Odcinek 119: Po dokonanym przez ludzi Cengiza ataku Nermin i pozostałe domowniczki udają się do domu Barisa. Zeynep rozmawia z Barisem w kuchni, gdy nagle rozlega się dzwonek do drzwi. Wszyscy są przerażeni, że znowu przyszli gangsterzy. Ali Riza i Baris ostrożnie podchodzą do drzwi. Po drugiej stronie stoi… Mehdi. „Co się tutaj stało? Z wami wszystko dobrze?” – pyta przybyły. Baris wpuszcza go do środka. – „Zeynep, co się dzieje? Twój telefon jest wyłączony”. „Wybacz mi, Mehdi, ale nie znalazłam czasu na rozmowę z tobą, kiedy mój dom był ostrzeliwany” – odpowiada dziewczyna. – „Nie jest dobrze, nie czujemy się dobrze. Po tym, co się stało, może nadejść tylko śmierć”.
„Powiedzcie mi, co się stało?” – pyta brat Cemile. „Przysięgam, że nie wiem” – oświadcza Zeynep. – „To my ciebie powinniśmy zapytać. Mehdi, co się dzieje? Prawdopodobnie masz jakiś pomysł”. „Dobrze, najwyraźniej nie wiesz, co się stało, Mehdi” – stwierdza Baris. – „Chodź, musimy porozmawiać”. Wszyscy przechodzą do salonu. „Jak śmiesz tu przychodzić, Mehdi?” – pyta zdenerwowana Sakine. – „W tym życiu mam tylko jedno dziecko! Moją owieczkę oddałam wilkowi na przechowanie, niech Bóg mnie ukarze!”. „Mamo, proszę cię” – odzywa się Zeynep. „Sakine ma rację. Prawie umarliśmy!” – grzmi Nermin. – „Przez ciebie prawie umarliśmy! Ile jeszcze razy ta dziewczyna będzie wystawiana na śmierć?”.
„Mehdi, czy jesteś świadomy, z jakimi ludźmi zadarłeś?” – pyta Zeynep. – „Nie dość, że ostrzelali nasz dom, to jeszcze wrzucili to do środka.” – Pokazuje byłemu mężowi cegłę z listem. – „Jedną dla mnie, drugą dla Barisa”. „Mehdi, napadli dom” – mówi Baris. – „Na miłość boską, dlaczego jesteś taki zaskoczony? Powiedz nam, co się dzieje?”. „Odszedłem od tego człowieka, od Cengiza” – oznajmia brat Cemile. – „Nuh wynajął dom, przeprowadziliśmy się tam. Słuchaj, Zeynep, ty i Bóg jesteście moimi świadkami. Nie mam nic wspólnego z tymi ludźmi. Nie jestem osobą, która kogokolwiek poprosiłaby o pieniądze, dobrze o tym wiesz. Nie podam nikomu ręki za pieniądze”.
„Wiem, Mehdi” – mówi córka Sakine. – „Tak samo jak wiem to, jak bardzo zaufałeś tym ludziom. Spójrz, w jakiej jesteśmy sytuacji!”. „Masz rację” – przyznaje mężczyzna. – „Zaufałem niewłaściwym ludziom, ale wróciłem na swoje miejsce. Zdałem sobie sprawę, że moim domem jest miejsce, w którym się urodziłem i wychowałem. Co mam ci teraz powiedzieć? Na pewno przeszło ci przez myśl, że to ja za tym wszystkim stoję. Że to ja wymierzyłem i wystrzeliłem z pistoletu. Ale ja nie jestem człowiekiem, który wycelowałby do ciebie i pociągnął za spust. Jestem człowiekiem, który będzie cię bronił przed bronią. Dotyczy to wszystkich tutaj. Ciebie też, Baris”.
„Dobrze, Mehdi. Co teraz będzie?” – pyta brat Savasa. „Zajmę się wszystkim” – odpowiada brat Cemile. „Nie rozwiązuj tego” – prosi Nermin. – „Niczego już nie rozwiązuj”. „Zostaw nas w spokoju” – prosi Sakine. – „Choć raz zostaw moją córkę w spokoju”. „Mamo Sakine, nie jestem twoim wrogiem, nie uważaj mnie za takiego, proszę. Powiedziałem tym ludziom, żeby wzięli ode mnie cokolwiek chcą, ale żeby nie dotykali moich bliskich. Teraz moja kolej na uregulowanie rachunków, wy bądźcie spokojni”. „Czy weszli do domu siostry Cemile?” – pyta Zeynep. „Tak…”. „Mehdi, co ty mówisz?!” – Benal zrywa się na równe nogi. – „Co z moją córką?! Odpowiedz mi!”.
„Twoja córka ma się dobrze” – odpowiada mężczyzna. – „Ale gdybyś z nią była, nie musiałabyś mnie o to pytać”. „O czym ty mówisz? Śmiesz mnie oskarżać?!” – oburza się Benal. – „Ty… Zamknąłeś mnie w pokoju! Nie pokazałeś mi ani jednego uśmiechu! Ukryłeś moją córkę przede mną! Nadal próbujesz mieć rację! Zniszczyłeś mi życie!”. „Przepraszam was za wszystko.” – Mehdi opuszcza salon. Baris udaje się za nim i zatrzymuje go przed drzwiami wyjściowymi.
