52: Selim wraca do swojego domu, gdzie czeka na niego Melisa. „Wszystko w porządku?” – pyta dziewczyna, rzucając się chłopakowi na szyję. „W porządku, jak nigdy wcześniej” – odpowiada Selim, wyswobadzając się z objęć Melisy. – „Orhan, twój ojciec, a nawet ciocia Sema mnie oskarżają. Nigdy wcześniej nie czułem się tak dobrze, dziękuję…”. „Przestań. Nie myślałam, że tak to się potoczy…”. „A co myślałaś? Co jeszcze mogło się stać? O czym myślałaś, Melisa?!”. „Słyszałeś wujka. Słyszałeś, co powiedział. Selim cię nie kocha, Melisa. Selim cię nie chce… Nie wytrzymałam i chlapnęłam”.
„Zdajesz sobie z tego sprawę, w jakiej sytuacji mnie postawiłaś?” – pyta Selim. – „A może tego właśnie chciałaś, co? Chciałaś, żeby wszyscy się o tym dowiedzieli. Okłamałaś mnie, pomimo tego, że między nami nic nie było!”. „Zamknij się, wystarczy!” – wybucha dziewczyna. Następnie ucieka do pokoju i pakuje swoje rzeczy do walizki. Zmierza do wyjścia, ale Selim ją zatrzymuje. „Posłuchaj, nic nie rozumiem. Niczego nie pamiętam…” – mówi chłopak. – „Co mogę jeszcze powiedzieć?”.
„Ale ja zrozumiałam. Co powiedziałeś, jak dotykałeś, jak patrzyłeś…” – oznajmia Melisa. – „Wszystko pamiętam, Selim. Niech to diabli, wszystko pamiętam! Nie dotykaj mnie! Nie waż się mnie więcej dotykać… Wstydź się!”. Dziewczyna opuszcza dom. Akcja przenosi się do restauracji, gdzie Orhan zabrał Cennet. „Gdybym mógł temu zapobiec, zanim to się stało” – mówi mężczyzna. „Skąd mógł pan wiedzieć, że tak się stanie?” – pyta Cennet. – „Dlatego proszę więcej się nie martwić. Jakby nie było, wyjaśniło się już, że jestem niewinna”.
„Nawet przez chwilę nie pomyślałem, że mogło być inaczej” – zapewnia Orhan. „Wiem, to bardzo ważne dla mnie” – odpowiada dziewczyna. – „W najtrudniejsze dni najpierw rodzina, a potem pan byliście razem ze mną”. „Cennet, tak naprawdę wiesz, co czuję do ciebie”. „Może nie będziemy o tym rozmawiać…?”. „Wysłuchaj mnie. Moim celem nie jest upokorzenie ciebie i postawienie w trudnej sytuacji. Ale muszę być szczery wobec ciebie. Kiedy jesteśmy razem, staram się kontrolować. Ale uwierz mi, to bardzo trudne. Posłuchaj, ukrywając to lub udając, że tak nie jest, nie możemy się przyjaźnić. Ale też nie chcę cię stracić. Przynajmniej, gdzieś w twoim życiu, gdzieś w głębi… Nie oczekuję nic więcej od ciebie”.
„Panie Orhanie, ja…” – zaczyna mówić Cennet. „Wiem, ty kochasz Selima” – oznajmia Orhan. – „Ale on nie zasługuje na ciebie…”. Nagle telefon mężczyzny zaczyna dzwonić. To Melisa. Orhan jednak odrzuca połączenie. „Mam nadzieję, że będzie bardzo szczęśliwy z Melisą” – mówi Cennet. – „Selim, to znaczy dla mnie Ali… Chcę, żeby był szczęśliwy. To wszystko”. Orhan odczytuje sms-a od Melisy: „Twój plan się nie powiódł, Selim nie chce nic ode mnie… Oboje przegraliśmy”.
