Miłość i nadzieja odc. 345: Yildiz odkrywa, kto naprawdę nosi dziecko!

Sila, Kuzey i Yildiz rozmawiają w piwnicy.

„Miłość i nadzieja” – odcinek 345 – szczegółowe streszczenie

Kuzey, Bahar i Cavidan wysiadają z samochodu. W powietrzu wisi napięcie — Bahar bledsza niż zwykle, Cavidan z uniesioną głową, jakby właśnie odniosła zwycięstwo. W tej samej chwili z domu wychodzi Yildiz. Widząc ich, przyspiesza kroku.

– Już wróciliście? – pyta zaskoczona, zerkając na Bahar.

Cavidan uśmiecha się chłodno, z cieniem drwiny w głosie.

– A wolałabyś, żebyśmy nie wróciły? Byliśmy w szpitalu i otrzymaliśmy raport. Kuzey powinien być teraz w siódmym niebie.

Yildiz marszczy brwi.
– Ty też tam byłaś?

– Oczywiście, że tak. – Cavidan ujmuje ramię córki, jakby chciała podkreślić ich jedność. – Nie zostawiłabym Bahar samej, nie w takim stanie.

Odwraca się do Bahar i mówi z przesadną czułością:

– Chodź, kochanie. Musisz odpocząć.

Matka i córka wchodzą do domu, zostawiając za sobą ciężką, napiętą ciszę. Yildiz patrzy za nimi z niedowierzaniem, po czym odwraca się do Kuzeya.

– Co powiedział lekarz? – pyta cicho, jakby bała się usłyszeć odpowiedź.

Kuzey wzdycha głęboko, przeczesuje dłonią włosy. Na jego twarzy maluje się złość, zmieszana z bezsilnością.

– Potwierdził, że Bahar jest w ciąży.

– Naprawdę… jest? – Yildiz otwiera szerzej oczy.

– Lekarz wykonał test, a wynik był pozytywny – mówi Kuzey twardo, ale jego głos drży. – Tylko że ja wiem, że to kłamstwo. Wiem, że ona nie jest w ciąży!

– A jeśli się mylisz? – szepcze Yildiz.

Kuzey odwraca wzrok. Jego zaciśnięte pięści aż bieleją.

– Nie mylę się – jego głos staje się cichy, lecz pełen determinacji. – Nie mogę w to uwierzyć… Jak mam teraz spojrzeć w oczy Sili? Jak jej to wytłumaczyć?

Yildiz spogląda na niego ze współczuciem, ale milczy. Wie, że w tej chwili żadna odpowiedź nie ukoi jego gniewu ani rozpaczy.

***

Kuzey stoi przed drzwiami pokoju w piwnicy, gdzie czeka na niego Sila. Skupia wzrok na klamce, ale nie potrafi jej nacisnąć. W głowie kłębią się sprzeczne myśli. Jadąc z Bahar do szpitala, był pewien, że lekarz obnaży jej kłamstwo. Widział to oczami wyobraźni — lekarz mówi, że nie ma żadnej ciąży, on wraca do Sili, wszystko się wyjaśnia, a ona rzuca mu się w ramiona.

Teraz jednak świat obrócił się przeciwko niemu. Lekarz potwierdził ciążę. Wynik testu był jednoznaczny. Kuzey czuje, jak grunt usuwa mu się spod nóg. Jak ma to powiedzieć Sili? Jak ma spojrzeć jej w oczy?

Wreszcie zbiera się na odwagę. Sięga po klamkę — i w tej chwili na schodach rozlega się cichy, pośpieszny szept:

– Kuzey, stój!

Odwraca się gwałtownie. To Yildiz, z twarzą bladą jak papier.

– Nie mów jej nic. Nie powiedziałeś jeszcze, prawda?

– Nie… ale muszę to zrobić. – jego głos brzmi ciężko. – Nie mogę tego ukrywać przed nią.

– Posłuchaj mnie uważnie. Bahar nie jest w ciąży.

Kuzey marszczy brwi, nie rozumiejąc.

– Jak to nie jest? Test wyszedł pozytywnie! Widziałem na własne oczy!

– Bo do testu przystąpiła razem z Cavidan. – Yildiz zniża głos niemal do szeptu. – Jedna z nich jest w ciąży… ale nie Bahar.

Kuzey spogląda na nią z niedowierzaniem.

– O czym ty mówisz, Yildiz?

– To Cavidan jest w ciąży, Kuzeyu!

– Co?! – wyrzuca z siebie, osłupiały.

W tej samej chwili drzwi pokoju otwierają się powoli. W progu staje Sila. Jej twarz jest zmęczona, a oczy podkrążone od płaczu.

– Byliście w szpitalu? – pyta cicho. – Jaki jest wynik?

Kuzey zamiera. Przez moment nie jest w stanie wydobyć z siebie głosu. W końcu mówi:

– Lekarz potwierdził… Bahar jest w ciąży.

Sila spuszcza głowę. Jej ramiona lekko drżą.

