„Miłość i nadzieja” – odcinek 161 – szczegółowe streszczenie
Melis odwiedza Egego w jego domu, niosąc w dłoniach duże, elegancko zapakowane pudełko. To ekspres do kawy – prezent mający załagodzić napięcie po tym, jak dzień wcześniej zaatakowała Zeynep. Stara się udawać, że to nic wielkiego, że to zwykły gest, ale w głębi duszy czuje niepokój. Musi odzyskać kontrolę.
– Mam dla ciebie małą niespodziankę – mówi, rozpakowując ekspres i podłączając go do prądu. – Teraz zawsze będziemy mogli pić najlepszą kawę, kiedy tylko zechcesz.
Przygotowuje dla nich dwie małe czarne i układa na tacy kilka ciastek. Gdy wychodzi z kuchni, zatrzymuje się tuż przed wejściem do salonu, słysząc rozmowę Egego z jego siostrą, Melodi.
– Nadszedł czas, aby położyć temu kres – mówi Ege, jego głos jest cichy, ale pełen determinacji.
– Co zamierzasz zrobić, bracie? – dopytuje Melodi, w jej tonie słychać napięcie.
– Zerwę z Melis. To koniec.
Melis czuje, jak w jednej chwili taca drży jej w rękach. Krew odpływa jej z twarzy, a serce zaczyna bić boleśnie szybko. Ale po chwili bierze głęboki wdech i maluje na twarzy swój najpiękniejszy uśmiech. Jakby nic się nie stało.
Wchodzi do salonu, unosząc tacę.
– Kawa gotowa! – woła radośnie, jakby nie słyszała ani jednego słowa, które padło przed chwilą. Siada obok Egego i podaje mu filiżankę. – To dla ciebie, kochanie. Przygotowałam też twoje ulubione ciasteczka.
Melodi tylko przez chwilę patrzy na nią podejrzliwie, ale ostatecznie zostawia ich samych i wychodzi z pokoju.
Ege milczy przez chwilę, biorąc łyk kawy. W końcu odkłada filiżankę i spogląda na Melis.
– Muszę z tobą o czymś porozmawiać.
Melis unosi wzrok, udając niewinność.
– Jeśli chodzi o wczoraj…
– Tak – przerywa jej chłodno Ege. – Chodzi o twoje wczorajsze wyczyny.
– Masz rację. – Westchnienie, opuszczone spojrzenie. Wszystko wygląda na szczere. – Przepraszam, jeśli cię zdenerwowałam i zraniłam. Ale, Ege… kiedy zobaczyłam ciebie i Zeynep razem, oszalałam. Pamiętasz, co czułeś, gdy zobaczyłeś ją z Ardą? Wtedy to ty nie kontrolowałeś emocji. Nie sądzisz, że mógłbyś okazać mi trochę więcej wyrozumiałości?
Ege patrzy na nią długo, jego spojrzenie jest nieugięte.
– To nie jest kwestia zwykłej zazdrości. Mówię o tym, że całkowicie tracisz kontrolę. I to nie tylko wczoraj. Kiedy się złościsz, przestajesz widzieć kogokolwiek.
Melis pochyla się ku niemu, ujmując jego dłoń w swoje chłodne palce.
– Ale widzę ciebie, Ege – mówi miękkim, niemal błagalnym tonem. – Tak, jestem zazdrosna. Tak, nie potrafię się tobą dzielić. Ale to wszystko dlatego, że tak bardzo cię kocham.
Ege kręci głową.
– Wiele razy prosiłem cię, żebyś się uspokoiła. Żebyś otworzyła drzwi. A ty zamiast tego rzucałaś w Zeynep wszystkim, co miałaś pod ręką.
Nagle ciszę przerywa dzwonek telefonu Melis. To dla niej wybawienie. Wstaje szybko, odbiera i mówi z przesadną uprzejmością:
– Tak, pani Nihan? Och, całkowicie zapomniałam… Dobrze, już idę.
Kończy rozmowę i odwraca się do Egego.
– Moja psychiatra. Dziś mam sesję. Sama widzisz, że z tym walczę.
Pochyla się i składa delikatny pocałunek na jego policzku.
