Sila jest szczęśliwa.

„Miłość i nadzieja” – odcinek 198 – szczegółowe streszczenie

Melis stoi w swoim pokoju, oparta kolanem o niską szafkę, i nerwowo wygląda przez okno. W jej spojrzeniu czai się niepokój i złość. Nagle drzwi otwierają się bez pukania — do środka wchodzi Feraye.

— Widzisz, mamo? Zeynep zniknęła, a w jej miejsce przyszła ta kobieta! — Melis odwraca się gwałtownie, wciąż roztrzęsiona po konfrontacji z Gonul. — Przysięgam, tu chodzi o coś więcej. Na pewno to jakaś brudna gra. Może chcą wyłudzić od nas pieniądze!

— Nie opowiadaj bzdur, Melis — ucina matka, krzyżując ramiona. — Wiem, że jej nie znosisz, ja zresztą też za nią nie przepadam. Ale Gonul nie wygląda na kogoś, kto byłby zdolny do takiej manipulacji.

— Nie daj się zwieść, mamo. Patrzysz na nią tymi swoimi anielskimi oczami, jakby naprawdę była niewinna. A ona tylko na to czeka. Uwierz mi — nie warto jej ufać.

— Daj spokój. Powiedz mi lepiej, co się naprawdę dzieje — naciska Feraye, podchodząc bliżej. — Melis, coś tu jest bardzo nie w porządku.
— Co niby mam ci powiedzieć?! Przecież słyszałaś wszystko! — odpowiada Melis i zrezygnowana opada na brzeg łóżka.

Feraye siada obok, nie spuszczając wzroku z córki.
— Córko, proszę cię. Tu dzieje się coś bardzo złego. Czujesz to, prawda? Powiedz mi wprost… Czy ty masz z tym coś wspólnego?

Melis natychmiast podnosi głos, oburzona pytaniem:
— Co?! Mamo, jak możesz w ogóle tak myśleć?!

— To dlaczego ten mężczyzna do ciebie zadzwonił? — Feraye nie ustępuje, jej głos staje się coraz bardziej stanowczy.
— Skąd mam to wiedzieć?! Może ich śledził. Może widział mnie z Zeynep. Może… może po prostu próbuje mnie w to wszystko wciągnąć!

Feraye wstaje i staje naprzeciw córki, patrząc jej prosto w oczy.

— Posłuchaj mnie uważnie. To nie są żarty. Mówimy o poważnym przestępstwie. Jeśli masz z tym cokolwiek wspólnego, choćby pośrednio — możesz trafić do więzienia za współudział w porwaniu. Mam nadzieję, że teraz rozumiesz, jak bardzo niebezpieczna zrobiła się ta sytuacja.

Melis milknie. W jej oczach widać, że zaczyna pojmować wagę tego, co się dzieje — ale jednocześnie coś w niej pęka. Czy to strach… a może poczucie winy?

***

Bülent i Gonul siedzą przy niskim stoliku w salonie. W powietrzu unosi się napięcie, którego nie potrafią już ukrywać.

— Przepraszam za wszystko, co się stało — mówi cicho Gonul, spuszczając wzrok.
— Nie przepraszaj — odpowiada Bülent stanowczo. — Zeynep to nasza córka.

— Masz rację… Ale zdenerwowałam Feraye. Chyba powinnam już iść — dodaje, próbując się podnieść.

W tej samej chwili telefon Gonul zawibrował. Na ekranie pojawiło się powiadomienie o nowej wiadomości — z załącznikiem wideo. Kobieta próbuje je odtworzyć, ale plik ma nietypowy format, z którym jej telefon sobie nie radzi.

— Daj mi to — mówi Bülent i podłącza urządzenie do laptopa.

W salonie zapada cisza. On, Feraye, Gonul i Yildiz wpatrują się w ekran monitora, na którym obraca się niekończące się kółko ładowania. Czas zdaje się zastygnąć.

Nagle obraz pojawia się na ekranie.

Ragıp zbliża się do uwięzionej Zeynep, skrępowanej i zakneblowanej, przywiązanej do krzesła. Dziewczyna wydaje z siebie stłumione, pełne paniki dźwięki. Mężczyzna patrzy prosto w kamerę, a jego oczy błyszczą obłędem.