„Coś się stało?” – pyta Cennet. „Nawet nie pytaj. Ostatnio jesteśmy zajęci problemami, które Selim nam przysporzył” – odpowiada Orhan. – „Jestem zły na siebie, że tak naprawdę nie poznałem się na nim. Na osobie, która żyła obok mnie”. „A co dokładnie się stało?”. „Ten drań przespał się z Melisą! I mówi jeszcze, że niczego nie pamięta… Oto jego wielka odwaga!”. Cennet robi wielkie oczy.
Mahir wraca do domu. Przed rezydencją zastaje swoją żonę. „Arzu, co się dzieje?” – pyta. „To byłeś ty… Kiedy usłyszałam jakieś hałasy…” – tłumaczy kobieta i nagle dostrzega ślady walki na twarzy męża. – „Co się stało z twoją twarzą?”. „To nic takiego. Pobiłem się z Cengizem…”. „Dlaczego mnie nie powiadomiłeś? Och, Mahir, to strasznie wygląda… Zaczekaj, przyniosę lód”. „Arzu, nic się nie stało. Wszystko w porządku”. „Co to znaczy, że w porządku? Zdajesz sobie sprawę, jak wygląda twoja twarz?”. „Zdaję. Wiem, co się stało z moją twarzą i moją córką… To, że matka nie chroniła mnie, mojej żony, a nawet naszej córki, jestem w stanie zrozumieć. Arzu rozumiem wszystko, ale teraz wszystko się zmieni”.
„Nikomu nie pozwolę rozbić swojej rodziny” – kontynuuje Mahir. – „Co najważniejsze będę troszczyć się o swoją rodzinę. Będę zawsze obok ciebie, Arzu. Będę razem z tobą i naszą córką”. „Mam ci zaufać?” – pyta kobieta zaskoczona deklaracją męża. Mahir dotyka jej policzka. „Uwierz mi. Obiecuję” – zapewnia i mocno obejmuje żonę. Wszystko z okna obserwuje Sema… „Bardzo cię teraz potrzebuję, Mahir. Bardzo…” – mówi Arzu. – „Proszę, nie zostawiaj mnie…”.
Akcja przenosi się do domu Kayi. Halil opowiada szefowi o bliskich Arzu. „Cengiz Arisoy to najbliższy przyjaciel pani Cavidan” – mówi. – „Ma syna, ale nie jest jego rodzonym dzieckiem”. „Co to znaczy?” – pyta Kaya. „Adoptowali go. Był razem w twoją córką w tym samym domu dziecka. To był nieszczęśliwy wypadek. Chłopak, kiedy się dowiedział, wyprowadził się z domu”. „O Boże, wśród nich nie ma normalnej osoby…” – wzdycha Kata. Halil pokazuje mu zdjęcie Mahira. „A to jest mąż pani Cavidan. Najstarszy syn w rodzinie. Mają córkę, znasz ją”. „Dobrze, zostaw mnie samego”. Halil odchodzi.
„To przez niego wymazałaś mnie, przeszłość i córkę, Cavidan” – stwierdza Kaya, patrząc na zdjęcie. – „Ale ja zabiorę ci wszystkie osoby, które kochasz. Zobaczymy, co wtedy zrobisz…”. Mężczyzna wrzuca zdjęcie Mahira do środka rozpalonego kominka. Co planuje? Tymczasem Orhan odwozi Cennet pod dom Mukaddes. „Przepraszam, nie chciałem się wygadać” – oznajmia. „To nieważne, panie Orhanie. Nic mi nie będzie” – odpowiada dziewczyna. W tym momencie pod dom podjeżdża Selim.
„Po co tu przyjechałeś?” – pyta Orhan. „Zejdź mi z drogi!” – rozkazuje chłopak. „A co będzie, jeśli nie zejdę?”. „Wystarczy!” – prosi Cennet. – „To moja dzielnica. Moja ulica. I nie możecie się tutaj kłócić! Panie Orhanie, zrobię, co trzeba. Proszę już jechać”. Orhan rzuca Selimowi pogardliwe spojrzenie, trąca go barkiem i wsiada do swojego auta. Po chwili odjeżdża. „Powiedziałaś, że zrobisz, co trzeba. Co takiego chcesz zrobić?” – pyta Selim.
