Odcinek 102: Nermin, Sakine, Sultan i Emine są w salonie. Przybrana mama otrzymuje telefon od Barisa z informacją, że w ciągu tygodnia odzyska należące do niej pieniądze i inne aktywa. Jest bardzo szczęśliwa i snuje plany na przyszłość. „Wynajmę duży dom nad Bosforem” – opowiada. – „Nie, kupię go. Oczywiście, że kupię. Potem usiądziemy razem przy stole i będziemy się cieszyć widokiem Bosforu. Będziemy dobrze się bawić, opuścimy ten dom”. „Co ja tam będę robić, pani Nermin?” – pyta Sakine. – „Wiesz, że przez lata służyłam w takich domach. Wy pojedziecie, a ja zostanę”. „Czy to możliwe? Pojedziemy wszystkie razem”.
„Pani Nermin, ty się wyprowadzisz, a ja i Zeynep będziemy cię często odwiedzać” – mówi Sakine. „Nie, Zeynep też pojedzie ze mną. Dorastała w takim otoczeniu, będzie o wiele spokojniejsza”. „Dziewczyna zostawiła to otoczenie i przyjechała do mnie. Po co miałaby zostawić taki dom i wyprowadzić się?”. „Nie mówię o domu, tylko o ludziach, o środowisku. Jeśli tutaj jest szczęśliwsza, niech tak będzie”. „Pani Nermin, co jest nie tak z tym otoczeniem, z tymi ludźmi? Zeynep jest bardzo szczęśliwa w naszym otoczeniu”. „W porządku, nie będę na nią naciskać, niech sama zdecyduje. Myślę, że najprawdopodobniej zamieszka ze mną. Czasem przyjdzie do ciebie, więc twój spokój też nie zostanie zakłócony. Czy to nie jest najlepsze?”.
Sakine rzuca Nermin pełne niezadowolenia spojrzenie i oburzona odchodzi do kuchni. Ze złości wysypuje kawę Nermin do zlewu. Jest pewna, że teraz, gdy odzyskała pieniądze, znowu spróbuje odebrać jej córkę. Tymczasem Zeynep mówi Nuhowi, Cemile i Benal o żądaniach, jakie postawiła przed nią kochanka Ercana w zamian za złożenie prawdziwych zeznań w sądzie. Bliscy Mehdiego są przerażeni, gdy słyszą, że chodzi o pięćset tysięcy lir. Wiedzą, że nigdy nie uzbierają takiej kwoty.
Akcja przenosi się do domu Barisa. Mężczyzna jest w pokoju brata. „Chcę, żebyś był bardziej aktywny w firmie” – oznajmia. – „Żebyś przyjeżdżał, odjeżdżał, zajął się pewnymi sprawami. Przede wszystkim chcę, żebyś wyszedł z domu. Nie możesz być tu ciągle zamknięty”. „Powiedziałeś, że jestem prawnikiem, ale nigdy nie byłem na żadnej rozprawie” – stwierdza Savas. – „Podjąłem decyzję, wyjdę stąd. Jutro rano”. „Na rozprawę Mehdiego?”. „Tak, ja też pracowałem nad jego sprawą. Nie chcę zostawiać Zeynep samej. Poza tym, jak powiedziałeś, to będzie moja pierwsza rozprawa”.
Akcja przeskakuje do następnego dnia. Rozprawa Mehdiego już trwa. Nieoczekiwanie na salę sądową wchodzi Ercan w towarzystwie strażników więziennych. Zeynep jest wyraźnie zaskoczona. Nie wie, jak to się stało, że mężczyzna zdecydował się zeznawać. „Panie sędzio, moje sumienie nie jest czyste” – mówi osadzony, stając na miejscu dla świadka. – „Wszystko było tak, jak Mehdi Karaca powiedział na przesłuchaniu. Nieżyjący już Bekir Iscir próbował go dźgnąć tego samego dnia, kiedy miał wyjść na wolność. Ja sam ukryłem się wtedy w toalecie, żeby nikt mnie nie widział”.
„Mehdi rozbroił Bekira i wyszedł z łazienki” – kontynuuje Ercan. – „Ja wyszedłem z ukrycia i wdrożyłem plan B Veysiego”. „Co to znaczy?” – pyta sędzia. „Dźgnąłem Bekira Iscira i zrzuciłem winę na Mehdiego Karacę”. Wkrótce sędzia ogłasza decyzję: „Na podstawie zeznań świadka i obrony sąd zdecydował o zwolnieniu Mehdiego Karacy z aresztu”. Obecni na sali Nuh, Cemile i Benal eksplodują radością. „Zeynep, jak to się stało?” – pyta Mehdi, gdy strażnicy wyprowadzają go na korytarz. „Nie wiem, może sumienie go ruszyło” – odpowiada dziewczyna. – „Uwierz mi, naprawdę nie wiem”.
