115 i 116: Narin ucieka przed Sedatem. Chowa się za jednym z kontenerów i dzwoni do Kemala. „Gdzie jesteś?” – pyta mężczyzna, który właśnie jedzie samochodem, szukając swojej żony. „Jestem w porcie, obok nowego mostu” – odpowiada zdyszana dziewczyna. „Co ty tam robisz?”. „Powiem ci, ale nie dzwoń na policję, proszę”. „Co się stało? Masz jakieś problemy?”. „Ja…” – w tym momencie dziewczyna czuje, jak ktoś przykłada jej lufę pistoletu do głowy! „Daj mi telefon albo rozwalę ci łeb, rozumiesz?!” – krzyczy Sedat. Połączenie zostaje przerwane. „W jakie problemy się ona wpakowała?” – zastanawia się Kemal i dodaje gazu.
Do pokoju Emira wjeżdża Suna. „Siostra Melike kazała mi to przekazać” – mówi dziewczyna i kładzie na szafce nocnej kupkę kopert. Na samym wierzchu leży list nadany przez Cavidan! „Dobrze, potem przejrzę” – mówi Emir. – „Co tam, siostro? Co z twoją twarzą? Prosiłaś, żebym wrócił, więc wróciłem. Może trochę zmęczony, ale szybko dojdę do siebie”. „Kiedy ona wyniesie się z rezydencji? Mówię o Reyhan. Nie chcę jej tu widzieć. Jak ona śmie wracać po tym wszystkim, co ci zrobiła?”. „Kochana, zostaw teraz te niepotrzebne rozmowy. Kiedy wyzdrowieję, razem pojedziemy do dobrego ośrodka. Co ty na to?”. „Byłoby świetnie” – odpowiada dziewczyna.
Kemal przyjeżdża do portu. Wysiada z auta i rozgląda się uważnie dokoła. Sedat tymczasem prowadzi Narin. Ma ją cały czas na muszce. Z ukrycia prywatny detektyw robi im zdjęcia! Nagle Narin odpycha Sedata i zaczyna uciekać. Po chwili jednak potyka się o leżącą na ziemi sieć rybacką i przewraca się. Mężczyzna oddaje ostrzegawczy strzał w powietrze, po czym ponownie przykłada lufę do głowy Narin. „Dziewczyno, kiedy ty wreszcie zmądrzejesz?” – pyta. – „Czy nie mówiłem ci, żebyś nic nie kombinowała?”.
Akcja przenosi się do rezydencji. Cemre, Reyhan i Hikmet siedzą przy stole i spożywają kolację. „Jestem bardzo szczęśliwy, że wróciłaś do rezydencji” – mówi ojciec Emira do synowej. – „Mam nadzieję, że wkrótce będzie wszystko tak, jak przedtem. Wierzę w to z całego serca”. „Wiem, że w tym domu wszyscy są na mnie obrażeni” – mówi Reyhan. – „Nie zdawałam sobie jednak sprawy, że najbardziej obraziłam Sunę. Zastanawiam się, czy Sunie nie jest potrzebna profesjonalna pomoc”. „Po co to potrzebne?” – odzywa się od razu Cemre. – „Ona i tak jest w profesjonalnych rękach. Ma bardzo dobrych lekarzy. Poza tym ja także pilnuję tych spraw. Inne próby naprawienia tego, co ją dręczy, w niczym nie pomogą”.
„Myślę, że lepiej znaleźć pomoc” – uważa żona Emira. – „Specjaliści pomogą uporać jej się z traumami”. „Nie zrozum mnie źle, ale wszystkie koszmary Suny znacząco nasiliły się po twoim powrocie” – oznajmia Cemre. – „Twoja obecność przypomina jej o ciężkich dniach. Pojawiłaś się bardzo nieoczekiwanie. Suna była kompletnie nieprzygotowana na coś takiego”. „Suna zawsze była szczęśliwa, gdy widziała Reyhan” – zabiera głos Hikmet. – „Jestem pewien, że znowu taka będzie”.
