119 i 120: Cavidan siedzi na łóżku i rozmyśla: „Jak to możliwe, że on jeszcze nie przeczytał listu? A może już przeczytał i wygnał Cemre, a ja nic nie wiem? Ale nie, gdyby tak było, Cemre już by tu była. Zadzwonię do niej i dowiem się wszystkiego”. Cavidan chwyta za telefon i wybiera numer do córki Suheyli. „Słucham, ciociu?” – odbiera dziewczyna. – „Mów szybko, co masz do powiedzenia, bo nie mam za wiele czasu”. „To nic szczególnego. Po prostu nie dzwoniłaś i chciałam upewnić się, że wszystko dobrze. Wszystko w porządku, prawda?”. „Tak, oczywiście. Pomagałam Emirowi, dlatego nie mogłam zadzwonić”.
„Rozumiem. A jak czuje się Emir?” – pyta pani Tarhun. „O wiele lepiej” – oznajmia Cemre. – „Ciociu Cavidan, może nie dzwoń do mnie tak często? Wiesz, jeszcze ktoś z domowników usłyszy… Nie byłabym wtedy dla ciebie przydatna. Rozumiesz, o czym mówię, prawda?”. „Co to ma znaczyć?! Kogo ty próbujesz ogłupić?! Myślisz, że nie wiem, że mnie oszukujesz?! Nic a nic nie zapomniałam z tego, co mi zrobiłaś! Nadszedł czas zapłaty, droga Cemre!”. Wzburzona Cavidan rozłącza się.
Reyhan przychodzi do apteki i pokazuje farmaceucie jedną z tabletek, które Cemre podaje Sunie. „Jedną chwilę” – aptekarz udaje się na zaplecze. Wkrótce wychodzi stamtąd inny farmaceuta i pyta: „Chce pani nabyć to lekarstwo?”. „Nie. Chcę tylko dowiedzieć się, co to za lek” – oznajmia Reyhan. – „Nie jest na bezsenność?”. „Wygląda podobnie, ale to bardzo niebezpieczny środek. Można go nabyć jedynie na receptę i jest podawany tylko w przypadku ciężkich chorób psychicznych, pod ścisłą kontrolą lekarza”. „Czy są jakieś efekty uboczne związane z jego zażywaniem?”.
„Tak, są. Osoba go przyjmująca jest narażona na wybuchy gniewu, a także częste koszmary” – oznajmia farmaceuta. – „Tak jak powiedziałem, to bardzo silny środek. Przy nieodpowiednim dawkowaniu może wyrządzić poważne szkody. W rzeczywistości został niedawno wycofany”. „Zapłacisz mi za to, Cemre!” – mówi w myślach Reyhan. Akcja przenosi się do portu. Narin stoi obok kobiety i dwójki innych osób czekają na przybycie statku. „Wyłączcie telefony. Zostało dziesięć minut” – oznajmia mężczyzna, organizujący nielegalny transport.
Przed wyjazdem żona Kemala postanawia zadzwonić do przyjaciółki. „Narin, bardzo potrzebuję się z tobą zobaczyć” – oznajmia Reyhan, odbierając połączenie. „Co się stało? Twój głos brzmi niepokojąco” – mówi Narin. „Okazuje się, że Cemre zamieniła leki Suny. Faszerowała ją niebezpiecznym środkiem, który powodował poważne zmiany w jej zachowaniu. Jak człowiek może być aż tak zły?”. „Natychmiast weź te leki i zanieś na policję. Nie waż się jej żałować. Rób to, co należy!”. „Nie mam zamiaru milczeć. Tu chodzi o życie Suny!”. Akcja przenosi się do firmy. Kemal odbiera telefon od Sehriye. „Słucham, siostro. Jest jakiś problem?” – pyta mężczyzna.
