89: Bulent zasiada do śniadania z matką. Mihriban nie jest w najlepszym nastroju. „Powiedz, że tego nie zrobiłeś, Bulent” – zagaja. „Przecież sama widziałaś, że ta kobieta jest niezrównoważona”. „Nie złoszczę się na ciebie, Bulent, po prostu dostałam złe wieści…”. „Co się stało? Dotyczy to pracy czy wyborów?”. „Adalet… Znaleźli ją… Została zamordowana”. „Naprawdę ci jej żal?” – pyta zdziwiony Bulent. Następnie mężczyzna odbiera telefon od jakiejś kobiety, która opiekuje się porwanym Zaferem. Jest ona zniecierpliwiona opieką nad malcem, który ciągle płacze…
Prokurator zjawia się w rezydencji Korludagów. Mówi Cahide i Korhanowi o ucieczce Rizy i odnalezionych zwłokach Adalet. „W żadnym wypadku ojciec nie może się o tym dowiedzieć” – mówi Korhan do żony. Następnie każe Sedzie obudzić ojca. Kiedy służąca idzie do jego pokoju, okazuje się, że mężczyzny nie ma! Korhan jest przekonany, że musiał pojechać do firmy. Jedzie od razu to sprawdzić.
„Cesur, co się dzieje?” – pyta Suhan. – „W twoich oczach znów jest mrok…”. Następnie przypomina mężczyźnie o danym jej słowie. „Nie zapomniałem, Suhan. Jak widzisz, siedzę tylko na kanapie i nic nie robię. A ten typ znowu jest na wolności… Znowu żyjemy w strachu, a on jest na wolności”. „Słyszałeś prokuratora. Cała policja go szuka. Nic nam nie może zrobić. Żyjmy po prostu własnym życiem, nie myśląc o Rizie. Tylko tego chcę…” – mówi Suhan. Następnie łapie Cesura za rękę i każe mu wstawać. – „Przygotowania do ślubu czas zacząć!”.
Hulja z utęsknieniem patrzy na zabawki Zafera. Nagle otrzymuje sms-a: „Jeżeli chcesz odzyskać syna, przyjdź o trzeciej pod wskazany adres. Jeśli piśniesz choćby słowo policji, nigdy już go nie zobaczysz”. Hulja bierze kurtkę i wychodzi z pokoju. Cahide pyta ją dokąd idzie. „Powiedz mi albo umrę z ciekawości” – prosi. „Módl się, żebym znalazła syna. W innym razie przeżyjesz to, czego jeszcze nikt nie przeżył…”. Tahsin przyjeżdża do firmy. Ochroniarze jednak nie chcą go wpuścić. „Takie mamy rozkazy” – mówią. Tahsina bardzo to rozjusza. Wkrótce pojawia się Korhan. „Co jest?! Dlaczego nie mogę wejść do własnej firmy?!” – pyta go Tahsin. Korhan przeprasza ochroniarzy i zabiera ojca do swojego biura, by spokojnie porozmawiali.
Hulja spotyka się z Turanem. „Nasz syn został porwany” – mówi mężczyźnie. „O czym ty mówisz?! Kto to zrobił?! Kto go porwał?!”. „To sprawa Bulenta!” – odpowiada Hulja. – „Błagam cię, uratuj naszego syna…”. Cesur i Suhan ustalają datę ślubu. Po drodze spotykają Mihriban, która składa im kondolencje z powodu śmierci Adalet. Przy okazji dowiaduje się, że Tahsin jeszcze o niczym nie wie. Następnie rozmowa schodzi na temat ślubu Cesura i Suhan. „Gdybyście wybrali dzień ślubu po wyborach, być może to ja mogłabym go wam udzielić” – proponuje Mihriban. „Bardzo byśmy chcieli, ale trochę się spieszymy” – przeprasza Cesur.
