Ragip zasłania usta Melis swoją dłonią.

„Miłość i nadzieja” – odcinek 205 – szczegółowe streszczenie

Sila wychodzi do ogrodu, gdzie poranna cisza otula wszystko miękkim welonem spokoju. Pochyla się nad kwiatami, które zasiał Kuzey – delikatne, jeszcze wilgotne od rosy. Ich płatki muskają jej dłonie jak odpowiedź na czuły dotyk.

– Dzień dobry, Kwiecie Nadziei – szepcze z uśmiechem, lekko przesuwając palcami po kielichu jednego z kwiatów. – Te poranne chwile, kiedy świat jeszcze śpi, są najpiękniejsze. Zwłaszcza gdy w duszy znów wschodzi słońce. Chcesz, żebym zdradziła ci sekret? Za każdym razem, gdy słońce zachodzi w mojej duszy i zapada zmrok, słońce pojawia się ponownie dzięki Kuzeyowi.

Sięga po konewkę i z czułością podlewa kwiaty, jakby każda kropla była obietnicą nadziei.

– Może mnie nie kocha – mówi cicho, z nutą smutku, ale i pogody w głosie. – Ale jego obecność… jego obecność wystarcza.

Tymczasem, na końcu ogrodowej alejki, tuż przy bramie, cicho zatrzymuje się samochód. To Alper – dostał ten adres od Cavidan. I rozkaz – ma porwać Silę.

Wyciąga ze schowka puszkę, upija kilka łyków, a potem patrzy przed siebie z chłodnym zdecydowaniem.
– No to jestem, Silo – mówi niemal z drwiną, ale w jego oczach kryje się coś więcej. Coś niepokojącego.

Z piwem w dłoni wysiada, po czym ostrożnie wspina się po kamiennych schodach. Z góry widzi ją – pochyloną nad kwiatami, spokojną, zupełnie nieświadomą.

– To koniec – mówi sam do siebie. – Jesteśmy na końcu drogi.

***

Gonul zasnęła na krześle w szpitalnym korytarzu. Jej głowa opadła na bok, a twarz spowijał cień zmęczenia. Bulent zbliża się bezszelestnie i delikatnie okrywa ją płaszczem. W tej samej chwili pojawia się Kuzey.

– Nie chciała wracać do domu, kiedy Zeynep jest w takim stanie – szepcze Bulent, nie odrywając wzroku od śpiącej kobiety.
– Myślę, że ty też nie chciałeś wracać – odpowiada Kuzey cicho. – Może napijemy się kawy?
– Dobrze. Chodźmy.

Ruszyli powoli w stronę szpitalnej stołówki. Kiedy mijają rząd pustych krzeseł, Kuzey znów się odzywa, tym razem z lekkim napięciem w głosie:

– Pani Gonul, mama Zeynep… twoja była dziewczyna… Nie miałem jeszcze okazji jej poznać, ale widzę, że bardzo ją szanujesz.
– Jest matką mojej córki – odpowiada spokojnie Bulent.

– Rozumiem. Ale… w takich momentach granice zaczynają się zacierać. Wszystko się miesza. Człowiek nie widzi jasno. Nie zdaje sobie sprawy, jak łatwo może zranić innych. Wiem to z własnego doświadczenia, wujku. Nie dostrzegałem, w jakiego potwora zmieniła się Handan. Nie chciałem widzieć.

Bulent marszczy lekko brwi.
– Co masz na myśli?

– Nie zauważasz tego, co się dzieje w twoim domu.
– Myślę, że moja siostra ci powiedziała.

– Tak. Powiedziała mi wszystko. Wiem, że Gonul mieszkała w waszym pierwszym domu. W domu twoim i cioci Feraye. Wiem, kim jest ta kobieta… I rozumiem, dlaczego Zeynep jest dla ciebie tak ważna. Ale inni tego nie wiedzą, wujku. I to, co dla ciebie jest oczywiste, dla nich jest tajemnicą, która zaczyna ranić.

