207 i 208: Wstaje nowy dzień. Zdenerwowany Kemal chodzi po salonie. Do pomieszczenia wchodzi Oya, staje przed bratem i pyta: „Dobrze się czujesz? Udało ci się porozmawiać z Masal? Co powiedziała?”. „Nie dałem rady…” – odpowiada mężczyzna. „Musisz to zrobić. Zostało niewiele czasu, braciszku. Dziecko będzie zszokowane, gdy to się stanie”. „Jak można powiedzieć pięcioletniemu dziecku, że od dziś nie będzie mieszkało razem z ojcem? No jak, powiedz mi?”. Oya milczy. Po chwili rozlega się dzwonek do drzwi. Kemal, jego siostra oraz Sehriye niepewnym krokiem zbliżają się do wejścia. Służąca otwiera drzwi. Po drugiej stronie stoją adwokat dziadka Masal oraz jakaś kobieta.
„Dzień dobry” – mówi prawnik z drwiącym uśmieszkiem. Wyciąga rękę w kierunku Kemala, ale ten nie odwzajemnia jego gestu. – „Ta pani będzie nową opiekunką Masal. Jeśli dziewczynka jest już gotowa, zabierzemy ją”. Domownicy stoją wstrząśnięci i zupełnie nie reagują. „Masal jest gotowa?” – dopytuje przybyła. „Przyszliście pół godziny za wcześnie” – odzywa się w końcu Kemal. „Nie szkodzi, poczekamy” – oznajmia adwokat. W tym momencie z góry schodzi Masal. Jest ubrana w kurtkę i uśmiecha się szeroko. „Tatusiu, pojadę w odwiedziny do dziadka” – deklaruje dziewczynka. Po chwili z góry schodzi Narin ze spakowaną walizką. Okazuje się, że to ona powiedziała o wszystkim swojej pasierbicy.
Kemal przytula córkę. Następnie wychodzi przed dom i odprowadza ją wzrokiem. Z trudem udaje mu się powstrzymać łzy. Tymczasem Reyhan przychodzi do magazynu, w którym doszło do rzekomego zabójstwa. „Boże, co się tutaj zdarzyło tamtej nocy?” – zachodzi w głowę dziewczyna. Nagle do jej uszu dociera odgłos czyichś kroków. Wpada w panikę. Chce uciec, ale jest już za późno. Do magazynu wchodzi… Emir! Mężczyzna staje przed byłą żoną, patrzy jej głęboko w oczy i mówi: „Jestem pewien, że istnieje jakieś logiczne wyjaśnienie tego, dlaczego tutaj przyszłaś. Słucham cię, mów. Wiem, że coś przede mną ukrywasz. Co to takiego? Co miałaś nadzieję tutaj znaleźć?”.
„Więc ten koszmar, który przeżywamy od naszego rozwodu, związany jest z tym miejscem, tak?” – kontynuuje Emir, podczas gdy Reyhan milczy, błądząc wzrokiem po pomieszczeniu. – „Mów, powiedz to wreszcie. Posłuchaj, tobie też ulży, gdy przerzucisz część tego ciężaru na mnie. Wysilasz się na próżno, zrozum to. Nawet jeśli mi nie powiesz, to i tak sam wyjaśnię, co ukrywasz. Bardzo się bałaś, że odczytam zawartość tej płyty. Jest ona na pewno związana z tym miejscem i prawdopodobnie ze mną. A także z Cemre, sądząc po tym, jak wiele razy do niej dzwoniłaś. Zostało już bardzo niewiele i poznam to, co przede mną ukrywasz”.
„Doszliśmy do końca” – mówi dalej mężczyzna. – „Nie masz już gdzie uciec. Tamtego dnia przetrzymywali nas tutaj, jako zakładników. Zdołaliśmy im jednak uciec. To wszystko, co wiem! A ty co wiesz? Co wiesz, czego nie wiem ja? Powiedz mi to wreszcie!”. W oczach Reyhan stają łzy. Dziewczyna odkręca głowę na bok. „Jaki związek z tym miejscem ma Cemre?” – nie ustępuje Emir. – „Powiedz, słucham cię!”. „Bardzo źle się czuję… Chodźmy stąd, proszę!” – Reyhan wybiega z magazynu. Jej były mąż już po chwili ją zatrzymuje i oświadcza: „Nie pozwolę ci uciec, kiedy jestem tak bliski poznania prawdy. Teraz powiesz mi wszystko. Tu i teraz! W miejscu, gdzie zaczęły się nasze problemy! O czym chcesz rozmawiać z Cemre?! Dlaczego tak natarczywie do niej wydzwaniałaś?!”.
