„Miłość i nadzieja” – odcinek 236 – szczegółowe streszczenie
Belkis z rosnącym niepokojem szuka córki. Ma złe przeczucia, których nie potrafi zignorować. Towarzyszy jej Feraye. Razem docierają pod dom Gonul. Nie zważając na nic, wchodzą do środka bez zaproszenia.
— Nie możesz tak po prostu wchodzić do mojego domu! — staje im na drodze Gonul, zaskoczona i poirytowana.
— Melodi! Gdzie jesteś?! — woła rozpaczliwie Belkis, rozglądając się po wnętrzu.
— Jej przyjaciółka powiedziała nam, że była u ciebie — tłumaczy spokojniej Feraye.
— Tak, nocowała tu. Jest w pokoju, śpi — odpowiada Gonul, krzyżując ramiona.
— Co ona tu robi?! — pyta Belkis, wyraźnie zdumiona.
— Skąd mam wiedzieć? Dobrze dogaduje się z Zeynep. Czasem przychodzi porozmawiać. Wczoraj została na noc.
— To kolejna intryga twojej córki?! Naprawdę nie znacie granic. Widzę, że przekazałaś jej swoje „talenty”.
— O czym ty w ogóle mówisz?
— O podkradaniu cudzych mężczyzn, kochana — cedzi przez zęby Belkis. — Masz to we krwi i przekazałaś dalej. Wstyd!
— Uważaj na język!
— Nie mów mi, co mam robić! — syczy Belkis, tracąc nad sobą kontrolę. — Nie jestem taka jak Feraye. Jeśli zaraz nie powiesz mi, gdzie jest Melodi, rozwalę ci twarz!
— No to zrób to! Śmiało!
Belkis nie waha się ani chwili. Rzuca się na Gonul, szarpiąc ją i wykrzykując obelgi. Sytuacja szybko wymyka się spod kontroli, ale Feraye w ostatniej chwili interweniuje i odciąga przyjaciółkę.
— Oszalałaś?! — wrzeszczy Gonul, poprawiając włosy. — Wpadasz do mojego domu, oczerniasz mnie i atakujesz?! Jedno słowo i dzwonię na policję!
— Dość tego! — krzyczy Feraye, stanowczym tonem. — Gdzie jest Melodi?!
— W pokoju obok — warczy Gonul, wskazując drzwi.
— Belkis, idź po córkę. Zabieramy ją i wychodzimy stąd natychmiast.
Belkis wbiega do wskazanego pokoju.
— Melodi, kochanie, wstawaj! Wracamy do domu! — rzuca i jednym ruchem ściąga kołdrę… pod którą leżą jedynie poduszki.
— Co to ma być?! — krzyczy, chwytając jedną i rzucając nią w stronę Gonul. — Żartujesz sobie ze mnie?! Gdzie jest moja córka?! Mów natychmiast!
— Przysięgam, nie wiem! — Gonul podnosi ręce. — Rano Zeynep powiedziała, że Melodi śpi w pokoju. Nie sprawdzałam. Nic więcej nie wiem!
***
Cavidan krząta się po salonie z telefonem przy uchu, zadowolona jak kot po misce mleka. W jej głosie słychać rozbawienie, a na ustach gości zadowolony uśmiech.
— Dziękuję, Rüştü. Ten dokument wygląda tak realistycznie, że nikt nie miał żadnych wątpliwości. — W drugiej ręce trzyma elegancki papier z pieczęcią uczelni — potwierdzenie przyjęcia Bahar na studia prawnicze. — Oczywiście, że do ciebie wpadnę. Wypijemy herbatkę… Ja też za tobą tęsknię.
W tym momencie kątem oka dostrzega zbliżającą się córkę. Zmienia ton na bardziej obojętny i szybko kończy rozmowę:
— Muszę kończyć. Zadzwonię później. Pa!
— Kto to był, mamo? — pyta Bahar, marszcząc brwi.
— Twoja ciocia — odpowiada bez mrugnięcia okiem.
— Czego chciała?
— A nic. To ja do niej zadzwoniłam, żeby podzielić się tą cudowną nowiną. Prawie się popłakała ze szczęścia. Powiedziałam jej, że moja córka dostała się na prawo. Niech cały świat się dowie!