Bulent odwraca się, jakby chciał zakończyć rozmowę, ale Kuzey chwyta go za ramię i zatrzymuje.

– Nawet jeśli jesteś na mnie zły, muszę to powiedzieć. Ciocia Feraye nie walczy tylko z przeszłością. Ona walczy z tym, co w tobie wciąż żywe.
– Ona walczy nie tylko z tym… walczy też ze mną – przyznaje cicho Bulent.

– A czy nie ma racji? Przecież nie tylko ona cierpi. W tej chwili trwa wojna – nie tylko między tobą a Feraye, ale także między Zeynep a Melis. Wujku… musisz coś z tym zrobić. Zanim będzie za późno.

Bulent milczy. Po chwili obaj ruszają dalej w stronę stołówki, a echo ich kroków miesza się z ciężarem niedopowiedzianych słów.

***

Melis wychodzi spod prysznica, otulona ręcznikiem, z wilgotnymi włosami przylepionymi do karku. Kiedy wraca do swojego pokoju, nagle słyszy niski, męski głos:
– Kazałaś długo na siebie czekać.

Zatrzymuje się jak rażona prądem. Ze strachu odskakuje o krok i widzi Rapiga, siedzącego nonszalancko na jej łóżku. Nogi rozłożone na materacu, ręce splecione za głową – jakby był u siebie.

Zanim zdąży krzyknąć, mężczyzna zrywa się z miejsca, dopada do niej i brutalnie zakrywa jej usta potężną dłonią.

– Cicho. Bądź grzeczna i mnie słuchaj – syczy jej do ucha. – W przeciwnym razie będziesz tego bardzo żałować. Puszczę teraz rękę. Nie będziesz krzyczeć, jasne?

Melis drży, ale przytakuje lekko, mrużąc oczy. Ragip powoli zabiera dłoń z jej twarzy.

– Jak się tu dostałeś? Co tu robisz? – pyta szeptem, z trudem łapiąc oddech.

– Lata praktyki. Złodziej, cień, duch. W realu, nie w grach komputerowych. Wchodziłem przez okna, skakałem z balkonów. Ale twój tatuś się wycwanił. Kamery są wszędzie. Nie było łatwo.

– Czego ode mnie chcesz?
– Powiem ci coś… Widziałem, jak Zeynep krwawiła. Jak osuwała się w ramionach Egego. Wiesz, co wtedy powiedziała?

Melis milknie, serce bije jej jak szalone.

– „Kocham cię, Ege” – cytuje chłodno Ragip.

Twarz Melis napina się, czoło marszczy w bolesnym grymasie.
– A Ege? – pyta cicho, z trudem powstrzymując łzy. – Czy… też powiedział, że ją kocha?

– Nie powiedział. Wykrzyczał to.
– Kłamiesz – szepcze, a jej głos drży. – Chcesz tylko wyłudzić ode mnie pieniądze.
– Przekonaj się sama.

Wyciąga telefon i podaje jej go z obojętną miną. Melis odtwarza nagranie. Z głośnika płyną słowa Zeynep, wypowiedziane słabym głosem, pełnym bólu i miłości. „Kocham cię, Ege”. Potem jego rozpaczliwy krzyk: „Ja też cię kocham!”.

Dłoń Melis opada bezwładnie. Siada na fotelu, jakby ktoś odciął jej wszystkie siły. Te słowa rozrywają ją od środka. Są jak nóż wbity prosto w serce.

***

Piętnaście minut później. Ubrana, z włosami związanymi w pośpiechu, wraca do pokoju. W oczach – wściekłość. Ale Ragip wciąż tam jest. Czeka.

– Prześlij mi to nagranie – mówi zimno. To nie prośba. To rozkaz.
– Oczywiście. Ale ty też coś musisz mi wysłać.
– Grozisz mi tym filmem? Mama naprawdę cię nie nauczyła, że to niebezpieczna gra?

