191 i 192: Cavidan rozmawia przez telefon na tarasie. Jest bardzo zdenerwowana. „Muszę wiedzieć, do kogo należy ten numer!” – krzyczy kobieta do słuchawki. – „Zważaj, z kim rozmawiasz! Jestem Cavidan Tarhun! Masz mi podać informację, której potrzebuję! Nie gadaj mi o ochronie danych osobowych! Nic mnie to nie obchodzi!”. Rozmówca po drugiej stronie rozłącza się. Wzburzona Cavidan wraca do środka domu. Idąc korytarzem wpada na wychodzącą z kuchni Nigar. Talerz, który niosła służąca, upada na podłogę i rozbija się w drobny mak. „Co za niezdara! Nieudacznica!” – wydziera się pani Tarhun. Żona Safer spuszcza głowę i pochyla się, by pozbierać odłamki porcelany.
„Zostaw to! Nie podnoś, mówię!” – krzyczy Cavidan. – „Natychmiast zabieraj swoje rzeczy i wynoś się z rezydencji! No już, wynocha! Nie słyszysz, co do ciebie mówię?! Czy w tej rezydencji wszyscy uparli się, by doprowadzić mnie do szaleństwa?! Co ja do ciebie mówię?! Nie chcę cię widzieć w tym domu!”. „Pani Cavidan, błagam…” – odzywa się zapłakana Nigar. – „Gdzie ja się teraz podzieje? Dokąd pójdę?”. „Na samo dno piekieł!”. Przy służącej pojawia się Melike i mówi: „Nigar, ty idź, a ja tu wszystko posprzątam”.
Gdy żona Sefera odchodzi, Melike zwraca się do swojej pracodawczyni: „Pani Cavidan, proszę się uspokoić. Usiądzie pani w salonie, a ja przygotuję kawę”. „Nie chcę kawy!” – grzmi Cavidan. – „Od teraz w rezydencji wszyscy będą zachowywać się tak, jak trzeba! Cały czas jej przypominałam, by była ostrożna, ale ona ma to wszystko w nosie! Do tej dziewuchy nic nie dociera! Idę odetchnąć świeżym powietrzem. Kiedy wrócę, tej dziewuchy ma już nie być w domu! Ma się stąd wynieść!”. Pani Tarhun odchodzi.
Akcja przenosi się do kuchni. „Nie może mnie wypędzić. Nie może tego zrobić” – mówi do siebie roztrzęsiona Nigar. – „Przez lata ukrywałam wszystkie jej brudy, a teraz tak po prostu mnie wyrzuca. Dziesięć lat życia poświęciłam tej rezydencji! Ona nie może mnie wypędzić! Nie ma prawa!”. Służąca udaje się na taras, gdzie staje przed Cavidan. „Nie rozumiesz, co się do ciebie mówi?” – pyta matka Emira. – „W tej chwili zejdź mi z oczu! To nie ja popełniłam błąd. Tysiąc razy cię ostrzegałam. Wynocha!”. „Nie może mnie pani zwolnić!” – oświadcza stanowczo Nigar. „Co to za śmiałość?! Mam wezwać policję, żeby cię stąd wyprowadzili?!”.
„Nie może mnie pani zwolnić” – powtarza pracownica. – „Wiem, co zrobiłaś panu Hikmetowi!”. Cavidan momentalnie blednie na twarzy i zaniemawia. „Ty… Czyli to byłaś ty?” – odzywa się żona Hikmeta, gdy wychodzi z pierwszego szoku. – „Szantażowałaś mnie. Zażądałaś dwustu tysięcy. Jak ci nie wstyd?”. „To pani mnie do tego zmusiła”. Na tarasie pojawia się Emir. Służąca odchodzi, a Cavidan stara się uśmiechać, by syn nie zauważył jej przerażenia. W następnej scenie Nigar i Cavidan są w kuchni. „Otwarcie mnie szantażujesz, tak?” – pyta pani Tarhun. „Nie, to nie tak” – zaprzecza służąca. – „Chcę dogadać się i dojść do kompromisu. Jeżeli da mi pani tyle pieniędzy ile chcę i zwiększy moje wynagrodzenie, to zapomnę o wszystkim, co widziałam”.
„Nadejdzie dzień, kiedy ją ukarzę” – mówi w myślach Cavidan. – „Wtedy nie będę patrzeć na jej łzy. Ale teraz muszę zrobić to, czego chce, żeby zamknąć jej usta”. „Wszystko ma swoją cenę” – kontynuuje Nigar. – „Sama to pani często powtarza”. „Dobrze. Dam ci tyle, ile chcesz” – zgadza się pani Tarhun. „Zatem pójdę już” – żona Sefera opuszcza kuchnię. W następnej scenie Cavidan rozmawia w kuchni z Reyhan. „Wydaje ci się, że jesteś mądra, co?” – pyta pani domu. – „Udało ci się wzbudzić litość Emira, ale ja zniszczę twoją podstępną grę”. „Nie mam takich zamiarów” – zapewnia dziewczyna.