– Porozmawiamy wieczorem, dobrze?
Wychodzi, ale tuż za drzwiami, gdy nikt już nie widzi jej twarzy, maska opada. W jej oczach płonie nienawiść.
– Osiągnęłaś to, czego chciałaś, i zrujnowałaś mój związek, pani Zeynep – syczy do siebie. – Zapłacisz za to.
***
Kuzey wchodzi po schodach, stawiając ciężkie kroki. Tuż za nim, niemal depcząc mu po piętach, podąża jego matka, Naciye.
– Dlaczego wypędziłeś tę dziewczynę, synu? – pyta z niepokojem w głosie. – Co jeśli gdzieś zemdleje? Przecież miała wypadek! A jeśli coś jej się stanie, twoja siostra trafi do więzienia…
Kuzey nie odpowiada. Gwałtownie otwiera drzwi do pokoju Sili i rozgląda się po pustym wnętrzu.
– Nie ma jej – zauważa Naciye, jakby wciąż miała nadzieję, że Sila gdzieś się ukryła.
Kuzey odwraca się do matki z surowym spojrzeniem.
– Mamo, dlaczego od razu nie powiedziałaś mi prawdy?
Kobieta wzdycha ciężko i splata dłonie.
– Twoja siostra nigdy nie była dobrym kierowcą. Kiedy doszło do wypadku, wpadłyśmy w panikę. Nie mogłyśmy ci powiedzieć. Przecież zawsze powtarzasz, że to Mesut powinien prowadzić, jeśli chcemy gdzieś pojechać…
Kuzey zaciska szczękę.
– Gdzie ją potrąciliście?
Naciye odwraca wzrok.
– Byłeś wtedy na komisariacie. Pojechałyśmy za tobą. Gdy wspomniałeś przez telefon o jakiejś Sili, chciałyśmy zobaczyć tę dziewczynę, która cię uratowała. W pewnym momencie straciliśmy cię z oczu, a kiedy się rozglądałyśmy, nagle… uderzyłyśmy w tę dziewczynę. Potrąciłyśmy Deniz.
Kuzey parska ironicznie.
– Ta cała Deniz musiała wam to zrobić celowo! – w jego głosie pobrzmiewa pogarda. – Mamo, zastanów się dobrze. Gdzie mogła pójść?
Naciye spogląda na niego z wyrzutem.
– To ty ją wyrzuciłeś, synu. Skąd mam wiedzieć, dokąd poszła? Nic ci nie powiedziała?
– A co miała mi mówić? Dałem jej pieniądze i poszła sobie. – Kuzey unosi brew. – To manipulantka! Celowo rzuciła się wam pod koła, a wy tak łatwo jej uwierzyłyście!
– Nie, Deniz nie jest tego typu dziewczyną – mówi stanowczo Naciye.
– Tak, oczywiście… – prycha Kuzey, sięgając po marynarkę. – Idę jej poszukać. Może uda mi się znaleźć jakiś ślad.
Naciye chwyta go za ramię.
– Kuzey, błagam, znajdź ją jak najszybciej. Jeśli nie, twoja siostra naprawdę może trafić za kratki.
***
Bulent ostrożnie prowadzi samochód przez zatłoczone ulice miasta. Gdy docierają na miejsce, pomaga Gonul wysiąść i wprowadza ją do mieszkania, które przygotował specjalnie dla niej. To jego pierwszy wspólny dom z Feraye, ale oczywiście nie wspomina o tym. Kobieta jest osłabiona, więc po drodze kupuje dla niej lekarstwa, a potem… sam przygotowuje dla niej zupę. Coś, czego nigdy nie zrobił dla własnej żony.
Gonul uśmiecha się blado, przyglądając się mu z uwagą.
– Widziałam dziś twój dom, Bulencie.
Mężczyzna podnosi głowę, marszcząc brwi.
– Jak to?
Gonul splata dłonie, siedząc na kanapie.
– Kiedy wyszłam z więzienia, pierwsze, o czym pomyślałam, to zobaczyć Zeynep. Chciałam na nią choćby spojrzeć, choćby z daleka. Ale twoja pokojówka zaprosiła mnie do środka.
Bulent milknie, czekając na dalszy ciąg.