„Proszę, nie rób tego, co sobie wymyśliłeś” – mówi brat Savasa. – „Zobacz, w jakim stanie są wszyscy”. „Prawniku, daj mi słowo, że nie będziesz się w to mieszał” – żąda Mehdi. „Dobrze, nie będę się mieszał. Nie tylko tobie zależy na Zeynep, jej rodzina jest moją rodziną”. „Jesteś osobą wykształconą, żyjesz według litery prawa, nie rozumiesz języka tych ludzi. Zrób to, czego ja nie mogłem. Pozostań dobrym człowiekiem”. „Mehdi, nie rób wszystkiego sam. Uwierz mi, nie będzie powrotu. Mówię to niezależnie od wszystkiego, przez co przeszliśmy”.
„Prawniku, dalej nie ma niczego prócz śmierci” – oświadcza Mehdi. – „Od teraz nic mnie nie obchodzi. Jeśli będziesz się w to mieszał, bardziej mi zaszkodzisz niż pomożesz. Szczególnie swoim bliskim. Powierzam ich tobie.” – Odwraca się i opuszcza dom. Akcja przenosi się do więzienia. Cengiz wchodzi do pokoju widzeń. Po drugiej stronie szyby widzi stojącego Mehdiego. Siada na krześle, bierze słuchawkę do rąk i mówi: „Szybko przyszedłeś. Zobacz, bardzo zdenerwowałeś naszych chłopaków. Biegali od domu do domu. Naprawdę potrzebujemy pieniędzy, wszystko kosztuje”.
„Gdybym wiedział, jakim jesteś człowiekiem, zabiłbym cię od razu” – mówi Mehdi. „Gdybyś był taką osobą, zastanowiłbyś się dobrze, kiedy brałeś te pieniądze” – stwierdza Cengiz. – „Czas mówienia się skończył, potrzebuję pieniędzy. Co się dzieje? Czekasz, aż bank udzieli ci kredytu?”. „Nie boję się o swoje życie. Powiedz swoim, żeby nie przedłużali tej sprawy, niech nikogo nie dotkną. Jeśli chcesz czyjegoś życia, weź moje. Daj mi trochę czasu, a oddam ci te brudne pieniądze”. „Masz rację, bracie, bardzo cię zmęczyliśmy. Czy dwadzieścia cztery godziny wystarczą? Czas ucieka. Dalej, bracie”. Cengiz odkłada słuchawkę.
Akcja wraca do domu Barisa. Prawnik i jego wujek są na tarasie. „Mehdi ma jakiś plan w głowie” – stwierdza narzeczony Zeynep. – „Słowa, które powiedział, nie wróżą niczego dobrego. Wujku, to poważna sprawa, mogliśmy umrzeć. Pomyśl o tym, co będzie dalej. Nie możemy odkładać tego na później, musimy zrobić coś natychmiast”. „Tak, musimy” – zgadza się Ali Riza. – „Zrobię, co trzeba, nie martw się”. Tymczasem Mehdi i Nuh stoją przed nowo wynajętym domem. „Powiedz mi szczerze, jaka jest sytuacja?” – pyta mąż Cemile. – „Co by się nie działo, ty i ja jesteśmy braćmi. Kto nas ochroni, jeśli nie zrobimy tego sami? Powiedz mi wszystko, abyśmy razem mogli ochronić naszą rodzinę”.
„Bracie, popełniłem wielki błąd” – przyznaje Mehdi. – „Uwierzyłem temu Cengizowi, a on wciągnął nas do tej jamy. Zaatakowali domy Zeynep i Barisa, strzelali do okien, aż wszystkie wybili”. „Co?!” – przeraża się Nuh. – „Co ty mówisz? Czy coś się komuś stało?”. „Nie, nic się nie stało, choć nie wiem, czy można tak powiedzieć. Co jeszcze się nie wydarzyło? Pamiętasz tę noc, kiedy mnie uderzyłeś? Zabolało mnie to, ale miałeś rację. Przez cały czas miałeś rację, bracie”. „Dlaczego nie powiedziałeś wcześniej? Siedzieliśmy tutaj, nic nie wiedząc. Jakie są ich zamiary? Czego ci ludzie chcą od ciebie? Czy oni są jakąś mafią? Mogą kogoś zabić?”.
„Nic się nie stanie, synu, jestem tutaj.” – Mehdi obejmuje przyjaciela. – „Dopóki oddycham, ochronię cię, nie martw się. Od ciebie chcę tylko jednej rzeczy, opiekuj się Mujgan i moją siostrą. Nawet za cenę własnego życia, ochronię was wszystkich”. Co zrobi Cengiz, gdy Mehdi nie odda pieniędzy w wyznaczonym czasie?