„Zamknij się!” – grzmi Cavidan. – „Wiem, że marzysz o tym, by wrócić do dawnych dni. Ale ze mną to nie przejdzie, ty przebiegła żmijo”. „Ma pani rozstrojone nerwy i nie myśli rozsądnie” – stwierdza Reyhan i chce odejść. Matka Emira zatrzymuje ją jednak. „Nie powiedziałam, że możesz odejść. Mam ci jeszcze coś do powiedzenia i masz mnie wysłuchać”. „Nie będziemy rozmawiać, dopóki się pani nie uspokoi”. „Śpisz w moim domu, jesz za moje pieniądze, ale nie będziesz ze mną rozmawiać, tak?! Masz, jedz!” – Cavidan podsuwa pod nos byłej synowej miskę z karmą dla psów. – „Niczym nie różnisz się od tych bezpańskich zwierząt z ulicy, które karmimy!”.
„Twierdzi, że przyszła tu dla swojego wujka, patrzcie ją!” – kontynuuje matka Suny. – „Dla kogokolwiek byś nie przyszła, jesteś tutaj. Czy kazałam ci przychodzić? Nie powinnaś była wracać! Za wszystko, co jesz w tym domu, płacę ja! Nawet to jest zbyt dobre dla ciebie” – Cavidan kieruje wzrok na karmę dla psów. – „Nie obchodzi mnie, co powie Emir. Nie pozwolę ci wykorzystywać jego dobrego serca! Mój syn nie zobaczył jeszcze twojej prawdziwej twarzy, ale ja wiem, jaka jesteś naprawdę. Nigdy więcej nie zasiądziesz za moim stołem!”. Pani Tarhun opuszcza kuchnię. Po policzku Reyhan spływa łza.
W następnej scenie Reyhan jest w swoim pokoju. Siedzi na łóżku i zanosi się płaczem. „Po tych wszystkich słowach, jak mam tu zostać?” – pyta siebie dziewczyna. – „Powiedziała, że ona płaci za wszystko. O Boże…”. Akcja przenosi się do lasu, gdzie Kemal i Narin są na obozie wraz z Masal. Wszyscy są pod wrażeniem tego, jak Narin radzi sobie z obozowymi zadaniami. Nagle telefon dziewczyny zaczyna dzwonić. To jej przyjaciółka. „Coś się stało? Twój głos drży” – zauważa żona Kemala. „Trochę mi smutno i chciałam cię usłyszeć” – odpowiada Reyhan. „Czy Emir znowu coś zrobił?”. „Nie, wręcz przeciwnie. Zaakceptował wszystko. Traktuje mnie dobrze i zachowuje się tak, jakby ostatnich wydarzeń w ogóle nie było. Jakbym była dla niego osobą, jak każda inna”.
„To dobrze. Przecież sama tego właśnie chciałaś” – przypomina Narin. – „Mówiłaś mu: Zapomnij o mnie. Nie jestem już twoją żoną„. „Zgadza się, chciałam tego” – przyznaje Reyhan. „Więc nie smuć się. W końcu i ty poczujesz się lepiej. Emir chce tylko dalej żyć, nie złość się na niego. W momencie, kiedy zażądałaś rozwodu, widziałam w jego oczach miłość do ciebie. Teraz on próbuje żyć bez ciebie. Ty też spróbuj zrobić to samo”. „Masz rację. Oboje powinniśmy pójść własnymi drogami”. „Reyhan, może powinnaś znaleźć pracę? Przez kilka godzin odetchniesz od rezydencji”. „To naprawdę dobry pomysł, ale wujek… Nie mogę go zostawić. No nic, porozmawiamy później”.
Cemre jest w kawiarni i rozmawia przez telefon. „Ciociu Cavidan, czy ta żmija nie kręci się przypadkiem koło Emira?” – pyta dziewczyna. „Cemre, przyjdź do nas i porozmawiamy przy kawce” – mówi pani Tarhun. „Miałam właśnie spotkać się z mamą. No dobrze, skłamię jej coś i zaraz będę w rezydencji…”. W tym momencie Suheyla staje za plecami córki i wyrywa jej telefon z rąk. „Mamo, co ty robisz?” – pyta Cemre. „Nigdy więcej nie chcę usłyszeć od ciebie słowa rezydencja! Nigdy więcej tam nie pójdziesz!” – grzmi kobieta. Następnie zajmuje miejsce przy stoliku. – „Powiedziałam już wszystko, co miałam do powiedzenia, i nie chcę przeciągać tego tematu”.
