Odcinek 114 i 115: Baris natychmiast po tym, jak dowiedział się o kolejnej wizycie siostry w domu Nermin, urządza jej awanturę. Ozlem nie zamierza jednak zmienić zdania i nadal jest przeciwna jego związkowi z Zeynep. Tymczasem Nuh spotyka się z Mehdim. „Powiedziałeś, żebym przyszedł, więc przyszedłem” – mówi mąż Cemile. – „O co chodzi?”. „Nie będzie porannego przywitania, Nuh?” – pyta mąż Benal. – „Miałeś rację, bracie, takie rzeczy nie są dla nas”. „Teraz to zrozumiałeś, Mehdi? Kiedy zamierzasz to zostawić?”. „To nie jest takie proste. Kiedy już dasz swoje słowo… Znasz mnie”. „Wezwałeś mnie, aby mi to powiedzieć?”. „Jesteś moim najlepszym przyjacielem w tym życiu, moim bratem”.
„Mehdi, nie jestem zły na ciebie” – oznajmia Nuh. – „I nie będę. Czy mandarynka może stać się jabłkiem? Czy brat uderza brata, a potem znowu go przytula? Ranisz wszystkich, synu”. „Wszystkich ranię, tak? Wiesz, jaki jest mój problem, Nuh? Wszyscy myślą, że ich krzywdzę. Moim problemem jest to, że chronię moją rodzinę. Chronię tych, których kocham. Dla kogo pracuję? Dla kogo walczę? Dla kogo wróciłem z zaświatów? Jeśli chodzi o nasze życie, nie ma problemu, ale ona chciała zabrać moją córkę. Gdyby to było twoje dziecko, zrozumiałbyś mnie. Moje serce bije tylko dla niej. Nikt nie może oddzielić jej ode mnie”.
„Cemile i ja odchodzimy, Mehdi” – oznajmia Nuh. – „Może ci to już powiedziała”. „Z mojego powodu?”. „Nie jesteśmy ludźmi, którzy należą do takiego świata”. „Dokąd pójdziecie?”. „Zobaczymy. Bóg jest wielki”. W następnej scenie Nuh i Cemile wychodzą z domu Nermin, ciągnąc za sobą walizki. „Mój kwiatuszku, nie rób tego. Nie smuć się” – prosi mężczyzna. „Z jednej strony boli mnie w środku, z drugiej czuję się tak, jakby spadł ze mnie wielki ciężar” – mówi Cemile. – „Kiedy to się dzieje, wydaje mi się, że zdradzam Mehdiego i innych. Emocje się we mnie mieszają. Czy to minie?”. „Minie. Wszystko będzie dobrze, Cemile”.
„Zobaczysz, że to będzie dobre dla Mehdiego” – kontynuuje mężczyzna. – „Odejdziemy, zostawimy go samego, żeby mógł się odnaleźć, w porządku? Nie psuj naszego szczęścia dzisiaj, proszę”. „W porządku, masz rację. Dokąd pójdziemy?”. „Nie wiem, zobaczymy”. „Co masz na myśli, mówiąc zobaczymy? Gdzie będziemy tej nocy?”. „Przysięgam, że nie wiem. Jesteśmy razem. Czy ma znaczenie, gdzie będziemy?”. „Nie żartujesz, mówisz poważnie?”. „Jeszcze jak poważnie. Mój kwiatuszku, Bóg jest wielki, a świat mały. Chodź”. Małżonkowie w dobrych nastrojach ruszają przed siebie.
Akcja przenosi się do domu Barisa. Alexandra znosi na dół walizkę Ozlem. Savas wjeżdża do salonu, gdzie znajduje się jego siostra. „Siostro, co to za walizka?” – pyta zdziwiony. – „Co się dzieje?”. „Mam dość wszystkiego, odchodzę” – odpowiada Ozlem. „Nie, siostro, nie możesz. Dokąd pójdziesz tak nagle? Proszę cię, bardzo przesadzasz”. „W tej bajce jestem wiedźmą o złym sercu. Niech tak będzie, niech wszyscy tak myślą. Chcę tylko, żeby Baris nie był zdenerwowany. Możesz myśleć inaczej, ale moje jedyne życzenie sprowadza się do tego, żebyście nie powiedzieli, że miałam rację”.