Akcja wraca do portu. Sedat ma dość szarpania się z Narin. Rzuca ją na ziemię i chce uderzyć rękojeścią broni, ale wtedy ktoś chwyta go za przedramię. To Kemal! Tarhun jednym uderzeniem powala przeciwnika i myśląc, że pozbawił go przytomności, wyciąga rękę do swojej żony. „Wszystko w porządku?” – pyta. „Uważaj! On ma broń!” – krzyczy Narin, ale jest już za późno. Sedat ponownie przykłada jej broń do głowy i mówi: „Nie zbliżaj się! Inaczej ją zamorduję!”.
Reyhan udaje się do kuchni, by zrobić kawę. Po chwili w tym samym pomieszczeniu pojawia się Cemre. „Co to ma znaczyć?!” – pyta oburzona córka Suheyli, wytrącając zaparzacz z rąk rywalki. – „Próbuję zrozumieć, ale nie mogę! Odeszłaś kilka miesięcy temu, a teraz nagle wracasz! Dlaczego bawisz się uczuciami ludzi z tego domu?! Omal nie wykończyłaś Emira, teraz to samo chcesz zrobić z Suną?!”. Reyhan podnosi z ziemi zaparzacz i pyta, jakby nigdy nic: „Chcesz kawy?”. „Kpisz sobie ze mnie?! Kiedy wreszcie stąd odejdziesz?!”. „Z tej rezydencji to nie ja powinnam odejść”. „Co chcesz przez to powiedzieć?”.
„Chcę powiedzieć, że to nie ja jestem zbędna w tym domu” – odpowiada Reyhan, patrząc prosto w oczy rywalce. „Próbuję zaleczyć rany, które ty spowodowałaś!” – oświadcza Cemre. „W takim razie dziękuję ci za to, ale teraz już wróciłam. Jestem tutaj”. „Ty niewdzięcznico!”. „Nie jestem niewdzięczna. Wiem doskonale, w czym tkwi twój prawdziwy problem”. „Doprawdy? W czym?”. „Nie wypada mi o tym mówić. Obie dobrze wiemy, o co chodzi. Czy raczej o kogo…”. „Niesłychane! Od takiej wieśniaczki słyszę tak wielkie słowa! Brawo! I co teraz będzie? Będziesz ze mną walczyć?”. „Nie ma takiej potrzeby. Ostatecznie jesteś naszym gościem”. „Ty… Ty… Na za dużo sobie pozwalasz!”.
„Aha, jest coś jeszcze” – mówi ze spokojem Reyhan. – „Emir mnie kocha, a moje nazwisko to Tarhun. Wciąż jestem żoną Emira”. Reyhan opuszcza kuchnię, Cemre wpada zaś w istną furię. Zrzuca na podłogę słoik z kawą, a jej twarz przybiera purpurowy odcień. Akcja przenosi się do portu. „Dobrze, uspokój się” – prosi Kemal, stojąc naprzeciwko mierzącego do jego żony Sedata. – „Niezależnie od problemu między wami, rozwiążmy tę sprawę jak mężczyzna z mężczyzną. Sami. Pozwól dziewczynie odejść”. Nagle Narin gwałtownie obraca się. Sedat upada na ziemię, ale pistolet wciąz trzyma w ręku. Ojciec Masal rzuca się na niego. Mężczyźni zaczynają szarpać się ze sobą i nagle… pada strzał!
„Nie!” – rozlega się krzyk przerażonej Narin. Akcja wraca do rezydencji. Reyhan wchodzi do pokoju męża, który zasnął podczas czytania korespondencji. Dziewczyna zdejmuje listy z kołdry i kładzie je na szafce nocnej. Koperta od Cavidan jest nadal nieotwarta. Reyhan siada na krześle i patrząc na męża, mówi: „Gdybym tylko mogła cofnąć czas… Jest mi tak bardzo przykro. Z powodu wszystkiego, czego doświadczyłeś przeze mnie. Ale się nie poddam. Proszę, i ty nie rezygnuj”. Dziewczyna opuszcza pokój. Wtedy Emir otwiera oczy. Tylko udawał, że śpi.
