Odcinek 3: Do warsztatu Mehdiego przychodzi trzech typów, którym nie patrzy dobrze z oczu. „Zamknięte” – oznajmia Mehdi. „Na miłość boską, widzę przecież, że jest otwarte” – mówi herszt bandy. – „Ładnie wszedłem do środka. Wszyscy jesteśmy rzemieślnikami, a nawet sąsiadami. Nie martw się, nie zostanę długo. Mam dla ciebie wiadomość, a ty od razu rzucasz mi kłody pod nogi, nie pozwolę na to”. „Nie obchodzi mnie, jakie wiadomości chcesz mi przekazać. Nie denerwuj mnie i znikaj stąd. Wynoście się!” – Mehdi popycha herszta i jego ludzi. – „Napisałeś wniosek o zwolnienie warunkowe swojego ojca? W tym wieku nadal chowasz się za jego plecami?”.

„Bardzo boisz się, że mój ojciec wyjdzie, prawda?” – pyta bandzior. – „Nie musisz się bać, nic ci nie będzie”. „Dziękuj Bogu, że jest tutaj moja siostra. Teraz wynoście się!” – powtarza Mehdi. „Nie wtrącaj się w moje sprawy, rozumiesz? Żeby dzielnica nie spłonęła.” – Drab i jego ludzie opuszczają warsztat. Tymczasem Nermin zaprasza do swojego domu Sakine. Gdy Zeynep wychodzi na zajęcia, obie kobiety siadają przy stoliku na tarasie. „Czy coś się stało?” – pyta biologiczna mama. „Nie. Mam dla ciebie świetną wiadomość” – oznajmia żona Ekrema. – „Wkrótce zobaczymy szczęście naszej córki. Zeynep się zaręczyła”.

„Ten młodzieniec poprosił ją o rękę?” – pyta zaskoczona Sakine. „Tak, Faruk Yilmaz”. „Ten, który myśli, że byłam jej nianią?”. „To dobry chłopak. Słyszałaś o holdingu Yilmaz? To ich syn. Jest odpowiedni dla Zeynep”. „Zeynep nic mi o tym nie wspomniała”. „Tak, dlatego że ja chciałam ci powiedzieć. Wczoraj długo rozmawialiśmy i planowaliśmy z Farukiem. O zaręczynach, ślubie… Zajmiemy się wszystkim. Nie wyglądasz na szczęśliwą”. „Moja córka jest już taka dorosła…”. „Wzruszyłaś się? Tak, Sakine, nasza córka dorosła. Teraz założy własny dom. Nie martw się, wszystkim się zajmę. Po prostu Faruk i jego rodzina nie znają sytuacji Zeynep. Wczoraj i ty to zrozumiałaś”.

„Znasz Zeynep, nie otwiera się od razu” – kontynuuje Nermin. – „Nie powiedziała mu o swojej prawdziwej rodzinie. Ale ty jesteś bardzo silną kobietą, Sakine. Nie każda matka byłaby w stanie zrobić to, co ty zrobiłaś. Nie martw się, wyjaśnię wszystko Farukowi i jego rodzinie”. „Czy poproszą nas o rękę?”. „Cóż, naprawdę nie wiem. Gdzie to się stanie, co wymyśli nasz zięć… Wiem tylko, że planują wyjechać za granicę. Jeśli dobrze zrozumiałam, chcą osiedlić się w Londynie”.

„Ten chłopak zabierze moją córkę?” – przeraża się Sakine. „Ile lat ma Zeynep? Nasz rodzicielski obowiązek dobiegł końca” – przekonuje Nermin. – „Zaczną wspólne życie. Zeynep chce podjąć studia magisterskie, dlatego Londyn będzie najlepszym wyborem”. „Ale Zeynep nic mi o tym nie wspomniała. Myślałam, że od razu zacznie pracować”. „Pracować? Proszę cię. Nie oczekuj, że będzie ci przynosić wypłatę, choć jeszcze nie ukończyła studiów. Już wczoraj gryzło ją sumienie z powodu waszej trudnej sytuacji. Proszę cię, nie możesz robić tego mojej córce”.

