57: Arzu dobija się do drzwi domu Kayi. „Otwieraj! Ty potworze! Otwórz te drzwi!” – wrzeszczy kobieta. Kaya spokojnie uchyla drzwi, a Arzu wściekła wparowuje do środka i popycha mężczyznę. „Niech cię szlag! Ty potworze!” – przeklina. – „Jak możesz zbliżać się do mojej córki, co?! Jakim prawem zadajesz jej ból?! Mówiłam! Jak zbliżysz się do mojej córki, to cię zabiję!”. Arzu sięga po wazon, rozbija go o róg ściany i szklany odłamek wymierza w kierunku Kayi. „Wszedłeś do mojego domu! Zbliżyłeś się do mojej rodziny! Poniżyłeś mnie w moim domu, w mojej własnej sypialni! Ale nie powinieneś był podnosić ręki na moje dziecko!”.
„Bardzo byłeś zadowolony, co?! Jak płakałam przed tym samochodem za swoim dzieckiem…” – kontynuuje Arzu. – „Bardzo się cieszyłeś?! Ale teraz to koniec! Gra skończona! Zabiję cię!”. Kobieta unosi rękę, a Kaya chwyta ją i blokuje. „Jak umrę… Myślisz, że wtedy gra się skończy?” – pyta mężczyzna. Następnie przyciska Arzu do ściany. – „Myślisz, że jestem na tyle głupi, Cavidan? Przecież znasz mnie najlepiej. Wiesz, do czego jestem zdolny… Jeśli umrę, moi ludzie będą cię prześladować. Ciebie i twoją rodzinę aż do siódmego pokolenia. Ale nie bój się. Tylko ciebie nie dotkną. Dlatego, że ty jesteś nietykalna…”.
„Jesteś szaleńcem!” – krzyczy Arzu. – „Co z ciebie za człowiek?! Czego chcesz ode mnie?! Czego chcesz?!”. „Najpierw chcę tego” – Kaya rozwiera dłoń Arzu i zabiera jej odłamek szkła. – „Jeszcze chcę ciebie. I niczego więcej”. „Nienawidzę cię! Dlaczego tego nie rozumiesz?! Wynoś się z mojego życia! Trzymaj się ode mnie z daleka! Trzymaj się z daleka od mojej rodziny!”. „Mogę na zawsze odejść z twojego życia. Będę się z dala trzymał od tych, których kochasz. Nigdy więcej mnie nie zobaczysz”. „Naprawdę to zrobisz?”. „Yhym, oczywiście. Tylko… Mam tylko malutką prośbę do ciebie. Potem będzie tak, jakby mnie nie było”.
„Czego chcesz? Mów!” – rozkazuje Arzu. „A co, jeśli odpowiem, że chcę ciebie, Cavidan?” – pyta Kaya i dotyka włosów kobiety. „To prawda? Zrobisz to? Naprawdę wtedy odejdziesz?”. „Oczywiście. Od razu”. Akcja przenosi się do domu Soyerów. Sema wraca do salonu z pokoju Melisy. „Już śpi” – oznajmia. „W takim razie my już pójdziemy” – mówi Selim. On, Cengiz i Ozlem wstają z kanapy. „Tylko nie zwlekaj z zaręczynami” – odzywa się Orhan. „Wyznaczcie termin, aby to dokończyć. Zrobimy wszystko, co konieczne. Im szybciej, tym lepiej”. Selim odchodzi. Orhan udaje się za nim. „Co to za sztuczki?” – pyta Soyer, gdy są już na zewnątrz.
„Zabierz te łapy i nie łaź za mną!” – rozkazuje Selim. „Naprawdę? A co, jeśli będę łaził?” – pyta Orhan. „Dobrze wiesz co. Już tego doświadczyłeś”. „Hmm? Przypomnij mi, bo zapomniałem…”. „Z przyjemnością!” – Selim chwyta swojego rywala za marynarkę. W tym momencie pojawia się jednak Cengiz i uspokaja chłopaka. Następnie każe mu wsiąść do samochodu. Sam zaś wbija groźne spojrzenie w Orhana. „Trzymaj się z daleka od mojego syna!” – rozkazuje. „To twój syn, tak? Rodzony syn…”. „Posłuchaj mnie, Orhan. Twój język zrobił się zbyt długi. Licz się ze słowami! Przyjdzie taki dzień, że i ty będziesz miał problemy. Potem będziesz zły…”. Cengiz wsiada do auta i odjeżdża.