— Gonul… masz bardzo piękną córkę — mówi niemal z podziwem, przesuwając palcami po jej włosach, a na jego twarzy pojawia się groteskowy uśmiech. — Termin minął. Nie oddałaś długu, mimo że dałem ci czas. To był błąd. Ogromny błąd, Gonul. Ale… powiedzmy, że nasze rachunki już się wyrównały.

Powoli pochyla się nad przerażoną dziewczyną, wciąż gładząc jej włosy.

— Masz piękną córkę — powtarza z uporem maniaka. — Ale jest dzika. Ugryzła mnie… prawie odgryzła mi palec. — Śmieje się krótko, po czym jego twarz znowu kamienieje. — Ale to nie ma znaczenia. Nie jestem na nią zły.

Nachyla się bliżej, aż jego twarz znika z kadru. Przez chwilę widać tylko Zeynep, trzęsącą się ze strachu. Ragıp wciąga powietrze przez nos.

— Pachnie jak ty, Gonul. — Jego głos staje się cichy, niemal przechodzi w szept. — Już nie musisz mi oddawać długu. Mam wszystko, czego chciałem.

— O Boże… o czym on mówi, Bülencie?! — krzyczy zrozpaczona Gonul, chwytając się za głowę.
— Niech cię piekło pochłonie, ty ścierwo! — wrzeszczy Yildiz, a jej głos aż drży z nienawiści.

Wideo nagle się kończy. Ekran gaśnie.

W salonie zapada grobowa cisza. Gonul osuwa się na podłogę i wybucha płaczem. To nie jest zwykły szloch — to krzyk matki, która słyszy, jak ktoś zabiera jej dziecko. Krzyk bezsilności, bólu i przerażenia, którego nie da się już cofnąć.

***

Sıla, przytłoczona naciskami matki, podejmuje najtrudniejszą decyzję w swoim życiu. Z bólem w sercu zgadza się opuścić dom Kuzeya — miejsce, w którym pierwszy raz poczuła się naprawdę bezpieczna. Robi to dla swojej młodszej siostry. Dla niej rezygnuje z marzeń, z uczuć, z siebie.

Gdy schodzi po schodach z walizką w dłoni, zatrzymuje wzrok na ogrodzie. Wśród zieleni dostrzega kwiaty… rozkwitłe w pełni, tak nagle, jakby czekały właśnie na ten moment. Uśmiecha się przez łzy. Rozpoznaje je natychmiast.

— To kwiaty nadziei — mówi w myślach, klękając przy nich. — Babcia powierzyła je naszej opiece. Zawsze powtarzała, że gdy znajdziesz się w ciemności, z której nie widzisz wyjścia… gdy jesteś przekonany, że to koniec — właśnie wtedy musisz posiać te nasiona. Bo kto je posieje, ukoi duszę. Znajdzie lekarstwo na miłość. I na nadzieję.

Sıla sięga po konewkę i delikatnie podlewa kwiaty. Potem przysiada przy nich, jakby chciała zapamiętać każdy szczegół ich barwy. Ciszę przerywają ciche kroki. Kuzey zbliża się do niej powoli.

— To ty je posiałeś, prawda? — pyta z wdzięcznością. — Posiałeś nasiona nadziei.

— Nie podlewaj ich codziennie — dodaje po chwili. — Sprawdzaj ziemię. Jeśli będzie sucha, podlej. Ten kwiat jest odporny. Nie kaprysi jak begonia. Nie znosi nadmiaru wody, zbyt ostrego słońca, ani mrozu. Ale kwitnie… żeby nie uschnął ten, kto go pielęgnuje.

Kuzey patrzy na nią z czułością, po czym szepcze:
— Tak jak ty…

W tym momencie po schodach zbiega Cavidan, zapominając o niedawnej kontuzji nogi. Gdy widzi Kuzeya, jej tempo zwalnia, jakby czuła przed nim respekt. Podchodzi do córki spokojnie.

— Pojadę z tobą, a potem wrócę z twoją siostrą — oznajmia, bez cienia wahania.

Na zewnątrz wychodzi także Naciye wraz z córką Hulyą.

— Pobłogosław mnie, ciociu Naciye — prosi Sıla z szacunkiem. — Jeśli zrobiłam coś złego, powiedz mi o tym.