Bahar przechyla głowę z lekkim powątpiewaniem.
— Ale mamo… ja naprawdę nie wiem, jak to się stało. Nie byłam dobrze przygotowana. Połowy pytań nawet nie rozumiałam.
— Bahar, kochanie — Cavidan podaje jej dokument i głaszcze ją po ręce. — Spójrz. Wszystko jest tu napisane, czarno na białym. Zostałaś przyjęta. To dowód. Nie podważaj faktów.
— Ale ja… — Bahar waha się, przyglądając papierowi. — To nie ma sensu…
— A jednak się udało. Bo jesteś mądrzejsza, bardziej zdeterminowana od swojej siostry. I wiesz co? Wczoraj, kiedy Kuzey cię przytulił… to nie był przypadek. — Głos Cavidan staje się miękki i kuszący. — Widziałam, jak otarł ci łzę. Jak patrzył na ciebie… z czułością.
Delikatnie unosi jej podbródek palcem, zmuszając ją, by spojrzała jej w oczy.
— On cię kocha, Bahar. Jeszcze może sam tego nie rozumie, ale ja to widzę. Między wami aż iskrzy. Wszystko zmierza w dobrą stronę. Już wkrótce będziecie razem. Wiem to.
Bahar lekko się uśmiecha, ale w jej oczach widać mieszankę niepewności i nadziei.
— Dobrze, mamo… Idę wziąć prysznic — mówi cicho i odwraca się.
Gdy wychodzi z pokoju, jej palce nieświadomie muskają policzek. Tam, gdzie jeszcze czuje ciepło dłoni Kuzeya. Ciepło, które zostawiło ślad głębszy, niż się spodziewała.
***
Kuzey z napięciem wpatruje się w ekran laptopa, przeskakując między nagraniami z kamer monitoringu. W gabinecie panuje cisza, przerywana jedynie szumem wentylatora i kliknięciami myszki. Obok siedzi Murat, równie spięty.
— Nigdzie jej nie ma — mówi Kuzey z irytacją, odchylając się na fotelu. — Przejrzałem wszystkie nagrania, każdą płytę, każdą godzinę… Ale nie ma jej nigdzie. Muszę ją znaleźć. Muszę znaleźć Silę. Wiem, że myślisz, że mnie oszukała, ale mylisz się.
— Więc jaka jest prawda? — pyta chłodno.
— Sila nie zrobiłaby czegoś takiego. Nie ona. Nie poddam się. Nie potrafię. Wciąż ją widzę. W każdym kącie tego domu, w każdej chwili, która mija. Kiedy zamykam oczy, słyszę jej głos. Jej śmiech. Jej płacz.
— Bo jesteś zakochany — mówi cicho Mert, ale w jego głosie nie ma kpiny. Raczej współczucie.
Kuzey przeczesuje włosy palcami, z trudem tłumiąc emocje. Z cichym westchnieniem kręci głową.
— Wiesz, jej siostra tu mieszka. I nawet patrząc na nią, widzę Silę. Ten sam sposób chodzenia. Ten sam cień w oczach. Każdy mówi, że Sila jest kłamczuchą, że mnie zdradziła… Ale ja w to nie wierzę. Nie przestanę szukać, dopóki nie usłyszę tego od niej. Jeśli kiedyś spojrzy mi w oczy i powie: „Zostaw mnie”, to odejdę. Ale dopóki nie powie… nie zrezygnuję.
Zawiesza głos, po czym dodaje z naciskiem:
— I nie chcę, żeby ktokolwiek wiedział, że jej szukam. Nikomu ani słowa.
Nie wiedzą, że pod drzwiami cichutko stoi Hülya, trzymając tacę z kawą. Miała zapukać, ale usłyszane słowa brata zatrzymują ją w miejscu. Serce bije jej szybciej. Kuzey szuka Sili… Nadal ją kocha. Usta zaciskają się w cienką linię, a wzrok nabiera determinacji. Odkłada tacę na komodę i natychmiast udaje się do matki.
W pokoju zastaje Naciye, która od razu zauważa napięcie córki.
— Hülya, co się dzieje, córko? — pyta zaniepokojona.
