43: Arzu, Mahir i Melisa przychodzą do jadalni i zasiadają przy stolę. „Widzę wujku, że bardzo polubiłeś to miejsce” – mówi Melisa. – „Gdybyś się nie miotał, spałbyś na tym krześle”. „Popatrz, znowu zostaliśmy szczęśliwą rodziną” – stwierdza Orhan. – „Razem siadamy do śniadania, rozmawiamy i takie tam…”. „Zawsze byliśmy jedną rodziną, braciszku” – mówi Mahir. „Słucham i nie wierzę…”. „Dobrze, przestańcie już gadać” – odzywa się Sema. – „Synu, przejdź do rzeczy”. „Dobrze. Arzu, sprzedasz mi akcję” – oznajmia Orhan. „Doprawdy? A kto tak zdecydował?” – pyta Arzu. „Ja zadecydowałam” – odpowiada pani Soyer. – „To są akcje mojego męża. Prawo do nich mają moje dzieci. Pan Riza popełnił błąd, a moim obowiązkiem jest ten błąd naprawić”.

„Jak to sobie wyobrażacie?” – pyta Arzu. – „Zabierzecie mi te akcje siłą? A może będziecie mi grozić? Taki macie plan?”. „Sprzedasz mi te akcje” – oświadcza Orhan. – „Oczywiście, doliczając do tego odszkodowanie”. „Waszym zdaniem mam problem z pieniędzmi?”. „A co jeszcze oprócz pieniędzy się dla ciebie liczy?” – pyta Sema. „Od tego dnia, kiedy przyszłam do waszego domu, nikt oprócz ojca nie odnosił się do mnie z szacunkiem! Dobrze o tym wiesz, pani Semo. Gdyby tata nie zostawił mi tych akcji, już dawno wystawiłabyś mnie za drzwi! Nigdy nie uważałaś mnie za żonę swojego syna i matkę swojej wnuczki”.

„I właśnie dlatego oferuję ci pieniądze, byś jak najszybciej stąd odeszła” – oznajmia Sema. „Przykro mi, ale muszę cię rozczarować. Tak łatwo się mnie nie pozbędziesz” – odpowiada Arzu. – „Te akcje zostawił mi ojciec. Dlatego całe życie będę posiadać je z honorem”. „Posłuchaj, póki co, tę sprawę możemy załatwić po dobroci” – odzywa się Orhan. – „Więc lepiej przemyśl to raz jeszcze”. „Grozisz mojej żonie?” – pyta Mahir. „A co? Postanowiłeś nagle chronić swoją żonę? Czyżbyś już zapomniał sprawę z Ozlem braciszku…?”.

Mahir zrywa się na równe nogi i popycha brata. „O czym ty mówisz?!” – pyta oburzony. „Mówię, że zrozumiałeś, jak mocno kochasz swoją żonę dopiero wtedy, gdy ojciec podarował jej akcje” – odpowiada Orhan. „Masz ze mną właściwie rozmawiać. Nie masz dziecka przed sobą, a swojego starszego brata! Masz odnosić się do mnie z szacunkiem!”. „Jeżeli żądasz szacunku, bądź najpierw człowiekiem, który na niego zasługuje! Gdybyś był porządnym człowiekiem, te akcje tata zostawiłby tobie!”. Sema wkracza między synów. „Dosyć! Rozejdźcie się!” – krzyczy.

„Taki właśnie jesteś” – podsumowuje Orhan. – „Przez lata chowałeś się za mamą, a teraz, żeby mieć przewagę, chowasz się za żoną! Taki jest Mahir Soyer!”. Arzu z trudem odciąga męża z jadalni. Melisa wbija mordercze spojrzenie w wujka. „Nie waż się zapomnieć, co teraz zrobiłeś” – mówi dziewczyna. – „Dlatego, że ja nigdy tego nie zapomnę! I tobie też nie pozwolę!”.