– Stworzyłeś piękną rodzinę – mówi cicho Gonul. – Masz wspaniałą żonę, syna, córkę… Zawsze wiedziałam, że będziesz dobrym ojcem i mężem.
Bulent spuszcza wzrok.
– Dziękuję – mówi krótko. – Udało ci się porozmawiać z Zeynep?
Gonul uśmiecha się smutno.
– Próbowałam, ale nie mogłam przebić się przez mur, który wokół siebie zbudowała. Chciałam ją przytulić, ale nie pozwoliła mi.
Bulent kiwa głową.
– Oczywiście, to dla niej trudne. Potrzebuje czasu.
Gonul spogląda na niego z goryczą.
– Bulencie… Zeynep nie potrzebuje czasu. Potrzebuje czegoś zupełnie innego, żeby ten mur runął.
***
Idąc przez park, Yildiz nagle dostrzega coś, co sprawia, że jej serce przyspiesza. Dwóch mężczyzn szarpie młodą dziewczynę, próbując ją zaciągnąć w stronę ciemnej alejki.
Bez chwili wahania rzuca się w ich stronę.
– Ej, wy tam! Zostawcie ją natychmiast! – jej głos rozdziera powietrze niczym grom.
Zaskoczeni napastnicy wymieniają spojrzenia, ale widząc determinację w oczach kobiety, postanawiają się wycofać. Jeden z nich rzuca jeszcze groźne spojrzenie w stronę dziewczyny, po czym obaj znikają w chaosie miasta.
Yildiz podbiega do roztrzęsionej nieznajomej i wyciąga z torby butelkę z wodą.
– Proszę, napij się – mówi łagodnie.
Dziewczyna drży, ale przyjmuje wodę i wypija kilka łyków.
– Przybyłaś mi na ratunek… – jej głos jest pełen wdzięczności i ulgi. – Gdyby nie ty, nie wiem, co by ze mną zrobili.
– Już po wszystkim – uspokaja ją Yildiz. – Spójrz, odeszli. Nie bój się. Jak w ogóle trafiłaś na tych drani?
– Nie znam ich, siostro – szepcze dziewczyna.
Yildiz unosi brwi.
– A jednak jeden z nich zwrócił się do ciebie po imieniu. Sila, tak?
Dziewczyna kiwa głową, nadal rozdygotana.
– Któregoś dnia spotkałam kobietę – zaczyna cicho. – Dała mi swój numer i powiedziała, że jeśli znajdę się w kłopotach, mam do niej zadzwonić. Obiecała, że znajdzie mi dom i pracę. Teraz, kiedy nie mam gdzie się podziać, zadzwoniłam do niej. Ale zamiast niej pojawili się ci dwaj.
Yildiz zaciska usta.
– Dziewczyno, jesteś w Stambule! – upomina ją. – Nie możesz tak po prostu ufać nieznajomym.
Sila spuszcza wzrok.
– Wiem. Ale kiedy jesteś zdesperowana, nie masz się czego chwycić…
– Naprawdę nie masz nikogo?
– Nie – jej głos jest ledwie słyszalny. – Nie znam miasta ani nikogo stąd. Przyjechałam z wioski.
Yildiz bierze głęboki oddech.
– W takim razie chodź ze mną. Musimy zgłosić to na policję. Nie zapewnimy ci spokoju, jeśli ci dranie wciąż będą na wolności. Próbowali cię porwać w biały dzień! – mówi stanowczo. – Nie bój się, będę przy tobie. Złożymy skargę, a potem znajdziemy ci miejsce na nocleg. Pracuję dla bardzo dobrych ludzi – oboje są prawnikami. Na pewno ci pomogą.
W tym momencie jej telefon zaczyna dzwonić.
– Tak, pani Naciye?
Z drugiej strony słuchawki rozlega się przejęty głos matki Kuzeya:
– Jesteś w domu, moja córko? Gdzie jest Bulent? Nie odbiera telefonu.
– Nie, jestem na zakupach – odpowiada Yildiz, a potem marszczy brwi. – Hulya? Twoja córka? Kogo potrąciła? Szukacie dziewczyny o imieniu Deniz? Potrzebujecie jej oświadczenia?