„Zeynep jest moją córką, pani Nermin” – przypomina Sakine. – „Nigdy nie chciałam ani dinara od mojej córki! Martwiłam się i dlatego przyszłam. Próbowałam ukryć przed nią naszą sytuację, ale sama zobaczyła. Chcesz uczynić nas obcymi!” – Biologiczna mama podnosi się. – „Jeśli oddałam ci moją córkę, to tylko dlatego, że chciałam, by zdobyła wykształcenie. Nie po to, by była twoja. Moja matczyna powinność względem Zeynep nigdy się nie skończy! Bez względu na jej wiek i ukończone studia!”.

„Nigdy nie przestałam poświęcać się dla Zeynep” – mówi dalej żona Bayrama. – „Nazwała cię matką, zgodziłam się. Jej przyjaciele nazywali mnie nianią, nic nie powiedziałam. O wszystkim milczałam. Podobną jestem silną kobietą… Ty kłamczucho! Przez lata nie wysłałaś do mnie córki! Użyłaś kłótni z jej ojcem, jako wymówki. Nie zaprosiłaś mnie na żadne z jej urodzin. Nie byłam nawet na jej balu maturalnym! A teraz jeszcze mówisz mi, że chcę pieniędzy od mojej córki! Nie wiesz, jak to jest tęsknić za dzieckiem i martwić się o nie. Chcesz oddzielić moją córkę ode mnie. Każesz mi zostawić twoją córkę w spokoju. Próbujesz zniszczyć nas swoją dobrocią, ale to się nie uda! Nie pozwolę!”.

„Moja Zeynep, moja córka, nie wyjdzie za tego człowieka!” – wykrzykuje na cały głos Sakine i gwałtownie opuszcza dom. Wkrótce do Nermin dzwoni Zeynep. „Czy udało ci się porozmawiać z mamą?” – pyta. „Nasza rozmowa wcale nie poszła dobrze” – odpowiada żona Ekrema. „Dlaczego?”. „Nie mogła tego znieść, bardzo się zdenerwowała. Obraziła mnie. Powiedziała rzeczy, po których nadal się trzęsę”. „Co ci powiedziała?”. „Że rzekomo oddała za ciebie życie, że zawsze ją upokarzaliśmy i inne rzeczy”. „Dlaczego to powiedziała, nie rozumiem”. „Cóż, trochę z niewdzięczności, trochę z nieufności. Nie chciałam tego powiedzieć, ale twoja mama jest o mnie zazdrosna”.

„W porządku, pójdę do niej jak najszybciej” – oznajmia Zeynep. „Co takiego? Dokąd chcesz iść, Zeynep? Wiesz, że Ekrem jest zły na mnie, ponieważ już raz złamałaś zasady i tam pojechałaś. Proszę cię, przestrzegaj jego zasad”. „Przepraszam, że łamię zasady, ale nie mogę złamać serca mojej mamy”. Akcja przenosi się do domu Mehdiego. Zdyszana siostra mężczyzny wpada do kuchni. „Mamo, Celal przyszedł do warsztatu” – oznajmia. – „Pokłócili się. Celal wyciągnął broń”. „Co ty mówisz? Czy z wujkiem wszystko dobrze?” – pyta Yasemin, jej siostrzenica. „Dzięki Bogu, nic mu nie jest. Ale gdzieś poszedł, nie mogłam go zatrzymać. Nie wiem, gdzie teraz jest. Mamo, ten bezwstydnik jest zabójcą mojego ojca. Mehdi wiedział o tym od początku i nie przestawał śledzić Veysiego”.

„O Boże…” – przeraża się Zeliha, mama Mehdiego, a po chwili upada na podłogę, trzymając się za pierś! Tymczasem Zeynep przychodzi do domu biologicznych rodziców. Matka otwiera drzwi, ale na jej twarzy nie gości uśmiech. „Nie powinnaś być w szkole?” – pyta tylko i wraca do kuchni, gdzie zmywa naczynia w misce. Dziewczyna udaje się za nią i mówi: „Mamo, zdenerwowałaś się i odeszłaś. Chcę z tobą porozmawiać. Mamo, proszę cię, nie odwracaj się do mnie plecami”.