„Koniec z nami, synku… Koniec!” – oznajmia gospodyni. Jest wyraźnie przerażona. – „Przyszła kobieta z opieki społecznej. Tym razem nie zaszła żadna pomyłka”. „Jesteś pewna?”. „Jestem. Zapytałam, kim jest. Wchodzi wszędzie i patrzy jakoś tak nieprzychylnie”. „A Narin?”. „Nie ma jej. Wyszła zaraz po tobie”. „Dobrze, za chwilę przyjadę” – Kemal rozłącza się. Chce wybrać numer do żony, ale nagle zauważa, że ma od niej nieodsłuchaną wiadomość.
„Nie będę długo mówić” – z głośnika wybrzmiewa głos Narin. – „Chociaż masz swoje wady, to naprawdę jesteś dobrym ojcem. Nie chciałam, żeby tak było, ale muszę stąd wyjechać. Być może mi nie uwierzysz, ale bardzo trudno było mi podjąć tę decyzję. Wybacz mi. Powierzam was Bogu”. Kemal zrywa się z fotela i wybiega z biura. Tymczasem Yonca rozmawia przez telefon. „Ożenił się, Cemre” – mówi dziewczyna, która niedawno zobaczyła na palcu Kemala obrączkę. – „Tak dużo się stało, kiedy mnie nie było. Dlaczego nie powiedziałaś mi, że jest żonaty? Nie, nie martw się. Ze mną naprawdę wszystko dobrze. Ten temat jest już dawno zamknięty. Zrozumiałam, że podążanie za marzeniami niemożliwymi do spełniania jest bezcelowe…”.
Talaz zostaje warunkowo zwolniony z więzienia. Nie dane jest mu jednak długo cieszyć się wolnością, gdyż już po chwili zostaje porwany przez drabów, którzy wywożą go do opuszczonego garażu i torturują. „Kim wy, do diabła, jesteście?!” – krzyczy Talaz do swoich oprawców. Po chwili do magazynu wchodzi mężczyzna w garniturze. „Kim jesteście?! Czego ode mnie chcecie?!” – ponownie pyta przetrzymywany. „To stara sprawa. Próbowałeś porwać córkę mojego klienta” – oznajmia człowiek w garniturze. „Kto? Kto jest twoim klientem?”. „Otwórz swoje uszy i dobrze mnie posłuchaj. Nie było łatwo wyciągnąć cię z więzienia. Mój klient chce, żebyś z nim współpracował”.
„Rozumiem, ale kim on jest?” – dopytuje Talaz. – „Kto jest twoim klientem?”. „To Kemal Tarhun” – pada odpowiedź. Akcja przenosi się do rezydencji. Nigar wchodzi do gabinetu, gdzie znajduje się Hikmet. „Znalazłam to w czasie sprzątania sypialni pana Emira” – oznajmia służąca, trzymając w ręku dokumenty. – „Pewnie nie miał czasu, by na to spojrzeć. Pomyślałam, że może być to coś ważnego i przyniosłam to panu”. „Dobrze, zostaw to, później przejrzę” – mówi mężczyzna. Żona Safera kładzie papiery na biurku. Na samym wierzchu znajduje się koperta z listem od Cavidan.
Kemal przyjeżdża do portu. Niestety nie ma tam już jego żony. Zawiedziony mężczyzna udaje się do domu, gdzie wciąż znajduje się pracownica opieki społecznej. „Proszę wybaczyć mi spóźnienie” – mówi brat Hikmeta. „Gdzie pańska żona?” – pyta urzędniczka. „Cóż, moja żona… Mówiąc otwarcie…”. W tym momencie do salonu wchodzi… Narin! Dziewczyna w ostatniej chwili zrezygnowała z ucieczki za granicę. „Przepraszam, czekałam, aż ciasto wystygnie, aby móc je pokroić” – tłumaczy przyjaciółka Reyhan. – „Czekoladowe, takie jak lubi Masal”.
Reyhan wraca do rezydencji. „Gdzie Cemre?” – pyta, otwierającej jej drzwi Nigar. „Ostatnio była na tarasie” – odpowiada służąca, a żona Emira momentalnie odchodzi. – „Co się dzieje?”. Akcja przenosi się do pokoju Suny. „I co, udało ci się porozmawiać z bratem?” – pyta Cemre. – „Powiedziałaś mu, że nie chcesz, by Reyhan tu była?”. Suna potakuje głową. „I co powiedział? Kiedy Reyhan stąd odejdzie?”. „Jak tylko jego stan się poprawi” – oznajmia siostra Emira. „Dobrze, usiądź. Musisz przyjąć leki”. „Przecież rano przyjmowałam”. „Twój doktor zalecił zwiększenie dawki”.
