41: Orhan i Cennet są w kawiarni. „Selim nigdy mi nie wybaczy…” – rozpacza dziewczyna. „Wiem… To znaczy, nie chcę, żebyś tym się smuciła” – odpowiada Orhan. – „Posłuchaj, znam go lepiej, niż ty. Jeśli cierpi, a na to wygląda, to nie zmieni swojej decyzji. Bardzo mi przykro”. „Cóż, zasłużyłam sobie na to. Selim ma racę, że się na mnie gniewa. Popełniłam błąd, że czekałam na odpowiedni moment, żeby mu powiedzieć”. „To nie był błąd. Zrobiłaś to dlatego, że martwiłaś się o niego, myślałaś o jego dobru. Może i popełniłaś błąd, ale przynajmniej mógł ciebie wysłuchać”. „Gdyby miał tylko złamane serce… Ale on stracił zaufanie do mnie”.
„Gdyby naprawdę miał zaufanie do ciebie, to by się nie obraził” – stwierdza Orhan. – „Nawet ja jestem to w stanie zrozumieć. Wiem dlaczego to zrobiłaś i myślę, że miałaś rację. Selim źle się zachował. Rozumiem, że jest zły, ale dlaczego złości się na ciebie, tego nie rozumiem. Nie jesteś przyczyną takiego kłamstwa i nie ty przymykałaś oko na to. Myślę, że Selima nic nie usprawiedliwia. Proszę, przestań już siebie winić”. „Selim nigdy mi nie wybaczy. Nigdy…” – wzdycha dziewczyna. „W takim razie on tak naprawdę nigdy ciebie nie kochał. Nieprawdaż? Prawdziwej miłości nic nie jest w stanie wzburzyć. Jeśli jest jakaś przeszkoda, to znaczy, że nie była to miłość”.
„Lepiej będzie, jeśli już pójdę. Źle się czuję” – oznajmia Cennet i wstaje od stolika. Bierze swój płaszcz i wychodzi. „Już niewiele brakuje” – mówi do siebie Orhan. – „Już niedługo nie będziesz uciekać ode mnie…”. Tymczasem Melisa wchodzi do pokoju matki. Ma ze sobą dokumenty z podpisami Cennet. „Nadszedł już czas, żeby coś z tym zrobić” – mówi. „Co ta teczka robi u ciebie?” – pyta Arzu. „Zabrałam. Jak już coś zaczęłaś, to doprowadź to do końca”. „Meliso, kochanie. Nie mam teraz czasu się tym zajmować. Mówiłaś przecież, że Selim i Cennet się rozstali”. „Tak, ale to nie wystarczy. Dlatego, że wujek ugania się za Cennet, mamo. Jeśli nic z tym nie zrobimy, to wujek przyprowadzi ją do domu, jako panią Soyer!”.
„Mamo, wujek nie podda się” – kontynuuje Melisa. – „I ty dobrze o tym wiesz. Dlatego musimy coś zrobić. Ona powinna jak najprędzej zniknąć z naszego życia! W porządku, jak nie chcesz, to ja sama się tym zajmę…”. Arzu zatrzymuje córkę. „Nie waż się wtrącać w tę sprawę” – oznajmia. „Mamo, już dawno jestem w to zamieszana. Miałaś tyle możliwości, żeby odsunąć ją od naszego życia, ale nie skorzystałaś z żadnej. Nie widzisz, że przez twoje miłosierdzie ja cierpię?”. Arzu wyciąga rękę w kierunku dokumentów. „Melisa, oddaj mi teczkę” – rozkazuje. Dziewczyna jednak cofa rękę z teczką za plecy. „Melisa, powiedziałam ci, żebyś mi ją oddała!” – powtarza Arzu.
Melisa niechętnie, ale przekazuje matce teczkę. „To wreszcie skończ to, co zaczęłaś” – mówi. – „Inaczej, uwierz mi, postąpię jeszcze gorzej… I tym razem, choć nie wiem, jak nie byłabyś wściekła, to ja nie posłucham ciebie. Ta dziewczyna na dobre musi zniknąć z naszego życia!”.
