105 i 106: Reyhan trzyma w rękach gazetę ze zdjęciem Emira. Wspomina dzień, kiedy spakowana opuściła rezydencję, kładąc przed mężem swoją obrączkę ślubną. Z jej oczu płyną łzy. Do pokoju wchodzi Narin. „Co robisz?” – pyta. „Nic… Chciałam tylko sprawdzić, czy nie zostały tu nasze rzeczy” – odpowiada Reyhan. „Spójrz na mnie. Płakałaś?”. „Nie. W pokoju podniósł się kurz, jak wynosili rzeczy, to dlatego…”. Narin zabiera z rąk współlokatorki gazetę. „Aha, już rozumiem” – mówi. – „Nie powinnaś wierzyć uśmiechom i pełnym miłości spojrzeniom mężczyzn. Przez nich są same problemy. Potrafią tylko kłamać. Na nic więcej ich nie stać. Czy to jest tego warte? Płakać przez nich?”.

„Nie, nie płakałam za nim…” – zaprzecza Reyhan. „Znowu przypomniałaś sobie tamten wieczór?” – domyśla się Narin. – „Zapomnij wreszcie o tym! Zapomnij o swoim głupim mężu!”. „Już dawno zapomniałam…”. „A jeśli go jutro spotkasz?”. „Ominę go i pójdę dalej”. „Brawo, tak właśnie trzeba postępować! Chodźmy na zewnątrz, przejdziemy się”. W następnej scenie obie dziewczyny siedzą na wyniesionej przed dom kanapie i piją herbatę. Zeynep już śpi. „Jutro musimy znaleźć dom” – stwierdza Reyhan. – „Widziałam wolny dom na ulicy za przystankiem. Trzeba jutro to sprawdzić”.

„Gdybyś mnie nie powstrzymała, dałabym nieźle popalić temu właścicielowi” – oznajmia Narin. „A potem zostałabyś aresztowana” – stwierdza Reyhan. – „Jeśli ty wyjedziesz, co będzie ze mną?”. „Nie myśl o tym, moja droga, jeszcze nigdzie nie wyjeżdżam”. „Przeprowadzić się do innego miasta, to jedno, ale ty chcesz wyjechać do innego kraju. Możliwe, że już nigdy więcej się nie spotkamy”. Akcja przeskakuje do następnego dnia. Reyhan otwiera oczy. Całą noc spędziła na fotelu. Przed domem nie ma już Narin. Żona Emira podchodzi do Zeynep i budzi ją. Dziewczynka bardzo kaszle.

Po chwili przed dom zajeżdża samochód dostawczy. Wysiadają z niego Narin oraz jakiś mężczyzna. „Spójrz, oto brat Ahmet” – mówi współlokatorka. – „Gdy dowiedział się, co zaszło, postanowił nam pomóc. Pomoże nam w przeprowadzce”. „Ale my przecież nie znalazłyśmy jeszcze domu” – zauważa Reyhan. „Już wszystko załatwiłam. Niedaleko domu siostry Kadife jest dom do wynajęcia. Już się dogadałam z właścicielem”. „A pieniądze?”. „Dostanę wypłatę, to zapłacę”.

Akcja przenosi się do domu Kemala. Emir podnosi z podłogi kartkę z adresem, którą zgniótł ostatniego wieczoru. „Nie boję się. Ona usłyszy wszystko, co powinna usłyszeć” – postanawia mężczyzna i opuszcza swój pokój. Tymczasem Kemal jest w restauracji. Jedzenie do stolika podaje mu… Narin! Dziewczyna przypadkowo przewraca szklankę z wodą. Ojciec Masal przygląda jej się uważnie, kiedy wyciera wodę. Patrzy na nią takim samym wzrokiem, jakim niegdyś patrzył na Leylę. Z zamyślenia wytrąca go przybycie brata. „Coś się stało?” – pyta Hikmet. „Nic, bracie. Tylko woda się wylała” – odpowiada Kemal.