– Wiedziałam. Mówiłam ci to od początku – jej głos się łamie. – Najlepiej będzie, jeśli odejdę.

– Sila, nie! – Kuzey chwyta ją za rękę. – To kłamstwo! Bahar nie jest w żadnej ciąży. Nie wiem jak to zrobiły, ale kłamią!

– Kuzey, przestań… – mówi zrezygnowana. – Zawiozłeś ją do szpitala. Lekarz potwierdził wynik. Czego jeszcze potrzebujesz, by zrozumieć?

– Prawdy! – jego głos drży z emocji. – I udowodnię ją. Daj mi tylko dwadzieścia cztery godziny.

Sila patrzy na niego niepewnie. W jej oczach pojawia się mieszanina bólu i resztek nadziei.

– Jeśli w ciągu doby nie dowiodę, że Bahar kłamie, pozwolę ci odejść. Nie zatrzymam cię już nigdy. Ale błagam — tylko jeden dzień, Sila. Jeden dzień, by udowodnić, że mówię prawdę.

Sila milczy. Po chwili kiwa głową, z trudem powstrzymując łzy. Kuzey odwraca się i odchodzi szybkim krokiem, jak człowiek, który nie ma już nic do stracenia — poza kobietą, którą kocha.

***

Choć Cihan i Zeynep właśnie się zaręczyli, Ege bynajmniej nie zamierzał odpuścić rywalowi. Oficjalne błogosławieństwo tylko wzmogło jego determinację. Był głęboko przekonany, że Cihan prowadzi podwójne życie, a on zrobi wszystko, by pokazać Zeynep jego prawdziwą twarz.

Właśnie wszedł do kuchni, gdzie Seda wyciągała naczynia ze zmywarki. Podniósł z blatu jabłko, wgryzł się w nie ze złością, po czym cisnął niedojedzonym owocem o deskę do krojenia.

– Co dzieje się między tobą a Cihanem? – zapytał bez wstępów, a jego głos był chłodny i ostry.

– Nie rozumiem… Co ma się dziać? – Seda drgnęła, udając zaskoczenie, ale jej dłonie zacisnęły się na talerzu.

– Byłaś wczoraj u niego. – Ege zrobił krok w jej stronę. – Dlaczego się przede mną schowałaś? Dlaczego mnie okłamałaś?

Seda zaczęła drżeć, a jej twarz pobladła. Ege chwycił ją stanowczo za przegub, a w jego oczach płonęła podejrzliwość.

– Powiedz mi, co wiesz o Cihanie – powiedział twardym, nieznoszącym sprzeciwu tonem. – A uwolnię cię od wszelkich obaw, które nosisz w sobie.

– Nie wiem nic! Melis mnie tam wysłała! – odpowiedziała pospiesznie Seda, odwracając głowę. Nie chciała, by Ege spojrzał jej w oczy, obawiając się, że dostrzeże w nich całą prawdę: to ona kierowała samochodem, który potrącił jego siostrę, a Cihan jest jej bratem. Razem robią wszystko, by ta prawda nigdy nie ujrzała światła dziennego.

Ege puścił jej rękę.

– Wcześniej czy później odkryję prawdę – powiedział, opierając się o blat. – Wtedy będziesz żałować, że nie przyznałaś mi się do wszystkiego, rozumiesz? Nie będziesz miała do kogo zwrócić się o litość.

***

W półmroku piwnicy panowała cisza przerywana jedynie cichym oddechem dwojga ludzi. Stara zielona sofa, wciśnięta między stos rattanowych krzeseł i zapomniane kartony, stała się dla nich schronieniem przed całym światem. Kuzey i Sila zasnęli wtuleni w siebie — jej głowa spoczywała na jego ramieniu, a jego dłoń spoczywała delikatnie na jej ramieniu, jakby bał się, że zniknie, jeśli ją puści.

Sila poruszyła się lekko, w półśnie, a z jej ust wydobył się cichy szept:

– Kuzey, bardzo cię kocham…

Mężczyzna otworzył oczy. Spojrzał na jej spokojną twarz, na włosy rozsypane po jego ramieniu. Uśmiechnął się smutno i pogładził ją po dłoni.

– Ja też cię bardzo kocham – odpowiedział cicho, z ciepłem w głosie.

– Czy nazwiemy ją Rüya? – wymruczała sennie.

Kuzey uniósł brew, lekko rozbawiony.

– Kogo powinniśmy nazwać Rüya?

– Naszą córkę.

Na jego ustach pojawił się uśmiech. Zmęczenie zniknęło na chwilę, zastąpione czułością.

– Dobrze. Tak ją nazwiemy. A jeśli będzie chłopcem?

– Bulut – odpowiedziała bez wahania, nadal z zamkniętymi oczami.

– Rüya i Bulut… – powtórzył z czułością. – Piękne imiona.

Sila wtuliła się w niego mocniej, jakby szukała w nim schronienia.

– Kuzey, wierzę w ciebie bardziej niż w kogokolwiek innego. Bardzo cię kocham.