Arzu szykuje się do wyjścia. „Co się stało, synowo? Dokąd to?” – pyta Sema. „Tam gdzie zawsze. Jadę do firmy” – odpowiada Arzu. – „Przez tę sprawę z Selimem jestem całkowicie skołowana”. „Ale do pracy jeszcze możesz chodzić… Wczoraj Orhan powiedział ci, że masz oddać mu wszystkie prowadzone przez siebie sprawy”. „Aha, czyli podsłuchiwałaś pod drzwiami? Pięknie, a sama mnie o to oskarżałaś. Na pewno usłyszałaś też koniec rozmowy, ale z przyjemnością ci przypomnę. Na to miejsce posadził mnie mój ojciec. Ojciec! Ani Orhan, ani ty, ani nikt inny nie jest w stanie mnie zmusić, bym z tego miejsca ustąpiła”.
„Ciekawe, co zrobisz, kiedy zostanie już odczytany testament Rizy?” – pyta Sema. „Nie jest ci wstyd rozmawiać tak ze mną, matką twojej wnuczki?!” – oburza się Arzu. „Nie, nie mam się czego wstydzić. Zaszłaś w ciążę, wiedząc, że Mahir cię nie kocha. Wiedząc, że cię zdradza, uczepiłaś się jego i nie chcesz puścić. To ja powinnam się wstydzić? Ale już niedługo, poczekaj… Pan Riza miał synów i nie miał zamiaru tobie ufać. Aha i jeszcze jedno. Cennet przyjdzie do tego domu, jako moja nowa synowa. Bardzo chcę zobaczyć, jaką wtedy będziesz miała minę… Ale do tego jeszcze musimy trochę poczekać. Pewnie ciebie już tu nie będzie. Myślę, że powoli powinnaś już się pakować”.
„Nie zapomnij nigdy tego, co mi dzisiaj powiedziałaś. Pewnego dnia przypomnę tobie… Pożałujesz tego!” – oświadcza Arzu i opuszcza rezydencję. Następnie dzwoni do Cennet i każe jej natychmiast przyjechać do firmy. W następnej scenie widzimy, jak Cennet wchodzi do gabinetu Arzu. „Co się stało? Dlaczego mnie pani wezwała?” – pyta dziewczyna. „Na tych dokumentach jest twój podpis?” – pyta Arzu. „Tak, pan Murat dał mi to do podpisu… I powiedział, ze nie będzie żadnego problemu…”. „Nie chodzi o podpis! Zagarnęłaś procent od zakupionego towaru!”. „Ale te procenty pan Murat…”.
„Zostaw pana Murata! Ten, kto daje pozwolenie, ten też wyznacza procenty. Podpisz to!” – Arzu rzuca kolejny dokument na biurko. Cennet bezmyślnie go podpisuje… „Coś jeszcze mam zrobić?” – pyta dziewczyna. „Nie, możesz iść”. Cennet zmierza w kierunku wyjścia, kiedy jej przełożona ponownie się odzywa: „Nie rozczarowałaś mnie z powodu opinii o Selimie”. „Nie rozumiem?”. „Mówiłam tobie, że nie jesteście sobie równi statusem”. „Nic pani nie wie na ten temat”. „Wiem, że skłamałaś. Powinnam wiedzieć coś jeszcze? Kiedy pierwszy raz cię zobaczyłam, wiedziałam, że masz ochotę na dostatnie życie. Ale niestety, wszystko ma swoją cenę…”. „Ja nie zrobiłam niczego, żebym musiała za to płacić”.
„Wynocha!” – rozkazuje Arzu. „Jestem już zmęczona pytaniem, dlaczego pani się tak do mnie odnosi. Mam dość!” – oznajmia Cennet i opuszcza gabinet. „Zmusiłaś mnie do tego, Cennet…” – mówi do siebie Arzu. W kolejnej scenie widzimy Cennet, pukającą do drzwi domu, w którym zatrzymał się Selim. „Ali, otwórz drzwi! Wiem, że tam jesteś!” – woła dziewczyna. Następnie udaje się do okna. „Nie ruszę się stąd, dopóki nie porozmawiamy!” – oświadcza. Po chwili drzwi się otwierają. Wychodzi kolega Selima.
„Wiesz, gdzie jest Selim?” – pyta Cennet. „Nie ma go. Pojechał na wyścigi” – odpowiada chłopak. „Jakie wyścigi?”. „Samochodowe. Takie szybkie…”. „Gdzie są te wyścigi? Gdzie mogę go znaleźć?”. Kolega Selima milczy. Cennet chwyta go za sweter i wbija w niego groźne spojrzenie. „Posłuchaj mnie, te wyścigi to tylko pretekst! Selim chce sobie zrobić krzywdę, rozumiesz?! Muszę go znaleźć, dopóki nic się nie stało. Gdzie są te wyścigi?!”.
