukać?” – pyta. „Drzwi były uchylone i pomyślałem, że wejdę” – odpowiada Orhan. – „Chowasz tam na pewno coś ważnego?”. „Nie, to nic ważnego…”. „Coś przede mną ukrywasz. Wstydź się”.

„Wujku, proszę. To jest coś osobistego” – odpowiada Melisa. – „Nie masz obowiązku wszystkiego wiedzieć”. „No dobrze, dobrze. Przyszedłem powiedzieć ci, żebyś się tak nie denerwowała” – oznajmia Orhan. „Nie rozumiem. Dlaczego miałabym się denerwować?”. „Ponieważ nie pojechałem z Cennet do Dubaju. Nie musisz się martwić, plan pozostaje ten sam. Kiedy tata znajdzie mamę Cennet, będziemy go dalej kontynuować”. „A jeśli dziadek nie znajdzie tej kobiety? Co wtedy będzie? To znaczy mówię to dlatego, żebyś się nie zasmucił…”. „Mną się nie przejmuj. Ponadto ojciec zawsze dopina swego”.

Arzu bierze jeden z ozdobnych kamieni i rzuca nim w szybę, która rozpada się w drobny mak. Wychodzi na zewnątrz. Cengiz samochodem Rizy jedzie nad jezioro. Szmatką wyciera kierownicę, gałkę zmiany biegów oraz klamkę, by usunąć swoje odciski. Z bagażnika wyciąga wędkę i pojemnik na ryby. Rzuca je na łódkę, którą następnie odcumowuje. Łódź odpływa od brzegu… Arzu wsiada do samochodu Cengiza. W środku nie ma jednak kluczyków ani komórki (telefon kobiety zabrał Cengiz). Arzu wybiega przez bramę, ale wtedy wpada prosto w ręce Arisoya, który właśnie wrócił.

„Puszczaj mnie!” – żąda Arzu. – „Nie zamierzam słuchać twoich głupstw! Ja nie zabiłam taty… Tata nie zmarł przez nas! Pójdę na policję i wszystko powiem…”. „Co powiesz, Cavidan?” – pyta Cengiz. – „Jeśli tego chcesz, nie trudź się. Pójdę za ciebie i złożę zeznania, co ty na to?”. „Cengiz, o czym ty mówisz? Niczego nie ma… Co chcesz powiedzieć?”. „Jest wiele do opowiadania, Arzu. Na przykład, po co tu przyjechaliśmy! Albo kłótnia z bratem Rizą! Przeszłość, którą ukrywałaś przed nim… Przez twoje kłamstwo on zmarł… Właściwie to chyba tak było, co…? Mam ci mówić szczegóły, które znam od początku?!”.

„Chyba zwariowałeś!” – krzyczy Arzu. – „Ze mną już koniec… Ja zwariuję! Nie rób tego, Cengiz. Nie rób…”. „Z tobą będzie koniec, Arzu?! A ze mną co będzie?!” – pyta mężczyzna. – „Przez kogo tu jestem? Przez ciebie! Przez ciebie jestem wmieszany w morderstwo, rozumiesz?!”. „Jakie morderstwo, o czym ty mówisz?! To był wypadek. Zwykły wypadek… Możliwe, że tata zmarł na atak serca… Skąd wiesz, że tak nie było?”. „A skąd ty to wiesz, Arzu?! Może nie z tego powodu zmarł?! Może zmarł, jak uderzył głową o kamień! Nie mogę tak ryzykować… Jeżeli ucierpię na tym, to ciebie też pociągnę!”.

„Posłuchaj mnie, nigdy więcej nie waż się mi grozić, Cengiz!” – ostrzega kobieta. Arisoy wyciąga z marynarki jej komórkę. „Masz i dzwoń” – mówi. – „Dzwoń na policję. Ale bądź pewna. Wtedy o tobie wszystko… Ale to wszystko opowiem! Albo razem to sprzątniemy, albo razem pójdziemy na dno. Decyzja należy do ciebie. Wybieraj…”.

Jest już noc. Cengiz siedzi na schodach przed domem letnim. Arzu rzuca przed nim szpadel. „Nie jestem wstanie kopać tego grobu” – oznajmia. Mężczyzna podnosi narzędzia i sam udaje się to zrobić… Akcja przenosi się do smażalni ryb. Selim i Cennet siedzą przy stoliku. „Jedz, żeby zupa nie ostygła” – mówi dziewczyna. – „Cytryną trochę doprawiłam, tak jak lubisz”. „Skąd wiesz, że lubię takie rzeczy?” – pyta chłopak. „Nie wiem… Może sam mi powiedziałeś? Jedz póki nie ostygło”.

„Kiedy pierwszy raz zrozumiałaś, że ta kobieta, która cię porwała, to była moja mama?” – pyta Selim. – „Od teraz nie musisz niczego ukrywać. Możesz wszystko mówić mi otwarcie”. „Kiedy przyszłam do was na kolację…” – odpowiada Cennet. „A potem postanowiłaś rozstać się ze mną i pojechać do Dubaju, tak? Problemem między nami nie był Orhan ani Melisa. Rozłączyła nas moja mama… Ale miałaś rację. Na twoim miejscu każdy by tak postąpił”. „Selim, proszę cię. Nie zadręczaj się jeszcze bardziej. Wszystko minęło. Nie możemy już tego zmienić. Dlatego, że teraz najważniejsze jest to, co teraz będziemy robić”.

„Dłużej nie zostanę w tym domu” – postanawia chłopak. – „Zostanę w pracowni. Jutro pierwsze, co zrobię, to porozmawiam z ojcem. Nie odbiera telefonu, więc jest duże prawdopodobieństwo, że on też brał w tym udział”. Cengiz w tym czasie w pocie czoła kopie dół. Arzu słyszy w pobliżu trzask łamanych gałęzi, jakby ktoś się zbliżał… Czy faktycznie ktoś ich obserwuje?

Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.

Podobne wpisy