„Siostro, proszę cię, zobacz” – mówi Savas. – „Nie mamy matki. Bądź z nami. Czy zostawisz swojego brata samego?”. „Gdyby mama tu była, wszystko byłoby inaczej. Ona wiedziałaby, co robić. Chciałam, żebyś nie odczuł jej nieobecności, ale nie udało mi się. Nie jestem taka jak ona”. „Nie, siostro, zawsze byłaś bardzo dobra i teraz też jesteś. Ale proszę cię, spróbuj zrozumieć Barisa. On naprawdę kocha Zeynep. Kto może się oprzeć temu uczuciu? Czy zostawisz brata samego w jego szczęśliwym dniu?”. „Savas, powiedziałam, co chciałam. Będzie lepiej, jeśli odejdę. Czas iść”.
Ozlem podnosi się, ujmuje dłoń brata i głaszcze jego policzek. „Cały świat bym spaliła, gdyby choć jeden włos spadł ci z głowy” – mówi. „Siostro, nie zamierzasz pożegnać się z wujkiem i bratem?”. „Trzymaj się.” – Kobieta całuje brata i opuszcza dom. Akcja przenosi się do domu Nermin. Benal nalewa sobie wody, następnie podchodzi do siedzącej przy stoliku Sakine. „Jeśli nie masz nic przeciwko… Mogę cię o coś zapytać?” – mówi niepewnie. „Oczywiście, córko. Co to za pytanie? Dlaczego miałabym mieć coś przeciwko? Pytaj”. Benal bierze łyk wody i zadaje pytanie: „Cóż… Jak mogłaś zostawić swoją córkę? Jak podjęłaś taką decyzję?”.
„Wszystko we mnie płonęło. Moje serce zostało rozdarte tego dnia.” – Sakine powraca myślami do dnia, gdy oddała Zeynep na wychowanie Nermin. – „Nie byłam w stanie wydać z siebie żadnego głosu”. „W porządku, a Zeynep? Czy bardzo płakała?”. „Jak mogła nie płakać? Córko, które dziecko nie płacze, kiedy rozstaje się z matką?”. „A ty? Jak sobie z tym poradziłaś? Nie chciałaś sprowadzić jej z powrotem?”. „Jak mogłam nie chcieć? Lepiej zapytaj mnie, czy mogłam normalnie jeść od tego dnia. Dokąd bym ją zabrała, gdybym ją wzięła? Do ojca, który ją ciągle bił i obrażał, który nie pozwalał jej się uczyć?”.
„Mówiłam sobie, że tam będzie jej lepiej, będzie się uczyć” – kontynuuje Sakine. – „Jej książki i zeszyty nie zostaną wrzucone do pieca. Powiedziałam sobie, że nie będzie jak jej matka, będzie się uśmiechała, będzie się uczyć, stanie na własnych nogach”. „Jak ja to zniosę?” – szepcze do siebie Benal. Jednak nie na tyle cicho, by Sakine nie usłyszała jej słów. „Co, córko?” – nie rozumie mama Zeynep. „Nic, siostro. Zastanawiam się po prostu, czy ja na twoim miejscu mogłabym to znieść. Przeszłaś przez coś bardzo trudnego. Wybacz mi, przypomniałam ci o tym. Pójdę zajrzeć do Mujgan, może się obudziła”.