„Trzeba dawać jej po dwie tabletki” – mówi w myślach córka Suheyli. – „Kiedy Emir zobaczy, że z Suną jest coraz gorzej, odeśle stąd Reyhan”. Tymczasem żona Emira dociera na taras. Spotyka tam Melike. „Siostro, widziałaś Cemre?” – pyta dziewczyna. „Była w pokoju Suny. Dawała jej leki” – odpowiada służąca. Reyhan co sił w nogach kieruje się do pokoju szwagierki. Podchodzi do Cemre i wyrywa jej z rąk fiolkę z lekarstwami. „Co ty robisz?! Zwariowałaś?!” – oburza się córka Suheyli. – „Oddaj te tabletki i wynoś się stąd!”. „Ty pójdziesz ze mną! Porozmawiamy na osobności!” – oświadcza stanowczo żona Emira i wprowadza rywalkę z pokoju.
„Jak możesz to robić?! Jak to możliwe, że nie żal ci Suny?!” – pyta wściekła Reyhan, wymachując przed twarzą Cemre lekarstwami. „Co to za głupoty?!” – oburza się Cemre. „Nie waż się zaprzeczać! Mam dowody! Ty Sunie…”. „Co ja?! O co tym razem mnie obwiniasz?! Kto ci uwierzy? Suna, która cię nienawidzi?”. „To prawda. Tak ją zmanipulowałaś, że może mi nie uwierzyć. Ale zobaczymy, co zrobisz, kiedy przyjedzie policja. Nadal będziesz kłamać?!”.
Cemre wyrywa Reyhan fiolkę, wszystkie tabletki wsypuje do zlewu i odkręca kran! „Co ty robisz?! Co ty wyprawiasz?!” – krzyczy żona Emira, ale nie jest w stanie powstrzymać rywalki. Wszystkie tabletki spływają do kanalizacji. „Nie masz już żadnego dowodu” – oznajmia ze spokojem Cemre. – „I co mi teraz zrobisz? Masz tylko słowa. Nic nie znaczące słowa”. Reyhan bez chwili zawahania uderza rywalkę w twarz! Oszołomiona córka Suheyli chwyta się za policzek. „Wynoś się! Drzwi są tam!” – grzmi Reyhan. – „Raz na zawsze wynieś się z naszego życia i z tego domu! Nie zostaniesz tu ani sekundy dłużej!”.
„Co się tutaj dzieje?” – pyta Emir, wchodząc do kuchni. Cemre jak na zawołanie wybucha płaczem i chce się przytulić do mężczyzny. Ten jednak zatrzymuje ją gestem dłoni. – „Pytam, co się tutaj dzieje?”. „A czy po mnie tego nie widać? Ona chciała mnie zabić!” – oświadcza córka Suheyli, wskazując na rywalkę. – „Zabiłaby mnie, gdybyś w porę nie przyszedł. Milczałam, aby nikogo nie denerwować, ale dłużej już nie mogę! Ona zagroziła mi, że wyrzuci mnie z rezydencji, a następnie…”. „Ona kłamie!” – oznajmia Reyhan. „I do tego uderzyła mnie w twarz! Emir, powiedz, czy sama sobie to zrobiłam?”.
„Czy to prawda?” – pyta mężczyzna. „Uderzyłam ją, bo ona Sunie…” – próbuje wyjaśnić Reyhan. „Jak mogłaś zrobić coś takiego?! Jakim prawem?!”. „Mówię ci, że ona…”. „Dobrze, proszę, nie kontynuujmy tego” – odzywa się Cemre. – „Zamknijmy ten temat, proszę. Czuję się bardzo upokorzona…”. Córka Suheyli chce odejść, ale Reyhan chwyta ją za ramię i mówi: „Nigdzie nie pójdziesz, dopóki nie powiesz, dlaczego cię uderzyłam!”.
