„Miłość i nadzieja” – odcinek 199 – szczegółowe streszczenie
Gönül cicho wspina się na piętro domu Bulenta, starając się, by nikt jej nie usłyszał. Z bijącym sercem próbuje odnaleźć pokój Melis. Delikatnie uchyla pierwsze drzwi, ale w środku dostrzega Yigita pochylonego nad książkami. Bezszelestnie cofa się, nie chcąc zostać zauważona. Kiedy wyciąga rękę, by otworzyć kolejne drzwi – te prowadzące właśnie do pokoju Melis – nagle za jej plecami rozlega się dźwięk dzwoniącego telefonu. Podąża za odgłosem i trafia do sypialni Bulenta i Feraye.
Bulent właśnie wychodzi spod prysznica, ubrany jedynie w szlafrok. Na widok Gönül zatrzymuje się jak wryty.
– Gönül? – mówi zaskoczony. – Co ty tutaj robisz?
– Chciałam tylko zapytać, czy są jakieś wieści… – odpowiada kobieta, wyraźnie zmieszana i speszona.
Nagle drzwi się otwierają, a w progu staje Feraye. Zatrzymuje się, patrząc z niedowierzaniem na męża i Gönül stojących w sypialni.
– Co się tu wyprawia?! – pyta ostrym tonem.
– Nic takiego. Gönül tylko… – zaczyna Bulent, ale Gönül szybko przerywa.
– Przyszłam zapytać o nowe informacje – powtarza kobieta, czując, jak serce wali jej jak młot.
– Zwariowałaś?! Co ty robisz w mojej sypialni?! – wybucha Feraye, a jej głos drży ze złości. – Jak śmiesz tu wchodzić?!
– To nie tak… Źle mnie zrozumiałaś… – zaczyna tłumaczyć się Gönül, ale Feraye nie dopuszcza jej do głosu.
– Co niby źle zrozumiałam?! To jest moja sypialnia! Bulencie, jak możesz na to pozwalać?!
– Feraye, proszę, uspokój się… – próbuje łagodzić sytuację Bulent.
– Nie uspokoję się! Co by było, gdyby Melis albo Yigit zobaczyli was w takim stanie?! – wrzeszczy Feraye.
Gönül próbuje coś jeszcze wyjaśnić, ale wtedy drzwi gwałtownie otwierają się szerzej i do pokoju wpada Melis.
Dziewczyna z furią rzuca się na Gönül, brutalnie ją odpychając.
– Co ty sobie wyobrażasz, wchodząc do sypialni moich rodziców?! Jak możesz być tak bezwstydna?! – krzyczy, nie kryjąc wściekłości. – Przyjęliśmy cię pod swój dach, a ty wchodzisz nam do łóżka?!
– To była pomyłka… – Gönül próbuje się bronić, ale Melis nie zamierza odpuścić.
– Pomyłka?! Jasne! Przypadkiem weszłaś do sypialni moich rodziców?! Moich rodziców, którzy prawie się rozwiedli przez twoją córkę?! – Melis zaciska pięści. – Weszłaś do pokoju mężczyzny, którego zmanipulowałaś, udając chorą, zmuszając go, by się tobą opiekował do rana!
– Nie oszukiwałam twojego ojca – odpowiada ostro Gönül. – Ale tak, przez pomyłkę trafiłam tutaj. Szukałam twojego pokoju.
– Mojego pokoju? – Melis marszczy brwi. – Po co?!
– Bo człowiek, który porwał moją córkę, zadzwonił na twój telefon. – Gönül mówi spokojnie, ale jej głos brzmi jak lodowate ostrze.
– I co z tego?! – Melis wybucha ponownie.
– Na twoim telefonie mogą być jakieś ślady, wskazówki… coś, co pomoże nam odnaleźć Zeynep.
– Chciałaś grzebać w moim telefonie?! – Melis krzyczy jeszcze głośniej i ponownie popycha Gönül.
– Melis, uspokój się – wtrąca się wreszcie Feraye, odciągając córkę.
– Ona mnie oskarża! – Melis wskazuje drżącym palcem na Gönül.
– Melis, wystarczy – mówi Bulent, choć jego głos jest zbyt łagodny wobec furii córki.
– Mam gdzieś twoje kłopoty! – wrzeszczy Melis. – Gdybyś naprawdę kochała swoją córkę, nie zostawiłabyś jej tutaj, obca kobieto!
– Melis, dość! – powtarza Bulent, podnosząc głos, ale nadal bez większego autorytetu.
– To nie ja powinnam stąd wyjść! To ta kobieta powinna zniknąć z naszego życia! – Melis wskazuje Gönül niemal oskarżycielsko.
Gönül spogląda na nią zimnym, przenikliwym wzrokiem.