„Ty… Przespałeś się z Melisą?” – pyta Cennet. „Orhan ci powiedział, tak?” – domyśla się Selim. „Co za różnica, kto co powiedział?! Zadałam pytanie, więc odpowiedz!”. „Cennet, posłuchaj, nic nie pamiętam, co się stało… Po wyścigach upiłem się. Moja rodzina, całe moje życie… Tak naprawdę nie należało do mnie. Tego się właśnie dowiedziałem. A potem moja dziewczyna… Wszystko przede mną ukryła. To było, jakby ktoś przyszedł i rzucił we mnie granatem. Nic nie pamiętam, co wydarzyło się tamtej nocy. Poszedłem spać, zasnąłem… Potem obudziłem się. Melisa była obok mnie…”.
„Kiedy próbowałam znaleźć Aliego, zawsze marzyłam o nim” – wyznaje Cennet. – „Jak wygląda, czym się zajmuje, czy może założył rodzinę… Jakiego by nie miał życia, byłam pewna, że nigdy nie starci swojego honoru. Ten Ali, którego znałam… Uczciwy, bezinteresowny, uprzejmy chłopak o dobrym sercu… Myślałam, że dorosły Ali nie zapomni o tym. Ale kiedy patrzę na ciebie… Za bardzo cię przeceniłam! Selim, czy tam Ali… Trzymaj się ode mnie z daleka! Nigdy więcej, ale to nigdy więcej nie pokazuj mi się na oczy! Dlatego, że dla mnie umarłeś…”. Dziewczyna odwraca się i wchodzi do domu.
Akcja przeskakuje do następnego dnia. Sema usilnie czegoś szuka w gabinecie męża. „O Boże, gdzie to jest? Gdzie to położyłeś, panie Riza?” – zastanawia się kobieta. Do pokoju wchodzi jej młodszy syn. „Orhan, nie mogę znaleźć zegarka ojca. Przeszukałam wszystko i nie ma go nigdzie” – oznajmia kobieta. „Pewnie jest w sejfie. Gdzie indziej mógłby być? Czemu szukasz tego z samego rana?” – pyta mężczyzna. „Od dłuższego czasu jest zepsuty. Zmarły nie mógł znaleźć czasu, żeby to załatwić” – odpowiada kobieta. Następnie wystukuje kod, otwiera sejf i znajduje w nim pudełko z poszukiwanym zegarkiem.
„Dziadek pana Rizy dał go jego ojcu” – oznajmia Sema. – „A od niego dostał go pan Riza. Popatrz, jak on ich strzegł”. „To ręczna robota” – stwierdza Orhan, biorąc do ręki zegarek. – „A z tyłu jest napisana data. Mamo, nie możesz zanieść tego do pierwszego lepszego zegarmistrza. To antyk”. „Ostatnio przychodził tu kolega pana Rizy, który prowadzi antykwariat. Zostawił swoją wizytówkę. Pomyślałam, że pokażę mu go. Może będzie potrafił naprawić. Niech przejdzie od pana Rizy do jego synów, by zwyczaj został podtrzymany”. „Posłuchaj, mamo. Jeśli robisz to ze względu na mnie, to nie musisz. Nie będę go używał, ale mogę go zachować”.
„Boże, pomyślałeś, że oddam go tobie, synu? Ja chcę go naprawić i oddać twojemu bratu” – oznajmia Sema, co wyraźnie nie podoba się Orhanowi – „Co to za mina, synu? Nieładnie, to twój brat. Najstarszy syn w domu. Zegarek powinien więc zostać u niego”. „Gdyby tata tak myślał, to zapisałby go Mahirowi w testamencie” – stwierdza Orhan. „Posłuchaj mnie, za bardzo zacząłeś szumieć. Chyba zapominasz, kto w tym domu ma ostatnie słowo. Nie tak po prostu posadziłam cię na miejsce Rizy”.