Sila momentalnie zamiera.
– O Boże… Hulya pójdzie przeze mnie do więzienia… – szepcze do siebie.
Jej serce wali jak szalone. Gdy Yildiz wciąż skupia się na rozmowie telefonicznej, Sila wykorzystuje moment. Cicho, niemal bezszelestnie, znika wśród drzew parku.
***
Po kolejnej wywołanej przez Melis awanturze Feraye nie ma już wątpliwości – jej córka nie może tu dłużej zostać. Wręcza jej walizkę.
– Spakuj swoje rzeczy. Jutro wylatujesz do Berlina.
Melis patrzy na nią, jakby ta właśnie oznajmiła jej, że wyrzuca ją na ulicę.
– Nie bądź śmieszna, mamo. Jaki Berlin?! – wybucha, wyrzucając ręce w powietrze.
– Ja, twój ojciec i twoja psychiatra podjęliśmy decyzję.
– A może raczej ojciec podjął decyzję, a ty mu przytaknęłaś?
Feraye bierze głęboki oddech.
– Przemyśleliśmy wszystko. To najlepsze rozwiązanie.
– Co niby będę tam robić?! – Melis krzyżuje ręce na piersi, w jej oczach błyska furia. – Mam tu swoje życie, mam chłopaka, przygotowuje się do studiów!
Feraye patrzy na nią z żalem.
– Melis… już dawno straciłaś nad sobą kontrolę. Może dystans pomoże ci ją odzyskać.
Melis zaciska szczęki.
– Nie pojadę tam. Nie masz prawa mnie zmuszać.
– Nie przedłużaj tej rozmowy i pakuj się – mówi matka stanowczo.
– Myślisz, że nie wiem, o co chodzi? Chcesz się mnie pozbyć. Wstydzisz się mnie!
– Wstydzę się tego, co robisz – odpowiada Feraye bez cienia zawahania. – Rozrzucenie po domu zdjęć matki Zeynep z napisem „morderczyni”? To był szczyt wszystkiego.
– To prawda! – rzuca ostro Melis.
Feraye potrząsa głową.
– Chciałam, żebyś chodziła do psychiatry. I widzisz? Chodziłaś, ale to nie pomogło.
Melis patrzy na nią, w jej oczach pojawiają się łzy – ale nie smutku, a gniewu.
– Nie wyjadę!
– Tak, Melis. Wyjedziesz.
Matka podchodzi do drzwi i otwiera je szeroko.
– Jutro rano masz samolot. Lepiej zacznij się pakować.
Melis nie rusza się z miejsca, zaciska pięści. Ale wie, że nie ma wyboru.
Tym razem przegrała.
Ale nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa.
***
Sila zjawia się na komisariacie, mimo że każdy krok sprawia jej ból. Składa zeznania, dzięki którym Hulya odzyskuje wolność. Kiedy wychodzi na ulicę, miasto jest już pogrążone w mroku. Ulica lśni od świateł neonów i reflektorów samochodów, ale dla niej wszystko wydaje się przygaszone. Nie wie, jak odnaleźć się w tym nieznanym dla niej świecie, gdzie nie ma nikogo.
***
Pod osłoną nocy Melis wymyka się z domu, cicho zamykając za sobą drzwi. Adrenalina pulsuje w jej żyłach, serce bije jak oszalałe.
Nie zastanawia się nad konsekwencjami. Nie myśli o matce, ojcu, o Berlinie, który próbują jej narzucić.
Myśli tylko o jednym.
O Ege.
Noc jest chłodna, ale ona nie czuje zimna. Szybko wsiada do taksówki i podaje adres, który zna na pamięć.
Nie minie wiele czasu, zanim stanie przed drzwiami ukochanego.
Kiedy i gdzie zostanie wyemitowany odcinek 161. „Miłości i nadziei”?
Odcinek 161. serialu „Miłość i nadzieja” (oryg. Aşk ve Umut) zadebiutuje na antenie TVP2 w czwartek, 27 marca, o godzinie 17:20. Aby zobaczyć więcej streszczeń tego serialu, kliknij tutaj: Miłość i nadzieja streszczenia.

