Akcja wraca do portu. Kemal wciąż szarpie się z Sedatem. Wystrzelona kula nie zraniła żadnego z nich. W końcu ojciec Masal rozstrzyga pojedynek na swoją korzyść. Podnosi pistolet i wyciąga z niego magazynek. Sedat, który tylko udawał nieprzytomnego, zrywa się do ucieczki. Tarhun chce rzucić się w pogoń za nim, ale Narin go zatrzymuje. „Proszę, nie idź za nim. Puść go” – mówi dziewczyna. Kemal rozwiązuje jej ręce. Prywatny detektyw wciąż robi zdjęcia z ukrycia. Brat Hikmeta zauważa go i zaczyna gonić.
Akcja wraca do rezydencji. Cemre i Suna siedzą przy stoliku na tarasie. Córka Suheyli chowa twarz w dłoniach i głośna szlocha. „Cemre, co się stało?” – pyta siostra Emira. – „Co się stało pomiędzy wami? Porozmawiajmy, proszę”. „Ona mówiła… Mówiła bardzo przykre słowa” – oznajmia zapłakana Cemre. – „Mówiła takie rzeczy… Ja… Czuję się bardzo źle… Ona zraniła moją dumę…”. „Proszę, nie płacz już”. „Gdybyś słyszała to, co powiedziała… Zagroziła mi, że jeśli nie odejdę z tego domu, to sama mnie wyrzuci!”. „Co takiego?!”. „Wiesz dobrze, że nie jestem tu ze względu na siebie. Jak mogłabym odwrócić się od ciebie? Jak mogłabym zostawić ciebie i odejść?”. „Jak ona śmie mówić takie rzeczy? Jakim prawem? Skąd u niej takie myśli? Nie mieści mi się to w głowie!”.
Suna chce odjechać, ale jej towarzyszka ją zatrzymuje. „Proszę, nie rób tego” – mówi Cemre. „Posłuchaj, nikt nie ma prawa traktować cię w ten sposób. A zwłaszcza ona!” – oświadcza siostra Emira. „Suna, nie chcę mieć kłopotów. Zrozum, nie chcę zakłócać niczyjego spokoju. Nie chcę, aby inni byli zdenerwowani z mojego powodu. Proszę, zrób to dla mnie”. Suna potakuje głową. Gdy odwraca wzrok, na twarzy Cemre pojawia się cwaniacki uśmieszek.
Prywatny detektyw wsiada do samochodu i odjeżdża, nim Kemalowi udaje się go złapać. „Kim jest ten człowiek?” – pyta Narin, dobiegając do męża. „To prywatny detektyw” – odpowiada mężczyzna. – „Lepiej powiedz mi, kim jest ten typ z bronią? Gdybym nie przybył na czas, to co byś zrobiła?”. „Sama bym sobie poradziła”. „Widziałem właśnie, jak sobie radzisz. Myślisz, że to zabawa? Ten człowiek miał broń! Co, jeśliby strzelił?”. „Dziękuję, że o mnie myślisz”. „Nie myślę o tobie, a o swojej córce! Proces wkrótce będzie kontynuowany. A teraz mamy problem. Duży problem! Nie potrzebują teraz żadnych innych dowodów, aby odebrać mi Masal! W środku nocy walczę z uzbrojonym mężczyzną! Jak udowodnię, że nie jestem w to zamieszany?”.
Cemre jest w kuchni i nalewa sobie wody. Nagle jej komórka zaczyna dzwonić. „Halo? Pan Sezgin?” – odbiera dziewczyna. „Przepraszam, że niepokoję o tej porze” – mówi mężczyzna po drugiej stronie. „Nie ma problemu. Czy coś się stało?”. „Nie mogłem skontaktować się z panią Reyhan i postanowiłem zadzwonić do ciebie. Pani Reyhan dzwoniła do mnie rano. Bardzo martwi się o Sunę. Kiedy nie oddzwoniła, zmartwiłem się”. „Suna czuje się dobrze, proszę się nie martwić. Reyhan jest nieco przewrażliwiona na jej punkcie. Niepotrzebnie wyolbrzymia sytuację. Aha, dobrze. Dobrej nocy”.
