59: Orhan odwozi Cennet pod dom Mukaddes. „Wszystko w porządku?” – pyta mężczyzna. – „Wydaje mi się, że coś cię niepokoi. Jeżeli to dotyczy tego, co dzisiaj nam się przytrafiło… To naprawdę nie wiedziałem, że tam pracujesz”. „Wierzę panu” – oznajmia Cennet. – „Naprawdę to dla mnie nie problem. Dziękuję, że mnie pan odwiózł do domu”. Dziewczyna wysiada z auta i udaje się do domu. Od samego progu czuje duszący zapach gazu. Biegnie do kuchni i zakręca palniki. Następnie pędzi do kanapy, na której śpi Mukaddes. „Babciu, babciu! Wstawaj! Wstań babciu!” – krzyczy zaaferowana dziewczyna.
Mukaddes otwiera oczy i zaczyna kasłać. Cennet pomaga jej wstać, sadza na fotelu i otwiera okno. „Oddychaj! Oddychaj świeżym powietrzem, babciu” – prosi dziewczyna. Następnie chwyta komórkę i dzwoni do Suny. Kobieta wraz z Omerem zjawiają się już po chwili. „Cennet, co się dzieje?” – pyta Suna. – „O Boże, siostro Mukaddes!”. „Tu śmierdzi gazem!” – krzyczy Omer. „Tak, kiedy przyszłam do domu poczułam gaz…”. „Cennet pootwieraj wszystkie okna!” – rozkazuje Suna. – „Omer, ty idź i przynieś kefir z lodówki. Szybko!”.
„Już dobrze, dobrze. Wszystko w porządku…” – odzywa się słabym głosem Mukaddes. „Jak to się stało? Jak?” – zachodzi w głowę Cennet. „Moje dziecko, ja ostatnia wychodziłam z tego domu” – tłumaczy Suna. – „Zmyłam naczynia i poszłam. Gdyby był odkręcony gaz, to przecież bym poczuła…”. „Ciociu Suno, przyszłam do domu, a wszystkie kurki były odkręcone! W domu śmierdziało gazem, a babcia była nieprzytomna!”. „Omer, wezwij taksówkę. Jedziemy do szpitala!”. „Nie, nie ma takiej potrzeby” – oświadcza Mukaddes, cały czas pokasłując.
Kaya siedzi wygodnie w fotelu przed kominkiem. „Ach, ciociu Mukaddes, ach…” – wzdycha. – „Tyle ci mówiłem. Gdybyś tylko mnie posłuchała… To byłabyś zdrowa i szczęśliwa. Ale cóż począć? Człowiek nie wie, kiedy śmierć zapuka do jego drzwi…”. Akcja przeskakuje do kolejnego dnia. Arzu schodzi na dół i w salonie widzi Nilgun, która popija kawę wraz z Semą i Orhanem. „Off… Nilgun, jak przyszłaś tu ponownie wywołać skandal, to tylko marnujesz czas” – oznajmia Arzu. – „Nie mamy czasu wysłuchiwać twoich bzdur”. W salonie pojawia się także Melisa. „Nie, droga Arzu. Przyszłam porozmawiać o tym, gdzie zorganizujemy zaręczyny” – oświadcza żona Cengiza.
„Nilgun nie chce, żeby zaręczyny odbyły się tylko w kręgu rodzinnym” – mówi Sema. „Zgadza się” – potwierdza Nilgun. – „W końcu mój syn nie zrobił niczego złego i nie ma potrzeby organizować zaręczyn w tajemnicy”. „Ciociu, dobrze się czujesz?” – pyta z niedowierzaniem Melisa. – „Nie jesteś chora, prawda?”. „Czuję się świetnie, Meliso. Nie martwcie się, nie będę robić problemów. Jak już wszyscy są tego samego zdania, to ja też musiałam to zaakceptować, prawda?”. „Dokładnie. Przecież niedługo zostaniemy jedną wielką rodziną” – mówi Sema. „Tak, chociaż mi się to nie podoba, ale zostaniemy. No nic, do wieczora się przygotuję i dam wam znać”.