Arzu wyprowadza męża na zewnątrz. „Chciwość zaślepiła mu oczy!” – wrzeszczy Mahir. – „Gdyby to ojciec zobaczył, z żalu by umarł”. Mężczyzna dotyka policzków żony. „Z tobą wszystko w porządku?” – pyta. – „Chyba się trochę zdenerwowałaś, tak? Od teraz nikt nie będzie się odnosił w ten sposób do ciebie. Zmuszę ich oboje”. „Ale jeszcze do wczoraj każdy mógł mnie traktować, jak chciał. Nawet ty” – przypomina Arzu. „Co by się nie działo, jesteś moją żoną. Chronić ciebie to mój obowiązek”. „Nie potrzebuję więcej twojej ochrony, Mahir. Przykro mi, ale straciłeś swoją szansę. Teraz póki co nie pokazuj mi się na oczy. Zejdź mi z oczu”. „Arzu?”. „Wynoś się, mówię!”.

Kobieta wraca do domu i zamyka drzwi za mężem, który został na zewnątrz. W tym momencie do matki podchodzi Melisa. „Gdzie tata?” – pyta. „Wyszedł” – odpowiada Arzu. „Co to znaczy, że wyszedł, mamo? Dokąd poszedł? Dlaczego zostawiłaś go samego? Dlaczego nie poszłaś z nim?”. „Kochana Meliso, twój ojciec chciał zostać sam”. „Czy ty nie widzisz? On teraz najbardziej ciebie potrzebuje. Dlaczego nie dbasz o ojca? Dlaczego się o niego nie troszczysz? Tego człowieka wszyscy wytargali za uszy właśnie przez ciebie!”. „Meliso, twój ojciec…”. „No co?! Co mój ojciec?!”. „Kiedy tata się uspokoi, porozmawiam z nim. Teraz nie czas na to, dobrze?”.

„Martwię się o niego. Niestety najbliższe mu osoby, nawet żona, tego nie widzą” – oznajmia Melisa. – „Jeżeli pewnego dnia ojciec odejdzie, wcale się nie zdziwię. I ty też się nie zdziw…”. „Dość, Melisa! Dość!” – wybucha Arzu. – „Nic nie wiesz, dlatego nic nie mów! Denerwując się na innych, wylewasz złość na mnie. Dla tej rodziny zawsze robiłam wszystko, co mogłam. Nie naciskaj więcej na mnie”. „Naprawdę wszystko zrobiłaś? Jesteś tego pewna? A Cennet? Mówiłam ci, usuń z naszego życia Cennet! Mogłaś to zrobić dla córki, mamo? Oczywiście, że nie. Dlatego, że jesteś Arzu Soyer. Dla ciebie wszystko jest ważniejsze. Nie masz czasu dla córki, jestem tego pewna. Babcia ma rację, wiesz? Dla ciebie ważna jest tylko praca… Nie ja, nie tata. Nawet urlopu nie bierzesz!”.

„Cennet jest w więzieniu” – oświadcza Arzu, a jej córka robi wielkie oczy. – „Ja dla ciebie wszystko, ale to wszystko zrobię. Rozumiesz?”. „Proszę, wybacz” – mówi dziewczyna i przytula się do matki. – „Bardzo cię kocham, wybacz mi…”. Tymczasem Cennet próbuje doczyścić materac, który zalała jej jedna z osadzonych. „Masz teraz dużo pieniędzy” – mówi Zeliha. – „Ukradłaś cały milion, tak? Twoje wydatki się nie skończą…”. „Nie ukradłam nikomu ani grosza. Nie jestem złodziejem, jasne?” – oświadcza Cennet. „Jasne. Przecież żadna z nas nie jest tu winna… Kto by uwierzył w te bzdury! Jeśli uwierzę w to, że jesteś niewinna, to oderżnę sobie głowę!”. „Ale ja niczego nie ukradłam!”.

„Posłuchaj mnie, kochana” – mówi Zeliha. – „Widziałam tu wiele takich, jak ty. Takie bajki możesz opowiadać moim piętom. Od teraz wszystko w celi robisz ty. Picie, jedzenie, małe rzeczy… Wszystko, co potrzeba, ty będziesz robić. Zrozumiałaś?”. „Dlaczego ty nie rozumiesz? Nie mam ani grosza i nikogo nie okradłam z pieniędzy” – zarzeka się Cennet, a jej oczy zachodzą łzami. Zeliha chwyta ją za szyję i przyciska do ściany. „Posłuchaj mnie, nie pozwolę ci wydać tych pieniędzy!” – oświadcza. – „Albo się z nami podzielisz, albo umrzesz! Pojęłaś to?!”. „Przysięgam… Ja nie mam żadnych pieniędzy…”.