„Co tu się dzieje?” – pyta Suna, wjeżdżając do kuchni. Cemre podchodzi do niej, kładzie rękę na jej ramieniu i mówi: „Przez cały czas byłam tutaj tylko ze względu na Sunę. Dobrze, zrobię co chcesz, Reyhan. Opuszczę rezydencję…”. „Nigdzie nie odejdziesz” – oświadcza Emir. „Odejdzie!” – grzmi jego żona. – „Odejdzie, ponieważ krzywdzi Sunę! Podmieniła tabletki, które przepisał jej lekarz!”. „Co? Emir, chyba nie wierzysz tej wariatce, prawda?” – pyta Cemre. „Według ciebie, dlaczego Suna jest w takim stanie? Cemre ją truje! Wyrządza jej krzywdę nie tylko fizyczną, ale także psychiczną!”.
Do kuchni wchodzi Hikmet. „Co mają znaczyć te wszystkie krzyki?” – pyta głowa rodzina. „Ona podmieniła tabletki Suny na inne” – oznajmia Reyhan, wskazując na Cemre. – „Żeby się w tym upewnić, zrobiłam rozeznanie. Nie wiem, w jaki sposób je zdobyła, ale są to lekarstwa sprzedawane tylko na receptę. One szkodzą psychice Suny!”. „Lekarstwa nie mają tu nic do rzeczy!” – wyraża swój sprzeciw Suna. – „Dopóki się tutaj nie pojawiłaś, było ze mną wszystko dobrze!”. „Co to za straszne oszczerstwa?” – pyta Cemre, a z jej oczu łzy płyną strumieniami. – „Od miesięcy robię wszystko, aby stan Suny się poprawił. Sam byłeś tego świadkiem, wujku Hikmecie”.
„Reyhan, to bardzo poważne oskarżenie” – stwierdza ojciec Emira. „Ty mi nie wierzysz, wujku? Wierzysz w te głupie oszczerstwa?” – nie może uwierzyć Cemre. „To nie oszczerstwa, to prawda!” – grzmi Reyhan. „Masz problem, że jestem tak blisko Suny? No, powiedz!”. „Gdzie jest to lekarstwo, o którym mówisz?” – pyta Hikmet. „Ona siłą wyrwała mi je z rąk, a potem spuściła wszystkie tabletki w zlewie!” – oznajmia żona Emira. – „Nie mogłam jej przeszkodzić! Nie mogłam!”. „Na Boga, dlaczego ty mnie tak nienawidzisz?” – pyta Cemre. „Do dzisiaj o nikim nie myślałam źle, ale ty… Ty krzywdzisz Sunę!”.
„Licz się ze słowami! Cemre nigdy nie zrobiłaby mi niczego złego!” – sprzeciwia się Suna. „Zróbmy więc badania krwi i przekonajmy się, jakie leki podawała ci Cemre” – mówi Reyhan. „Że co? Przez twoje głupie oszczerstwa mamy jeszcze bardziej męczyć Sunę?!” – oburza się córka Suheyli. – „Robisz to wszystko, żeby pozbyć się mnie z rezydencji! Wiem to!”. „Dobrze, spokojnie” – zabiera głos Emir. – „Wszyscy znamy Cemre i to od wielu lat. Na pewno zaszło tu jakieś nieporozumienie”. „Nie, ja mówię prawdę!” – zarzeka się Reyhan. „Rozumiem twój niepokój o zdrowie Suny, ale Emir ma rację” – mówi Hikmet. – „Tutaj na pewno zaszło jakieś nieporozumienie”.