„Czy się mylę, Zeynep?” – pyta Sakine, cały czas nie patrząc na córkę. – „Dlaczego od Nermin dowiaduję się, że wychodzisz za mąż? Kim jest Nermin?”. „Mamo, masz rację, ale to delikatny temat. Ja…”. „Wstydzisz się nas, córko. Chcesz, abyśmy byli dla ciebie nikim. To w Nermin widzisz mamę, a w Ekremie ojca. Wstydzisz się matki, która cię urodziła i oddała za ciebie życie!”. „Mamo, czy to możliwe? Powiem Farukowi wszystko”. „Do teraz nic mu nie powiedziałaś. Dlaczego? Ponieważ wiesz, że ten człowiek nie jest na twoim poziomie. Bez względu na to, jak dobrze będziesz wykształcona, jak bardzo będziesz starała się być taka jak oni, nie odniesiesz sukcesu. Nie zaakceptują cię w swoim środowisku”.

„Nadal jesteś niedojrzałą dziewczyną” – kontynuuje Sakine. – „Nie wiesz, czym jest życie, z którego głębi ja pochodzę. A ta rodzina Faruka… Myślisz, że oni zaakceptują twojego ojca i mnie? Nie zrobią tego! To tylko fantazje! W ich progach możemy być tylko sługami. Sługami, a nie rodziną!”. „Mamo, powiem wszystko Farukowi” – powtarza Zeynep. – „Zaakceptują was, kiedy się spotkacie”. „Kiedy się spotkamy? Po ślubie? Twoje słowa nie zmienią tego, że pochodzimy z różnych światów. Jeśli za niego wyjdziesz, zapomnij o mnie, tacie, a nawet o swoim zmarłym bacie Remzim! Nie możemy do nich iść, nie pasujemy do nich, jesteśmy różni. To niemożliwe!”.

Akcja przeskakuje do następnego dnia. Zeynep pakuje swoje rzeczy do torby i schodzi na dół. Tam zatrzymuje ją przybrana matka. „Zeynep, Faruk jest zdenerwowany. Porozmawiaj z nim” – zachęca Nermin. „Nie chcę. Porozmawiajmy trochę” – prosi dziewczyna i wraz z matką siadają na kanapie. W salonie pojawia się Ekrem. „Zeynep, dokąd się wybierasz?” – pyta mężczyzna, patrząc na torbę. „Tato, chciałam z wami porozmawiać. Powiedziałam wcześniej, że stan mojej mamy jest zły, podupadła psychicznie. Zostanę z nią przez jakiś czas”. „Jeśli z psychiką twojej matki jest źle, niech idzie do lekarza” – sugeruje Nermin. – „Dlaczego miałabyś zostać z nimi?”.

„Dlatego, że jestem im potrzebna” – odpowiada Zeynep. „My ciebie też potrzebujemy” – przypomina Nermin. „Mamusiu, będę przychodzić do was codziennie”. „Więc my nie mamy prawa iść do ciebie?”. „Proszę cię, nie rób tak. Czuję się przytłoczona”. „A co będzie z Farukiem? Jego też zostawisz?”. „Nikogo nie zostawiam. Zrozumcie mnie, proszę. Ja was bardzo kocham”. „Proszę, więc nas oskarżasz” – mówi Ekrem. – „Kochaliśmy cię i chroniliśmy. Czy na to zasłużyliśmy w zamian?”. „To nie tak, tato. Obiecałam mamie, kiedy byłam dzieckiem. Jeśli nie dotrzymam tej obietnicy, nie będę sobą. Będę się czuła, jakbym zdradziła to dziecko, którym byłam”.

„Skoro podjęłaś taką decyzję, proszę” – mówi ojciec, bezradnie rozkładając ręce. – „Nie mam ci nic więcej do powiedzenia”. „Ekrem, proszę cię…” – odzywa się Nermin. „Pozwólmy jej, niech idzie. Niech nauczy się żyć sama. Jest takie powiedzenie: Możesz wyciągnąć człowieka ze slamsów, ale slamsów z człowieka nigdy. Wybacz, córko, ale to jest dokładnie twój stan”. „Przykro mi, że zmieniłeś się w tak bezdusznego człowieka” – mówi Zeynep, całuje rękę matki i opuszcza dom.

Wkrótce Zeynep z torbą w ręce staje przed domem biologicznych rodziców. „Przyszłam. Dla ciebie” – mówi do matki i obejmuje ją. – „Nigdy więcej cię nie opuszczę. Nie wyjdę nawet za Faruka. Nigdy więcej z ciebie nie zrezygnuję”. W następnej scenie Zeynep leży na wersalce. Głowę trzyma na kolanach matki, która głaszcze jej włosy. „Jak długo będę żyła, jak długo będę mogła czuć zapach twoich włosów, nie wiem, córko” – mówi Sakine. „Mamo, co to za słowa?” – Dziewczyna całuje matkę w policzek. „Czas jest okrutny, córko. Oddaliłyśmy się daleko od siebie. Kiedy tylko próbowałam cię zabrać, los wyrywał cię z moich rąk. Nie mogę zobaczyć cię nawet w sukni ślubnej. Nie przejdziesz przez próg tego domu z welonem”.