Ragip wzrusza ramionami i siada w jej fotelu jak władca na tronie.

– Zrobiłem mały research o tobie. Popytałem tu i tam. Problematyczny związek, próba samobójcza… Ciekawa historia. Wiesz, co w tym filmie jest najcenniejsze? Nie słowa. Zapach miłości. Ludzie to czują. Zeynep, ta twoja Zeynep, spotyka się z zaręczonym chłopakiem. To już wystarczy, by wzbudzić skandal.

– Nie masz prawa! – wścieka się Melis. – To kłamstwo!
– Może tak. Może nie. Ale zamieszanie już zrobi swoje. A jeśli powiem Egemu, że to ty kazałaś porwać Zeynep…

Melis milknie.

– Wtedy wszystko się skończy – kończy Ragip spokojnie. – On cię zostawi. Zostaniesz sama. Przegrana.
– Czego chcesz?

– Pieniędzy. Albo biżuterii. Ta bransoletka twojej matki – bardzo mi się spodobała.
– Nigdy! Nie dam ci niczego! Mama miała rację. Jeśli raz ci ulegnę, wrócisz. I wrócisz znowu.

Ragip wstaje. Zbliża się do drzwi, ale zatrzymuje się i odwraca przez ramię.
– Jak chcesz. Ale za dwie godziny zdejmiesz z palca ten pierścionek.

Melis patrzy na swoją dłoń. Pierścionek zaręczynowy błyszczy spokojnie na serdecznym palcu. Ale jej serce krzyczy. Jeśli straci Egego… straci wszystko.

Zostaje sama, złamana. Wie, że nie ma wyboru.

***

Zeynep powoli otwiera oczy. Blada twarz, słabe tętno, ale w spojrzeniu błyszczy życie. Ege siedzi przy jej łóżku, czuwając bez ruchu. Jego dłoń spoczywa na jej – ciepła, pewna, drżąca z ulgi.

– Słyszę bicie twojego serca – szepcze dziewczyna, z trudem łapiąc oddech. – To nie jest nic złego, prawda?
– Nie, Zeynep – odpowiada cicho. – To najpiękniejszy dźwięk, jaki mogłem usłyszeć. Uratowałaś mi życie.
– Zrobiłabym to jeszcze raz… bez wahania.

W tej chwili drzwi otwierają się bezszelestnie. Arda wchodzi do sali z bukietem świeżych kwiatów. Jego spojrzenie pada na splecione dłonie Zeynep i Egego. Ten odruchowo puszcza jej rękę… albo to ona ją cofa.

– Usłyszałem, że pacjentka ma się lepiej – mówi Arda, podchodząc bliżej i odkładając kwiaty na stolik. – Nie chcę cię teraz męczyć rozmową. Pogadamy, jak już staniesz na nogi. Życzę szybkiego powrotu do zdrowia.

Zeynep uśmiecha się słabo, a Arda odwraca się i wychodzi. Na korytarzu zatrzymuje się, wyciąga telefon i wybiera numer Melis. Czeka tylko chwilę, zanim usłyszy jej głos.

– Pomyślałem, że zajrzę do Zeynep – mówi spokojnie, ale z wyczuwalnym napięciem. – Zgadnij, co zobaczyłem.
– Co takiego? Ege tam był? – pyta Melis, a jej głos staje się nagle sztywny, niemal lodowaty.

– Tak. Ale to nie wszystko… Trzymał ją za rękę. Nie wiem, co się teraz wydarzy, ale coś się zmieniło.

Kiedy i gdzie zostanie wyemitowany odcinek 205. „Miłości i nadziei”?

Odcinek 205. serialu „Miłość i nadzieja” (oryg. Aşk ve Umut) zadebiutuje na antenie TVP2 w poniedziałek, 2 czerwca, o godzinie 17:20. Aby zobaczyć więcej streszczeń tego serialu, kliknij tutaj: Miłość i nadzieja streszczenia.

Podobne wpisy