„Bracie, będziemy na ciebie czekać przed bramą więzienia” – oznajmia Nuh. – „Jeśli nie musisz, nie idź nawet do toalety. Bądź cierpliwy, za kilka godzin cię odbierzemy”. W tym momencie Mehdi dostrzega stojącego na korytarzu Barisa. Patrzy mu prosto w oczy, ale na tym poprzestaje. Razem ze strażnikami więziennymi opuszcza gmach sądu. „Jest coś, co nie daje mi spokoju” – oznajmia Savas. – „Skąd Mehdi wziął te pięćset tysięcy?”. „Zażądali od niego pięciuset tysięcy?” – pyta zaintrygowany Baris. „W zamian za prawdę zażądali od nas pieniędzy” – wyznaje Zeynep.
„Skąd wziął takie pieniądze?” – docieka Baris. „Nie wiem. Mój mózg wkrótce eksploduje, ale naprawdę nie mogę tego zrozumieć” – oznajmia córka Sakine. „Zeynep, powiem ci coś. Mehdi zaangażował się w brudne interesy i tak zdobył pieniądze. Nie mówię teraz o twoim kliencie, tylko o twoim byłym mężu, który cię porwał. To Mehdi, on się nie zmieni. Zeynep, spójrz, teraz musimy być jeszcze bardziej ostrożni”. Akcja przenosi się do więzienia. Mehdi wraca do celi. Nie odzywając się do nikogo, siada na swoim łóżku. Cały czas myśli o zaskakującym wyznaniu prawdy przez Ercana. Podejrzewa, że to Baris zapłacił mu żądaną kwotę.
Mehdi wraca do celi. Od Cengiza dowiaduje się, że to on zapłacił pieniądze Ercanowi. „Dziękuję, ojcze, wyświadczyłeś mi wielką przysługę” – mówi brat Cemile. – „Ale te pieniądze… To bardzo duża suma. Nie wiem, jak ci to zwrócę”. „Zwrócisz. Od dzisiaj będziesz moim człowiekiem na zewnątrz. Tymczasem Zeynep przyjeżdża do domu. Wchodzi do salonu, gdzie znajdują się jej obie mamy, Emine i Sultan. „Co się stało, córko?” – pyta Nermin. „Czy Mehdi wyjdzie z więzienia?” – pyta Sultan. – „Umieramy z niepewności”. „Tak, został zwolniony” – odpowiada Zeynep.
„To koniec!” – mówi przerażona Nermin. – „Co teraz zrobimy? Znowu będzie wśród nas. Co zrobimy, jeśli przyjdzie do naszych drzwi?”. „Prawdopodobnie przyjdzie. Jego córka jest tutaj” – stwierdza Zeynep. – „Proszę was, nie panikujcie”. „Córko, oprzytomniej, proszę!” – odzywa się Sakine. – „Co jeśli ten człowiek znowu spróbuje ci coś zrobić? Co wtedy zrobimy?”. Zeynep wypuszcza ciężko powietrze i odchodzi do swojego pokoju, by uniknąć kolejnej kłótni z matkami.
Akcja wraca do celi. „Przygotowaliśmy ci dom, gdzie zamieszkasz z rodziną” – oznajmia Cengiz. – „Dzisiaj wpłyną pieniądze na twoje konto. Wśród ludzi, których spotkasz, będziesz też Meto, mój zaufany człowiek. Możesz mu zaufać we wszystkim, powiedziałem mu wszystko, co trzeba. Od teraz wszyscy moi ludzie będą pracować dla ciebie”. „Dziękuję, ojcze, ale… Jakie biznesy masz na zewnątrz? Nie chodzi o to, że ci nie ufam, ale…”. „Masz rację. Myślisz sobie, że człowiek, którego poznałeś w celi… Posłuchaj, nie zajmujemy się biednymi ludźmi ani sierotami. Na zewnątrz mam tyle samo przyjaciół, co wrogów”.
„Jeśli w tej pracy nie ma nic grzesznego, to dla mnie nie problem, ojcze” – oświadcza Mehdi. – „Będę bronił zarówno twojej, jak i swojej reputacji”. „Od dzisiaj moja reputacja jest również twoja” – oznajmia Cengiz, kładąc rękę na ramieniu Mehdiego. – „Masz wielką siłę. Najważniejsze, żeby ta moc cię nie zatruła. Jeśli nie będziesz na to uważał, możesz stracić wszystko w jeden dzień”. „Rozumiem, ojcze. Dałeś mi życie, dlatego będę za to odpowiedzialny”.
Kamera przenosi się na zewnątrz. Przed bramą więzienia czekają już bliscy Mehdiego. Na drodze zatrzymuje się rząd czarnych limuzyn. „Na pewno wychodzi ktoś wpływowy” – mówi Nuh, dyskretnie zerkając na przybyłych. – „Wszyscy wyglądają jak gangsterzy”. Po chwili Mehdi wychodzi przez bramę. Nim podchodzi do bliskich, staje przed nim jeden z podejrzanych ludzi. „Ty pewnie jesteś Meto?” – domyśla się Mehdi. „Tak, bracie. Wezmę twoje torby” – odpowiada człowiek Cengiza. Cemile podbiega do brata i wiesza mu się na szyi. Wszyscy są bardzo podekscytowani. Na czym będzie polegać nowa praca Mehdiego? Czy nie wpadnie przez nią w kolejne kłopoty?