Akcja przeskakuje do wieczora. Benal odbiera telefon od przyjaciółki. „Powiedziałaś mi, że zadzwonisz, ale nie zadzwoniłaś, więc zaczęłam się o ciebie martwić” – oznajmia kobieta po drugiej stronie. – „Wszystko przygotowałam. Miejsce, w którym się zatrzymasz…”. W tym momencie do pokoju wchodzi Zeynep. „Siostro, rozłączam się, zadzwonię później.” – Benal kończy połączenie. „Rozmawiałaś? Nie będę ci przeszkadzać, przyjdę później.” – Zeynep chce odejść. „Nie, jakie przeszkadzanie? Wejdź. To ja niepokoję ciebie i twoją mamę”. „Nie mów takich słów, Benal, jakie przeszkadzanie?”.
Pielęgniarka kładzie Mujgan na łóżku i siada naprzeciwko Zeynep. „Nie wiem, co robić” – oznajmia. – „Mehdi nie da nam spokoju, ani mnie, ani mojej córce”. „Nie bój się. Myślisz tak z powodu słów Mehdiego. Nie wiesz, do czego może się posunąć, rozumiem cię. Ale ostatecznie Mehdi jest ojcem, ona jest jego dzieckiem”. „Nie, Zeynep. Nie chcę, żeby moja córka dorastała w tym domu. Sama widziałaś. Nasze małżeństwo było fałszywe od samego początku, Mehdi nigdy mnie nie chciał. Ale czy moja córka powinna dorastać wśród tych ludzi? Chcę, żeby moja córka była wolna”.
„Twoja córka będzie wolna, dorośnie wolna” – przekonuje narzeczona Barisa. – „Dlatego, że jesteś bardzo silną kobietą”. „Nie, Zeynep. Ty jesteś silna, ja nie. Cokolwiek powiem Mehdiemu, nie mogę go przekonać. On jedynie po twoich słowach…”. „Benal, zrobiłam wszystko, co w mojej mocy, dla ciebie i nadal będę to robić. Proszę cię, nie bój się. Jeśli czegoś potrzebujesz, koniecznie mi powiedz”. „Zeynep, jeśli coś mi się stanie pewnego dnia, czy możesz zaopiekować się moją córką?”. „Benal, dlaczego mówisz coś takiego?”. „Wiem, to głupie pytanie, ale… Ostatnio, kiedy do nas strzelali, mogłam umrzeć. W takim razie, czy zaopiekujesz się moją córką?”.
„Ma ojca i ciotkę, ale człowiek nie każdemu może powierzyć dziecko” – kontynuuje pielęgniarka. – „Jeśli pewnego dnia coś mi się stanie, powierzam ci moją córkę. Nie mam nikogo innego, komu mogłabym to powiedzieć”. „W porządku, nic ci się nie stanie, jesteś silną kobietą. Nie myśl o takich rzeczach, proszę cię”. Mujgan zaczyna płakać. Benal bierze ją na ręce, a następnie przekazuje ją Zeynep. Jakiś czas później, gdy wszyscy w domu już śpią, Benal wkłada córkę do nosidełka, obok niej umieszcza dwie koperty i zanosi ją do pokoju Zeynep. Z trudem powstrzymuje się, by nie wybuchnąć płaczem. Zabiera torbę ze spakowanymi rzeczami i opuszcza dom.
Akcja przeskakuje do następnego dnia. Zeynep budzi się. Zaskoczonym wzrokiem patrzy na znajdujące się obok niej nosidełko z Mujgan w środku. Szybko schodzi na dół i informuje domowniczki o ucieczce Benal. W obecności wszystkich czyta list, jaki kobieta zostawiła dla niej: Dlaczego matka może zostawić swoją córkę? Wiem, że latami zadawałaś sobie to pytanie. Płakałaś i pytałaś siebie. Śmiałaś się i pytałaś, nienawidziłaś i pytałaś. Pomimo wszystkiego, zastanawiałaś się. I ja siebie pytałam, Zeynep. Dlaczego matka mnie zostawiła? Nie było dnia, kiedy nie zadawałabym sobie tego pytania.