„Jeśli chcesz żyć, od teraz będziesz dawać mi pieniądze” – oznajmia Zeliha. – „Każdego miesiąca regularnie będziesz mi płacić. I masz siedzieć cicho!”. W tym momencie wkraczają strażniczki i chwytają Zelihę. „Do karceru z nią!” – rozkazuje przełożona. „Z tobą koniec, słyszysz mnie?! Stanę się twoim koszmarem! Ty ze strachu spać nie będziesz!” – krzyczy Zeliha. Po chwili zostaje wyprowadzona z celi. Akcja przenosi się do kawiarni, gdzie Mahir spotyka się z Ozlem. „Kiedy kazałeś mi przyjść, prawie oszalałam” – mówi kobieta. – „Z tobą w porządku?”. „Ze mną nie jest w porządku” – oznajmia mężczyzna. – „Kazałaś mi wspierać Arzu, a ona mnie… zniszczyła. Nie wiem, co jest grane. Zostało jej tylko napluć mi w twarz…”.

„Mówiłam ci przecież, że nie będzie lekko” – oznajmia Ozlem. – „Arzu nie jest głupią kobietą. Z tego powodu, że ty jeden raz stanąłeś za nią, ona nie zapomni o wszystkim. Musisz się bardziej postarać. Powinieneś ją spróbować trochę bardziej przekonać”. „Dlaczego mam się ukłonić przed kobietą, której nie kocham? Tylko dlatego, że ma więcej mocy w rękach?” – pyta Mahir. – „Te przeklęte akcje i pieniądze… Ja tego nie chcę. Zależy mi tylko na tym, by być z tobą. Popatrz, jesteś tu przede mną. Nie potrzebujemy nikogo, poza nami”. „To się nie uda. Ty całe życie żyłeś w złotej klatce. Nie znasz prawdziwego świata, ale ja to przeżyłam. Licząc każdy grosz w kieszeni, nie staniemy się szczęśliwi. Wyjdź już ze świata snów.

„Rozumiem. Ja sam jeden nie wystarczę ci do szczęścia. Konieczne jest, aby moje kieszenie były pełne…” – stwierdza mężczyzna. „Mahir, nie to miałam na myśli” – zapewnia Ozlem. „A co miałaś?”. „Dobrze, w porządku. Zostawmy wszystko i odejdźmy. Zaczniemy życie od zera. Zapytam cie tylko o jedną rzecz. Jesteś pewny, że wtedy nie będziesz żałował tego, co zostawiłeś? Twój ojciec na siłę cię ożenił z tą kobietą. A potem twoje akcje zostawił tej kobiecie. Możesz pogodzić się z tym, zostawiając jej wszystko?”.

W firmie Soyer trwa zebranie zarządu. Nagle do sali konferencyjnej wkracza… Mukaddes! „Ty wtrąciłaś Cennet do więzienia!” – rzuca oskarżenie kobieta, wbijając wzrok w Arzu. Wszyscy robią wielkie oczy. W tym czasie Selim przyjeżdża do rezydencji Soyerów. „Co się stało?” – pyta go Melisa. – „Dlaczego przyszedłeś?”. „Martwiłem się, czy wszystko w porządku…” – odpowiada chłopak. „Jeśli powiem, że w porządku, poczujesz się lepiej? Czy może będziesz cierpiał skruchę? Jak ja mogę być w porządku? Jak mogę być w porządku po takim doświadczeniu? Za kogo mnie bierzesz? Myślisz, że nie mogę się załamać? Że nie mam uczuć?”. „Nie mów tak. Jest mi bardzo żal…”.

„Ale nie tak bardzo, jak mnie. Ciebie nie boli tak, jak mnie” – oświadcza Melisa. „Proszę o wybaczenie” – mówi chłopak i chce odejść. „Selim!” – woła za nim dziewczyna. – „Ty odwracasz się ode mnie i odchodzisz, jakby niczego nie było? Ja myślałam, że po tym doświadczeniu wstawisz się za mną dla nas. Ty mnie tak zostawisz?”. „Nie płacz, Melisa, proszę…”. Dziewczyna mocno przytula się do Selima. „Nie zostawiaj mnie. Nie zostawiaj…” – prosi.