– Jeśli tak bardzo nienawidzisz Zeynep, to może sama jesteś zamieszana w jej porwanie – mówi lodowatym tonem. – Czasem największy wróg jest tuż obok…
– Jak śmiesz oskarżać dziecko?! – Feraye aż drży z oburzenia. – Wynoś się z mojej sypialni natychmiast!
– Jeśli twoja córka ma coś wspólnego z porwaniem mojej Zeynep… – Gönül nie cofa się nawet na krok.
– Co wtedy zrobisz? – Feraye prostuje się dumnie, patrząc na nią z pogardą.
– Wtedy zobaczysz – odpowiada Gönül, posyłając Melis ostatnie, pełne gniewu spojrzenie, zanim odwraca się i wychodzi z pokoju.
***
Kuzey zmierzał już do drzwi, gotów opuścić dom, kiedy nagle zatrzymał się przy salonie. Usłyszał stamtąd głos matki – podniesiony, pełen złości i oburzenia.
– Dlaczego Kuzey nie pozwala jej odejść?! – wykrzykiwała Naciye do swojej córki. – Bahar może przyjechać sama! Czy one są nierozłączne?!
Kuzey wszedł do salonu. Matka dopiero wtedy go zauważyła i natychmiast zmieniła ton.
– Ach, Kuzey… – odezwała się słodko, udając niewinność.
Mężczyzna spojrzał na nią chłodno.
– Wyjaśnię ci to od razu, mamo – powiedział spokojnie, lecz stanowczo. – Nie mam z Silą nic wspólnego. Nie zatrzymałem jej dla siebie. Nie pozwoliłem jej odejść tylko dlatego, by nie trafiła z powrotem tam, gdzie mogłaby zostać pobita.
– Pobita?! – Naciye prychnęła kpiąco. – Pewnie sama ci to wmówiła, żeby zostać tutaj dłużej. Naprawdę dałeś się nabrać?
– Sila wcale mi tego nie powiedziała – odparł spokojnie Kuzey. – Podsłuchałem rozmowę, którą prowadziła z własną matką.
Naciye wywróciła oczami, kręcąc głową z niedowierzaniem.
– Dobry Boże, Kuzeyu! W jakich czasach ty żyjesz? Naprawdę wierzysz, że dziś kobiety są jeszcze dręczone?
– Mamo, świat nie wszędzie wygląda tak jak w twoich wyobrażeniach – odpowiedział beznamiętnie. – Zatrzymałem się w ich domu. Widziałem na własne oczy, w jakich warunkach żyły. Głód, skrajna bieda… i nieustanna przemoc.
Naciye prychnęła ironicznie i zaczęła klaskać w dłonie.
– Brawo! Czyli teraz nasz dom zmienił się w fundację charytatywną?!
Kuzey odetchnął głęboko, starając się zachować spokój.
– Gdybyś wiedziała, przez jakie sprawy przechodzę w sądzie, wstydziłabyś się swojego sposobu myślenia – powiedział chłodno. – Nie masz pojęcia, w jakim świecie żyjemy. A teraz wybacz – muszę się przygotować do kolejnej rozprawy. I nie chcę się bardziej denerwować.
Odwrócił się na pięcie i ruszył w stronę swojego pokoju, nie oglądając się za siebie.
Ledwie zdążył zniknąć za rogiem, Naciye zbliżyła się do Hulyi, zniecierpliwiona.
– Widzisz? – syknęła. – Jakie kłamstwa wymyśliły, żeby tu zostać?
– Mamo, może jednak mówi prawdę… – powiedziała cicho Hulya, próbując złagodzić napięcie.
– Oczywiście! – wykrzyknęła Naciye z ironią. – Zobaczysz, jeszcze całą wioskę tutaj sprowadzą! Ciotki, kuzynki, a za nimi przyjedzie rada starszych!
Hulya nie wytrzymała i wybuchnęła śmiechem.
– Jaka rada starszych, mamo? – spytała, próbując się opanować.
– Nie śmiej się tak! – Naciye zmierzyła ją groźnym spojrzeniem. – Zobaczysz, kiedy tu przyjadą, co to znaczy rada starszych! Wtedy nie będzie ci do śmiechu.
***
Sila i jej matka jechały taksówką.
– Mamo, przecież mówiłaś, że pojedziemy autobusem – przypomniała Sila, zaniepokojona kosztami podróży ze Stambułu do rodzinnej wioski. – Taksówka będzie kosztować fortunę! Skąd weźmiemy na to pieniądze?
Kierowca zerknął na nie z niepokojem w lusterku.
– Nie martw się, mamy czym zapłacić – odparła szybko Cavidan, próbując go uspokoić.
– Skąd masz pieniądze? – drążyła Sila, nie dając się zbyć.
