Odcinek 12: Zeynep wraz z Emine przychodzą do warsztatu, by przynieść śniadanie Mehdiemu, który spędził tutaj noc. Słysząc, że ten rozmawia właśnie z przyjacielem, zatrzymują się tuż przy wejściu i przysłuchują ich rozmowie. „Człowieku, nie chcę się wtrącać, ale takich decyzji nie wolno podejmować w pośpiechu” – poucza przyjaciel. „Dlaczego? Kiedy brałem ślub, nikt nie powiedział, że to zbyt szybko” – odpowiada Mehdi. – „Czy ta dziewczyna nie chciała zrezygnować ze ślubu? Czy nie powiedziała, że nie może tego zrobić? Co wy zrobiliście? Powiedzieliście, że każda panna młoda tak ma i żebym był wyrozumiały”.

„Gdybym postąpił właściwie tego dnia, dzisiaj nie bylibyśmy tutaj” – kontynuuje brat Mujgan. – „Zobacz, do jakiego stanu doprowadziła mnie i moją rodzinę. Wszyscy są zdruzgotani. Oddam tej dziewczynie życie, nazwę ją swoją żoną. I co będzie potem? Zostawi mnie bez oglądania się za siebie. Tak samo, jak zostawiła tego faceta. Jak mam wierzyć Zeynep?”. Córka Sakine odwraca się i odchodzi, oszołomiona tym, co usłyszała. Emine zatrzymuje ją. „Zeynep, spójrz na mnie” – prosi. – „Możesz przestać płakać? Dość tego marudzenia, wystarczy”. „Nie słyszałaś?”. „Słyszałam, i co z tego? Wejdź do środka i rozwiąż sprawę z Mehdim. Skoro go nie kochasz, to dlaczego tak bardzo siebie torturujesz?”.

„Naprawdę ciebie nie rozumiem” – mówi dalej Emine. – „Chcesz żyć z mężczyzną, którego nie kochasz, tak jak zrobiły to nasze matki? Tak potoczy się twoje życie?”. Zeynep ociera łzy spod oczu, bierze od przyjaciółki pojemnik ze śniadaniem i pewnym krokiem wkracza do warsztatu. Tym razem nie zatrzymuje się tuż za drzwiami, a staje naprzeciwko męża. Przyjaciel Mehdiego zostawia ich samych. „Siostra Mujgan to zrobiła” – oznajmia dziewczyna. – „Chciałam ci przynieść, zanim wystygnie”.

„Dziękuję” – odpowiada mężczyzna, nie odrywając wzroku od pracy. „Bardzo mi przykro, Mehdi. Masz rację ze wszystkim. Wiem, że nie ma wyjaśnienia dla tego, co zrobiłam, ale… Bardzo się bałam”. „Czy można wszystko naprawić przeprosinami, Zeynep?”. „Nie mam wyboru, poza proszeniem o wybaczenie. Masz inną propozycję?”. „Pomyśl trochę. Pomyśl, dlaczego zrobiłaś to mi i mojej rodzinie. Dlaczego kłamałaś? Czym na to zasłużyłem? Co ci zrobiłem? Nie musisz mi nic wyjaśniać, po prostu pomyśl”. „Cóż, muszę iść na uczelnię. Mam dziś egzamin…” – Zeynep opuszcza warsztat.

Kilka chwil później Mehdi wzywa do siebie Kibrit. „Dogonisz siostrę Zeynep, niech nie idzie bez tego” – mówi i przekazuje dziewczynce kilka banknotów. Tymczasem Zeynep wchodzi do autobusu. Gdy pojazd ma już ruszyć, zatrzymuje go Faruk i także wsiada do niego. W ostatniej chwili, tylnymi drzwiami, do autobusu wskakuje także Kibrit. Nie podchodzi do Zeynep, tylko przysłuchuje się jej rozmowie z Farukiem. „Co tutaj robisz?” – pyta córka Sakine. „Zobaczyłem cię na przystanku i pobiegłem za tobą” – odpowiada Faruk. – „Musimy porozmawiać o czymś ważnym. Powiedzieli, że jestem twoim bratem, i teraz ten człowiek poznał prawdę”.