Riza organizuje swoją ucieczkę droga morską. Jest jednak jeszcze jedna sprawa, którą musi dokończyć przed zbiegnięciem z kraju. Tą sprawą jest… Cesur! Cesur tymczasem prowadzi Suhan na plaże, która ma spełniać jej wymarzone miejsce na ślub (z jednej strony morze, z drugiej las). „Wygląda jak z twoich snów?” – pyta. „Właśnie tak!” – przyznaje zachwycona kobieta. – „Jesteś niesamowity”. „I w dodatku najszczęśliwszy. Ponieważ żenię się z tak cudowną kobietą jak ty. I to po raz drugi!”. Kiedy Bulent wsiada do swojego samochodu, Turan podnosi się znad tylnego siedzenia i przykłada mu broń do skroni. „Gadaj szybko, gdzie jest mój syn!” – żąda odpowiedzi. Bulent próbuje tłumaczyć, że nie ma pojęcia o żadnym dziecku, ale Turan nie chce tego słuchać.
Tahsin przegląda dokumenty firmowe. Jest załamany, gdy widzi, w jaki sposób syn prowadzi firmę bez niego. „Plujesz na firmę, którą ja przez tyle lat budowałem” – krzyczy wzburzony. – „Od teraz to ja przejmuje tu rządy!”. „Ty jesteś nikim w tej firmie, tato!” – nie wytrzymuje Korhan. – „Nie masz nawet jednej akcji! Wszystko oddałeś mi! I to ja jestem szefem!”. Turan przyjeżdża do rezydencji. „Znalazłeś mojego syna?” – pyta go Hulja. „Ten facet nic o nim nie wie! O mały włos, znowu wpędziłabyś mnie w kłopoty!” – odpowiada Turan. „Uwierzyłeś w słowa tego durnia?! Niech cię szlag!”. „Zagroziłem mu bronią, prawie zszedł ze strachu. Nie okłamałby mnie!”. „Więc kto to zrobił?! Kto go porwał?!” – pyta załamana Hulja.
„Siebie zapytaj! Kto wie komu zalazłaś za skórę… Daj im tyle pieniędzy, ile chcą i odzyskaj naszego syna!” – radzi jej Turan. – „Jeżeli coś mu się stanie, to przysięgam, że nie dam ci żyć!”. Suhan na plaży kładzie głowę na ramieniu Cesura. „Pierwszy raz od długiego czasu czuje się tak szczęśliwa” – wyznaje mu. – „Nikomu nie pozwolę tego zniszczyć”. „Co będziemy dzisiaj robić?” – odzywa się w końcu Cesur. „Chodźmy wybrać ubranie na ślub”. „Jak to? Razem?”. Suhan potwierdza. „Ale przecież pan młody nie powinien widzieć…”. „Ukochany mój, czy już wcześniej przez to nie przechodziliśmy?”.
Tahsin z posępną miną wraca do rezydencji. Tuż za nim wchodzi Korhan. „Co się stało? Co to za mina?” – pyta go Cahide. „Trochę pokłóciliśmy się w firmie…”. „Brawo, Korhan. Dwóch dni nie mogłeś wytrzymać!”. „Cahide, nie zaczynaj…”. Hulja udaje się we wskazane w sms-ie miejsce i zostawia pieniądze. „Zrobiłam, co chcieliście! Przynieście mi w tej chwili mojego syna!” – krzyczy. Bulent obserwuje ją z ukrycia. Wyciąga telefon i wysyła kolejną wiadomość: „Teraz odejdź bez oglądania się za siebie. Przywieziemy twojego syna do domu”. Hulja posłusznie odchodzi.
Turan przywozi malca do rezydencji. Hulja rozpłakuje się ze szczęścia. „Gdzie go znalazłeś? Widziałeś kto go porwał?” – pyta przez łzy. Turan jednak zaprzecza. Twierdzi, że nikogo nie widział. „W takim razie skąd wiedziałeś, gdzie jest?”. „Odpuść, nie ma potrzeby mieszać. Pieniądze oddane, syn wrócił”. „To wy, tak?!” – mówi, patrząc na Cahide i Turana. – „Oboje to zaplanowaliście!”. „Boże drogi, nie gadaj głupstw. Ja nie mam z tym nic wspólnego” – zarzeka się Cahide. Turan jedynie zaśmiewa się i mówi: „Dostałaś odpowiedź za to, co mi zrobiłaś, Hulja”. „Jesteś takim śmieciem, że nawet własnego syna porwiesz dla pieniędzy!”. „To ty od samego początku chciałaś go sprzedać” – przypomina jej Turan. Odchodzą zwraca się jeszcze do Cahide: „I ty żyj w spokoju. Nigdy nie zapomnę tego, co dla mnie zrobiłaś…”. Hulja słysząc to, wbija mordercze spojrzenie w Cahide.