Akcja wraca do domu Kayi. „Mówże już, czego ode mnie chcesz?!” – żąda Arzu. „Nie teraz. Wkrótce się dowiesz” – oznajmia mężczyzna. „Myślisz, że możesz sobie tak pogrywać ze mną?”. „Ty przez dwadzieścia trzy lata ze mną grałaś. Teraz nadszedł mój czas”. „Nie próbuj szczęścia! Przysięgam, że tym razem cię zabiję!”. „Ale co ja ci powiedziałem? Jeżeli ja umrę, to wszyscy umrą. Uspokój się więc trochę”. „Czego ty chcesz?! Czego, czego, czego?!”. „Jeśli teraz ci powiem, nie zrobisz tego. Najpierw musisz zrozumieć, jaki jestem poważny, a potem będzie lżej. Spojrzysz i zobaczysz, że Kaya wyparował. Teraz idź do domu. Przyjdzie czas, to porozmawiamy. Czekaj na wiadomość ode mnie”.
Kaya wygodnie rozsiada się na kanapie. Arzu chwyta się za głowę. „Bądź przeklęty! Niech cię szlag!” – krzyczy i opuszcza dom. Tymczasem Cennet spotyka się z Omerem i Beste na wybrzeżu. „O co chodzi? Co my tu robimy?” – pyta córka Kayi. „Nic, tak po prostu przyszliśmy” – odpowiada Omer. – „Zawsze tylko widzimy się w domu. A ostatnio masz zły nastrój. Czas się trochę przewietrzyć”. „Co ty wymyśliłeś?”. Nagle pojawia się… Selim. „No super…” – wzdycha Cennet. „Siostro, nie jestem niczemu winna” – zarzeka się Beste. – „To robota Omera”. „Natychmiast idźcie do domu. No już!”.
Beste i Omer odchodzą, a do Cennet podchodzi Selim. „Mówiłam ci, żebyś nie przychodził” – przypomina dziewczyna. – „Nie chcę cię więcej widzieć. Powiedziałam, że nie mamy już więcej o czym mówić. Czego nie rozumiesz?”. „Rozumiem. Wszystko rozumiem” – oznajmia Selim. – „Jedyne czego nie rozumiem, to ton twojego głosu. Wyrazu twarzy, twojej zniewagi i złości… Nie wychodzi mi to z głowy”. „Milcz, nie chcę tego słyszeć. Jesteś z Melisą! Nie masz honoru?”. „Tak, nie mam honoru. Zadowolona?”. „Nie!”. „Cennet, tak nie może być. Myślałem, że mogę żyć bez ciebie. Próbowałem. Potem przypomniałem sobie, jacy byliśmy szczęśliwi razem. Jeżeli będziemy żyć tak, by to inni byli szczęśliwi, my stracimy własne życie… Tak nie może być”.
„Tak się stanie. Musi się tak stać!” – oznajmia stanowczo Cennet. – „Mówiliśmy już sto razy o tym. Nie zbuduję swojego szczęścia na czyimś nieszczęściu. To będzie ostatni raz, kiedy mnie widzisz. Nie waż się nigdy stawać przed moimi oczami”. „Dobrze, widzisz mnie po raz ostatni” – zgadza się Selim. – „Więcej nie stanę przed tobą. Ale patrząc mi prosto w oczy, powiedz mi. Naprawdę będziesz mogła żyć beze mnie?”. „Już się przyzwyczaiłam. W moim życiu są ważniejsze sprawy od ciebie. Ciebie nie ma” – oznajmia zupełnie chłodno Cennet. Następnie odchodzi…
Akcja przenosi się do domu Arisoyów. Nilgun nerwowo chodzi po salonie. „Nilgun, w głowie mi się już kręci” – mówi Ozlem. – Chodzisz tak w tę i z powrotem. Usiądź już” – prosi Ozlem. „To mi nie pomoże. Selim jest taki nieszczęśliwy…” – mówi żona Cengiza. – „To małżeństwo zabierze mu wszystko!”. „Chciałabym powiedzieć, że nie, ale w tym przypadku masz absolutną rację”. „Gdybym wiedziała, że tak się stanie, nigdy nie byłabym przeciwna związkowi z Cennet”. „Chwileczkę, wiesz co mówisz? Przecież czego tylko nie zrobiłaś tej dziewczynie…”. „Ale ona nie była nigdy taka, jak Melisa. Nie stosowała takich metod, żeby zdobyć Selima. Nie zmuszała go do czegoś, czego nie chciał”.