Cemre rozłącza się, rzuca komórkę na blat i mówi do siebie: „Czyli posunęłaś się aż do wykorzystywania lekarza? Jakby tego było mało, że zamieszkałaś w rezydencji, to jeszcze… Niech to szlag! Muszę coś wymyślić. Ale co? No tak, oczywiście. Tylko Suna może mi pomóc…”. Akcja wraca do portu. „Mówiłem ci, że nas obserwują!” – przypomina Kemal. – „Jak możesz być tak nieostrożna?! Powiesz mi teraz wszystko, co się tutaj wydarzyło! W najdrobniejszych szczegółach! Potem odsuniesz się na bok, a resztę załatwię sam. Rozumiesz? Dalej, zamieniam się w słuch”.
„Przepraszam, ale to nie dotyczy ciebie” – oznajmia Narin. „Co to znaczy, że nie dotyczy?!” – oburza się mężczyzna. – „Ożeniłem się z tobą, aby zachować prawo do opieki nad Masal! Nie chcę dłużej słyszeć twojej bezsensownej paplaniny!”. „Wkrótce nasze ścieżki się rozejdą. Nie będziesz miał więcej żadnych problemów”. „Natychmiast powiesz mi wszystko!”. „Dosyć już tego! Nie naciskaj na mnie! Wbij sobie do głowy, że nasze małżeństwo nie jest prawdziwe!”.
Kobieta odchodzi. Nagle jednak podnosi coś z ziemi i wraca do męża. „Myślę, że to wystarczy, żeby uspokoić twój gniew” – mówi i przekazuje Kemalowi opakowanie po kliszy od aparatu. – „Nawet jeśli zrobił zdjęcia, nie będzie mógł ich natychmiast wykorzystać jako dowodu. Ich wywołanie i druk potrwają co najmniej jeden dzień. Dowiedz się, gdzie mieszka i zrób to, co trzeba”. Tymczasem Cemre wchodzi do pokoju Suny. Dziewczyna wciąż nie śpi. „Ty też nie możesz zasnąć” – stwierdza córka Suheyli i siada na łóżku. – „Martwisz się, że Reyhan wyrzuci mnie z domu, prawda?”.
„Aha. Bardzo mnie to denerwuje” – potwierdza Suna. – „Ona nie zasługuje na mojego brata. Nie chcę, żeby tutaj była. Nie pozwolę jej znowu skrzywdzić brata!”. „Dobrze, uspokój się, jestem tutaj” – mówi Cemre. – „Niech Reyhan robi, co chce. Ja i tak nigdzie nie pójdę, nie bój się”. „Dziękuję. Nie mogę znieść tych okropnych słów, które ci powiedziała”. „Cóż, Reyhan nie tylko mnie, ale i ciebie nie chce w tej rezydencji. Ona myśli o umieszczeniu cię w klinice. Próbowała to zrobić za naszymi plecami”. „W klinice? Tym razem posunęła się za daleko. O wiele za daleko! Cemre, pomóż mi wstać”. „Suna, spokojnie, teraz wszyscy śpią”. „Nie mogę tego tak zostawić. Ona musi opuścić ten dom! Natychmiast!”.
„Dobrze, będzie tak, jak mówisz” – zapewnia córka Suheyli. – „Ale najpierw posłuchaj mnie. Reyhan chce właśnie sprowokować twoją gwałtowną reakcję. Ty ją zaatakujesz, a ona powie, że nie jesteś sobą i że trzeba umieścić cię w klinice. Niech Reyhan mówi, co chce. Kiedy jestem tutaj, nie pozwolę cię skrzywdzić”. Akcja przeskakuje do następnego dnia. Reyhan budzi się w jednym łóżku z Emirem! Zasnęła, czuwając przy mężczyźnie, który miał gorączkę. Nim wstaje z łóżka, Emir także się przebudza. „Cóż, w nocy miałeś wysoką temperaturę i ja…” – tłumaczy zmieszana dziewczyna. – „Czekałam aż gorączka ustąpi i nawet nie zauważyłam, jak zasnęłam. Ale teraz czujesz się dobrze. Temperatura spadła, dzięki Bogu”.