Następuje retrospekcja. Bulent po tym jak Turan przyłożył mu broń do głowy, od razu pokazał mu dziecko. „Jak widzisz jest całe i zdrowe” – powiedział. – „Jeśli Hulja zwróci pieniądze, które ode mnie wzięła, sam możesz go zabrać. Ale musisz mi pomóc”. „Dobra” – zgodził się Turan. – „Ale co ja będę z tego miał?”. „Jeżeli weźmiesz winę na siebie, połowa forsy będzie twoja” – zaproponował Bulent i dodał: – „Pieniądze mnie aż tak bardzo nie obchodzą. Chce, żeby obie dostały za swoje”.
„Turan kłamie. Co mogłabym mieć wspólnego z porwaniem twojego dziecka” – przekonuje Cahide. Hulja jednak nie wierzy w jej bajki. „Już wcześniej próbowałaś go przekabacić, by porwał Zafera!”. „Przysięgam na swoje dziecko, że nie współpracowałam z Turanem”. „Wbiłaś mi nóż w plecy. Przyjaźń właśnie dobiegła końca” – oświadcza Hulja i dodaje: „Teraz bój się mnie!”.
Tahsin w czasie kolacji pyta, gdzie podziewają się Suhan i jego zięć. Cahide odpowiada, że mają własny dom… Tahsin chce natychmiast zobaczyć, jak mieszkają. Korhan namawia ojca, by tutaj zjedli kolację. „Nie będziemy ich niepokoić” – przekonuje. „Jakie niepokoić?! Własna córka nie może dostawić talerza na stole dla ojca?!”. Po chwili Korhan przywozi ojca pod dom Cesura. Chce wysiąść razem z nim, ale Tahsin każe mu odjechać. Patrząc na dom Alemdaroglu, Korludag przypomina sobie pożar, w którym o mało nie zginął!
Kiedy wszyscy zajadają się kolacją przygotowaną przez Suhan, do drzwi farmy ktoś puka. Sirin odchodzi od stołu, by otworzyć i zamiera, gdy widzi Tahsina! „Sirin, dziewczyno, ty też tu pracujesz?” – pyta zdziwony Korludag. – „Słyszałem, co stało się z twoim ojcem. Bardzo mi przykro… Moje kondolencje…”. Sirin woła Kemala i mówi, że muszą stąd wyjść. Tahsin podchodzi do stołu. Zaskoczona Suhan pyta ojca, co tutaj robi. „Nie mogę przyjść do domu swojej córki? Co to za pytanie?”. „Nie… Po prostu jestem trochę zaskoczona…”.
Na zewnątrz Kemal i Sirin siedzą na ławce. „Krew się we mnie zagotowała, gdy go zobaczyłam” – mówi dziewczyna. „U niego nie wszystko jest w porządku z głową. Dlatego tu przyszedł. Inaczej by się nie odważył” – odpowiada jej Kemal. „I jeszcze wstydu nie ma mówić o kondolencjach… Zaraz sama oszaleję!”. Następnie oboje udają się na spacer, by ochłonąć. W środku Tahsin pyta Cesura, dlaczego wokół domu kręcą się ochroniarze. „Zięciu, masz jakiś problem?”. „Cesur w takich kwestiach jest po prostu bardzo ostrożny” – odpowiada Suhan. Tahsin przytakuje z uznaniem, następnie pyta córkę, gdzie jest Adalet. „Wyjechała, bardzo daleko wyjechała…”. „Dokąd? A może to ja jej coś złego zrobiłem…?”. „Nie wiem, tato, nie wiem…”.
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.