„Mamo…” – odzywa się Orhan, ale Sema natychmiast mu przerywa: „Milcz! Posłuchaj mnie. Nie otworzysz więcej ust z powodu Melisy. Słyszałeś? W innym wypadku zmienimy zasady…”. Kobieta opuszcza gabinet. „Wybacz mamusiu, ale do momentu, kiedy Selim ożeni się z Melisą, nic z tych rzeczy się nie wydarzy” – mówi do siebie mężczyzna.
Tymczasem Arzu taksówką podjeżdża pod antykwariat Kayi. Wkrótce mężczyzna przyjeżdża w to samo miejsce. Jest razem z nim… Cennet. „Córeczko, pewnie jesteś głodna. Kupię ci bajgla” – mówi mężczyzna. „Nie trzeba, tato. Nie jestem głodna” – odpowiada mężczyzna. „Trzeba, bo będziesz głodna. Bułeczkę albo coś innego”. „Niech to szlag! Co za głupia dziewczyna!” – oburza się Arzu, która obserwuje wszystko zza szyby taksówki. – „Nawet nie rozumiesz, z kim się spotykasz. Co ja mam zrobić?”.
Do antykwariatu przyjeżdża Sema. Wchodzi do środka. Nie widzi Cennet, bo ta właśnie jest w łazience. „Witam serdecznie” – mówi Kaya. – „Proszę, niech pani nie stoi, proszę usiąść. Herbaty, kawy, co podać?”. „Dziękuję, już piłam. Może następnym razem” – odpowiada kobieta i z torebki wyciąga pudełko z zegarkiem. – „Mam tu zegarek kieszonkowy, który mój zmarły mąż dostał od swojego ojca. Od dłuższego czasu nie było możliwości go naprawić. Kiedy powiedział pan, że zajmuje się antykami, postanowiłam go panu pokazać”.
„Przyszła pani pod właściwy adres” – stwierdza Kaya, biorąc zegarek do rąk. – „To bardzo cenne. Do tego ręczna robota. Będzie ciężko znaleźć do niego części. Ale skoro to rodzinna pamiątka zmarłego, to załatwimy. Będzie piękniejszy niż wcześniej”. „To dobrze. Jeśli to nie będzie problem, to proszę go naprawić” – mówi Sema. „Oczywiście, jaki kłopot” – odpowiada Kaya. W tym momencie jego córka wychodzi z łazienki, a Sema robi wielkie oczy. „Co ty tu robisz?” – pyta pani Soyer. – „Nie mów, że tu pracujesz?”. „Cennet jest tutaj szefem” – oznajmia mężczyzna. – „Wszystko co mam należy do niej, ponieważ jest moją córką…”.
„Wy się znacie z panią Semą? Myślałam, że znałeś tylko pana Rizę” – oznajmia Cennet. „Jak to?” – pyta jeszcze bardziej zaskoczona Sema. „Chwila, moment. Spokojnie, moje drogie panie” – zabiera głos Kaya. – „Tak więc, w czym rzecz. Cennet poprosiła pana Rizę o pomoc w znalezieniu mamy. I kiedy pan Riza szukał jej mamy, znalazł mnie”. „A potem moja babcia znalazła mojego tatę” – dopowiada dziewczyna. „Chwileczkę, zaczekajcie. Czyli twoja babcia jest mamą pana Kayi?”. „Nie, nie… Rzecz właśnie w tym, że to trochę skomplikowane” – oznajmia Kaya. – „Ale nieważne, niech to zostanie przy nas. Wiec kiedy pan Riza szukał mamy Cennet, znalazł mnie”.
