Odcinek 786: Kontynuacja sceny kończącej poprzedni odcinek. „Wreszcie przyszłaś po rozum do głowy” – mówi Beyhan. „Po prostu ich nie dotykaj, nie zakłócaj ich spokoju” – prosi Gulperi. – „Niech nie będą smutni. Zrobię wszystko, co powiesz, obiecuję”. „Teraz się zgodziłaś, ale nie poddasz się, prawda? Nie uciekniesz od ślubu? Przysięgam, że wtedy to dziecko zostanie bez ojca”. „Nie ucieknę. Zgadzam się na wszystko, co mówisz. Oni zawsze się mną opiekowali, chronili mnie w każdych warunkach. Przyniosłam im tylko nieszczęście, a mimo to nie zrezygnowali ze mnie. Nie rób im krzywdy, zrobię wszystko, co trzeba”.
„Podjęłaś mądrą decyzję” – chwali Beyhan. – „Gdybyś się nie zgodziła, zabrałabym tyle istnień Tarhunów, ile sama straciłam!”. Wróżka opuszcza pokój. Mama Savasa dzwoni do Saita, któremu zleciła zabójstwo Emira, i odwołuje akcję. Akcja przenosi się do nieznanej widzom chaty. Widzimy nieprzytomną Masal, leżącą na wersalce, oraz starszą panią, która siedzi przy niej. „Córko, co ci się stało?” – pyta zmartwiona kobieta. – „Dlaczego jesteś w takim stanie? Straciłaś tyle krwi, potrzebujesz lekarza. Ale jak ja cię zabiorę? To daleko. Boże, chroń tę kruszynę”.
Baran przekazuje Savasowi wiadomość o wizycie Saita na farmie. Ten od razu dzwoni do mamy. „Dzisiaj miałaś gościa” – mówi, gdy połączenie zostaje odebrane. „Wiesz to od tej gaduły Fidan? Opowiada Baranowi o wszystkim, co się tutaj dzieje. Nie potrafi trzymać języka za zębami”. „Dlaczego Sait przyszedł?”. „Usłyszał, że zachorowałam”. „Mamo, nie waż się robić nic bez mojej wiedzy. To, czego tak pragniesz, stanie się. Tym ruchem nieźle zatrzęsę Tarhunami”. „Co zrobiłeś?”. „Nieruchomość należy całkowicie do nas. Będą musieli opuścić dom, który tak bardzo kochają”.
„Dlaczego zwlekałeś z przekazaniem mi tej pięknej wiadomości?” – pyta szczęśliwa Beyhan. „Nie chciałem, żebyś przejmowała się tymi tematami. Nie myśl o tym”. „Jak mam nie myśleć? To, co ich smuci, daje mi siłę! Nie mam innych życzeń, poza patrzeniem, jak cierpią”. „Mamo, nie wdawaj się w żadne kłótnie. Zostaw to mnie, nie angażuj się w nic”. „Synu, uszczęśliwiłeś mnie. Twój ojciec byłby z ciebie dumny”.
Wkrótce Savasa odwiedza jego prawnik. „Pojawił się problem” – oznajmia przybyły. „Jaki problem? Powiedziałeś, że wszystko idzie po naszej myśli”. „Tak było, ale Tarhunowie złożyli pozew, aby wstrzymać eksmisję”. „Adwokacie, powiedziałeś, że nie będzie problemów”. „Panie Savasie, wierz mi, zrobiłem wszystko, co w mojej mocy”. „Zamknij się! Nie przegrasz tej sprawy, zrobisz wszystko, co trzeba! Czy to jasne? W przeciwnym razie nie odpowiadam za swoje czyny!”. „Dobrze, jak sobie życzysz.” – Prawnik odchodzi ze spuszczoną głową.
