Odcinek 57: Kibrit przychodzi do parku, gdzie czeka na nią Zeynep. „Czy coś jest nie w porządku?” – pyta Dilara. – „Dlaczego mnie tutaj wezwałaś, a nie do domu?”. „Posłuchaj, człowiek dorasta pokonując trudności” – mówi córka Sakine. – „Chcę porozmawiać z tobą o tym”. „Dobrze, ale ja nadal jestem dzieckiem. Dlaczego powinnam być dorosła?”. „Masz rację, zawsze będziesz moim dzieckiem”. „Mamo, co się stało z twoją ręką?” – Kibrit zauważa plaster na ręku Zeynep. „To nic, tylko małe zadrapanie”. „Jak to?”. „Najpierw chcę cię przeprosić w imieniu moim i taty. Dzisiaj w domu wydarzyły się brzydkie rzeczy”.
„Czy tata ci to zrobił?” – pyta Kibrit. „Nie. Zapomnij, to coś między nami”. „Co tata zrobił?”. „Nie chciał, żebym poszła do pracy i… Zamknął mnie w domu. Wyłamałam drzwi i wyszłam, raniąc sobie rękę. To nic poważnego, naprawdę, nie martw się. Chcieliśmy stworzyć ci szczęśliwy dom. Nadal tego chcemy, ale nie dojrzeliśmy wystarczająco, aby to zrobić. Przepraszam”. „Gdzie jest tata? Nie mógł ci tego zrobić. Gdzie on jest? Odpowie mi za to!” – Dziewczynka podnosi się. „Kibrit, zaczekaj. Dokąd idziesz?”. „Jak mam być spokojna, mamo? Co to znaczy uwięzić kogoś? On ma córkę! Gdyby ktoś mnie tak zamknął, zburzyłabym cały dom! Musi mi odpowiedzieć, jak mógł zrobić coś takiego!”.
„Jeśli Mehdi dotarł do tego punktu, to także moja wina” – oświadcza Zeynep. – „Popełniłam błąd, nie odchodząc na czas. Nie jest łatwo to powiedzieć, ale musisz to wiedzieć. Postanowiliśmy się rozwieść”. „A co będzie ze mną?” – Z oczu Kibrit wypływają łzy. „Dalej jesteś naszą córką.” – Zeynep przytula dziewczynkę. – „Zanim tu przyjechałam, porozmawiałam z panią Sevim. Ile zostało do twojej pełnoletności? Niedużo. Do tego czasu będziemy dzielić opiekę, a potem ułożymy sobie nowe życie”.
Zeynep udaje się do domu Mehdiego, by zabrać swoje rzeczy. Prosi Mujgan o rozmowę. Obie wchodzą do pokoju. „Ty przyczyniłaś się do zakończenia tego małżeństwa” – stwierdza córka Sakine. „Teraz zrzucisz winę na swoją szwagierkę?”. „Możesz wysłuchać mnie do końca, proszę? Nie odchodzę z tego domu przez ciebie. Ratuję się z tej ciemności, ale ty zostaniesz tutaj. Całe życie w tej ciemności, pozbawiona miłości, nieszczęśliwa. Mówisz, że nie chcesz takiego życia, ale to nie ono doprowadziło cię do takiego stanu. Spójrz na swoje życie. Zobacz, jak je zmarnowałaś. Powiedziałabym ci: Powodzenia, siostro Mujgan, ale od teraz nikt nie będzie cię dobrze traktował”.
Następna scena rozgrywa się na zewnątrz. Do Benal podchodzi… Burhan. „Dobry wieczór, pani Benal” – mówi mężczyzna. Wpatrzona w telefon kobieta dopiero teraz go zauważa. „Dobry wieczór” – odpowiada, taksując nieznajomego badawczym spojrzeniem. „Jak się masz?”. „Dobrze, ale… Nie znam cię”. „Przepraszam, nie przedstawiłem się. Wyglądana na to, że Mehdi postarał się, żebyś mnie nie poznała. Jestem Burhan”. „Przepraszam, ale nie mogę z tobą rozmawiać.” – Benal robi krok do tyłu. „Nie musisz się mnie bać. Nie zawstydzę cię przed Mehdim. Po prostu o coś cię zapytam. Czy Serhat nadal cię niepokoi?”.