Narin odchodzi, a Hikmet zajmuje miejsce naprzeciwko brata. „Wczorajszego wieczoru rozmawiałem z Emirem” – oznajmia Kemal. „Możemy o tym porozmawiać po jedzeniu?” – prosi ojciec Suny. – „Nie chcę, by popsuł się nam apetyt”. Reyhan i Ahmet kończą pakować meble oraz rzeczy osobiste do samochodu. Następnie wraz z Zeynep odjeżdżają. Dosłownie chwilę później przed domem pojawia się Emir. Mężczyzna wchodzi do środka. Akcja przenosi się do samochodu dostawczego. Reyhan szuka czegoś w swojej torebce i zwraca się do Ahmeta: „Bracie, możemy zawrócić?”. „Zawrócić? Ale dlaczego, córko?” – pyta mężczyzna. „Zapomniałam z domu czegoś bardzo ważnego. Muszę to zabrać”.

Akcja przenosi się do restauracji. „Moim zdaniem postępujesz niesprawiedliwie w stosunku do Emira” – mówi Kemal do brata. – „On w tej sytuacji jest tylko ofiarą. Mogli na niego zastawić pułapkę”. „Kemal, ja widziałem te zdjęcia” – oświadcza Hikmet. – „I Reyhan je widziała na własne oczy. Jakby było mało, że zniszczył własne życie, zniszczył także życie Reyhan. Jest nierozsądny. Starałem się latami, ale…”. „Kiedy prawda wyjdzie na jaw, Reyhan wybaczy Emirowi”. „Naprawdę w to wierzysz? Po tych wszystkich przeżyciach ma mu wybaczyć? Gdzie ona jest? Gdzie mieszka? Czym się żywi? Nic nie wiem”.

„Przykro mi, nie mogę ci teraz powiedzieć, gdzie ona jest. Najpierw musi spotkać się z Emirem” – mówi w myślach Kemal. „Jestem bardzo zaniepokojony” – oznajmia starszy z braci. „Reyhan jest silną dziewczyną. Poradzi sobie” – przekonuje ojciec Masal. Akcja przenosi się do domu, który wynajmowały Reyhan i Narin. Emir znajduje tam serwetkę z wyszytą literą „R”. „Zostawiłaś ją. Usunęłaś wszystko” – mówi mężczyzna. – „Dobrze, nie zamierzam cię ścigać”.

W następnej scenie widzimy, jak Reyhan wchodzi do domu. Nie ma już w nim Emira. „Przecież była tutaj” – mówi zdziwiona dziewczyna, nie widząc nigdzie zostawionej serwetki. – „Pamiętam, na pewno ją tu zostawiłam”. W tym czasie syn Hikmeta jedzie samochodem. W ręku ściska zabraną z domu serwetkę. Nagle jego telefon zaczyna dzwonić. To Cemre. „Mój drogi, wiem, że jesteś zajęty, ale… Suna nie chce zażywać swoich lekarstw” – oznajmia córka Suheyli. – „Nie wiem, co robić. Boję się, że znowu straci kontrolę nad sobą”. „Poczekaj tam. Zajadę do wujka, wezmę swoje rzeczy i zaraz będę w rezydencji” – mówi mężczyzna. „Przyjedź od razu. Powiem Saferowi, żeby pojechał po twoje rzeczy”.

„Dobrze, ale jestem dość daleko od rezydencji” – oznajmia Emir. – „Nie przyjadę wcześniej niż za dwie godziny”. „Okej, niech tak będzie” – Cemre rozłącza się. Następie sięga po torebkę foliową z jakimiś lekami i mówi do siebie: – „Wybacz mi, Suna. Kiedy przyjedzie twój brat, zobaczy cię w jeszcze gorszym stanie, aby więcej nie wyjeżdżał. Będziesz musiała troszkę poświęcić się dla mojego dobra…”. Akcja przenosi się do restauracji. Narin wchodzi do gabinetu szefa. „Czy dzisiaj nie masz wolnego?” – pyta mężczyzna. „Zgadza się, ale przyszłam odebrać swoją wypłatę” – oświadcza dziewczyna. „Dzisiaj mają wpłynąć płatności na mój rachunek. Jutro ci zapłacę”.