„Mama Nermin ci to powiedziała?” – pyta Zeynep. „Tak, i dobrze zrobiła. Słuchaj, postanowiłem interweniować w twojej sytuacji. Tak nie może być, Zeynep. Jestem gotowy uczynić wszystko, abyśmy znowu byli szczęśliwi, tak jak kiedyś”. „Faruk, proszę cię…”. „Czy tak nie było? Byliśmy razem bardzo szczęśliwi. Możemy być znowu, jeśli tylko zechcesz. Posłuchaj, dziś wieczorem lecimy do Londynu, bilety już kupiłem. To twój paszport, weź go.” – Przekazuje dziewczynie dokument. – „Proszę cię, przyjedź na lotnisko. Nie myśl o tym, co zaszło. Wszystkim się zajmę, zaczniemy zupełnie nowe życie w Londynie. Obiecuję, że wszystko będzie pięknie”.

Autobus zatrzymuje się na kolejnym przystanku. Faruk wysiada. Zeynep zamiast na uczelnię, udaje się do domu przybranych rodziców. Razem z mamą siadają na kanapie. „Dlaczego powiedziałaś wszystko Farukowi?” – pyta dziewczyna. – „Czy to było potrzebne?”. „Czy on nie ma prawa wiedzieć, córko?” – odpowiada pytaniem Nermin. „Mamo, gdybym chciała, sama bym mu powiedziała. Do tego dałaś mu mój paszport”. „Zeynep, wszyscy próbujemy cię obudzić. Nie widzisz tego? Proszę, nie wątp już w nasze dobre intencje”.

„Mamusiu, każdy ma dobre intencje, każdy ma rację” – stwierdza Zeynep. – „Czy tylko ja jedna się mylę? Naprawdę jestem już zmęczona. Wszyscy decydują za mnie, wiedzą, co dla mnie dobre. Wszyscy są zranieni i smutni przeze mnie. To dla mnie bardzo trudne”. „Nie, Zeynep. Nie wywołujemy na tobie presji, to niesprawiedliwe” – odpowiada żona Ekrema. – „Co się stało ostatniej nocy w tamtym domu? Co ci powiedzieli? Stała się apokalipsa, czyż nie? Nie czułaś presji, kiedy ten facet krzyczał na ciebie? Złościsz się, bo mówimy, że zasługujesz na coś lepszego, córko?”.

„Czy tak cię wychowałam?” – kontynuuje Nermin. – „Dlaczego pozwalasz się upokarzać? Dlaczego nie przyszłaś zeszłej nocy?”. „Mamo, Mehdi zapytał mnie, kim był ten facet, a ja go okłamałam. Uważa teraz, że zrobiłam z niego głupca”. „Czyli uważał siebie za mądrego, żeniąc się w tym wieku w tradycyjny sposób?”. „Czy ja zrobiłam coś innego?”. „Twoja sytuacja jest inna. Byłaś pod presją matki, a Mehdi skorzystał z okazji. Był pod wrażeniem, że może poślubić dziewczynę, o jakiej nawet nie śnił. Dobrze wiem, dokąd to zmierza. Myślisz, że Mehdi wybaczy ci to kłamstwo? Dobrze, załóżmy, że ci wybaczy. A co potem? Czy ty jesteś dziewczyną dla niego? Twój pogląd na miłość i małżeństwo jest dla nich niemoralny”.

„Jego matka znajdzie mu dziewczynę ze wsi” – mówi dalej Nermin. – „On nie zniesie ciebie i twojej przeszłości. Czy wiesz, co mówią o tobie w dzielnicy? Obelgi, których nigdy nie usłyszałaś w tym domu, usłyszysz w dzielnicy. Co mam zrobić, córko? Pozwolić, żebyś była ofiarą tego wszystkiego? Jeśli moje dziecko stanie na krawędzi, złapię je i wyciągnę stamtąd. Ty też mnie zrozum”. „W porządku, nie rób tego. – „Zeynep obejmuje mamę. – „To małżeństwo nie jest takie. Proszę cię, nie bądź smutna, proszę”.

Kibrit wraca do warsztatu. „Nie mogłam dać Zeynep pieniędzy” – oznajmia. – „Ona mnie nie widziała…”. „Jak to cię nie widziała?” – nie rozumie Mehdi. „Przysięgam, gdy tu szłam, cały czas rozmyślałam, jak ci to powiedzieć, żeby cię nie zdenerwować, ale nie ma innego sposobu. Nie była sama w autobusie. Wsiadł także człowiek o imieniu Faruk, bratowa tak go nazwała. Ale bratowa z nim nie rozmawiała, nie zgadzała się z nim, nic nie zrobiła”. „Co powiedział Zeynep?”. „Dał jej paszport i powiedział, że dziś wieczorem polecą do Londynu. Zamarłam i nie mogłam nic zrobić. Wybacz mi, nie dałam temu draniowi lekcji”. Czy Zeynep uda się na lotnisko i poleci z Farukiem?

Podobne wpisy