Selim i Melisa są już na miejscu, skąd startuje wyścig. „A jeśli coś ci się stanie?” – martwi się dziewczyna. „Wszystko może się stać. Hamulce mogą odmówić posłuszeństwa, mogę złapać gumę…” – wylicza Selim. „Dziękuję, bardzo mnie uspokoiłeś…”. Nagle zaczyna dzwonić telefon chłopaka. To Cennet. Selim przekazuje komórkę Melisie. „Trzymaj, u ciebie będzie bezpieczniejsza” – mówi. „Co za bezwstydnica. Jeszcze ma czelność dzwonić” – oburza się Melisa.
Do Selima podchodzi jeden z kolegów. „Powoli szykuj się. Zaraz zacznie się wyścig” – mówi. – „Ten samochód, który dojedzie jako pierwszy do urwiska na końcu drugi, wygrywa. Tylko bądź ostrożny i nie wpadnij do urwiska…”. „Jakie znowu urwisko?!” – przeraża się Melisa. – „Chcesz, żebym zwariowała?! Idziemy, natychmiast się stąd wynosimy!”.
Sema wpatruje się w zdjęcia męża. „I następny dzień mija, panie Riza” – mówi. – „Życie, śmierć, cierpienie… Na nikogo się nie oglądają”. Do pokoju wchodzi Mahir. Siada przy matce. „Mamo, tacie opowiadałaś o problemach?” – pyta. „Tak. Powinien był pomyśleć, kiedy mnie zostawił z tym wszystkim” – odpowiada kobieta. „Nie wiem, może nie czas na to, ale rozmawiałem z adwokatem. Jutro rano przyjdzie i odczyta testament. Jutro wszystkiego się dowiemy. Może być koszmarnie…”. „Ten koszmar będzie tylko dla Arzu” – oświadcza Sema. – „Pan Riza był mądrym człowiekiem. Z pewnością podjął słuszną decyzję. Nie stawiałby rodziny w trudnym położeniu z powodu obcej kobiety”.
Arzu spotyka się z Cengizem w kawiarni. „Zdjęcia nadal są u tego człowieka” – mówi kobieta. „Myślę, że nie będzie już robił nam problemów” – stwierdza Arisoy. „Ja jednak nie mogę być tak spokojna, jak ty. Jak znowu zadzwoni i zażąda pieniędzy, wiesz, co zrobi z nami pani Sema? Wtedy nie będzie to takie proste wypłacić pieniądze”. „Jak już coś takiego się stanie, ja znajdę rozwiązanie. Powinnaś już to wiedzieć, że nigdy nie zostawię ciebie w potrzebie. Martwisz się na próżno”. „Tego dnia w domku letniskowym… Gdybym nie zrobiła tego, o co mnie prosiłeś, naprawdę poszedłbyś na policję? Powiedziałbyś wszystkim, że ja to Cavidan?”.
Cengiz chwyta dłoń Arzu. „Nawet gdybym chciał, to nie postąpiłbym tak z tobą” – oświadcza. – „Ty dobrze wiesz, jak ciebie cenię. W ten dzień zrezygnowałbym z siebie dla ciebie. Arzu, żeby ciebie zatrzymać, musiałem to zrobić. Przestraszyłem się. Nie myślałem logicznie. Naprawdę żałuję, że to wszystko miało miejsce. Mam nadzieję, że pewnego dnia, z powodu tego, co się stało, nie będziesz się gniewać na mnie”. Do stolika podchodzi prawnik. Arzu przekazuje mu teczkę z dokumentami podpisanymi przez Cennet. „Tak, jak się umawialiśmy” – mówi kobieta. – „Natychmiast zaczynaj. Chcę, żeby Cennet została aresztowana i dostała jak największy wyrok…”.
Prawnik odchodzi. „Arzu, mówiłaś przecież, że Cennet nie pójdzie do więzienia” – przypomina Cengiz. „Mówiłam tak, ale zmieniłam zdanie” – odpowiada kobieta. – „Dlatego, że to wszystko stało się przez nią. Zostanie ukarana…”. Akcja wraca na miejsce wyścigu. Melisa staje przez Selimem, blokując mu wejście do auta. „Zwariowałeś? Nigdy nie pozwolę ci jechać nad to urwisko!” – oznajmia. „Melisa, ten wyścig jest zorganizowany dla mnie, rozumiesz to?” – pyta Selim. „W porządku, powiem, że się rozmyśliłeś! Mam się przyglądać spokojnie, jak wsiadasz do samochodu i jedziesz nad to urwisko, tak? Nie myśl, że będziesz żyć tak, jak chcesz. To nie życie. Selim, ty zabijasz siebie powoli”.