— Nawet jeśli było coś niewłaściwego, to teraz nie ma już znaczenia — odpowiada kobieta, a w jej oczach iskrzy ukryta radość. — Skoro tak postanowiłaś, niech i tak będzie.

Sıla całuje dłoń Naciye, a następnie przytula się z Hulyą na pożegnanie. Lecz wciąż została jeszcze jedna osoba, z którą musi się pożegnać.

Podchodzi do Kuzeya i podaje mu dłoń. Ich spojrzenia się krzyżują, a czas jakby na chwilę stanął. Sıla podnosi walizkę i rusza z matką w stronę drogi.

I wtedy… dzieje się coś, czego się nie spodziewała.

— Nie odchodź — mówi cicho Kuzey.

Zatrzymuje się jak rażona piorunem. Odwraca się powoli, nie dowierzając własnym uszom.

— Nie odchodź — powtarza, tym razem pewniej, zbliżając się do niej.
— Ale… — zaczyna zdezorientowana, nie wiedząc, co powiedzieć.

— Wiem, opowiesz mi o swojej siostrze. Ty i twoja mama możecie po nią pojechać. Przywieźcie ją tutaj. Zamieszkacie razem. Przecież to możliwe, prawda? Proszę… nie odchodź.

Na twarzy Sıli pojawia się uśmiech. Ten uśmiech, który Kuzey widział już wcześniej — jasny, ciepły, pełen życia. Uśmiech, który mówi wszystko.

***

Kuzey wraca do środka. Tuż za nim wchodzi jego matka, wyraźnie niezadowolona.

— Kuzey, synu! — strofuje go ostro. — Co to ma znaczyć? Tylko tego brakowało! Jeszcze siostra Sıli? Może od razu cała wieś się tu sprowadzi!
— Mamo, błagam cię… — rzuca zmęczony jej wiecznymi pretensjami.

— Jeśli Bahar ma tu zamieszkać, odpraw Silę. Niech chociaż jedna z nich zniknie z tego domu!
— Powiedziałem, co miałem do powiedzenia. Okej?

— Kuzey, dlaczego? Dlaczego tak się uparłeś? Dlaczego nie potrafisz jej wypuścić? Co ona w sobie ma, synu?!
— Mamo, koniec rozmowy — ucina stanowczo i znika w swoim pokoju.

Podchodzi do okna i patrzy na podwórze. Tam, gdzie Sıla nadal stoi z walizką, wśród kwiatów nadziei — obok swojej matki i jego siostry. Jego spojrzenie mięknie.

Okazuje się, że mężczyzna był świadkiem niedawnej rozmowy Cavidan i Sıli. I to właśnie dzięki tej rozmowie zrozumiał jedno — nie może pozwolić, by Sıla odeszła. Nie teraz. Nie wtedy, gdy nareszcie zakwitły ich wspólne nasiona nadziei.

***

Następuje retrospekcja. Akcja cofa się do chwili, w której Kuzey — stojąc w cieniu korytarza — podsłuchuje rozmowę Sıli i jej matki. Choć nie powinien, nie potrafi się powstrzymać. Głos Cavidan dociera do niego wyraźnie, stanowczy, niemal szorstki.

— Dość już tego dąsania się! — mówi Cavidan ostro, stając naprzeciw córki. — Pojedziesz do ciotki. Zostaniesz tam, dopóki wszystko się nie wyjaśni. Ale postaraj się, żeby cię stamtąd nie wyrzucili, rozumiesz?

Sıla milczy, zaciśnięte wargi zdradzają jej wewnętrzną walkę.

— Ciotka ma ciężki charakter. Wiesz, jaka potrafi być. Jeśli cię uderzy… nie mów nic. Zaciskaj zęby i przetrwaj. Ty jesteś silna. Ale Bahar… ona taka nie jest.

Słowa matki wbijają się w Sılę jak ostrza. Ale nie protestuje. Tylko spuszcza wzrok, po czym odpowiada cicho, z cieniem smutku w głosie:

— Nie martw się. Nie zostawię Bahar samej w kłopotach.

Cavidan mięknie na moment.
— Wiesz, że to najlepsze rozwiązanie. Dasz radę. Zrobisz to dla swojej siostry.