„Panie Turgucie, potrzebuję tych pieniędzy dzisiaj!” – grzmi Narin. – „Przez opóźnioną płatność za czynsz, właściciel wystawił mnie za drzwi! Z trudem znalazłam nowy dom. Muszę za niego zapłacić!”. „Nie mam zamiaru słuchać historii twojego życia” – oznajmia szef. – „Powiedziałem, że zapłacę ci jutro. Jutro, nie za rok! Zresztą, co zrobisz, jeśli ci nie zapłacę? Pójdziesz na policję? Na twoim miejscu nie robiłbym tego, jeśli nie chcesz zostać deportowana. Ale dobrze, okażę się człowiekiem”. Mężczyzna przekazuje swojej pracownicy kilka banknotów. „Ale to nie wystarczy!” – mówi koleżanka Reyhan. „Zaczynasz doprowadzać mnie do szału!”. „Panie Turgucie, chcę całą swoją wypłatę! Połowa to za mało! Muszę zapłacić za wynajem!”.

„Jeśli się nie zamkniesz, stracisz i to, co masz w ręku!” – ostrzega mężczyzna. Narin zabiera kopertę z resztą pieniędzy szefa i wybiega z jego gabinetu. „Zatrzymać ją! To złodziejka!” – krzyczy Turgut, biegnąć za dziewczyną. Na twarzy Kemala, który wciąż siedzi przy stoliku, pojawia się zaintrygowanie. Tymczasem Zeynep i Reyhan wnoszą rzeczy do nowego domu. Dziewczynka ukrywa przed swoją opiekunką, że czuje się coraz gorzej. Reyhan z kolei martwi się brakiem wiadomości od Narin. „A jeśli wciąż nie otrzymała wypłaty?” – pyta siebie żona Emira.

W następnej scenie widzimy, jak Narin biegnie chodnikiem. Bez rozejrzenia się na boki wbiega na ulicę i omal nie zostaje potrącona przez samochód! Kierowca wysiada z pojazdu. To… Kemal! „Jesteś ślepy?!” – pyta dziewczyna, podnosząc się z ziemi. – „Kto ci dał prawo jazdy?!”. „To ty jesteś tą dziewczyną, która okradła restaurację!” – ripostuje ojciec Masal. „Wcale, że nie! Nie zabrałam niczego, do czego nie miałabym prawa!”. „Czekaj, nigdzie nie pójdziesz! Najpierw zawiozę cię do szpitala, a potem na policję!”. „Zostaw mnie! Jaka znowu policja?!”. „Widziałem, co się stało w restauracji”. „Niczego nie widziałeś! Zabrałam temu człowiekowi pieniądze, które mi się należały!”.

„Powiedziałem, że jedziemy do szpitala” – powtarza stanowczo Kemal. „Nigdzie nie jadę!” – upiera się Narin. – „Zraniłam się tylko w nadgarstek. Nie musisz czuć się winny”. „Dlaczego miałbym czuć się winny? To ty wyskoczyłaś mi przed maskę!”. „Zostaw mnie. Pójdę swoją drogą. Nie jestem stąd”. „To nie oznacza, że wolno ci popełniać przestępstwa. I nie jest to przeszkodą, abym zawiózł cię na komisariat”. „W żadnym razie! Nigdzie nie pojadę! Nie mogę wrócić do kraju!”. „Aha, czyli przebywasz tutaj nielegalnie” – mężczyzna sięga po komórkę i wybiera numer alarmowy. „Błagam cię, nie rób tego. Są rzeczy, o których nie wiesz. Jeśli oddasz mnie w ręce policji, to zostanę deportowana. Zabiją mnie tam!”.

Nagle rozlega się dźwięk policyjnej syreny. Kemal odkłada telefon. „Nie ma potrzeby dzwonić” – stwierdza. „Błagam, puść mnie” – powtarza przerażona dziewczyna. „Pod jednym warunkiem. Oddasz temu człowiekowi to, co ukradłaś”. „Dlaczego nie rozumiesz? Nie ukradłam żadnych pieniędzy! Ten człowiek tygodniami zalegał mi z wypłatą! Kiedy poprosiłam go o pieniądze, zaczął grozić mi policją! Zabrałam tylko to, co mi się należało! Błagam, zostaw mnie, pójdę sobie”.