– Od Alpera… – mruknęła Cavidan, ledwo słyszalnie.
– Co powiedziałaś? Nie dosłyszałam.
– Powiedziałam, że mam – odparła kobieta, wyraźnie rozdrażniona. – Poza tym to wcale nie będzie tak drogie!
– Mamo, skąd wzięłaś te pieniądze? Kto ci je dał? – Sila nie ustępowała.
– Wystarczy! – Cavidan podniosła głos. – Przestań się wtrącać! Mam pieniądze i koniec. Widziałaś tę chytrą żmiję Naciye? Nawet kierowcy nam nie dała! Co za okrutna kobieta!
– Mamo, proszę cię, nie mów tak – upomniała ją Sila spokojnie. – Ona nie jest zła. I nie miała obowiązku zapewniać nam kierowcy. Już i tak zamieszkałyśmy w ich domu. Najpierw ja, teraz jeszcze ty i Bahar.
Cavidan prychnęła cicho pod nosem.
– Może… może ty wcale nie wrócisz – rzuciła niespodziewanie.
– Co masz na myśli? – zapytała zaskoczona Sila.
– Może stęskniłaś się za rodzinną wioską i uznasz, że lepiej ci będzie właśnie tam. Sama zauważyłaś, że zrobiło się nas za dużo w domu Kuzeya. Może naprawdę byłoby dobrze, gdybyśmy zostały tylko Bahar i ja.
Kamera zjeżdża na dokumenty trzymane przez Silę. Jeden z nich… nie powinien nigdy znaleźć się w jej rękach.
***
Kuzey razem z siostrą i matką gorączkowo przeszukiwał segregatory w swoim gabinecie.
– Synu, jesteś pewien, że to było tutaj? – jęknęła zmęczona Naciye, odgarniając z czoła spocone włosy.
– Tak, mamo – odpowiedział Kuzey z napięciem w głosie. – Gdzie indziej miałoby być? Musi tu być!
– A jak dokładnie wyglądał ten dokument? – zapytała Hulya, nie przerywając przeglądania stosu papierów.
– To pełnomocnictwo. Podpisane własnoręcznie przez mojego klienta – wyjaśnił Kuzey, coraz bardziej spięty.
– A jeśli go nie znajdziemy? – Hulya spojrzała na brata z niepokojem.
– Jeśli go nie odnajdziemy, nie będę mógł poprowadzić sprawy. Bez tego dokumentu jestem bez szans.
– Ale przecież szukaliśmy już wszędzie… – jęknęła Naciye, rozglądając się wokół bezradnie. – Kręci mi się już w głowie od tego szperania…
Kuzey z determinacją zamknął oczy na chwilę, po czym jeszcze raz zabrał się do przeszukiwania biurka. Czas uciekał. A stawka była zbyt wysoka.
***
Taksówka zatrzymała się na bocznej, pustej drodze. Sila wysiadła tuż za matką, zdezorientowana patrząc wokół.
– Mamo, przecież jeszcze nie dojechałyśmy do wioski! Dlaczego kazałaś się tu zatrzymać? – zapytała Sila z niepokojem.
– A jak myślisz? – Cavidan spojrzała na nią znacząco. – Przecież Alper nie odstępuje cię na krok. Szuka cię, próbuje cię zmusić do małżeństwa! Wyobraź sobie, co by było, gdyby zobaczył cię w wiosce… Mówię to dla twojego dobra, Silo. Ten chłopak ma obsesję. Musisz być ostrożna. Nie daj Boże, jeszcze cię porwie…
– Oczywiście, masz rację – przyznała cicho Sila. – Ale… co teraz? Chcesz sama odebrać Bahar?
– Nie mam wyjścia – westchnęła Cavidan. – Ty zostaniesz tutaj i poczekasz na mnie. Pojadę po twoją siostrę, a potem razem wrócimy do Stambułu. Zrozumiałaś?
Sila bez słowa przytuliła matkę, walcząc z narastającym niepokojem.
– Czasami… czasami zastanawiam się, czy moja mama naprawdę mnie kocha – wyszeptała drżącym głosem. – Dlaczego zawsze jesteś dla mnie taka surowa?
– Dziecko… – Cavidan pogładziła ją po włosach. – Czy coś takiego w ogóle jest możliwe? Jak matka może nie kochać własnego dziecka?
– Przepraszam, mamo – Sila wytarła łzę z policzka. – Wiem, że chcesz mnie chronić przed Alperem. Dziękuję ci.
Bez słowa więcej Cavidan wróciła do taksówki i ruszyła w dalszą drogę, zostawiając córkę samotnie stojącą na pustkowiu.
Na tylnej kanapie, w miękkim siedzeniu, sięgnęła po telefon i wybrała numer Alpera.