„A ja patrzę, zostałem ojcem córki” – kontynuuje Kaya. – „Potem dowiedziałem się, że moja córka jest w więzieniu, a skargę na nią złożyła pani synowa…”. „Aha. Więc dlatego przyszedł pan do mojego domu?” – pyta Sema. „Jak to? Byłeś u pani Semy, tato?” – pyta zaskoczona Cennet. – „Nie mówiłeś o tym wcześniej”. „Córeczko, a co miałem ci powiedzieć? I tak, jak przyszedłem, to zobaczyłem, że w domu trwa żałoba. Pan Riza opuścił ten świat. Przede mną stała zrozpaczona żona, więc tylko tak posiedziałem. Potem powiedziałem sobie: Kaya, trzymaj się, żeby nie było nieprzyjemności. A kiedy poznałem panią Semę, taką kulturalną damę, byłem pewien, że nie może mieć nic wspólnego z sytuacją mojej córki. Mylę się?”.
„Oczywiście, że się pan nie myli” – potwierdza Sema. – „Orhan… To znaczy mój młodszy syn i ja, ani razu nie pomyśleliśmy, że Cennet jest winna. Cała wina leżała po stronie dyrektora budowy, który oszukał także Arzu. Nie mamy z tym nic wspólnego”. „Moja droga, gdybyśmy tak myśleli, nie siedzielibyśmy teraz tutaj razem” – oświadcza Kaya. „Nawet nie wiem, co mam powiedzieć. Jestem bardzo zadowolona. Ja i pan Riza martwiliśmy się z tego powodu, ale jak dobrze, że ojciec i córka się spotkali. Teraz już śladem mamy, też ją niedługo znajdziecie”.
„Tak, niedługo. Bardzo niedługo” – mówi Kaya. – „Wszystko po kolei”. „Coś wam powiem. Jeśli nie macie nic przeciwko, to dzisiaj wieczorem zapraszam was na kolację” – oznajmia Sema. – „Może uwolnimy się od tej nieprzyjemnej sytuacji. Nie wiem, co powiedzieć. Nie czuję się zbyt komfortowo…”. „Proszę pani, dlaczego czuje się pani niekomfortowo?”. „Proszę, gdyby pan Riza żył, na pewno bardzo by się ucieszył. Proszę was, nie odmawiajcie nam”. „Sam nie wiem, czy to wypada…”. „Dlaczego by nie?” – pyta Sema. – „Cennet, kochana, wiem, że jesteś bardzo zła i obrażona na nas, ale musimy to jakoś załatwić. Jeśli się zgodzisz, to twój tata mi nie odmówi”.
„Co powiesz, córeczko? Tata i córka, pójdziemy?” – pyta Kaya. „Posłuchaj, pan Riza bardzo cię lubił. Próbował znaleźć twoją mamę. Pomógł znaleźć tatę” – oświadcza Sema. – „Przyjdziecie ze względu na pana Rizę, co?”. Tymczasem Selim wpatruje się w lustro i przypomina sobie dzień zaręczyn. „Wszystko skończone, Cennet. Wybacz mi” – mówi do siebie. Następnie zakłada marynarkę i wychodzi. Akcja przenosi się do domu Mukaddes. Do drzwi ktoś puka. Babcia Cennet idzie otworzyć i po drugiej stronie widzi… Arzu. „Po co znowu tu przyszłaś?” – pyta. Arzu bez zaproszenia wchodzi do środka. „Stój, gdzie idziesz? Do kogo ja mówię?”.
Arzu przypomina sobie, jak przed wielu laty urodziła w tym domu Cennet. Jest roztrzęsiona, a jej oczy zachodzą łzami. „Cavidan, mówiłam ci, żebyś więcej nie przychodziła do tego domu” – przypomina Mukaddes. – „Oczywiście, Cennet znalazła swojego ojca, to teraz twoja kolej. Nie ma już ucieczki. Stąd te łzy, tak? Co jest? Teraz będziesz mnie błagać i prosić, tak? Powiesz, bym porozmawiała z panem Kayą, niech nic nie mówi Cennet? Przykro mi, Cavidan. Przykro mi. Przyszłaś na próżno, nie zwiedziesz mnie tymi łzami. Dalej, wychodź”.
