Odcinek 103: Mehdi zabiera bliskich do kawiarni. Opowiada im o Cengizie i o tym, że to on zapłacił pięćset tysięcy lir, których zażądała kochanka Ercana. „Mehdi, odpraw tych ludzi” – prosi Cemile, wskazując na strażników. – „Podążają za nami jak horda, gdziekolwiek pójdziemy. Nie chcę tego, zrozum mnie”. „Siostro, posłuchaj, albo będę w więzieniu, albo ci ludzie, których nazywasz hordą, będą tutaj. Od teraz nie będzie problemów z domem i pieniędzmi. Wszystko jest rozwiązane. Jak powiedziałem, to jest teraz moje nowe życie. Za wszystko trzeba zapłacić”. „Kiedy tak mówisz, boję się jeszcze bardziej. Co to za praca, że człowiek tak po prostu daje ci pół miliona?”.
„Dał ci też dom, choć sam jest w więzieniu” – kontynuuje Cemile. – „Jakiego przedstawiciela potrzebuje? Na czym będzie polegać twoja praca?”. „Siostro, powiedziałem ci, że nie ma problemu z pracą” – przypomina Mehdi. – „Brat Cengiz ma kawiarnie, hotele, restauracje. I ja, jako jego przedstawiciel, będę nimi kierował.A jeśli mój brat i ja będziemy razem, wszystko będzie dobrze, bądź spokojna”. „Dobrze, bracie, ale ja… Mam już pracę” – oznajmia Nuh. „To odejdziesz. Nie musisz już pracować dla innych, ty i ja będziemy mieli swoją własność”. „Jaką własność? Czy my jesteśmy jakąś mafią?”.
„Balat był nasz, jego także broniliśmy” – przypomina Mehdi. – „Czy wtedy byliśmy mafią? Przy okazji, jaką teraz masz pracę?”. „Jest kierowcą” – odpowiada za męża Cemile. – „Pracuje dla kogoś jako kierowca”. „Dobrze, bracie, grzecznie odejdziesz. Powiesz, że praca kierowcy nie jest dla ciebie. Weźmiesz pieniądze, które ci się należą, i to wszystko. Wypijemy herbatę i pojedziemy do Zeynep, stęskniłem się za Mujgan”. „Sprowadzimy ją” – przekonuje Benal. – „Ty idź do domu, jeśli chcesz”. „Muszę podziękować rodzinie Zeynep. Zobacz, zabrali cię pod swój dach. Naszym obowiązkiem jest im podziękować”.
„Mehdi, posłuchaj, siostra Sakine i pani Nermin są trochę napięte” – mówi Cemile. „Wiem, siostro, wiem. Są złe na mnie i mają do tego prawo. Pójdziemy i ucałujemy ich ręce. Dalej, wstańcie”. W następnej scenie Mehdi i jego bliscy są już w domu kobiet. Mężczyzna bierze swoją córkę na ręce i mówi: „Przede wszystkim dziękuję, że odłożyliście swój gniew wobec mnie na bok. Za to, że zaprosiliście moją rodzinę do swojego stołu, że otworzyliście im drzwi. Moja córka urodziła się w waszym domu, nie mogę za to wystarczająco podziękować”.
„Wiem, jak bardzo jesteście na mnie źli, macie rację” – kontynuuje Mehdi. – „To, co zrobiłem Zeynep… To coś, czego nie da się łatwo wybaczyć, dlatego nie proszę o wybaczenie. Chcę, żebyście wiedzieli, że jest mi niezręcznie przed wami. Jeśli Bóg da, wybaczycie mi”. „Co mamy ci powiedzieć?” – pyta Nermin. – „Że popełniłeś błąd, ale jesteś osobą godną przebaczenia? Oczywiście przyszedłeś tutaj, aby uspokoić nasze serca, ale cokolwiek zrobisz i powiesz, nie uwierzę ci. Wiem, jakim jesteś człowiekiem. Taki byłeś wczoraj i taki sam będziesz jutro. Nie zmienisz się”.