„Chwileczkę, chwileczkę… Już dzisiaj wieczorem?” – pyta Arzu. – „Przecież to bardzo mało czasu”. „Do wieczora nie zdążę się przygotować. To niemożliwe” – dodaje Melisa. „Myślałam, że już jesteś przygotowana do zaręczyn” – odzywa się Nilgun. – „No nic. Selim nie chce przeciągać tego w nieskończoność. Niech jak najszybciej założą obrączki. Do wieczora znajdę miejsce i wszystko zorganizuję. Dam wam znać. Myślę, że wystarczy na pięćdziesiąt osób, prawda?”. „Dobrze. Niech tak będzie” – zgadza się Sema. – „Nie ma potrzeby dłużej czekać z zaręczynami”.
„Panie niech się zajmą przygotowaniami, a ja zajmę się lokalem” – oświadcza Orhan. – „Znam jedno bardzo ładne miejsce. Poproszę i do wieczora będzie gotowe”. „Wobec tego już pójdę” – mówi Nilgun i odkłada filiżankę z kawą. – „Wiadomo, trzeba zorganizować wszystko do wieczora, prawda?”. Akcja przenosi się do domu Mukaddes. Jest tam Kaya i siedzi ze wszystkimi przy stoliku. „Postanowiłem przyjść i zjeść śniadanie z rodziną” – mówi mężczyzna. – „Postanowiłem miło spędzić czas z rodziną, a czego się dowiaduję?”. „Mówiłam Cennet, że ostatnia wychodziłam z domu” – odzywa się Suna. – „I nie czułam zapachu gazu. Po co miałabym to robić?”.
„Przecież nie będziemy pani oskarżać” – mówi Kaya. „Weszłam do domu i poczułam zapach gazu” – opowiada Cennet. – „Jak zobaczyłam babcię w takim stanie, mocno się wystraszyłam. To było straszne, ciociu Suno”. „Szkoda, że wczoraj odesłałam pana” – mówi matka Omera. – „Gdyby pan wszedł do domu, wtedy poczulibyśmy zapach gazu”. „Byłeś tu wczoraj?” – pyta Mukaddes, podejrzliwie patrząc na ojca Cennet. „Pan Kaya martwił się o ciebie i Cennet. Kiedy powiedziałam mu, że źle się czujesz i śpisz…”. „To wsiadłem do samochodu i odjechałem” – dopowiada mężczyzna.
„Załóżmy, że jeden z palników zepsuł się i otworzył” – rozważa Cennet. – „Ale nie cztery na raz. To niemożliwe”. „Ja chyba znam rozwiązanie… Ciociu, nie jesteś czasem lunatyczką?” – pyta Kaya, kierując wzrok na Mukaddes. „Co ty wygadujesz? W moim wieku?”. „A czy lunatycy mają jakiś określony wiek?”. „Nic podobnego. Przez całe życie nic takiego mi się nie przydarzyło”. „Co chcesz przed to powiedzieć? Myślisz, że ktoś wszedł do domu, poszedł do kuchni i odkręcił wszystkie kurki? Potem zamknął drzwi i poszedł, tak myślisz? Kto mógłby chcieć zrobić ci krzywdę? Kto chciałby cię zabić…?”.
Akcja przenosi się do domu Arisoyów. Nilgun informuje syna o dzisiejszym zaręczynach. „Zwariowałaś? Co to znaczy, że zaręczyny nie odbędą się w domu?” – pyta zdumiony Selim. „Zaufaj mi, nie będzie żadnych problemów. Dlatego, że my nie mamy nic do ukrycia” – oznajmia Nilgun. „Wiesz, że dla mnie to nie jest najszczęśliwszy dzień? Dlatego nie oczekuj ode mnie takiego zachowania!”. „Wiem, synku. Doskonale cię rozumiem. Uspokój się trochę. Niech oni się wstydzą”. „Pięknie. Oczywiście, ja nie mam nic do powiedzenia…”. Oburzony Selim odchodzi do swojego pokoju.