„Weźmiesz mnie za rękę i siłą zaciągniesz do domu?” – pyta Cemre. – „Może i telefon mi zabierzesz, co?”. „Zrobię to, jeśli będzie trzeba” – oświadcza Suheyla. – „Zrobię to ze względu na twoje dobro”. „To ja będę decydować, tak jak robiłam to do tej pory”. „Więc to się zmieni. Do tej pory prosiłam cię, błagałam, złościłam się na ciebie, ale to nic nie dało. Wszystko lekceważyłaś. I do czego to doprowadziło? Dość, koniec z tym! Nie widzisz, co pani Cavidan z tobą zrobiła? Ja sama cię nie poznaję, córko! Boże, nie mogę uwierzyć. Żeby spotkać się z panią Cavidan, jesteś gotowa mnie okłamać”.
„To nie ma nic wspólnego z ciocią Cavidan!” – zarzeka się dziewczyna. „Ma czy nie ma, nieważne” – mówi Suheyla. – „Widzę, jak to na ciebie wpływa. Ostatni raz ci mówię, Cemre. Koniec z rezydencją i kontaktami z panią Cavidan! Koniec, kropka! I przestań łazić za Emirem. On cię nie chce! Nie widzisz tego, córko?”. „Ja za nikim nie łażę! Potrzeba tylko czasu, a Emir zwróci na mnie uwagę. Czy ty w ogóle tego nie rozumiesz? Co wiesz o miłości? Skąd możesz wiedzieć, czego ja chcę? Przez wszystkie lata zajmowałaś się tylko swoją pracą! Nie oczekuję, że mnie zrozumiesz, ale wiedz, że żadna przeszkoda na mojej drodze mnie nie zatrzyma!”.
„Masz rację, córeńko” – mówi Suheyla ze łzami w oczach. – „Przez te wszystkie lata pracowałam ze względu na ciebie, ale jak widać, to nie wystarczyło. Przyznaję, nie poradziłam sobie. A to, co mówiłam, było jak najbardziej serio. Nie pójdziesz więcej do rezydencji i zerwiesz wszelkie kontakty z panią Cavidan”. Tymczasem Reyhan podpisuje umowę o pracę. „Mam nadzieję, że będzie pani zadowolona” – mówi zatrudniający ją mężczyzna. – „Niestety nie mamy innej pracy niż sprzątanie. Nie będzie to także stałe zatrudnienie, a raczej praca na wezwanie”.
„Proszę się nie martwić, gdy tylko pan zadzwoni, natychmiast przyjdę” – zapewnia Reyhan. – „Kiedy otrzymam pierwsze zlecenia? Nie ukrywam, że pilnie tego potrzebuję”. „Niestety będzie musiała się pani uzbroić w cierpliwość przez najbliższe dwa-trzy dni” – oznajmia mężczyzna. – „Gdy będzie wiadomo, który dom i w jakim terminie, damy pani znać”. „Wcześniej nic nie da się zorganizować? Naprawdę bardzo potrzebuję pracy”. „Przykro mi”. Akcja przenosi się do lasu. Wśród obozowiczów trwa zabawa w poszukiwanie skarbu. Kemal i Narin, wyposażeni w mapę oraz kompas, wyruszają na jego poszukiwanie.
„Jesteś pewien, że dobrze idziemy?” – pyta Narin, patrząc na mapę. „Kompas tak wskazuje, nie martw się” – odpowiada mężczyzna. – „Tak w ogóle mieliśmy porozmawiać. Twoja rodzina nadal żyje w Azerbejdżanie?”. „Mama tak, żyje w Azerbejdżanie”. „A tata? Czy nie chcesz o tym mówić?”. Następuje retrospekcja. Widzimy małą dziewczynkę, która jest przytrzymywana przez dorosłą osobę. Zapłakana patrzy w kierunku swojego taty, który jest obezwładniony przez dwóch mężczyzn. „Puśćcie mojego tatę!” – krzyczy dziewczynka, próbując się wyrwać. Po chwili jeden z mężczyzn wyciąga broń i strzela tacie dziewczynki w głowę!
Akcja wraca do teraźniejszości. Narin milczy. Jej oczy zachodzą łzami. „Wszystko w porządku?” – pyta Kemal. „Tak” – odpowiada cicho dziewczyna. „Powiedz, jeśli nie chcesz o tym rozmawiać”. Narin rusza przed siebie. Nie chce, by mąż zobaczył spływającą po jej policzku łzę. Co takiego zaszło w jej przeszłości? Akcja przenosi się do rezydencji. Cavidan przekazuje Nigar dwieście tysięcy lir. „Tyle wystarczy?” – pyta pani Tarhun. – „I spróbuj raz jeszcze…”. „Proszę się nie martwić, pani Cavidan. Od tej chwili pani sekret jest całkowicie bezpieczny” – zapewnia służąca i opuszcza pomieszczenie z uśmiechem na ustach.
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.