Odcinek 787: Małżonkowie, Mert i komisarz podążają po znajdujących się na ściółce śladach. Docierają na polanę, na środku której znajduje się niewielki dom. Pędzą do drzwi. Otwiera im starsza kobieta. „Czy w środku jest ranna dziewczyna?” – pyta Kemal. Gospodyni potakuje głową. Na jej twarzy rysuje się głęboki smutek. Przybyli wbiegają do środka. Małżonkowie pochylają się nad nieprzytomną Masal. „Zrobiłam, co mogłam. Próbowałam wszystkiego” – mówi gospodyni, przekonana, że nastolatka zmarła. – „Modliłam się, żeby żyła, ale to nie zadziałało”.
„Narin, powiedz coś” – prosi Kemal. – „Czy ona żyje?”. Akcja przenosi się na farmę. Gulperi wchodzi do gabinetu Emira. „Muszę z tobą porozmawiać” – oznajmia niepewnie. – „Jestem ci winna odpowiedź. Ja… nie mogę za ciebie wyjść”. „Jesteś pewna?” – pyta mężczyzna. – „To twoja odpowiedź na moją propozycję?”. „Tak, to moja odpowiedź” – potwierdza wróżka, mając w pamięci groźby Beyhan, że zostawi Yigita bez ojca. – „Jestem pewna”. „Myślałem, że ty też tego chcesz, ale myliłem się. Udzieliłaś mi odpowiedzi, nie musisz niczego wyjaśniać”. Gulperi odchodzi, cała we łzach. Emir rozrywa tasbih, który trzymał w rękach. Koraliki rozsypują się po podłodze gabinetu.
Akcja wraca do chaty staruszki. „Dzięki Bogu, żyje” – mówi Narin, obejmując nadgarstek pasierbicy. – „Ale jej puls jest słaby, straciła dużo krwi”. „Wyjdzie z tego, prawda?” – pyta Kemal. „Tak, ale muszę oczyścić jej ranę. Potrzebna mi przegotowana woda” – zwraca się do gospodyni. „Zadzwoniłem po karetkę, ratownicy są już w drodze” – oznajmia komisarz. Akcja wraca na farmę. Savas jest w pokoju mamy. „Skąd nagle wzięło się to małżeństwo?” – pyta zaskoczony mężczyzna. „Masz rację, synu, nie rozmawialiśmy wcześniej. Zobacz, czego doświadczyliśmy. Zabrali mi też Halita. Nie mam już nikogo oprócz ciebie”.
„Nie mamy gwarancji jutra” – kontynuuje Beyhan. – „Ja jestem jedną nogą w grobie. Czy po tak wielkim bólu nie mam prawa zobaczyć szczęścia mojego syna? Czy mam odejść z tego świata, nie czując zapachu moich wnuków?”. „Mamo, ten dom i to podwórko są nasze” – oznajmia Savas. – „Spędzimy tu miłe dni. Teraz muszę iść, mam ważne spotkanie”. Tymczasem karetka ze względy na stan drogi nie może dojechać do chaty w lesie. Narin musi dokonać przetoczenia krwi na miejscu. Okazuje się, że Mert ma taką samą grupę krwi co Masal.
Beyhan wchodzi do pokoju Gulperi. Zasmucona wróżka siedzi na łóżku. „Co to za stan?” – pyta mama Savasa. – „Ktoś umarł, a ja o tym nie wiem? Twoje oczy są jak fontanna. Wieczorem ty, ja i Savas idziemy na kolację, przygotuj się”. „Ciociu, nie chcę czegoś takiego” – mówi dziewczyna. – „Mogę nie iść?”. „Nie każ mi powtarzać, bądź mądra!” – Otwiera szafę i przegląda ubrania Gulperi. – „Zdziwiłabym się, gdybyś miała coś ładnego. Musisz pasować do Savasa. Kiedy weźmiecie ślub, przestaniesz się tak zachowywać. Nie zawstydzisz mojego syna, czy to jasne?”. Gulperi potwierdza skinieniem głowy.