Do szwagierki podchodzi Ozlem. „Co mu się stało?” – pyta i nagle zbiera ją na mdłości. „Ozlem, co z tobą?” – pyta Nilgun. „Wydaje mi się, że złapałam jakiegoś wirusa. Od rana wymiotuję…”. „Musisz wyzdrowieć do wieczora. Mamy zaręczyny. To będzie wspaniała noc…”. Tymczasem Arzu odbiera telefon od ojca Cennet. „Dzień dobry, Cavidan” – mówi Kaya. – „Jakiż cudowny mamy poranek. Taka przepiękna pogoda. W tym deszczu oboje zmokniemy, prawda? Co słychać, tak w ogóle? Podjęłaś już decyzję? Milczysz, to znaczy, że jeszcze się nie zdecydowałaś. Tylko, że czas ucieka, wiedz o tym. Życie twojej rodziny albo jedna noc ze mną. Zdecyduj. Całuję…”.
Wieczorem Orhan wchodzi do pokoju Melisy. Wystrojona dziewczyna przegląda się w lustrze. „Ślicznie wyglądasz” – mówi. „Znalazłeś lokal, prawda?” – pyta Melisa. – „Wujku, wiesz, że nie chcę żadnych problemów”. „Tak naprawdę to jest jeden mały problem…”. „Co to ma znaczyć?! Jaki problem?! Wujku, dzisiejszy wieczór jest dla mnie bardzo ważny. Dzwoń, niech rozwiążą ten problem!”. „Dobrze, jak chcesz mogę zadzwonić i porozmawiać. Ale wtedy Cennet dowie się czyje zaręczyny będzie obsługiwać… Wtedy nici z niespodzianki”. „Chwileczkę. Naprawdę to zrobiłeś?”. „Cennet naprawdę się zdenerwuje. Ale po dzisiejszym wieczorze nie będzie chciała więcej myśleć o Selimie…”.
„Niestety bardzo gorzki zbieg okoliczności” – kontynuuje Orhan. – „Twoje zaręczyny z Selimem i praca Cennet są w tym samym miejscu. Jaka szkoda… A mnie przypadnie pocieszanie Cennet”. „No cóż, to będzie wspaniała noc” – stwierdza Melisa. W tym czasie Mahir wchodzi do pokoju żony. „Jeszcze nie jesteś gotowa?” – pyta. – „Nie rób tak, proszę cię. Pozbieraj się. Posłuchaj, wiem, że martwisz się o naszą córkę, ale Melisa jest już dorosła. My też się postarzeliśmy. Ale ty… Nadal jesteś bardzo piękna. Nie martw się, wszystko będzie dobrze. Wszystko się uda. Wszyscy, którzy przyjdą dzisiejszej nocy, będą zazdrościć nam naszego szczęścia. Gdyby mój ojciec nadal żył, gdyby mógł zobaczyć to szczęście…”.
„Zawsze miałaś rację” – kontynuuje Mahir. – „Jesteśmy rodziną. W dobre i złe dni powinniśmy być razem. Chociaż późno, ale to zrozumiałem. Dziękuję, Arzu. Za to, że z powrotem przyjęłaś mnie do rodziny”. W tym momencie do pokoju wchodzi Melisa. „Mamusiu, dlaczego nie jesteś jeszcze gotowa?” – pyta. „Moja księżniczko… Jesteś bardzo piękna” – mówi Arzu. „Mamo, nie śmiej mówić, że nie pójdziesz. Przecież nie możesz zostawić mnie samej w taką noc”. „Przyjdę, oczywiście, że przyjdę. Czy mogłabym zostawić cię samą? Wy idźcie, a ja się przygotuję i do was dołączę”.