Akcja wraca do firmy. „Pani Mukaddes, proszę tutaj usiąść” – Orhan odsuwa krzesło i podaje kobiecie szklankę z wodą. – „A teraz wszystko od początku mi opowiedz. Co Cennet robi w więzieniu?”. „Synku, ty nie mnie, a panią Arzu zapytaj” – mówi Mukaddes. – „Okazało się, że moja wnuczka ukradła pieniądze z waszej firmy. Wy ją o to oskarżyliście”. „Co takiego? Arzu, o czym mówi pani Mukaddes?!”. „Nie słyszysz? Mówi dokładnie o tym, co się stało…” – odpowiada Arzu. „Moja wnuczka na niczyją lirę nawet kontem oka nie spojrzy! Co więcej, nawet jeśli pozostanie głodna, na wasze pieniądze nie spojrzy!”. „Dobrze, pani Mukaddes. Proszę, usiądź”.

„Zdaje się, Orhan, że tą sprawą zajmiesz się ty” – oznajmia Arzu. – „Ja mam ważniejsze sprawy do załatwienia. Za waszym pozwoleniem”. Kobieta opuszcza pomieszczenie. Tuż za nią wychodzi Cengiz. W sali konferencyjnej zostaje tylko Orhan. „Pani Mukaddes, posłuchaj. Wydaje mi się, że doszło do nieporozumienia” – oświadcza mężczyzna. – „Nie martw się. Wierz mi, ja wyjaśnię to nieporozumienie. Daję pani słowo”. „Synku, wyciągnij stamtąd Cennet. Moja córeczka nie może tam być. Proszę, błagam cię. Pomóż jej”. „Oczywiście, że wyciągnę. Zaufaj mi. Cennet wróci do domu”.

Chwilę później wściekły Orhan wkracza do gabinetu Arzu. „Ty to zrobiłaś, tak? To zastawiłaś pułapkę na Cennet?!” – pyta. „Ty już przekraczasz granicę! Jakie ja mogę mieć problemy z Cennet?”. „Nie wiem, może Melisa tak chciała? Może zrobiłaś to, żeby twoja rozpieszczona córeczka mogła być razem z Selimem?!”. „Ty gadasz bzdury, Orhan!”. „Co dokładnie zrobiłaś? Jakie dokumenty dałaś jej do podpisu?”. „Orhan, wystarczy! Mówię, że ja niczego nie zrobiłam, nie rozumiesz? W naszych rękach są dokumenty. Idź i porozmawiaj z adwokatem, niech ci pokaże. Okazało się, że ta twoja Cennet, to zwykła złodziejka!”.

„Cennet nic podobnego nie zrobiła!” – nie wierzy Orhan. „Ja też bardzo się zdziwiłam, kiedy to usłyszałam, ale to prawda” – odpowiada Arzu. – „Wina jest udowodniona. Nie rozumiem więc, o co się chcesz ze mną kłócić?”. „Ja ciebie, twoją córkę i Cennet bardzo dobrze znam! Wy, matka i córka, zmówiłyście się i wrobiłyście Cennet. Wiem to!”. „Skoro jesteś taki pewien, nie trać czasu. Idź i to udowodnij!”. „Ta sprawa tak się nie skończy, Arzu. Znajdę sposób wyciągnięcia tej dziewczyny stamtąd. Potem pociągnę ciebie do odpowiedzialności za to”.

Akcja przenosi się do rezydencji Soyerów. Ozlem i Sema są w pokoju gościnnym. „Kochana Ozlem” – mówi pani Soyer. – „Nie będę przeciągać. Na pewno interesuje cię, dlaczego wezwałam ciebie tutaj”. „Tak, słucham panią. Proszę mówić”. „Przestań widywać się z Mahirem, córko”. „Ale… Myślałam, że pani nas wspiera?”. „Do tej pory, dopóki nie przejdziesz przez most, kochana córko”. „Nie zrozumiałam”. „Nie ma tu nic niezrozumiałego. Jeśli chcesz być Soyer, powinnaś myśleć głową, czyż nie tak? Sama wiesz, że teraz duża część akcji jest w posiadaniu Arzu. Przy małej pomyłce zapłacimy dużo całą rodziną”.