Kemal jednak nie ma zamiaru puścić Narin. Spokojnie czeka, aż radiowóz zatrzymuje się przy jego samochodzie. Jakiś czas później Reyhan odbiera telefon od nieznanego numeru. „Słucham?” – mówi do słuchawki. „To ja” – z drugiej strony dobiega pełen przygnębienia głos Narin. – „Jestem na komisariacie. Nie mogę przyjść. Dałam ci słowo, ale nie mogłam go dotrzymać, przepraszam. Dbaj o Zeynep, dobrze? Teraz już muszę kończyć”. „Siostro, co się stało?” – pyta Zeynep, gdy jej opiekunka kończy rozmowę. „Siostra Narin jest na komisariacie” – odpowiada Reyhan, która nagle cała pobladła. – „Deportują ją…”. „Chodźmy ją zobaczyć, błagam cię!”. „Dobrze, moja droga. Potem pójdziemy do lekarza”.

Akcja przenosi się na komisariat. „Niech Bóg postąpi z tobą tak samo!” – grzmi zapłakana Narin, kierując pełne wyrzutu spojrzenie na Kemala. „Posłuchaj, nie chciałem, aby tak się stało, ale prawo jest prawem” – tłumaczy mężczyzna. – „Mogę zwrócić koszty za twój powrót”. „Ożeń się ze mną!” – mówi nieoczekiwanie dziewczyna, wiedząc, że w ten sposób uniknie deportacji. Tymczasem na komisariat wchodzi Reyhan. Rozpędzona wpada na korytarzu na… Emira!

Akcja wraca do rozmowy Kemala i Narin. „Co?!” – pyta mężczyzna, robiąc wielkie oczy. „Ożeń się ze mną!” – powtarza dziewczyna. „To jakiś żart?”. Kamera ponownie ukazuje Reyhan i Emira. Oboje jak wmurowani stoją naprzeciwko siebie. „Brat Emir?” – niezręczną ciszę przerywa nadejście Zeynep. Syn Hikmeta odwraca głowę i w tym samym momencie… Dziewczynka upada na podłogę! Mężczyzna bierze ją na ręce i zanosi do swojego samochodu. Reyhan waha się przez chwilę, ale także wsiada do pojazdu. Razem jadą do szpitala.

Ponownie widzimy Kemala i Narin. „I?” – pyta dziewczyna, czekając na odpowiedź. „Co i? Co mam ci odpowiedzieć na tak głupie pytanie?” – pyta ojciec Masal. „Ja nie mogę zostać deportowana, zrozum! Musisz się ze mną ożenić!”. Do biurka wraca policjantka ze sporządzonymi dokumentami. „Dobrze, może już pan iść” – zwraca się do Kemala. „Nigdzie nie pójdziesz!” – zabrania współlokatorka Reyhan. – „Potrąciłeś mnie! Przez ciebie tu jestem!”. „To ty wyskoczyłaś mi przed maskę” – odpowiada brat Hikmeta. „Pożałujesz, jeśli odejdziesz!”. Mężczyzna odwraca się i odchodzi. Przed wyjściem zatrzymuje go jednak policjantka. „Proszę zaczekać” – mówi funkcjonariusza. – „Została złożona na pana skarga”.

W następnej scenie Kemal i Narin znajdują się w celach, umieszczonych obok siebie. Mężczyzna chodzi nerwowo od ściany do ściany. „To oszczerstwo! Zwykłe oszczerstwo!” – grzmi. – „Nie uderzyłem w ciebie celowo i dobrze o tym wiesz!”. „No jasne. Przestępcy rzadko kiedy przyznają się do winy” – stwierdza Narin. – „Najpierw coś zrobią, a potem wszystkiego się wypierają. I nie patrz tak na mnie. Jesteśmy tu przez ciebie! Wy wszyscy, mężczyźni, jesteście tacy sami!”. „A ty jesteś szalona. Bardzo szalona!”. „Nieważne. Pomyśl o swoim błędzie i wyciągnij wnioski”. „O moim błędzie?”. „Tak! Błagałam cię! Mówiłam, że nie jestem przestępczynią, ale do ciebie nic nie docierało! I popatrz, gdzie wylądowaliśmy! Miałeś jeszcze możliwość naprawy, ale ponownie wszystko zrujnowałeś!”.