Akcja przenosi się do restauracji. W lokalu są już wszyscy goście. Cennet roznosi przekąski i nagle zauważa… Selima! Z wrażenia aż upuszcza tacę. W tym momencie podchodzi do niej Melisa. „Och, kogo my tu mamy? Droga Cennet… W życiu bym nie pomyślała, że będziesz kelnerką na moich zaręczynach” – mówi Soyerówna i zwraca się do Selima: „Kochanie, przyszła ciocia Nurcan. Chodź, pójdziemy do niej”. Oburzona Cennet udaje się w stronę zaplecza. Nagle na jej drodze staje Orhan. „Dlaczego pan tak ze mną postąpił? Dlaczego?!” – pyta dziewczyna. – „Uwierzyłam panu!”.
„Co ty mówisz, Cennet? Uspokój się, nie mam z tym nic wspólnego” – zarzeka się Orhan. „Niech pan milczy! Niech pan już więcej nie kłamie!” – krzyczy dziewczyna. „Nie kłamię. Nie wiedziałem, gdzie będą organizowane zaręczyny. Kiedy tu przyszedłem, było już za późno”. „Tylko pan wiedział, że tu pracuję”. „Ale ja tego nie zrobiłem!”. „Więc kto?”. „Nie wiem. Powiedziałbym, że Melisa, ale ona nie miała czasu, by to zorganizować. Martwiła się tylko o kosmetyczkę, makijaż i fryzurę. Może sam Selim maczał w tym palce…? Pewnie cię śledził, dowiedział się, gdzie pracujesz. Nie wiem… Wiem jedynie, że ja nikomu nic nie mówiłem”.
Kaya w swoim domu rozmawia z Halilem. „Pomyślałem, że ta stara ciotka, jedną nogą w grobie…” – mówi ojciec Cennet. – „Myślałem, że grzecznie odejdzie. Ale jest silniejsza, niż ja i ty razem wzięci. Byłoby dobrze, gdyby umarła”. „Bracie, może jeśli powiesz Cennet, że Cavidan jest jej matką, babcia przestanie gniewać się na ciebie” – sugeruje Halil. „Cennet to mój bilet do Cavidan. Mam spalić bilet, zanim dostanę to, czego chcę? Dobrze, idź już. Wkrótce będę miał gościa. Zostaw mnie samego”. „Bracie, ale dzisiaj są zaręczyny. Nic nie zrobimy?”. „Okaże się z czasem. Może dzisiejszej nocy wszystko samo się zmieni? Idź już”.
Akcja wraca do restauracji. Wszyscy czekają już tylko na przybycie Arzu. Mahir dzwoni do żony. Jej telefon jednak nie odpowiada. Sema podchodzi do syna. „I co? Dalej ma wyłączony telefon?” – pyta. „Tak. Powiedziała, żebyśmy jechali, a ona dołączy do nas” – odpowiada Mahir. – „Może coś się stało? Może pojadę do domu i sprawdzę?”. „Nie wygłupiaj się, wszyscy już tu są. Matki nie ma, ojca też nie będzie?”. Melisa podchodzi do ojca i babci. „Nie ma żadnych wieści od mamy?” – pyta. „Stoi w korku, zdarzył się chyba jakiś wypadek” – odpowiada Sema. – „Powiedziała, żebyśmy zaczynali bez niej”. „Off…”. „Nie rób fochów. Wszyscy na nas patrzą. Uśmiechnij się trochę. Idź i powiedz Nilgun, żebyście tak szybko, jak to możliwe, założyli obrączki. No już”.
Nilgun chwyta za mikrofon i zaczyna przemowę. „Dziękuję wszystkim, że nie zostawiliście nas w taki wieczór” – mówi. – „Dzisiaj, w tym miejscu, staniemy się świadkami pierwszego kroku do ślubu naszego syna Selima i córki Melisy. Selim, Melisa, podejdźcie tutaj, proszę. Zanim jednak obrączki zostaną nałożone, chciałam, abyście bliżej poznali tych dwoje i przygotowałam pokaz zdjęć. Tak więc, przyjemnego oglądania…”.