Arzu wraca do domu. Wchodzi do pokoju śpiącej już córki i przytula się do niej. Do pokoju wchodzi także Mahir. Bierze żonę za rękę. „Nie martw się. Z naszą córką wszystko w porządku” – szepcze, by nie zbudzić Melisy. – „Wydaje się, że ostatnie wydarzenia za bardzo ją obciążyły. Kto z nas mógłby to wytrzymać? Śmierć ojca, potem to… Może po zaręczynach, ty, ja i Melisa pojedziemy gdzieś odpocząć? Co ty na to?”. „Dobrze, dobrze. Pojedziemy…” – zgadza się Arzu.
Gdy Cennet wraca do domu Mukaddes, nagle zatrzymuje się nad nią motocyklista. Wręcza jej kopertę i odjeżdża. Dziewczyna w swoim pokoju otwiera przesyłkę. Znajduje w niej kolejny fragment zdjęcia jej matki. Tym razem jest to kawałek ramienia. Akcja przeskakuje do kolejnego dnia. Mahir dowiaduje się, że ktoś nabył działkę, którą on od dłuższego czasu próbował kupić. „Cóż, sprzedane to sprzedane. Czy w całym mieście nie znajdzie się inna działka?” – pyta Sema. „Mamo, ta działka była dla nas bardzo ważna. Ojciec powtarzał, że dopóki jej nie kupimy, nie możemy przejść na inne budowy”. „To oczywiste. Ten projekt będzie anulowany” – stwierdza Orhan. „A kto ją kupił?” – dopytuje Sema. „Nie wiem. Ale szybko się dowiemy”.
Halil przychodzi do domu Kayi. „Działka jest twoja, bracie” – oznajmia. – „Przyniosłem ci dokumenty”. „Doskonale. Wkrótce sprzątnę im wszystko” – oznajmia ojciec Cennet. – „Niech się nikt nie martwi…”. W następnej scenie widzimy Kayę, który przyjechał do domu Mukaddes. „Kto wie, co za kłamstwa w tobie jeszcze siedzą” – mówi babcia Cennet. – „Jeden raz wystarczy, żeby skłamać człowiekowi. Reszta jest jak przędza, do rozwiązania. „Jeżeli jestem kłamcą, to ciebie jak trzeba nazwać? Z jakiegoś powodu nie jesteś gorsza ode mnie” – stwierdza Kaya. W tym momencie jego córka schodzi po schodach i zaczyna przysłuchiwać się rozmowie ojca i babci.
„Popatrz na Cennet” – kontynuuje Kaya. – „Przez tyle lat ją uśpiłaś. Ja po prostu ukryłem, że byłem w więzieniu. Przyznałem się, więc czego jeszcze szukasz?”. „Nie mogę ci ufać” – oznajmia Mukaddes. – „Jeżeli już, to oboje jesteśmy winni. Ale to wszystko”. „Co wszystko, co? Teraz pójdziesz do Cennet i powiesz, kto jest jej mamą…?”. Nagle Cennet schodzi na dół. „Z jakiego powodu zamilkliście?” – pyta. – „Kontynuujcie”. „Ale co kontynuować?” – pyta Kaya. „To, o czym tak szeptem rozmawialiście”. „Ja niczego nie ukrywam…”. „Oboje ukrywacie przede mną, kim jest moja mama! Tylko ja nie wiem, kim jest kobieta, która mnie urodziła! Wszyscy wszystko wiedzą, ale jeśli chodzi o mnie, milczą…”.
„Córeczko, uspokój się” – prosi Kaya. „Nie uspokoję się! Natychmiast powiecie mi wszystko, co wiecie!” – grzmi dziewczyna. – „Kim jest moja mama, gdzie mieszka, czym się zajmuje… Wszystko mi powiecie!”. „Córko, nie wiem co i ile wie twoja babcia. Ale to co sam wiem, jeszcze za wcześnie, by o tym mówić. Jeszcze nie czas na to. Jak nadejdzie, to porozmawiamy”. „Tato! Dlaczego tak postępujesz ze mną? Moja mama porzuciła mnie, jak tylko mnie urodziła. Porzuciła i odeszła… Dlaczego nie pozwolisz mi zapytać jej o to? Dlaczego uważasz, że to dla mnie za wiele? Dlaczego mnie powstrzymujesz?”.