Reyhan wraca do siebie. Emir sięga po listy, których nie zdążył przeczytać poprzedniego wieczoru. Już ma otwierać ten napisany przez jego matkę, gdy nagle w pomieszczeniu zjawia się Cemre. „Emir, tak nie wolno” – mówi dziewczyna. – „Nie pamiętasz, co powiedział lekarz? Szybko kładź się z powrotem do łóżka”. „Cemre, jestem bardzo znudzony” – oznajmia mężczyzna i odchodzi. Kamera przenosi się na zewnątrz. Widzimy Cavidan, która z ukrycia obserwuje bramę rezydencji. „Wciąż nie ma żadnego znaku” – mówi do siebie kobieta. – „Do tego czasu wszyscy powinni już wszystko wiedzieć. A może list trafił w łapska tej żmii Cemre?”.
„Witam, pani Cavidan” – za plecami kobiety rozlega się męski głos. To Safer. – „Przepraszam, nie chciałem pani przestraszyć. Co pani tu robi?”. „Co ty mnie tak wypytujesz?!” – oburza się Cavidan. „W żadnym razie, proszę pani. Dobrze panią widzieć”. „Co z innymi? To znaczy, czy w domu wszystko w porządku?”. „W porządku, oczywiście. Może pani sama zobaczyć”. „Nie, innym razem zajrzę. Nie chcę teraz nikomu przeszkadzać”. Kobieta odchodzi, ale nagle zatrzymuje się i dodaje: „Aha, i nie mów nikomu, że mnie tu widziałeś. Rozumiesz?”. „Oczywiście, proszę pani” – potwierdza Safer.
Akcja przenosi się do domu Kemala. Mężczyznę wybudza dzwonek telefonu. „Taci, co tam?” – pyta ojciec Masal. „Od ostatniej nocy jestem pod tym adresem, bracie” – oznajmia chłopak. – „Ten człowiek nadal jest w domu”. „Dobrze, miej oczy szeroko otwarte. Kiedy wyjdzie…”. „Będę go śledził, wiem”. Tymczasem Reyhan wchodzi do pokoju szwagierki. Dziewczyna po raz kolejny reaguje w bardzo emocjonalny sposób. W końcu do pokoju wchodzi Cemre. „Nie widzisz, w jakim stanie jest Suna?” – pyta córka Suheyli, wbijając pełne nienawiści spojrzenie w swoją rywalkę. – „Dlaczego tak bardzo na nią naciskasz?”. „My tylko rozmawialiśmy” – tłumaczy żona Emira.
„Nie chcę z tobą rozmawiać!” – oświadcza Suna i odjeżdża z pokoju. Reyhan chce pójść za nią, ale Cemre chwyta ją za rękę i zatrzymuje. „Słyszałaś, zostaw ją w spokoju!” – powtarza i także opuszcza pokój. Reyhan zostaje sama. W jej oko wpada leżąca na stoliku fiolka z lekarstwami. Otwiera ją i widzi, że jest po brzegi wypełniona tabletkami, choć jeszcze wczoraj znajdowały się tam tylko dwie pastylki. „Co się dzieje?” – zachodzi w głowę żona Emira. Przypomina sobie, jak zauważyła Cemre ukradkiem spotykającą się z jakimś podejrzanym typem poza obszarem rezydencji. – „Co ona kombinuje?”.
Kemal i Narin przyjeżdżają do zakładu fotograficznego, gdzie prywatny detektyw zostawił kliszę ze zdjęciami do wywołania. Mają nadzieję, że uda im się wykraść kliszę. Akcja wraca do rezydencji. Emir wchodzi do pomieszczenia, gdzie znajduje się jego żona. „Powiedziałaś, że wypędziłem cię ze szpitala” – przypomina mężczyzna. – „Czy może źle usłyszałem?”. „Nie ma sensu rozgrzebywać tego, co było” – stwierdza Reyhan. „Zadałem ci pytanie. Uważasz, że wypędziłem cię ze szpitala?”. „Kiedy ochroniarze wyprowadzali mnie za drzwi, tak mi powiedzieli. Powiedzieli, że ty tego chciałeś”. „Ja chciałem?”. „Tak. W tamtej chwili też byłam zaskoczona, ale dziś wcale mnie to nie dziwi”.