„Pani Nermin, jesteś zła, masz do tego prawo” – mówi Cemile i kieruje wzrok na brata. – „Mehdi, przeprosiłeś już, nie przedłużajmy tego”. „Dobrze, siostro, pójdziemy” – oznajmia mężczyzna, po czym zwraca się do Nermin: „Chcę, żebyś wiedziała, że między nami, między naszymi rodzinami istnieje więź. Nie mówię o naszej przeszłości. Chodzi o naszą córkę Kibrit. Mogę zgadywać, jak zła jesteś na Zeynep, że mnie broniła. Nie jestem już dla niej zagrożeniem. Przybyłem tu, by przysiąc na mój honor. Ze swoją żoną i córkami zbuduję nowe życie”.
„Dziękuję wam za wszystko” – zabiera głos Nuh. – „Przyjęliście nas w najtrudniejszym czasie. Usiedliśmy przy jednym stole, jedliśmy ten sam chleb. Niech Bóg was błogosławi”. Mehdi i jego bliscy opuszczają dom kobiet i jadą do swojego nowego domu. To duża, bogato urządzona posiadłość. Gdy wszyscy rozchodzą się do swoich pokojów, Nuh i Cemile rozmawiają w jadalni. „To naprawdę piękne, znowu mamy dach nad głową” – mówi podekscytowana kobieta. – „Znowu mamy własny pokój, znowu możesz być ramię w ramię z Mehdim. Czy to nie jest tak, jak za dawnych czasów?”.
„Jak myślisz, co Mehdi mógł zrobić w więzieniu?” – pyta Nuh, który nie podziela ekscytacji żony. – „Jak tylko stamtąd wyszedł, stał się panem tego wszystkiego. Choćby ten dom… Spójrz, jest jak pałac. Przed drzwiami stoją luksusowe samochody. Co mógł zrobić, czego nie wiemy? Słuchaj, Cemile, to nie jest bajka. Za to wszystko w końcu trzeba będzie zapłacić. O ile wiem, nikt nikomu nie dałby takiego bogactwa na ładne oczy”. „To nie jest tak. Osoba, dla której pracuje Mehdi, to przyjaciel naszego ojca, pan Cengiz. Powiedział ci przecież o tym”. „Wujek Cemal miał bardzo dobrych przyjaciół… Cemile, skąd możemy wiedzieć, że nie jest to tylko wymówka?”.
„Słuchaj, nie chcę zepsuć ci szczęścia” – mówi dalej Nuh. – „Ja też jestem szczęśliwy, że Mehdi wyszedł z więzienia. Chcę, żeby miał nawet więcej niż to. Ale zobacz, wszędzie są ludzie w czerni. Są jak strażnicy, a to miejsce jak więzienie. Jesteśmy jak w więzieniu, nie widzisz tego?”. Akcja przeskakuje do wieczora. Baris i Zeynep są na kolacji w restauracji. „Teraz jest wszystko dobrze” – mówi dziewczyna. – „Czuję się naprawdę dobrze. Wszystko zostawiłam za sobą, jestem szczęśliwa”.
„Jesteś szczęśliwa, więc i ja muszę być” – oznajmia Baris. – „Czuję się, jakby spadł ze mnie wielki ciężar. Ale on wciąż jest blisko ciebie. Ten człowiek jest niebezpieczny, nie ufam mu. Czy powinniśmy zatrudnić ci ochronę?”. „Nie, nie mogę się na to zgodzić”. „Zeynep, boję się o twoje życie”. „Nie rozumiesz tego, zostawiłam wszystko za sobą. To moje życie. Jeśli teraz będą przy mnie jacyś ochroniarze, wtedy naprawdę mogę być w niebezpieczeństwie”. „W ten sposób nie uciekniesz od niebezpieczeństwa”. „Możemy zamknąć ten temat?”. Czy Zeynep coś grozi? Czy Nuh ma rację, nie ufając ludziom, którzy są wokół Mehdiego?