— Mamo, nie pytaj… Kuzey nadal jej szuka. Udaje, że już nic do niej nie czuje, że ją przekreślił, ale to kłamstwo. Właśnie słyszałam, jak mówił, że ją znajdzie. Że ona go nie zdradziła. Że ją uratuje…
Patrzy na matkę z bólem i wściekłością.
— I znowu da się nabrać. Znowu da się oszukać. A ja nie mogę na to patrzeć.
***
Ege razem z Zeynep wpadają do klubu, do którego poprzedniego wieczoru wymknęła się Melodi. Oboje są spięci i zdeterminowani.
— Szukacie kogoś? — zagaduje ich Cenk, zerkając znad lady.
— Szukam właściciela tego miejsca — odpowiada ostro Ege.
— To ja. W czym problem?
Zanim Cenk zdąży mrugnąć, Ege chwyta go za kołnierz i z impetem przyciska do baru.
— Wczoraj wieczorem była tu moja siostra! — syczy przez zaciśnięte zęby.
Zbliża się ochroniarz, gotowy zainterweniować, ale Cenk unosi rękę, dając mu znak, by się nie wtrącał.
— Spokojnie, bracie. Skąd mam wiedzieć, o kim mówisz? Przychodzi tu masa dziewczyn. Podaj mi imię.
— Melodi — mówi Ege, nie spuszczając z niego wzroku.
— Melodi… — powtarza Cenk, a w jego głosie pojawia się lekkie zawahanie. Zbyt lekkie, by przeciętny rozmówca to zauważył, ale dla Egego – to jak sygnał alarmowy.
— Znasz ją. Wiem, że tak. Ona jeszcze chodzi do liceum! Jakim cudem w ogóle ją wpuściliście?! — Ege szarpie go mocniej.
— Ege, proszę, wystarczy! — wtrąca się Zeynep i łapie go za ramię. — Puść go.
Z oporem, ale Ege w końcu odsuwa się od Cenka.
— Nie znam żadnej Melodi — oznajmia tamten, poprawiając koszulę. — I nie wpuszczamy tu nieletnich. Jeśli masz jakieś pretensje, idź z tym do prokuratury.
— Nie martw się, tak zrobię! — odburkuje Ege. — Po wyjściu z tego miejsca moja siostra została potrącona przez samochód na bocznej ulicy. Jeśli okaże się, że miałeś z tym cokolwiek wspólnego, pociągnę cię do odpowiedzialności. Przysięgam.
Zeynep znów chwyta Egego za ramię i razem opuszczają klub. W drzwiach jeszcze raz rzucają Cenkowi gniewne spojrzenia.
Chwilę później do baru podchodzi Cihan – właściciel lokalu. To ten sam mężczyzna, który poprzedniego dnia potrącił Zeynep i pomógł jej uciec przed Egem. Teraz jednak jej nie rozpoznaje.
— Co tu się działo? — pyta, zerkając w stronę drzwi, za którymi zniknęli nieproszeni goście.
— Szukali jakiejś dziewczyny — wyjaśnia Cenk z ponurą miną. — Mówili, że miała wypadek tuż po wyjściu z naszego klubu.
— A co my mamy z tym wspólnego? — pyta Cihan, mrużąc oczy.
— Sam nie wiem. Ale stało się to dosłownie chwilę po tym, jak opuściła lokal.
Cihan milknie, najwyraźniej zamyślony. Nie odzywając się więcej, wychodzi i wsiada do samochodu. Kieruje się prosto do swojego domu. Po wejściu do środka cicho otwiera drzwi do jednego z pokoi. Na łóżku, otulona kocem, spokojnie śpi Seda – jego młodsza siostra.
Powyższy tekst stanowi autorskie streszczenie i interpretację wydarzeń z serialu Aşk ve Umut. Inspiracją do jego stworzenia był film Aşk ve Umut 184. Bölüm dostępny na oficjalnym kanale serialu w serwisie YouTube. W artykule zamieszczono również zrzuty ekranu pochodzące z tego odcinka, które zostały użyte wyłącznie w celach informacyjnych i ilustracyjnych. Wszystkie prawa do postaci, fabuły i materiału źródłowego należą do ich prawowitych właścicieli.