Myślałam, że wyrzuciła mnie jak śmieci i odeszła. Gniew we mnie nie opadł, nie mogłam oddychać. Bóg testuje człowieka jego lękami. Spójrz na mnie, zostawiłam córkę i odeszłam. Moją córkę, moją duszę, moją owieczkę. Nie złość się na mnie, nie widziałam innego wyjścia. Wiem, że nikt nie zaopiekuje się moją córką lepiej od ciebie. Tylko ty mnie zrozumiesz. Dbaj o moją córkę. Powiedziałaś, że moja córka jest bardzo spokojna, nie będzie ci przeszkadzać. Jeśli zapłacze, daj jej powąchać kocyk obok niej. Nie jest łatwo zapomnieć zapachu matki.
„Co teraz zrobimy?” – Zeynep ze łzami w oczach zwraca się do wszystkich. „Nie wiem. Co powinnyśmy zrobić? Do kogo zadzwonić?” – pyta Sakine. „Ktoś musi zadzwonić do jej ojca” – postanawia Nermin. – „Trzeba powiadomić Nuha i Cemile, żeby szukali Benal”. „Nie możemy” – sprzeciwia się Zeynep. – „Nie możemy oddać tego dziecka Mehdiemu. Rozmawiałam z Benal, uciekła od niego. Nie możemy teraz oddać mu dziecka”. „Zeynep, i ja tak myślę, ale w końcu jest ojcem, ma swoje prawa” – stwierdza Emine. – „Co zrobimy, jeśli oskarży nas o porwanie dziecka? Musisz do niego zadzwonić”.
Wkrótce do domu Nermin przyjeżdżają Savas, Ali Riza i Baris. „Zeynep, co się stało?” – pyta ten ostatni. „Benal zostawiła list i odeszła. Powierzyła nam swoje dziecko” – odpowiada dziewczyna. „Czy to możliwe? Co do ciebie napisała?”. „Powierzyła mi córkę i poprosiła, żebym nikomu jej nie oddawała. Tak napisała”. „Boże, co to za osoba?” – pyta Ali Riza. – „Jak mogła zostawić swoje dziecko i odejść?”. W tym momencie rozlega się dzwonek do drzwi. „To na pewno Mehdi” – stwierdza Zeynep. „Dlaczego do niego zadzwoniłaś?” – nie rozumie Baris. „Musiałyśmy. Co robić, jest w końcu ojcem” – odpowiada Emine.
„W porządku, spróbujmy się uspokoić. Porozmawiam i rozwiążę sprawę” – zapewnia Zeynep i otwiera drzwi. „Nie powiedziała, dokąd poszła?” – pyta Mehdi bez żadnego przywitania. „Nie powiedziała, nawet jej nie widziałyśmy. Gdybyśmy ją widziały, zatrzymałybyśmy ją”. „Możesz przynieść Mujgan?”. „Nie przyniosę jej. Benal powierzyła mi ją, dlatego nie dam ci dziecka”. „Wiesz, że jestem jej ojcem?”. „Oczywiście, że wiem. Ale jej matka powierzyła ją mnie, dlatego tutaj zostanie”. „Przekraczasz granicę”. „W rzeczywistości ty to robisz” – odzywa się Baris. – „Zostaw dziecko tutaj, nikt ci jej nie porywa”.
„Powiedz swojemu narzeczonemu, żeby się nie wtrącał” – mówi Mehdi stanowczo do byłej żony. „Co się stanie, jeśli będę się wtrącał?” – pyta zaczepnie brat Savasa. „Baris, uspokój się” – prosi Ali Riza, kładąc rękę na ramieniu siostrzeńca. „Mehdi, nie ma potrzeby, by robić problemy” – przekonuje Zeynep. – „Znajdę Benal, przyprowadzę ją tutaj i dam jej dziecko. Wtedy sami rozwiążecie swoje problemy. Ale teraz…”. Mehdi nie ma zamiaru słuchać swojej byłej żony. Mija ją, wchodzi do środka, zabiera nosidełko z Mujgan i opuszcza dom. Czy Benal się odnajdzie? Czy Mehdi poradzi sobie z opieką nad Mujgan?