„Jak bym mogła powiedzieć coś takiego, gdybym sama nie miała pewności?” – pyta Reyhan. – „Zdaję sobie sprawę, że to wszystko strasznie brzmi, ale tu chodzi o życie Suny! Uwierzcie mi! Zróbmy badania krwi i niech prawda wyjdzie na jaw!”. „Dobrze, możesz mnie nie lubić, ale co chcesz od Suny?” – pyta Cemre. – „Nie zdajesz sobie sprawy, jak takie oszczerstwo ją rani? Ona i tak przechodzi przez trudny okres”. „Niech będzie, jak chcesz” – oświadcza Suna. – „Zrobię te badania, a ty odpowiesz za to, jak oczerniałaś Cemre!”. „Suna, ale po co jakieś badania? Będą cię kłuli igłami i takie tam…”. „Jeśli chcą, to niech nawet tysiąc igieł wbiją! Zrobię wszystko, aby oczyścić twoje dobre imię, Cemre”.
Akcja przenosi się do domu Kemala. Pracownica opieki społecznej zakończyła już kontrolę i poszła. „Dobrze sobie poradziłaś” – mężczyzna chwali żonę. „Ty tak dobrze grałeś swoją rolę, że dla mnie już nic nie zostało” – oznajmia Narin i podnosi się z kanapy. „Dokąd idziesz?”. „Do pokoju”. „Nie uważasz, że powinniśmy o czymś porozmawiać?”. „Na przykład o czym?”. „Wysłałaś do mnie wiadomość głosową, że wyjeżdżasz”. „Ale przecież nie wyjechałam. To nie wystarczy?”. „Mieszkasz w tym domu razem z moją córką. Jeśli masz jakieś nieprzyjemności lub ktoś cię ściga, mam prawo to wiedzieć”. „Zrobiłam to, co chciałeś. Będę szczęśliwa, jeśli nie będziesz wtykał nosa w nieswoje sprawy”. Dziewczyna odchodzi.
Emir zabiera siostrę na badania krwi. „Niech to szlag! Pojechali!” – przerażona Cemre chwyta się za głowę. – „Boże, co ja zrobię? Jestem skończona!”. Dziewczyna chwyta za komórkę i dzwoni do koleżanki, której rodzice są właścicielami szpitala. „Halo, Canan? Pilnie potrzebuję twojej pomocy” – oznajmia córka Suheyli. „Masz straszny głos. Co się stało?” – pyta Canan. „Emir zawiózł Sunę na badania krwi do szpitala. Muszę podmienić ich wyniki! Co tu jest niezrozumiałego?! Przepraszam, jestem trochę spięta. Przez pomyłkę podałam Sunie inny lek. Nie chcę, żeby to wyszło na jaw. Posłuchaj, gdyby to naprawdę nie było ważne…”. „Cemre, zdajesz sobie sprawę, o co mnie prosisz? To, o czym mówisz, jest niezgodne z prawem. Przykro mi”.
„Canan, proszę cię… Halo? Jesteś tam?” – pyta Cemre, ale jej przyjaciółka już się rozłączyła. – „Przepadłam! Tym razem naprawdę ze mną koniec!”. Wkrótce Emir i Suna wracają do rezydencji. „Wyniki będą znane jutro” – oznajmia mężczyzna. Akcja przeskakuje do wieczora. Do rezydencji przychodzi Zafer. Razem z Emirem siadają przy stoliku na tarasie. „Co u ciebie? Jakie nowości?” – pyta przyjaciel. „I tak wiesz”. „Nie wiem. Powiedziałeś, że Reyhan wróciła i tyle. Twój wyraz twarzy mówi mi, że jest jakiś problem. O co chodzi?”.
„Wszystko bardzo się skomplikowało” – oznajmia Emir. – „Wiesz, że Cemre mieszka z nami. Od kilku miesięcy opiekuje się Suną. Reyhan oskarżyła Cemre o to, że potajemnie truje Sunę jakimiś tabletkami. Co ty o tym myślisz?”. „Nie zdziwiłbym się, gdyby znowu się okazało, że Reyhan ma rację” – oznajmia Zafer. Tymczasem Narin wychodzi na zewnątrz, by zadzwonić. Nie wie, że z ukrycia obserwuje ją jej mąż. „Dobry wieczór. Tu Narin” – mówi dziewczyna do słuchawki. – „Dzwonię, ponieważ potrzebuję pieniędzy…”. „Co ona kombinuje?” – zachodzi w głowę Kemal.
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.