„Zależy mi na tobie” – kontynuuje Melisa. – „Jeśli tobie coś się stanie, to ja tego nie wytrzymam, rozumiesz?”. Nagle na miejscu wyścigu zjawia się… Cennet! „Ali!” – krzyczy i podbiega do chłopaka. – „Musimy porozmawiać, proszę”. „Co ty tutaj robisz? Idź stąd!” – rozkazuje Selim. „Posłuchaj, mówisz, żebym sobie poszła, dlatego że cały czas mnie kochasz! Wiem, że jesteś zły i masz mętlik w głowie, ale kochasz mnie tak, jak ja ciebie”. „Co ja tobie powiedziałem? Powiedziałem, że nie chcę cię w swoi życiu. Po co przychodzisz? Dlaczego ciągle pojawiasz się przede mną? Idź już!”.
Selim wsiada do samochodu. Cennet szybko zajmuje miejsce pasażera. Wściekła Melisa dobija się do drzwi. „Wyłaź stąd!” – krzyczy Selim. „Nie wyjdę” – odpowiada Cennet i zapina pas. – „Nigdy nie chciałam ciebie okłamać. Posłuchaj, całe swoje życie szukałam Aliego. Czekałam na niego. Był dla mnie wszystkim. Moją przeszłością, dzieciństwem… Wszystkim! Potem poznałam ciebie. Dowiedziałam się, że to ty jesteś Ali”. „Wystarczy, nie chcę tego słuchać. Nie chcę! Wyjdź z samochodu!”. „Wiem, że jesteś zły z tego powodu” – nie ustępuje Cennet. – „Ale ja codziennie cierpiałam, nie mogąc z tobą porozmawiać. Jedyne, czego pragnęłam, to przytulić się do ciebie i wypowiadać imię Ali…”.
Na starcie pojawia się osoba odliczająca sekundy do rozpoczęcia wyścigu. Selim odpala auto i rusza wraz z Cennet! Melisa podbiega do motocyklisty i każe zawieźć się na koniec trasy wyścigu. Akcja przenosi się do wnętrza auta, którym kieruje Selim. „Masz mętlik w głowie” – oznajmia Cennet. – „Przestraszyłam się, że jak coś tobie powiem, to będziesz zagubiony. Milczałam, bo martwiłam się o ciebie”. „Kiedy miałaś mi zamiar o wszystkim powiedzieć?!” – wybucha Selim. – „Nic mi nie zostało. Ani przeszłości, ani przyszłości. Nie mam innego wyjścia, jak tylko umrzeć!”. „Niech tak będzie. Zatem razem umrzemy…”.
Melisa dojeżdża pierwsza na koniec trasy. Staje tuż nad urwiskiem! Selim wyhamowuje przed nią samochód. Wysiada i obejmuje dziewczynę na oczach Cennet! Tymczasem Arzu dzwoni do prawnika. „Dzisiaj zakończ tę sprawę. Niech natychmiast aresztują dziewczynę” – mówi. – „Niech poniesie karę!”. Cennet jest już w domu babci. Trzyma głowę na jej kolanach. „Nie ma końca twojego cierpienia, córeczko” – wzdycha Mukaddes. – „Patrz, jestem razem z tobą i dopóki Bóg pozwoli, zawsze będziemy razem”. „Babciu, wyjedźmy stąd” – prosi dziewczyna. „Dobrze, tylko dokąd, córeczko? Nasz dom jest tutaj. Wszyscy są tutaj”. „Przecież nie mamy nikogo, oprócz siebie. A ja wszystko już przemyślałam. Jestem zmęczona szukaniem mamy, zmęczona tłumaczeniem się Aliemu…”.
„Ach, Cennet. Dopóki nie zapomnisz tego, co się wydarzyło, gdzie byś nie pojechała, nic się nie zmieni” – stwierdza Mukaddes. „Babciu, dopóki jestem tutaj, nie uda mi się wszystkiego zapomnieć” – odpowiada Cennet. – „Zapomnę dzisiejszy dzień, a jutro znowu coś się wydarzy. Wyjedziemy, otworzymy dla nas nową stronę. Ja znajdę nową pracę. Wynajmiemy malutki domek. Razem będziemy żyły”.