„Wydaje mi się, że ja zapłacę więcej, pani Semo” – oznajmia Ozlem. „Sytuacja wygląda następująco. Jakiś czas będziemy szturchać tę żmiję i dobrze jakbyś się odsunęła na ten czas” – oznajmia matka Mahira. W tym momencie do pokoju wchodzi służąca. „Pani Semo, przyszedł adwokat. Chce porozmawiać z panią” – mówi. „Dobrze, niech wejdzie”. Po chwili do pomieszczenia wchodzi prawnik. „Chcę panią poinformować, że pani Arzu złożyła zawiadomienie, jakoby Cennet Yilmaz ukradła pieniądze z firmy. Dziewczyna została aresztowana” – oznajmia mężczyzna.

Ozlem opuszcza dom Soyerów. Telefonuje do Selima. „Mam złe wieści. Cennet została aresztowana” – mówi. „Co to znaczy, ciociu?” – przeraża się chłopak. „Ja też nie znam szczegółów. Porozmawiamy później…”. Ozlem kończy rozmowę, bo przed rezydencją pojawia się jakiś samochód. Siedzący na tylnej kanapie mężczyzna opuszcza szybę. To Kaya. „Kim pan jest?” – pyta Ozlem. „Cóż, przyjechałem w gości…” – odpowiada mężczyzna. „Przyjechałeś z kondolencjami?”. „Ach, tak. Moje kondolencje. Bardzo mi żal”. „Pani Sema jest w domu, może pan wejść”. „Tak, wejdę. Muszę tylko gdzieś zadzwonić…”.

Akcja przenosi się do gabinetu Arzu. Kobieta chodzi niespokojnie od ściany do ściany. „Arzu, w ten sposób się zabijasz” – oznajmia Cengiz. – „Przecież Orhan nie może ci niczego udowodnić”. „Orhan wezwał Murata do gabinetu. A jeśli on mu powie?” – rozmyśla kobieta. „Spokojnie, on niczego nie powie”. „Nie wiem, Cengiz, nie wiem… Wszystko się załamuje, jedno za drugim. Człowiek, który widział nas w tę noc, wziął pieniądze i zniknął. Nie ma go nigdzie. Wszystkie fotografie są w jego rękach. A jeśli zrobi to, co mówił? Jeśli pójdzie na policję?”. „Nie pójdzie, Arzu. Możesz już odetchnąć. Jeśli zamierzałby pójść, już dawno by poszedł”.

W tym momencie do gabinetu wchodzi Mahir. „Chcę zostać z żoną na osobności” – oznajmia. Cengiz opuszcza pomieszczenie. „Tylko, że ja nie mam zbyt wiele czasu, Mahir. Nie przeciągaj” – oznajmia Arzu. „Ja dobrze wiem, dlaczego ty tak odnosisz się do mnie. W twoich oczach wyglądam na dwulicowego człowieka, ale tak nie jest” – oświadcza mężczyzna. – „Mama i Orhan zabrali mi moje prawa. Chcę po prostu razem z tobą walczyć. Chcę ci pomóc”. „Zrozumiałam. Ale ja nie potrzebuję twojej pomocy, Mahir. Ja i tak wygrałam w tej wojnie. Wiesz, kiedy mi była potrzebna twoja pomoc w tej wojnie? Kiedy pierwszy raz weszłam do tego domu… Kiedy twoja mama patrzyła na mnie z góry. Kiedy przy każdej możliwości, próbowała mnie poniżyć, żebym siedziała cicho za drzwiami…”.

„Kiedy płakałam, gryząc palce i będą całkowicie sama… Tak, wtedy potrzebna mi była twoja pomoc” – kontynuuje Arzu. – „Wtedy, gdy byłam bezbronną dziewczyną. W tym czasie, gdy nie miałam pomocy ojca, potrzebna była mi pomoc męża. Gdzie wtedy byłeś, Mahir? Straciłeś swoją szansę. Ja samotnie wspięłam się po tej drabinie. Zaciskając zęby, swoimi paznokciami wydrapałam sobie te dni. Ty, Orhan, pani Sema… Wy wszyscy próbowaliście mnie popchnąć. Co ja myślałam, co czułam… Wy na wszystko pluliście. A teraz mnie nie obchodzicie, a ty… Ty absolutnie mnie nie interesujesz, Mahir. A teraz wynoś się stąd. To jest mój gabinet i powiedziałam ci, żebyś stąd wyszedł”.