Reyhan wybucha spazmatycznym płaczem i osuwa się na ścianę. „Już dobrze, wstań” – prosi Emir, pochylając się nad dziewczyną. – „Zbyt mocno na ciebie naciskałem, przepraszam. Dobrze, uspokój się, już minęło” – mężczyzna obejmuje Reyhan i głaszcze jej włosy. Akcja przenosi się do domu Kemala. Oya i Sehriye siedzą na kanapie w salonie i rozpaczają. „Masal będzie czuć się tam bardzo samotna” – mówi siostra Kemala. – „Będzie czuć się tam nieszczęśliwa. Wiem, to jej dziadek, ale przecież Masal nawet go nie zna. „Och, moja niebieskooka” – wzdycha Sehriye. – „Jak pokornie poszła. Nie krzyczała i nie płakała. Poszła tak spokojnie, żeby jej tata się nie denerwował. Och, moja jedyna. Moja piękna”.
Do salonu wchodzi Narin. „Co z bratem?” – pyta Oya. „Nie martwcie się, jest już lepiej. Usiadł za biurkiem i zaczął pracować” – odpowiada przyjaciółka Reyhan, a na twarzach Oyi i Sehriye pojawia się jeszcze większe zatrwożenie. – „Powiedziałam przecież, że jest z nim lepiej. Dlaczego tak reagujecie?”. „Brat zamknął się w sobie. W ten sposób próbuje uciec od wszystkiego” – stwierdza siostra Kemala. „Morze zawsze się uspokaja tuż przed największym sztormem” – przywołuje powiedzenie gospodyni. – „Nie zostawiaj mojego synka samego, córko. Jego stan wcale nie jest dobry. Już wcześniej tak było. Wtedy, gdy Masal przestała mówić”.
Emir i Reyhan są już w rezydencji. Mężczyzna siedzi samotnie w gabinecie i nieustannie rozmyśla: „Co może być w tym takiego, o czym nie wiem? Po co jej potrzebna Cemre? Dlaczego tyle razy do niej dzwoniła? I po co poszła w to miejsce, do tej fabryki? Co się tam wydarzyło, o czym ja kompletnie nie wiem? Cemre… To, o czym wiedziała pani Suheyla i wie Reyhan, ona także wie” – mężczyzna wybiera numer do Cemre, ale nikt się nie zgłasza. – „Już wiem, wujek Suat. On na pewno się dowie, gdzie przebywa Cemre”.
Akcja przenosi się na taras, gdzie Cavidan bezskutecznie próbuje dodzwonić się do Talaza. „Skaranie boskie! Gdy akurat jest mi potrzebny, to nie odpowiada!” – grzmi kobieta. Po chwili obok niej staje Nigar. – „Co jest? Czego chcesz?”. „Chodzi o pana Emira i panią Reyhan” – oznajmia służąca. – „Z rana ich nie było, a potem wrócili razem do rezydencji. Pani Reyhan nie wygląda dobrze”. „Dobrze. Czego jeszcze stoisz? Zejdź mi z oczu!” – rozkazuje pani Tarhun, a gdy służąca odchodzi, mówi do siebie: „Muszę najpierw rozwiązać problem z Cemre, a potem zajmę się tą utrzymanką”.
Akcja przenosi się do kryjówki Talaza, gdzie Cemre myje naczynia. Nagle dziewczyna zauważa znajdującego się na blacie owada. „Ajajaj!” – zakrzykuje przerażona, wypuszcza miskę z rąk i odskakuje do samej ściany. Po chwili w pomieszczeniu zjawia się Talaz. „Bądźże ostrożna! Nie chcę więcej żadnych strat!” – oświadcza bandzior. „Ale tam jest karaluch…” – przerażona Cemre wskazuje palcem na owada. „Doprawdy? Och, przepraszam, że nie znalazłem lepszego miejsca dla Waszej Wysokości…” – Talaz popycha dziewczynę z powrotem w stronę zlewozmywaka. Ta bierze do ręki nóż, gwałtownie się odwraca i wymierza nim do mężczyzny.