Sıla unosi głowę i spogląda matce prosto w oczy.
— Nie martw się, mamo. Bahar pójdzie na studia. Zrobię wszystko, żeby tak się stało.

Za ścianą Kuzey zamyka oczy. W jednej chwili wszystko staje się dla niego jasne.

***

Ege wraca do domu, przyspieszając kroku. Wchodzi do salonu, gdzie na kanapie siedzi jego siostra, Melodi. Jej twarz wyraża napięcie i bezradność.

— Czy są jakieś wieści? — pyta z nadzieją w głosie. — Czy odnaleziono Zeynep?

Melodi unosi głowę i kręci głową z rezygnacją.
— Nie, ale zadzwoniła do swojej mamy.

— Skąd o tym wiesz?
— Mama mi powiedziała. Rozmawiała z ciocią Feraye.

Ege siada obok niej, ściskając dłonie. Po chwili odzywa się cicho:
— Zeynep została porwana, prawda?

Melodi patrzy na niego zaskoczona.
— Tak. Skąd ty…?

— Znasz ten sklep koło przystanku? — przerywa jej. — Właściciel usłyszał krzyki dwa dni temu. Wyszedł sprawdzić, ale nikogo nie znalazł. Na szczęście ma monitoring. Udało mi się zdobyć nagrania z ostatnich trzech dni.

Wyciąga z kieszeni pendrive i pokazuje go siostrze.
— Te nagrania mogą mieć związek z Zeynep. Jestem prawie pewien.
— Dlaczego?

Ege sięga do kieszeni i wyjmuje drobny, połyskujący przedmiot.

— Bo znalazłem to. — Trzyma w dłoni naszyjnik. — Ten sam, który kiedyś jej podarowałem.
— Sprawdźmy to natychmiast! — mówi Melodi, nie kryjąc ekscytacji i niepokoju.

Otwiera laptopa, a Ege wkłada pendrive do portu USB. W salonie zapada napięta cisza, przerywana tylko szumem wentylatora komputera.

***

Cavidan siedzi samotnie w pokoju, rozmawiając przez telefon. Jej głos brzmi spokojnie, ale uważne ucho wyczuje fałsz w tonie.

— Alperze, uspokój się — mówi chłodno. — Sila wraca dzisiaj do wioski. Wkrótce wyruszy.

— Twój dom spłonął, a ty nawet wtedy nie przyjechałaś! — słychać zdenerwowany głos mężczyzny po drugiej stronie. — Gdzie jesteś? Dlaczego nie powiesz mi, gdzie jest Sila?

— Czy gdybym wiedziała wiedziała, gdzie jest, nie powiedziałabym ci? Mam problemy z policją i nie mogę pokazywać się publicznie.
— Skąd więc ta pewność, że wróci?

— Znajoma mi doniosła. Sila wysłała jej wiadomość, a ona przekazała ją mnie. Słuchaj uważnie: kiedy przyjedzie, zabierz ją w góry. Tam nie będzie miała wyjścia — będzie zmuszona za ciebie wyjść. Tak będzie najlepiej dla wszystkich.

Na chwilę zapada cisza. Potem kobieta dodaje z udawaną obojętnością:

— A skoro już o tym mowa… prześlij mi trochę pieniędzy. Ja ci pomagam, ty mi też trochę pomóż.

Alper zgadza się bez większego namysłu. Po zakończeniu rozmowy Cavidan rozłącza się i odkłada telefon. Na jej twarzy pojawia się chytry uśmiech, a w oczach błyska satysfakcja.

— Brawa dla mnie — mruczy do siebie z zadowoleniem. — Upiekę dwie pieczenie na jednym ogniu. Pozbędę się tej upartej Sili i uczynię Bahar panią tego domu. Tak… wszystko idzie zgodnie z planem.

Kiedy i gdzie zostanie wyemitowany odcinek 198. „Miłości i nadziei”?

Odcinek 198. serialu „Miłość i nadzieja” (oryg. Aşk ve Umut) zadebiutuje na antenie TVP2 w czwartek, 22 maja, o godzinie 17:20. Aby zobaczyć więcej streszczeń tego serialu, kliknij tutaj: Miłość i nadzieja streszczenia.

Podobne wpisy