Sema wchodzi do pokoju Arzu. „Dzień dobry, synowo” – mówi. „Mówiłam ci, żebyś nie wchodziła do tego pokoju!” – oburza się Arzu. „No patrz, to przecież twoja sypialnia. Prawie bym już zapomniała…”. „Wspaniale. Skoro sobie przypomniałaś, możesz wyjść”. „Po co się ze mną kłócisz? Delektuj się ostatnimi dniami w tym domu. Adwokat czeka na dole, niebawem odczyta ostatnią wolę Rizy”. „Co tu się dziej?” – pyta Mahir, który właśnie się obudził. „Adwokat przyszedł, jest na dole” – odpowiada mu matka. – „Za chwilę ogłosi testament ojca. Dalej, wstawaj i ubieraj się”.
Melisa jest razem z Selimem w domu jego kolegi. Chłopak nalewa sobie whisky. „Selim, wystarczy już, masz dość” – dziewczyna zabiera mu butelkę z ręki. „Nie jestem żaden Selim ani żaden Ali! Nie znam przeszłości Selima i nie znam przyszłości Aliego” – oznajmia chłopak. – „Nawet nie mam imienia…”. „Posłuchaj, dla mnie twoje imię nie ma znaczenia. Ja kocham ciebie. Ciebie! Teraz pójdziesz pod prysznic, potem się położysz i pośpisz”. Dziewczyna bierze Selima pod ramię i prowadzi go do łazienki.
Akcja przenosi się do domu Mukaddes. „Dlaczego chcecie wyjechać?” – pyta Suna. – „Porozmawiam z Omerem, jak wróci. Gdzie chcecie pojechać, powiedzcie, to kupi wam bilety. Odpoczniecie kilka dni i wrócicie do domu”. „Tu nie chodzi o krótki wyjazd, ciociu Suno” – oznajmia Cennet. „Kochanie, przecież nie możecie tak po prostu wyjechać. Kto będzie opiekować się siostrą Mukaddes, kiedy ty pójdziesz do pracy?”. „Chwała Bogu, jeszcze jestem sprawna” – odzywa się Mukaddes. „Ja nie o tym chciałam powiedzieć, siostro Mukaddes, przecież wiesz. Teraz jesteście na miejscu. Mieszkamy na jednej ulicy. Kiedy wyjedziecie, już nie będziemy mogły się widywać. Nie, tak nie można…”.
„Wy też możecie jechać z nami” – oznajmia Cennet. „Lepiej nigdzie nie wyjeżdżajcie i my też nigdzie nie pojedziemy, córeczko” – mówi Suna. – „Posłuchaj, odpocznij kilka dni i zobaczysz, że ci pomoże. Wszystkie twoje problemy znikną”. „Może tak będzie lepiej, Suno. Tutaj jesteśmy bardzo zmęczona. Cennet ma rację” – potwierdza Mukaddes. „To znaczy, że wyjeżdżacie na poważnie, tak?”. Cennet i jej babcia potakują głowami.
W tym momencie pod dom Mukaddes podjeżdża policja. „Na Boga, co się dzieje? Co policja robi na naszej ulicy?” – przeraża się Beste. Funkcjonariusz podchodzi do drzwi i puka. Po chwili otwiera Cennet. „Słucham? Kogo szukacie?” – pyta. „Szukamy Cennet Yilmaz” – odpowiada policjant. „To ja…”. „Jest pani oskarżona o fałszowanie dokumentów i przywłaszczenie sobie pieniędzy”. Wszyscy robią wielkie oczy. „Jak to? Ja przecież żadnych pieniędzy nie kradłam…” – tłumaczy przerażona Cennet. Policjantka podchodzi do niej i zakuwa w kajdanki. „Co wy robicie?! Mówię, że niczego nie zrobiłam! Babciu… Ciociu Suno, proszę, zróbcie coś! Ja niczego nie zrobiłam…”. Funkcjonariusze zaprowadzają dziewczynę do radiowozu i odjeżdżają…
Tymczasem w rezydencji Soyerów. „Skoro wszyscy już są, możemy zaczynać” – mówi Sema. „Tylko, że pani Melisa także powinna być tutaj” – oznajmia prawnik. „A dlaczego?”. „Pan Riza przed śmiercią dokonał kilku zmian w testamencie…”. „Nie rozumiem. To znaczy, że zmienił testament?” – dopytuje Mahir. „Tak, właśnie dlatego pani Melisa powinna tu być”. „Melisy nie ma w domu. Wczorajszą noc spędziła u koleżanki” – odzywa się Arzu. „No to zadzwoń. Niech szybko tu przyjdzie” – poleca Sema.