„Dlatego, że ty w niczym nie zawiniłaś” – oświadcza Kaya. – „Nie zrobiłaś nic złego, by padać teraz do stóp tej kobiety. To ona przyjdzie tutaj! Przyjdzie do tych drzwi, upadnie przed tobą i będzie prosić o przebaczenie!”. „Nie chcę niczyich przeprosin” – oznajmia Cennet. „Ale ja chcę! Ta kobieta ma przeprosić moją córkę. Chcę sprawiedliwości! Córko, dla nikogo nie będziesz kozłem ofiarnym. Jesteś niewinnym dzieckiem. Zostaw to mi. Zorganizuję ci zasłużoną sprawiedliwość. Proszę, zaufaj mi”.
W następnej scenie widzimy Cennet wychodzącą z domu. Podchodzi do niej jakiś starszy mężczyzna. „O, wujek Kemal. Jak się masz?” – pyta dziewczyna. „A jak ma być, córko? Dwa miesiące nie płacicie czynszu” – oznajmia mężczyzna. – „Wszystko podrożało, w sklepie też. A wy długów nie oddajecie”. „Masz rację, wujku Kemalu, ale mamy trudności w ostatnim czasie, to dlatego. Proszę, daj nam jeszcze trochę czasu. Wszystko ureguluję włącznie z tym miesiącem”. „Dobrze, skoro tak mówisz. Ale jeśli w tym miesiącu nie uregulujesz czynszu, to skończy się moja cierpliwość, wiedz o tym”.
Nilgun udaje się do pokoju Selima. Chłopak jeszcze śpi. „Synku, wstawaj” – prosi kobieta. „Która godzina?” – pyta Selim. „Już południe. Znowu całą noc nie spałeś, tak? Synku, niepotrzebnie się dręczysz. Nie musisz nic robić”. „Mamo, zakończ już ten temat. Co się stało, to się stało. Musimy to zaakceptować”. „Synku, pomyśl trochę. Na pewno byś pamiętał, gdyby z Melisą coś zaszło, prawda?”. „Myślisz, że nie myślałem o tym? Wiesz, ile razy znów przeżywałem ten dzień? Znowu i znowu przypominałem sobie każdy swój krok. Wyszedłem z domu Emraha, żeby rozproszyć myśli. Melisa była blisko. Potem nieoczekiwanie przyszła Cennet. Powiedziała, że mnie kocha i wsiadła do samochodu. Kiedy jechałem szybko drogą na klif, ona powiedziała: Więc zgińmy razem„.
„Co takiego?” – przeraża się Nilgun. – „Co to znaczy? Ty… Ty próbowałeś się zabić?!”. „Dlatego, że byłem zdezorientowany” – wyjaśnia chłopak. – „Ali, Selim, rodzina… Tym byłem zdezorientowany. Cennet była razem ze mną w samochodzie. Melisa czekała na skraju klifu. Ona także, jak i Cennet, była gotowa umrzeć. Dla mnie one obie były gotowe umrzeć… Potem zabrałem Melisę i odjechałem. Zostawiłem tam Cennet. Byłem zły. Byłem bardzo rozbity. Wypiłem… Dużo wypiłem. Wstałem, ale byłem oszołomiony. Melisa trzymała mnie. Wszedłem pod prysznic. Potem położyłem się do łóżka. Melisa była tam ze mną… To wszystko. Niczego więcej nie pamiętam”.
„Dlatego, że niczego więcej nie było” – przekonuje Nilgun. – „Potem zasnąłeś. Zasnąłeś pod wpływem alkoholu. Nie musisz żenić się z Melisą. Nie rób sobie tego, Selim. Proszę cię, nic nie zrobiłeś…”. „Przykro mi, mamo. Jak powiedziałem, nie będziemy więcej o tym rozmawiać” – oznajmia Selim. – „Pójdę pod prysznic”.