„Nie waż się! Nie waż się do mnie zbliżać, bo cię zabiję!” – ostrzega Cemre. „Chcesz odebrać mi życie i zostać mordercą?” – pyta Talaz, zachowując pełnię spokoju. „Nie podchodź! Nawet nie próbuj!” – dziewczyna stara się jak może, by wyglądać groźnie, ale słabo jej wychodzi. Gangster chwyta ją za nadgarstek i wykręca jej rękę. Nóż upada na podłogę. „Jesteś głupsza niż myślałem!” – oświadcza Talaz. – „Teraz rozumiem, dlaczego Cavidan z taką łatwością owinęła sobie ciebie wokół palca. Nadal się łudzisz, że uratujesz się z moich rąk. Muszę zatem pokazać ci, gdzie twoje miejsce. Idziemy!”.
Talaz zaciąga dziewczynę do najgorszego pomieszczenia, jakie znajduje się w jego kryjówce, i rzuca ją na wylaną betonem podłogę. „Błagam, nie zamykaj mnie tu!” – mówi Cemre, uczepiając się nogi bandziora. – „Posprzątam toaletę… Posprzątam ją na błysk!”. Talaz silnie odpycha dziewczynę. Ta szybko podnosi się i chwyta gangstera za kurtkę. „Jak długo chcesz to ciągnąć?!” – pyta podniesionym głosem. – „Wkrótce inni zorientują się, że zniknęłam i zgłoszą sprawę na policję! Wiesz, że to zrobią!”. „Masz rację” – przyznaje mężczyzna. – „Jeśli zorientują się, że zniknęłaś, zaczną cię szukać. Zobacz, tam w rogu jest mysz. Spróbuj ją złapać”.
Talaz opuszcza pomieszczenie i zamyka drzwi na klucz. Cemre przytula się do ściany, jakby chciała schować się w niej przed myszą. „Umrę tutaj… Ja tutaj umrę…” – odzywa się dziewczyna, zanosząc się szlochem. Tymczasem Talaz odbiera telefon od Yoncy. „Mówiłeś mi, że to z Narin masz problem. Nie było w ogóle mowy o Masal” – przypomina dziewczyna, mając wyrzuty sumienia, że przez nią Masal została odebrana Kemalowi. „Co ci do tego? Ty masz swoje problemy i ja mam swoje!” – oświadcza bandzior. – „Może mam się jeszcze przed tobą tłumaczyć?”. „Oszukałeś mnie! Wykorzystałeś mnie!”.
„Zachowaj spokój. Obiecałem ci, że się rozstaną, to tak się stanie” – zapewnia Talaz. – „Nie zrezygnuję, dopóki Kemal nie zostanie sam, nie martw się”. „Jeśli pan Kemal dowie się, że jestem zamieszana w tę sprawę, to od razu wyrzuci mnie z pracy” – stwierdza przyjaciółka Cemre. – „Poza tym tu chodzi o jego córkę! On mnie zniszczy! Zniszczy!”. „Spokojnie, nikt się nie dowie. Nie wydzwaniaj więcej do mnie z takimi głupstwami. Czekaj, aż ja odezwę się do ciebie”.
Talaz rozłącza się. Następnie zanosi Cemre sukienkę, każe jej się w nią ubrać i uczesać włosy. Gdy dziewczyna wypełnia jego polecenia, bandzior sadza ją na kanapie przy płonącym kominku, mówi, by się uśmiechnęła, i przy pomocy jej własnego telefonu robi jej zdjęcie. Akcja przenosi się do rezydencji. Emir chodzi po salonie w tę i z powrotem. Nagle jego komórka zaczyna dzwonić. „Jakieś wieści, wujku Suacie?” – pyta brat Suny, odbierając. „Na nazwisko Cemre nie został kupiony żaden bilet na zagraniczny lot” – oznajmia policjant. „Jak to? Przecież sama powiedziała, że jest za granicą”. „Zapewne chciała pobyć po prostu sama. To normalne po śmierci mamy”.