Mężczyzna posłusznie opuszcza pomieszczenie. Arzu sięga po swoją komórkę i dzwoni do swojego prawnika. „Proszę przygotować wszystkie niezbędne dokumenty. Rozwodzę się z Mahirem” – oznajmia. Akcja przenosi się do gabinetu Orhana. „Dlaczego dałeś te dokumenty do podpisu Cennet? Czy to była praca Cennet, podpisywanie faktur?” – pyta Soyer. „Cennet była częścią personelu, któremu ufamy i kiedy pani Arzu poprosiła, żeby dać jej odpowiedzialność…” – tłumaczy kierownik Murat. „Aha. Więc to pani Arzu kazała ci to zrobić?”. „Nie… Ja sam te dokumenty dałem Cennet do podpisania…”. „Posłuchaj mnie, Murat. Jeśli mnie okłamujesz, aby kogoś chronić, to w końcu dosięgną cię konsekwencje”.

„Panie Orhanie, proszę wierzyć, wszystko było tak, jak powiedziałem” – zarzeka się Murat. – „Jedyną naszą winą jest to, że uwierzyliśmy Cennet…”. „Wyjdź!” – rozkazuje Orhan. „Ale ja nie jestem niczemu winien…”. „Wynoś się stąd!” – powtarza Orhan i uderza pięścią w blat biurka. Kierownik posłusznie opuszcza gabinet. Na korytarzu czeka już na niego Arzu. Kobieta zaciąga go w ustronne miejsce i przyciska do ściany. „Co mu powiedziałeś?!” – pyta. „Nic nie powiedziałem. Ale ten przypadek będzie puchnąc z każdym dniem” – odpowiada Murat. – „Przecież mówiła pani, że dziewczyna nie pójdzie do więzienia…”. „Warunki się zmieniły, byłam zmuszona”. „Ale ja nie spodziewałem się tego i nie sądzę, bym mógł dalej milczeć. Nie mogę popełnić takiej podłości”.

„Więc od samego początku nie powinieneś się był zgadzać!” – wrzeszczy Arzu. – „Na przykład nie powinieneś brać tych pieniędzy, które ci dałam! Popełniłeś błąd, tak? O jakim błędzie ty mówisz? Nie zrobiłeś tego za marne grosze! Otrzymałeś, co chciałeś, czyż nie tak? A otrzymasz jeszcze więcej. Tyle pieniędzy, że w całym swoim życiu nie zarobisz. A teraz mnie posłuchaj. Spójrz na mnie, jak mówię. Już dawno ciebie kupiłam. Zamknij więc usta i kontynuuj swoje życie. Ostatecznie wszystko jest pod moją kontrolą… A teraz wynoś się!”.

Selim przychodzi do więzienia. „Przyjacielu, jakich słów nie rozumiesz?” – pyta strażnik. – „Czas na wizyty się skończył, przyjdź jutro”. „Posłuchaj, ja teraz muszę się z nią zobaczyć. To nie może być jutro. Choć parę minut, proszę” – błaga Selim. „Nie nalegaj. Przyjdź jutro i porozmawiasz z kim chcesz. Teraz odejdź. Powiedziałem odejdź!”.

Kaya jest już w domu Soyerów. „Nigdy pana nie widziałam. Od kiedy zna pan mojego męża?” – pyta Sema. „Prowadziliśmy razem dużą sprawę” – odpowiada mężczyzna. – „Był bardzo dobrym człowiekiem. Niech spoczywa w pokoju”. „Okazuje się, że dużo ludzi go lubiło. Na pogrzeb przybyło wiele nieznanych mi osób. Riza zdobył szacunek i miłość tak wielu ludzi. Jakie to dla mnie szczęście”. Do salonu wchodzi Melisa. „Babciu, mama wróciła?” – pyta dziewczyna. „Co o tej porze mogłaby robić w domu. Jak zwykle pracuje” – odpowiada Sema. „Cóż, powiedziała, że dziś wcześniej wróci, dlatego zapytałam”.