„O jakim błędzie ty mówisz?!” – pyta Kemal. – „Czy zgodziłabyś się, gdyby ktoś obcy poprosił cię o ślub?!”. „W takiej sytuacji zgodziłabym się” – oświadcza dziewczyna. – „Zgodziłabym się poślubić każdego”. „Jesteś doprawdy szalona”. „Uważaj na swoje słowa. Tylko ja mogę cię stąd wydostać. Owszem, jestem szalona, ale nie tak bardzo jak myślisz. Gdyby nie te okoliczności, dlaczego miałabym poślubić kogoś takiego jak ty? Pomyśl o tym sam i spróbuj zrozumieć. Jeśli nie weźmiemy ślubu, deportują mnie. Nie mogę wrócić do Azerbejdżanu. W rzeczywistości nie jestem taka zła. Gdybyś mnie lepiej poznał… Zgodzisz się?”.

Akcja przenosi się do szpitala. Zeynep leży na łóżku, podłączona do kroplówki. Emir i Reyhan są przy niej, ale nie odzywają się do siebie. Na salę wchodzi doktor. „Czy jej wyniki są znane? Co jej jest?” – pyta syn Cavidan. „Początki zapalenia płuc” – odpowiada lekarz. – „Dziewczynka potrzebuje dobrej opieki i dużo odpoczynku. Jeśli będzie ciężko oddychać albo będzie męczył ją uporczywy kaszel, od razu przyjeżdżajcie do szpitala. Gdy zejdzie cała kroplówka, możecie jechać do domu”.

Akcja wraca na komisariat. „Powiedziałaś, że nie możesz wrócić do Azerbejdżanu” – przypomina Kemal. – „Co takiego ukrywasz?”. „Jeśli powiem, co ukrywam, ożenisz się ze mną?” – pyta Narin. „Oczywiście, że nie!”. „To po co pytasz?”. „Uznaj, że o nic nie pytałem”. Po chwili przed celą zjawia się adwokata Kemala wraz z policjantką. Brat Hikmeta zostaje zwolniony. „Nie, on nigdzie nie pójdzie!” – krzyczy Narin. – „Przecież go oskarżyłam!”. „Sprawdziliśmy monitoring z miejsca zdarzenia” – oznajmia policjantka. – „Pan Kemal nie jest winny”.

Melike jest na bardzo biednej dzielnicy. Podchodzi do obskurnego budynku i puka do drzwi. Otwiera jej… Cavidan! Kobieta zupełnie nie przypomina dawnej siebie. Ma na sobie brudne ubrania i potargane włosy, które od miesięcy nie widziały fryzjera. „Ile jeszcze razy mam ci powtarzać? Nie chcę, abyś tu przychodziła!” – oświadcza matka Emira. „Ale proszę pani…”. „Nie rozumiesz, jak się do ciebie mówi?!”. „Dobrze, niech chociaż to pani weźmie” – Melike pokazuje trzymaną w ręku torbę. – „Przygotowałam wszystko, co pani lubi”. „Czy ty jesteś głucha, Melike? Ja nikogo ani niczego nie potrzebuję?!”.

Służąca rzuca okiem do środka chaty. Wewnątrz panuje wielki nieporządek. Śmieci walają się jedne na drugich. „Mogę pani posprzątać. Albo uprać…” – proponuje Melike. „Już cię tu nie ma! Zjeżdżaj!” – krzyczy Cavidan. „Dobrze, ale jedzenie zostawię. Nie będę niosła tego z powrotem”. „Czy ty sobie ze mnie kpisz?! Cieszy cię taki widok?! Zabieraj, co przyniosłaś, i zanieś innym! Albo wyrzuć do śmieci!”. Cavidan zamyka drzwi z trzaskiem.

Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.

Podobne wpisy