Emir rozłącza się. Siada na kanapie i zamyśla się głęboko. Po chwili na jego telefon przychodzi mms ze zdjęciem Cemre. „Dziwne. Jej wzrok, wyraz twarzy… Wygląda całkiem dobrze” – stwierdza mężczyzna. Zza wejścia do salonu uważnie przygląda mu się Reyhan. Akcja przeskakuje do wieczora. Do kryjówki Talaza przychodzi Cavidan. „Och, któż to mnie zaszczycił?” – wzdycha gangster, zajadając się orzechami. „Dzwoniłam do ciebie tyle razy, ale nie odpowiadałeś” – mówi pani Tarhun. „Jestem bardzo zapracowany. Co się stało? Nie zwlekaj, mów szybko!”. „Ta sprawa nie ma końca. Wypuść wreszcie Cemre. Dostała już swoją lekcję, wystarczy jej”.
„To nie twoja decyzja, tylko moja” – oświadcza Talaz, ciągle się zajadając. „Powiedz, ile chcesz pieniędzy?” – pyta Cavidan. – „Bezzwłocznie dokonam przelewu”. „Kogo i kiedy wypuszczę, zależy tylko od tego, jak szybko ta osoba zmądrzeje. Nie ma to nic wspólnego z pieniędzmi. To tylko i wyłącznie moja prywatna sprawa”. „Pozwól mi się z nią zobaczyć. Choćby na pięć minut, dobrze?”. Bandzior podnosi się z kanapy i zaprowadza Cavidan do komórki, w której zamknął Cemre. Dziewczyna od razu rzuca się do nóg matki Emira. „Proszę, proszę, zabierz mnie stąd!” – błaga przepełnionym rozpaczą głosem. – „Wydostań mnie stąd. Nic nikomu nie powiem, przysięgam! Będę milczeć jak skała, tylko mnie nie zostawiaj!”.
„Cemre, już dobrze, uspokój się” – prosi Cavidan, głaszcząc dziewczynę po głowie. – „Już po wszystkim. Wstawaj. No wstań, córeczko”. Cemre podnosi się z podłogi i chowa się za plecami kobiety, wyraźnie bojąc się Talaza. „Puść ją” – żona Hikmeta zwraca się do gangstera. – „Widzisz przecież, w jakim jest stanie. Okaż choć trochę miłosierdzia”. „Nie” – odpowiada bez cienia litości Talaz. – „Powinna zastanowić się, zanim zaczęła gadać głupoty. Czeka ją sroga kara i ona ją poniesie”. „Posłuchaj, wypuść ją i obie stąd pójdziemy”.
Talaz chwyta nagle Cavidan za kołnierz płaszcza i mówi, wbijając w nią swoje najgroźniejsze spojrzenie: „Posłuchaj mnie, kobieto! To już koniec twoich sukcesów! Chciałaś ją zobaczyć, to zobaczyłaś! Zjeżdżaj czym prędzej, bo jeszcze ciebie tu zamknę!”. Bandzior popycha Cemre, rzucając ją na podłogę, i siłą wyprowadza Cavidan z komórki. Akcja przeskakuje do następnego dnia. Narin budzi się i udaje się prosto do pokoju Masal. „Na pewno Kemal spędził tutaj noc” – domyśla się dziewczyna, widząc niepościelone łóżko. Nagle jej telefon zaczyna dzwonić. – „Halo?”.
„Czy rozmawiam z żoną pana Kemala Tarhuna?” – pyta mężczyzna po drugiej stronie. „Kim pan jest?” – pyta Narin. „Jestem komisarz Faruk, dzwonię z komisariatu policji. Pani mąż jest u nas”. „Na komisariacie? Dlaczego? Co się stało?”. „Pan Kemal chciał w nocy zobaczyć się ze swoją córką, więc postanowił wtargnąć do domu pana Savcita. Ponieważ nie pozwolono mu na to, zaatakował adwokata”.
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.