„Wszystko mi jedno, czy cię to dziwi czy nie, ale ja nikogo nie wypędzałem!” – oznajmia Emir. – „Nie jestem tak niewychowanym człowiekiem, żeby zrobić coś takiego!”. „Dobrze, więc kto? Kto to zrobił?” – pyta Reyhan. Kamera przenosi się na korytarz. Cemre odchodzi od drzwi, pod którymi podsłuchiwała rozmowę Emira i Reyhan, i mówi do siebie: „Czas zakończyć pozostawioną w pół drogi sprawę”. Dziewczyna sięga po komórkę, wybiera jakiś numer i pyta: „Czy to klinika psychiatryczna? Jestem Reyhan Tarhun, dzwonię w sprawie waszej pacjentki…”.
Emir wchodzi do pokoju siostry. „Widzę, że nie zamierzasz stąd wyjść, więc sam postanowiłem przyjść do ciebie” – mówi mężczyzna. – „Co z tobą? Nie wyglądasz najlepiej”. „Reyhan… Kiedy wreszcie odejdzie z naszego domu?” – pyta Suna. „Posłuchaj, rozumiem, że złościsz się przez to, co ona zrobiła, ale…”. „Jeżeli tak samo jak tata postanowiłeś jej bronić, to uznaj, że w ogóle nie pytałam! Jak wy możecie przebywać obok niej po tym wszystkim, co zrobiła?! Braciszku, przejrzyj na oczy, proszę. Reyhan chce pozbyć się mnie z rezydencji! Wykorzystuje mój zły stan i chce odesłać mnie do kliniki psychiatrycznej!”.
„Suna, nie mów głupstw. Nikt nie może odesłać cię do żadnej kliniki” – zapewnia Emir. – „Nie dręcz się takimi niepotrzebnymi sprawami, dobrze?”. Akcja przenosi się do więzienia. Talaz siedzi na ławce na spacerniaku. „Już niedługo, panie Kemalu” – mówi do siebie mężczyzna. – „Bardzo mało czasu zostało do naszego spotkania. Własnymi rękoma cię zabiję i niech będzie, co ma być. Jestem gotowy”. Akcja wraca do rezydencji. Reyhan wchodzi do pokoju, gdzie Emir leży na łóżku i czyta książkę. „Możemy chwilę porozmawiać?” – pyta dziewczyna. – „Chodzi o Sunę”.
„Co jest nie tak z Suną?” – pyta Emir. „Nie czuje się najlepiej” – oznajmia Reyhan. – „Nie zauważyłeś tego? Bardzo dziwnie się zachowuje. Jakby to nie była ona, tylko ktoś zupełnie inny. Lekarstwa, które ona przyjmuje…”. „Co jest nie tak z lekarstwami?”. „Najwidoczniej nie pomagają jej”. „Teraz zostałaś lekarzem?”. Nagle z głębi domu docierają krzyki Suny: „Nie, ja nie chcę! Co wy robicie?! Puśćcie mnie! Puśćcie, powiedziałam!”.
Emir i Reyhan szybko pojawiają się na korytarzu, gdzie pielęgniarze wyprowadzają Sunę z jej pokoju. „Co wy robicie?!” – krzyczy Emir. – „Wyjdźcie stąd! W tej chwili!”. „Ktoś zadzwonił do naszej kliniki i poprosił, żebyśmy zabrali chorą” – wyjaśnia jeden z sanitariuszy. „Kto zadzwonił? Kto?!”. „Pani Reyhan Tarhun”. „Co?! To prawda?!” – Emir kieruje mordercze spojrzenie na żonę. – „Odpowiedz, czy to prawda?! Dzwoniłaś czy nie?!”. „Ja…” – odzywa się zmieszana Reyhan. – „Dzwoniłam, ale tylko po to, by pomówić z lekarzem…”. „Dosyć! Dosyć!” – krzyczy Suna.
„Siostrzyczko, nie bój się, jesteśmy tutaj” – mówi Emir, pochylając się nad Suną. – „Nikt nigdzie cię nie zabierze”. „Moja droga, jesteśmy razem z tobą” – dodaje Cemre i kieruje wzrok na Reyhan. – „Nikomu nie pozwolimy cię zabrać”. „Co to za nieodpowiedzialność?!” – wściekły Emir zwraca się do pielęgniarzy. – „Po jednym telefonie przyjeżdżacie do domu! Wszyscy za to odpowiecie! A teraz wynoście się stąd!”. Sanitariusze posłusznie opuszczają rezydencję.
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.