„To moja wnuczka. Córka starszego syna” – przedstawia dziewczynę Sema. Kaya podaje Melisie dłoń. „Swoją urodę odziedziczyłaś po swojej mamie” – oznajmia. – „Rozumiem, teraz zapyta pani, skąd znam twoją mamę… Nie znam, tylko widzę ją na fotografii”. Kaya wskazuje na ramkę ze zdjęciem rodzinnym. „Przepraszam, mogę skorzystać z waszej toalety?”. „Tak. Po schodach i potem na lewo” – wskazuje Sema. Mężczyzna udaje się na górę. Nie wchodzi jednak do łazienki, tylko do… pokoju Arzu! Bierze jedną z jej sukienek i razem z nią kładzie się na łóżku…

Tymczasem do domu wraca… Arzu! „Och, widzę, że pani rozkwita” – mówi Sema. „Zgadza się. W ostatnich dniach mój nastrój jest bardzo dobry” – potwierdza Arzu. „Odpowiedziałabym ci, ale mamy gościa. Adwokat przychodził dzisiaj. Jak tylko to zamieszanie się skończy, to sobie z tobą porozmawiam…”. „Z przyjemnością, pani Semo. Kiedy tylko sobie życzysz”. Arzu udaje się do swojego pokoju. Nie ma tam już Kayi. Mężczyzna wychodzi z łazienki. Do kieszeni marynarki chowa apaszkę Arzu…

Cennet zostaje doprowadzona przez strażniczki do gabinetu naczelnika. Czeka tam na nią… Orhan! Mężczyzna przytula dziewczynę. Ona momentalnie zaczyna płakać. „Nie płacz. Wszystko przejdzie” – zapewnia Orhan. „To, za co mnie obwiniają, to bardzo poważne przestępstwo” – stwierdza Cennet. – „Nic takiego nie zrobiłam i nie zrobiłabym…”. „Wiem, dlatego tutaj jestem. Nie bój się. Wyjdziesz na pierwszej rozprawie. Zrobię wszystko, co jest możliwe. Ten, kto postawił ciebie w takiej sytuacji, odpowie za to. Nie ma tego, czego bym dla ciebie nie zrobił. Nie bój się, bądź silna. Ja jestem z tobą. Ty i z tym sobie poradzisz”.

W następnej scenie widzimy Orhana w domu Mukaddes. „Cennet nie patrzy nawet na czyjeś śmieci” – zapewnia pani Mukaddes. „A czy ja o tym nie wiem, ciociu?” – pyta Orhan. – „Nie martw się, tu na pewno zaszło nieporozumienie. Tak jak powiedziałem, wyciągnę stamtąd Cennet”. Nagle do domu przychodzi także Selim. „Ciociu Mukaddes, Cennet aresztowali, co to znaczy?” – pyta. „Ty się nie mieszaj. Ja się tym zajmuję” – oświadcza Orhan. „Nie martw się, ciociu Mukaddes. Ja zajmę się tą sprawą” – oznajmia Selim. – „Dlatego, że w tej sprawie jest coś nie tak. Cennet nie jest zdolna do kradzieży”. „Jak słyszałam, ty wymazałeś i rzuciłeś Cennet” – stwierdza Mukaddes. – „Na próżno nie staraj się o to. Orhan wszystkim się zajmie”.

Selim opuszcza dom Mukaddes. Dzwoni do niego Melisa. On jednak odrzuca połączenie. Tymczasem do pokoju córki zagląda Arzu. „Co robisz, moja piękna księżniczko?” – pyta. „Dzwonię do Selima, ale nie odbiera moich telefonów” – odpowiada Melisa. „Zapomnij teraz o Selimie, mamy poważniejszą sprawę. Orhan, kiedy dowiedział się o Cennet, bardzo się zdenerwował. I oczywiście obwinia mnie. Posłuchaj, ciebie też nie zostawi w spokoju. Musimy być ostrożne, słyszysz? Nie waż się złościć i kłócić”. „A co ja, dziecko? Przecież nie pójdę i nie powiem wszystkiego wujkowi”. „Pewnie, że jesteś dzieckiem. Ty zawsze będziesz moją maleńką księżniczką. Ale dobrze, opowiedz o Selimie”.

„Cóż, już w lecie będzie wesele” – oznajmia Melisa. – „My też nie siedzimy spokojnie. Korzystamy z nieobecności Cennet…”. „Melisa, kochanie. Piękna moja. Bardzo się boję, że ty znowu zaczynasz marzyć, a potem się rozczarujesz. Może nie bądź lepiej tak tego pewna, co?” – uważa Arzu. „Mamusiu, uwierz mi. Czyją córką jestem?”. „Ty jesteś moją jedyną córką. Najdroższa moja”.

Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.

Podobne wpisy