Na rzutniku zostają wyświetlane zdjęcia z dzieciństwa Melisy i Selima. Nagle zamiast zdjęć pojawia się nagranie wideo! Widać na nim pijaną Melisę, którą Onur, przyjaciel Selima, nagrał w klubie! „Nasz ślub z Selimem, co myślę…?” – z głośników wybrzmiewa głos dziewczyny. – „Selim mnie pokocha. Słyszycie? Selim mnie pokocha!”. „Co to znaczy? Czyli co, on cię nie kocha?” – słychać głos Onura. – „Bierze ślub z dziewczyną, której nie kocha? Dlaczego to robi?”. „Dlatego, że czuje się zobowiązany to zrobić. Biedny Selim… Powiedziałam mu: Byłeś pijany, przespałeś się ze mną. A on mi uwierzył…”.
Wszyscy goście patrzą po sobie z niedowierzaniem. Selim jest wstrząśnięty, a Mahir i Sema najchętniej zapadliby się pod ziemię ze wstydu. „Nie! Nie! To nieprawda!” – wrzeszczy na cały głos Melisa. – „Nie zrobiłam tego, nie pamiętam… To nieprawda!”. Tymczasem Arzu jest już w domu Kayi. W pomieszczeniu palą się świeczki. Kobieta stoi i cała drży… Postanowiła poświęcić siebie dla swojej rodziny. Kaya zdejmuje z niej płaszcz i szal. W tle słychać nastrojową muzykę z gramofonu. „Zostawisz moją rodzinę…” – mówi łamiącym się głosem Arzu. – „Wyjedziesz stąd…”. „Nie martw się. Dotrzymam słowa” – potwierdza mężczyzna. – „Przecież przyszłaś. Powiedz umrzyj, a ja umrę. Zawsze czekałem na ten dzień, Cavidan. Tak się za tobą stęskniłem. Te oczy, te usta… Nigdy nie przestałem cię kochać”.
„Dosyć, dosyć…” – mówi Arzu, a po jej policzkach płyną łzy. – „Zrób to, co masz zrobić. Niech ta męka się już skończy”. „To nie męka, Cavidan. To miłość” – oświadcza Kaya. Następnie rozkazuje: „Rozbieraj się. Powiedziałem, byś się rozebrała!”. Arzu rozpina zapięcie swojej sukienki. „Robię to dla rodziny. Dla rodziny…” – powtarza sobie. „Nienawidzisz mnie, prawda?” – pyta Kaya. Następnie dotyka nagich ramion kobiety. – „Chciałbym też… Bardzo chciałbym ciebie nienawidzić. Wszystko byłoby łatwiejsze. Byłoby mi wszystko jedno. Co myślisz i czujesz… To niemożliwe, żebym cię nienawidził, Cavidan. Chciałem, ale nie mogłem cię znienawidzić”.
Nagle Kaya podnosi sukienkę Arzu i zamyka zapięcie. „To tak nie zadziała. Nie zadziała…” – mówi. „To czego chcesz?” – pyta Arzu. – „Nie rozumiem…”. „Idź stąd!”. „Dobrze, dobrze… Ale ty? Odejdziesz, prawda? Obiecałeś… Powiedziałeś, że jeżeli przyjdę, to ty odejdziesz. Przyszłam. Dotrzymałam słowa. Więc ty też dotrzymasz słowa, prawda? Powiedz coś… Zostawisz mnie i moją rodzinę w spokoju, prawda? Wszystko już skończone, tak?”. Kaya jednak milczy.
Akcja wraca do restauracji. Wszędzie widać błyski fleszów. „Wyjdźcie przyjaciele” – Orhan wyprasza reporterów z lokalu. Zapłakana Melisa podbiega do Nilgun i wyrywa jej z rąk pilot od rzutnika. Następnie rzuca go o podłogę. „Dosyć! Dosyć!” – krzyczy. Selim wbija w nią mordercze spojrzenie. „Niech cię szlag!” – wrzeszczy na cały głos. Płacząca wniebogłosy Melisa zbliża się do babci i chce się do niej przytulić, ale ona… Policzkuje ją!
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.