Kuzey pochylił się i pocałował ją lekko w czubek głowy. Wtedy Sila otworzyła oczy i spojrzała na niego z delikatnym zaskoczeniem.

– Kuzey? Byłeś tu całą noc?

– Bałem się, że zmienisz zdanie i odejdziesz – odpowiedział spokojnie, z nutą niepokoju w głosie.

– Powiedziałeś, żebym poczekała dwadzieścia cztery godziny.

Mężczyzna dotknął jej policzka. Jego spojrzenie było pełne determinacji.

– Obiecuję, że ujawnię wszystkie kłamstwa Bahar i Cavidan. Jedno po drugim.

– A co, jeśli Bahar naprawdę jest w ciąży? – zapytała cicho.

Kuzey pokręcił głową.

– Nie ma takiej możliwości. Jeśli naprawdę istnieje jakieś dziecko, to ani ja, ani Bahar nie jesteśmy jego rodzicami.

Sila spojrzała na niego z niedowierzaniem.

– Co to znaczy?

– Wkrótce zrozumiesz – odparł, wstając. – Poczekaj tu na mnie. Nigdzie nie odchodź.

Dotknął jej ramienia, po czym wyszedł z piwnicy. Drzwi zamknęły się cicho, a w powietrzu pozostało ciepło jego dłoni i echo słów, które brzmiały jak obietnica i pożegnanie zarazem.

***

Cavidan, blada jak ściana, siada ciężko na łóżku i zakrywa usta dłonią. Oddycha szybko, jakby walczyła z falą mdłości, która w każdej chwili może ją pokonać.

– O Boże… jest mi tak niedobrze… – jęczy, przechylając się lekko do przodu.

Bahar stoi obok, spięta jak struna, nerwowo splatając palce.

– Mamo, błagam, opanuj brzuch i nie wymiotuj. Jeśli ktoś cię usłyszy, wszystko się wyda!

– Dziewczyno, myślisz, że robię to specjalnie? – fuka Cavidan. – Twój brat jeszcze się nie urodził, a już przysparza mi kłopotów!

Bahar marszczy czoło, zerkając na drzwi, jakby bała się, że ktoś zaraz wejdzie.

– Mamo… Yildiz zachowuje się dziś dziwnie. Chyba nie domyśliła się, że to ty jesteś w ciąży, prawda?

– Na litość boską, jak miałaby się domyślić? – przewraca oczami Cavidan.

– Nie wiem… rzuca różne insynuacje…

– Bahar, przecież znasz Yildiz. – Cavidan macha ręką, zirytowana. – Ona całymi dniami nie robi nic innego, tylko rzuca insynuacje.

– To prawda… – wzdycha Bahar.

W tym momencie drzwi otwierają się cicho i do pokoju wchodzi Yildiz, niosąc parujący kubek. Aromat ziół natychmiast wypełnia przestrzeń.

– Przyniosłam pani herbatę ziołową. – Podaje kubek z uprzejmym, ale uważnym spojrzeniem.

– Dziękuję – mówi Cavidan. Jej ręka lekko drży, gdy unosi naczynie.

Yildiz przenosi wzrok na Bahar.

– Bahar, tylko ty tego nie pij.

– Dlaczego? – pyta Bahar z napięciem w głosie.

– Kobiety w ciąży nie mogą pić ziół – odpowiada spokojnie, ostrożnie ważąc słowa. – Niektóre są szkodliwe dla płodu.

Bahar natychmiast robi krok w tył.
– Dobrze… nie będę.

Pokojówka wraca spojrzeniem do Cavidan, która nagle odsuwa kubek, jakby parzył.

– Pani Cavidan, co się stało? – Yildiz mruży oczy. – Nie smakuje? Dlaczego pani nie pije?

– Zaraz wypiję – odpowiada Cavidan wymuszonym uśmiechem. – Pachnie cudownie.

– Oczywiście. – Yildiz kiwa głową i powoli wychodzi, starannie zamykając drzwi.

Na korytarzu czeka Kuzey, oparty o ścianę. Ich spojrzenia spotykają się w milczeniu. Yildiz unosi lekko brwi, jakby chciała powiedzieć: Masz rację. Coś tu jest bardzo nie tak.

Kuzey zaciska szczękę. W jego oczach widać determinację — i rosnącą pewność, że prawda jest bliżej, niż ktokolwiek przypuszcza.

Powyższy tekst stanowi autorskie streszczenie i interpretację wydarzeń z serialu Aşk ve Umut. Inspiracją do jego stworzenia były filmy Aşk ve Umut 262. Bölüm i Aşk ve Umut 263. Bölüm dostępne na oficjalnym kanale serialu w serwisie YouTube. W artykule zamieszczono również zrzuty ekranu pochodzące z tych odcinków, które zostały użyte wyłącznie w celach informacyjnych i ilustracyjnych. Wszystkie prawa do postaci, fabuły i materiału źródłowego należą do ich prawowitych właścicieli.

Podobne wpisy