„Wszystko przyjdzie z czasem, nie martw się” – zapewnia Zeynep. „Czy zdołam zachować oddech do czasu, aż założysz suknię?” – pyta Sakine, powątpiewając. „Oczywiście, że tego doczekasz. Przyszłam pocieszyć twoją twarz, sułtanko Sakine”. „W takim razie wyjdź za mąż”. „Za kogo? Czy masz kogoś na oku? Mówisz to, ponieważ zrezygnowałam z Faruka?”. „Z Faruka nie będzie męża. Potrzebujesz kogoś, kto zaopiekuje się tobą, uczciwego, z pracą. Potrzebujesz prawdziwego mężczyzny”. „Czy jest ktoś taki? Naprawdę mnie teraz zainteresowałaś”. „Jest. Mehdi, przyjaciel twojego brata. Przychodził tu na podwórko, razem się bawiliście”.

„Nie przypominam sobie” – mówi Zeynep, cofając się pamięcią do dzieciństwa. „Przypomnisz sobie, kiedy go zobaczysz. Mehdi jest głową naszej dzielnicy, naszą źrenicą. Wiele dziewczyn czeka na niego od lat, jego mama też nalega na ślub”. „Czy możliwe jest takie małżeństwo? Bez poznania drugiej osoby…”. „Poznacie się, córko. Pomyśl tylko, jakie byłoby to piękne. Byłabyś blisko mnie. Mehdi ma dom, może nawet nas do siebie przyjąć”. „Mamo, ty mówisz poważnie? Ja tak sobie tylko żartowałam… Tak być nie może, to niemożliwe”. „Dlaczego? Kiedy oni chcą Faruka, to jest możliwe, a kiedy ja chcę Mehdiego, to już nie?”.

„Mamo, o czym ty mówisz?” – nie rozumie dziewczyna. „Mówię ci, abyś zwróciła uwagę na prawa matki” – oznajmia Sakine. – „Do dzisiaj o nic cię nie prosiłam. Robiłam wszystko dla twojego szczęścia, ale teraz czuję to w moim sercu. To małżeństwo naprawiłoby naszą rodzinę”. „Mamo, proszę cię. Nie mów tak, to niemożliwe”. „Ja dla ciebie zrobiłam nawet niemożliwe, Zeynep. Choć raz pomyśl o mnie. Poświęć się raz dla mnie. Moje przeznaczenie nigdy nie pozwoliło mi się uśmiechnąć. Chcesz, żebym dalej tkwiła w tym przeznaczeniu?”.

Akcja przeskakuje do wieczora. Zeynep spaceruje na zewnątrz. Nieoczekiwanie naprzeciwko niej pojawia się Mehdi, którego już wcześniej spotkała dwukrotnie. Nie wie, że to właśnie za niego chce wydać ją mama. „Nie śledzisz mnie, prawda?” – pyta dziewczyna. „To ty znowu przyszłaś do naszej dzielnicy” – stwierdza syn Zelihy. „Niezupełnie do waszej, ale to nieistotne. Masz rację, nie mogę tu należeć”. „Ale często tu przychodzisz”. „Powiedzmy, że nasze ścieżki się przecinają”.

Mehdi wyciąga z kieszeni spinkę. „Zostawiłaś ją w warsztacie” – oznajmia. „Nosisz ją ze sobą?” – pyta Zeynep. „Bałem się, że o niej zapomnę. Podążam za tobą, jak w opowieści o Kopciuszku”. „To był bardzo kiepski żart, przyznaj. Ale dziękuję ci, ona dużo dla mnie znaczy. Dostałam ją od mojej mamy”. „Cóż, pójdę już.” – Mehdi robi kilka kroków. Zatrzymuje się jednak i pyta: „Nie powiedziałaś mi. Jak masz na imię?”. „Jeśli spotkamy się ponownie, może się dowiesz”. Zeynep odchodzi. Czy dojdzie do małżeństwa tych dwojga?

Podobne wpisy