Arzu chwyta Mukaddes za dłonie i przykłada je do swojej piersi. „Dlaczego?” – pyta, wciąż płacząc. – „Dlaczego to zrobiłaś? Dlaczego go znalazłaś? Z nami koniec. Koniec…”. „Co ty mówisz?” – nie rozumie babcia Cennet. „Zawsze mnie winiłaś. Zawsze. Ja byłam zła, bez sumienia, tak? Wszystko było takie proste dla ciebie… A ja co? Spytałaś chociaż raz, co ja przeżyłam? Ten dom… Ten pokój… Za każdym razem jeden i ten sam zapach… Z każdym oddechem ten moment… Nawet nie wzięłam na ręce tego dziecka, żeby ten zapach we mnie nie wsiąkł… Wszystko, co we mnie było, zostawiłam tutaj, gdzie ją porzuciłam… Wyrzuciłam z każdego zakamarka mózgu. Tu wszystko pochowałam!”.
Arzu w furii ściąga obrus ze stołu. Szklany dzbanek, który na nim stał, rozbija się z hukiem o podłogę. „A ty znowu wszystko wyciągnęłaś!” – wrzeszczy Arzu, uderzając rękoma w stół. – „Odkopałaś przeszłość! To miejsce było moim grobem! Dlaczego tak ze mną postąpiłaś?! Dlaczego?!”. Kobieta w szale zrzuca kolejne rzeczy z mebli. „Wszystko tutaj pochowałam! Tutaj wszystko stało się grobem mojej przeszłości!” – krzyczy. W końcu, jakby uspokaja się. – „Mehmet mówił… To minie, Cavidan, minie… Teraz ja jestem. Ja będę chronił cię przed nim. Nie bój się, dobrze? Tak mówił. Ale on pierwszy mnie zostawił…”.
„Cavidan…” – odzywa się Mukaddes, poruszona mową Arzu. „Cavidan… Cavidan… Kim wcześniej była Cavidan? Zapomniałam…” – mówi Arzu, zbliża się do babci Cennet i upada na kolana. – „Jedyne, co pamiętam… To, że byłam całkiem sama… Bez nikogo. Bezsilna. Z połamanymi skrzydłami… Biedna dziewczyna, która nie miała dokąd iść”. „Przecież miałaś mnie, Cavidan. Dlaczego nie przyszłaś do mnie? Dlaczego mi nie powiedziałaś?”. „Było mi wstyd, było mi bardzo wstyd… Swojego ciała, rosnącego brzucha… Bardzo się wstydziłam. Ja… Ja nie mogłam stać się jej mamą… A ten człowiek… Czy on może zostać jej ojcem? On teraz jeszcze zostanie jej ojcem? Ten człowiek jest zły… Ten człowiek to diabeł!”.
„Ty własnymi rękoma rzuciłaś Cennet w ogień” – kontynuuje Arzu. – „Ty wyciągnęłaś diabła z samego dna piekła. Wpuściłaś go do naszego domu i do naszego świata. Odtąd ten ogień spali nas wszystkich. Ciebie, mnie, moją rodzinę… Wszystko, co przez tyle lat budowałam, on zabierze i spali. Będzie to robił do tej pory, aż zostanę tylko ja i Cennet. Popełniłaś wielki błąd, Mukaddes. Bardzo wielki błąd. Porównując twój błąd do tego, który popełniłam ja… Mój to nic…”.
„Co ty mówisz? Kim jest ten człowiek?” – pyta Mukaddes. – „Odpowiedz mi! Powiedz coś… Mów, kim on jest?!”. „Otworzyłaś wrota piekieł…” – wydobywa z siebie Arzu. – „A teraz odejdź. Jeśli możesz, idź i uratuj swoją wnuczkę od niego… Oczywiście, jeśli starczy ci sił…”. Kompletnie rozbita Arzu opuszcza dom.
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.