Melisa w tym czasie wyprowadza Selima spod prysznica i pomaga mu dojść do łóżka. Następnie nakrywa go kołdrą. Jej telefon zaczyna dzwonić. To Arzu. „Bardzo przykro mi, mamo, ale teraz jestem zajęta” – mówi i rozłącza się. Następnie patrzy na Selima… Co takiego planuje dziewczyna? Akcja wraca do domu Soyerów. „Rozłączyła się” – mówi Arzu. „Nieważne. Kto wie, kiedy ona wróci? Lepiej zacznijmy” – mówi Sema. Prawnik odpieczętowuje testament i zaczyna czytać:
„Ja, Riza Soyer, z własnej, nieprzymuszonej woli zapisuję swój majątek, który będzie rozdzielony tak, jak napisałem. Najpierw dom, w którym mieszkamy i który należy do mnie, ziemię, która znajduje się w Bodrum oraz letni domek w Sile zostawiam swojej żonie, Semie Soyer. Akcje firmy Soyer, pięćdziesiąt procent, które należą do mnie, rozdzielam następująco: Osiem procent przekazuję swojemu synowi Mahirowi Soyer…”. Mahir wstaje na równe nogi. „Co pan mówi, panie mecenasie?” – nie dowierza mężczyzna. – „W tej firmie jest też mój wkład! To niesprawiedliwe!”.
„Siadaj na swoje miejsce, zachowuj się z szacunkiem” – rozkazuje Sema. – „Będziesz się teraz o to kłócił z umarłym człowiekiem?”. „To czego chcieliście, stało się” – stwierdza Mahir. – „Razem z Orhanem właśnie tego chcieliście! Ciesz się firmą na zdrowie, braciszku…”. Mahir wraca na swoje miejsce. „Tak nie może być” – staje w obronie męża Arzu. – „Tata nie mógł postąpić tak niesprawiedliwie. To musi być jakieś nieporozumienie”. „Ty myślisz o sobie, czy o Mahirze?” – pyta Sema. „Ja o mężu myślę, oczywiście… Mahir jest najstarszym synem w domu. On powinien dostać firmę”. „Ty o tym nie myśl. Mahir jest moim synem, nie dam go skrzywdzić. Starczy już, siadaj”.
„Kolejne dwadzieścia pięć procent udziałów w firmie przekazuję mojemu synowi Orhanowi Soyer” – kontynuuje odczytywanie prawnik. „No jasne…” – wzdycha Mahir. „Chwileczkę, chwileczkę. Z pięćdziesięciu procent dwadzieścia pięć dla mnie i osiem dla brata. Zostaje jeszcze siedemnaście procent. Komu zapisał je ojciec?” – pyta Orhan. „Na pewno Riza zostawił je mnie” – stwierdza Sema. – „Synu, nie martw się. Jeśli ze mną coś się stanie, one zostaną dla was obu, dla ciebie i Mahira”. „Pani Semo, tylko że pan Riza tych pozostałych siedemnastu procent nie zostawił pani…” – oznajmia mecenas. „Jak to? Nie rozumiem… To komu zostawił?”.
„Te pozostałe siedemnaście procent zostawił swojej synowej, Arzu Soyer” – oznajmia prawnik. Wszyscy robią wielkie oczy. Tylko Arzu jest uśmiechnięta od ucha do ucha. Akcja przenosi się przed budynek sądu. „Spokojnie, siostro Mukaddes. Nie martw się, jak sędzia popatrzy na Cennet, to zrozumie, że jest niewinna” – przekonuje Suna. „O Boże, chroń naszą Cennet” – wznosi modły Mukaddes. – „Moja wnuczka nie zrobiłaby czegoś takiego. Ona na cudzą własność nie popatrzy”. „Oczywiście, że nie popatrzy. Nawet jak czyjeś śmieci leżą na podłodze, Cennet nie uspokoi się, dopóki ich nie odda”.
Cennet jest właśnie wyprowadzana z budynku sądu. Na rękach nadal ma kajdanki i jest prowadzona przez konwojentów. „Babciu, ja nic nie zrobiłam!” – krzyczy. – „Jestem niewinna!”. Konwojenci wprowadzają dziewczynę do więźniarki i zamykają drzwi! „Co się stało, Omer? Dokąd wiozą Cennet?” – pyta Suna. „Siostra Cennet została aresztowana! Wiozą ją do więzienia…” – odpowiada chłopak. Mukaddes traci przytomność… Akcja przenosi się do domu kolegi Selima. Melisa rozbiera się i kładzie obok śpiącego Selima!
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.