„Serhat? Gdzie on jest?” – Benal z przerażeniem na twarzy rozgląda się dokoła. – „Przez to, że ten drań chodzi swobodnie po ulicach, nie mogę nawet wyjrzeć przez okno”. „Od teraz nie musisz się bać. O ile rozumiem, Mehdi nie zdołał zapewnić ci bezpieczeństwa, ale teraz Serhat jest pod moim nadzorem. Bez mojej wiedzy nie może podjąć żadnych kroków. Teraz on musi uważać, nie ty. Bądź spokojna. Nie będę cię dłużej zatrzymywał. Dbaj o siebie”.
Burhan odchodzi. Po chwili telefon Benal zaczyna dzwonić. „Halo?” – odbiera kobieta z nadal przyspieszonym oddechem. – „Siostro Mujgan, poszli już?”. „Trochę to trwało, właśnie wyszli” – oznajmia siostra Cemile. – „Nie martw się, chodź szybko”. W następnej scenie Mehdi przychodzi do swojego domu. „Co ty tu robisz?” – pyta na widok Benal. „Powiedziałam ci. Pani Sultan już jej nie chciała” – odpowiada Mujgan. „Boże! To jest twoje rozwiązanie problemu, siostro? Co teraz powie Zeynep?”. „Co cię obchodzi, co ona powie? Czy zapytała cię o zdanie, kiedy postanowiła odejść?”.
„Siostro, ty najlepiej ze wszystkich potrafisz dolać oliwy do ognia” – stwierdza Mehdi. „Myślę, że pokój pani Sakine możemy oddać Benal. Będziesz mógł odwiedzać dziecko, kiedy tylko chcesz. Dobrze to wymyśliłam, prawda? Wciąż zostało tam kilka rzeczy Sakine i Bayrama, wszystkie wyrzucimy i zrobimy pokój dla bratowej”. „W tym domu nic nie zostanie naruszone, rozumiesz? Gdzie jest Kibrit?”. „Nie ma jej, odeszła z Zeynep. Ją też ci zabierze, jest w końcu prawnikiem”. Mehdi odwraca się gwałtownie i opuszcza dom.
Następna scena rozgrywa się w barze Burhana. Do lokalu przychodzi… „Witaj, Mujgan” – mówi Burhan, stając naprzeciwko swojej dawnej miłości. „Szybkiego powrotu do zdrowia” – życzy kobieta. – „Jak się masz?”. „Przyszłaś zapytać mnie o to?”. „Tak. Przyszłam życzyć ci szybkiego powrotu do zdrowia. Zdecydowanie chciałam ci podziękować, że nie pozwałeś Mehdiego. Rozumiem, dlaczego tego nie zrobiłeś. Nie mogłam przyjść od razu, wiesz… Sprawy rodzinne… Z jednej strony Mehdi i jego obowiązki, z drugiej jego żona. Zajmowałam się nimi. Ale jak to mówią, lepiej późno niż wcale”.
„Dlaczego nie pozwałem Mehdiego?” – docieka mężczyzna. „Cóż, nie każ mi tego mówić. Zapomnij o tym. Zobaczyłam, że wszystko z tobą dobrze, i to mnie cieszy. Panie Burhanie, czy ma pan herbatę? Ugościsz mnie?”. „Proszę.” – Burhan zaprasza kobietę do stolika. Chwilę później oboje siedzą naprzeciwko siebie. – „Na ten moment czekałem od dwudziestu lat. Na spotkanie, podczas którego będę mógł spojrzeć ci prosto w oczy”. „Naprawdę czekałeś? Myślałam, że się ożeniłeś, masz dzieci. Minęło tyle lat, kto wie, co w tym czasie robiłeś”.
Burhan podnosi się nagle i przynosi kilka zakurzonych pamiętników. „Co to?” – pyta Mujgan. „Rzeczy, które robiłem w ciągu dwudziestu lat bez ciebie. Filmy, które oglądałem, utwory, których słuchałem, kiedy cię nie było. Miejsca, do których pojechałem bez ciebie. Zatrzymaj je. Przywiozłem je, żeby ci dać”. „I ja miałam takie drewniane pudełko, ale ja spaliłam”. Mujgan zabiera pamiętniki i opuszcza lokal. Czy ona i Burhan będą razem?