– Sila już przyjechała – oznajmiła szybko. – Ja nadal jestem w Stambule… A ona? Jest w Cinaralti, przy farmie. Jedź tam natychmiast i ją zabierz.
– Jeśli tym razem coś pójdzie nie tak, będę naprawdę wściekły – syknął Alper po drugiej stronie.
– Dlaczego miałoby się nie udać?! – Cavidan uniosła głos. – Walczę dla ciebie, ryzykuję wszystko! Zamiast mnie ganić, powinieneś być wdzięczny. Jedź po nią. Nie pozwól jej długo czekać!
***
Z trudem składając fakty w całość, Kuzey uświadomił sobie brutalną prawdę: to Sila przypadkiem zabrała pełnomocnictwo. Dokument, od którego zależała cała sprawa.
Nie było czasu do stracenia. Choć droga do wioski zajmowała ponad dwie godziny w jedną stronę, wiedział, że nie ma wyboru.
Bez ważnego pełnomocnictwa nie będzie mógł kontynuować pracy.
Zacisnął szczęki, złapał kluczyki i wybiegł z domu, gotowy stawić czoła temu, co go czekało.
***
Cavidan dotarła pieszo do miejsca, gdzie czekała na nią Bahar. Dziewczyna, ledwie ją zobaczyła, od razu rozejrzała się nerwowo.
– Gdzie Sila? – zapytała, szukając siostry wzrokiem. – Dlaczego nie przyszła razem z tobą?
– Twoja siostra… – Cavidan zawahała się na chwilę. – Czeka na nas przy wyjeździe z wioski – wyjaśniła w końcu.
– Ale dlaczego tam? – dopytywała Bahar, marszcząc czoło.
– Bo tak musiało być – odpowiedziała wymijająco kobieta, unikając spojrzenia córki.
– Chodźmy tam szybko! – powiedziała Bahar z błyskiem w oczach. – Tak bardzo się za nią stęskniłam…
– Jeszcze nie teraz – powstrzymała ją Cavidan, chwytając ją za rękę. – Najpierw musimy załatwić coś ważnego. Musimy pójść do sklepu.
– Do sklepu? – zdziwiła się Bahar. – Dlaczego? Coś się stało?
Cavidan zmierzyła ją krytycznym spojrzeniem.
– Spójrz na siebie – mruknęła pod nosem. – W tych łachmanach nie spodobasz się Kuzeyowi…
– Co powiedziałaś, mamo? Nie dosłyszałam – Bahar spojrzała na nią niepewnie.
– Powiedziałam, że jedziemy do luksusowego miejsca – odpowiedziała szybko Cavidan, kryjąc swoje prawdziwe intencje. – Tam wszyscy są eleganccy, zadbani… Nie możesz iść tak ubrana. Musimy ci kupić coś porządnego.
– Ale… – zawahała się Bahar – co jest nie tak z moimi ubraniami?
– Moja córko – westchnęła ciężko kobieta – czy wiesz, jak ubierają się dziewczyny w twoim wieku w mieście? Elegancko, modnie, nowocześnie. Ty wyglądasz tak, jakbyś dopiero co wróciła z pola!
Bahar spuściła głowę.
– Chcesz zawstydzić swoją siostrę? – dodała cicho Cavidan. – Chcesz, żeby matka Kuzeya i wszyscy sąsiedzi mówili, że willę zapełniono wieśniakami?
– Oczywiście, że nie chcę… – wyszeptała Bahar.
– No widzisz. Dlatego musimy to załatwić. Chodź – powiedziała surowo, ruszając przed siebie.
Bahar poszła za nią, ale nagle się zatrzymała, jakby coś sobie przypomniała.
– Mamo, mogę cię o coś zapytać? – powiedziała nieśmiało.
– O co chodzi? – rzuciła Cavidan, nie odwracając się.
– Czy siostra… boi się, że Alper ją znajdzie? Dlatego została przy wyjeździe z wioski?
Cavidan zawahała się na moment, po czym skinęła głową.
– Tak, właśnie dlatego – powiedziała, a gdy Bahar odwróciła wzrok, mruknęła pod nosem z gorzkim uśmiechem: – Oby Alper ją w końcu zabrał… Uwolnimy się od niej raz na zawsze.
Kiedy i gdzie zostanie wyemitowany odcinek 199. „Miłości i nadziei”?
Odcinek 199. serialu „Miłość i nadzieja” (oryg. Aşk ve Umut) zadebiutuje na antenie TVP2 w piątek, 23 maja, o godzinie 17:20. Aby zobaczyć więcej streszczeń tego serialu, kliknij tutaj: Miłość i nadzieja streszczenia.