W swoim pokoju Cengiz wpatruje się w zdjęcie Arzu. Nagle do pomieszczenia wchodzi jego siostra. „Co tu robisz?” – pyta mężczyzna. „Cóż, ostatnio wcale nie wychodzisz z tego pokoju” – mówi Ozlem. „Bo muszę pracować”. Kobieta rozgląda się po wnętrzu. „Najlepszy pokój w domu. Do samego południa słońce tu nie dochodzi” – stwierdza. „Tak, masz rację. Tylko to nie jest pokój, gdzie możesz usiąść i pić sobie kawę” – oznajmia Cengiz. – „Jeśli pozwolisz, muszę pracować”. Ozlem szybko chwyta teczkę na biurku brata. „Spojrzę, nad jakim to projektem tak ciężko pracujesz” – mówi i otwiera teczkę. W środku znajduje zdjęcie Arzu…
„Aha, więc siedzisz cały dzień w tym pokoju i patrzysz na to zdjęcie” – stwierdza kobieta. – „Jakie to romantyczne…”. „Ozlem, nie pleć bzdur! Nawet nie wiem, skąd to zdjęcie się tu wzięło… Daj mi to!”. „Bracie, przede mną nie musisz niczego ukrywać. Wiem, że kochasz Arzu”. „Teraz nie czas na gry! Oddawaj to!”. „Cicho. Nie chcesz przecież, by Nilgun się dowiedziała, prawda? A Selim tym bardziej… Więc świadomie wziąłeś mnie ze sobą do ich domu. Twoim celem było zepsuć relacje Mahira i Arzu. Byłam twoim atutem. O udziałach nawet nie będę zaczynać. Dlatego, że my i tak między sobą to załatwimy. Jeśli chcesz zdobyć Arzu, mogę ci pomóc w tej sprawie. W ten sposób nie będziesz musiał cały dzień patrzeć na to zdjęcie. Przemyśl to, jeśli chcesz…”. Ozlem oddaje bratu teczkę ze zdjęciem i opuszcza pokój.
Cennet jest na rozmowie o pracę. „W rzeczywistości studiowałam architekturę i jakiś czas byłam zaangażowana w swojej profesji, ale potem musiałam stamtąd odejść” – tłumaczy dziewczyna. – „W kilku miejscach złożyłam dokumenty, ale odpowiedzi nie otrzymałam. Dlatego bardzo bym chciała jakiś czas tu popracować…”. „Witam więc w nowej pracy” – mówi mężczyzna za biurkiem. „Jak to? To znaczy, że…”. „Możesz przystąpić do pracy, kiedy tylko chcesz. Koledzy ci pomogą”. „Dobrze, dziękuję bardzo. Obiecuję, że pana nie zawiodę. Zacznę od razu dziś wieczorem”.
Cennet opuszcza miejsce swojej nowej pracy. Po chwili do budynku wchodzi Orhan… Tymczasem Kaya siedzi w samochodzie i rozmawia przez telefon. „Ta stara kobieta zaczęła podskakiwać” – mówi. – „Wydaje się, że będzie się plątać między nogami. Jeśli martwy człowiek sam nie utonie, trzeba go zatopić. Potem o tym porozmawiamy. Teraz lepiej podążę za ofiarą…”. Na miejsce spotkania przyjeżdża Mahir. Obaj panowie wysiadają ze swoich aut. Kaya bierze strzelbę i wymierza z niej do Soyera! „Panie Kaya, co pan robi?!” – przeraża się mąż Arzu. – „Proszę, odłóż to. Słuchaj, jeśli to jakiś żart, to zbyt szorstki i nie na miejscu. Wcale mi się to nie podoba…”.
Kaya nie opuszcza broni. Trzymając cały czas wycelowaną w Mahira strzelbę, idzie w jego kierunku. Po kilku krokach wybucha gromkim śmiechem. „Czasami posuwam się za daleko z dawką żartu. Przepraszam, panie Mahirze. Bierz, jest twoja” – mówi i przekazuje Soyerowi broń. „Co mam z tym zrobić?” – pyta Mahir. „Używamy tego do polowania, ale jeżeli masz inny pomysł… No dobrze, panie Mahirze, uspokój się już. Broń Boże, jeszcze ataku serca dostaniesz. Przywiozłem ci strzelbę na polowanie”. „Panie Kaya, mówiłem, że w dogodnym czasie pojedziemy”. „I właśnie dzisiaj jest ten właściwy dzień. Obaj jesteśmy wolni”. „Dobrze, panie Kaya, ale teraz nie mam nastroju. Nawet nie wiem, w takim stanie…”.
„Zobaczysz, będziesz bardzo zadowolony” – przekonuje Kaya. – „Potem sam będziesz mnie wyciągał, byśmy częściej chodzili”. „No dobrze” – zgadza się Mahir i bierze strzelbę do rąk. – „Więc chodźmy. Niech będzie, jak mówisz”. Akcja przenosi się do rezydencji Soyerów. Arzu wyciąga pistolet oraz paszporty: swój, Mahira i Melisy. „Zabierzemy naszą córkę i wyjedziemy na jakiś czas” – mówi do siebie. – „Już nigdy więcej nie skrzywdzisz mojej rodziny. Nigdy na to nie pozwolę!”.
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.