265 i 266: Erhan jest w gabinecie Yoncy. Dziewczyna podaje mu jakieś dokumenty i mówi: „Pan Kemal jeszcze ich nie przejrzał”. „To dziwne” – stwierdza mężczyzna. – „Zawsze robi wszystko na czas. Wydaje się, że ostatnio ma jakiś mętlik w głowie”. „Cóż, sprawa o opiekę nad Masal nie daje mu spokoju”. „Sprawa o opiekę?” – Erhan jest wyraźnie zainteresowany. „Tak, dziadek Masal złożył pozew przeciwko Kemalowi. Uważa, że to on powinienem wychowywać Masal. Według mnie pan Kemal jest wzorowym ojcem. Zrobiłby wszystko dla swojej córki”. „No jasne, ona zrobiła to z powodu jego córki” – mówi w myślach mężczyzna. – „Teraz już rozumiem powód tego tajemniczego małżeństwa. Dopóki ta sprawa się nie zakończy, Narin nie odejdzie od niego. Muszę zatem to przyspieszyć”.
Akcja przenosi się do domu Kemala. Mężczyzna prosi żonę na rozmowę. „Długo o tym myślałem. Uznałem, że będzie najlepiej, jak z tobą porozmawiam” – oznajmia. – „Nie chcę, żebyś mnie źle zrozumiała. Nie obchodzi mnie twoje życie ani to, czego doświadczyłaś w przeszłości. Martwię się natomiast o Masal, Oyę i siostrę Sehriye, o ich bezpieczeństwo. Moja rodzina jest dla mnie najważniejsza, wiesz o tym. Dlatego muszę wiedzieć, kim są ludzie, którzy cię ścigają”. „Nazywa się Kartal Caferov” – odpowiada Narin. „Mogą nas skrzywdzić? Mogą natrafić na twój ślad i dowiedzieć się, że tu mieszkasz?”. „Od dłuższego czasu nie dostałam żadnych wiadomości. Na pewno przestali mnie szukać”.
Reyhan wychodzi na taras, gdzie znajduje się jej siostra. „Dlaczego nie zjadłaś śniadania?” – pyta. – „Pani Cavidan znowu coś ci powiedziała, prawda? Powiedz mi, proszę”. „Zapomnij. Nie próbuj być miła na siłę” – odpowiada Gulsum. – „Nie chcę rozstawać się z tobą, ale ta kobieta uwzięła się na mnie. Co mam zrobić?”. „Posłuchaj, nic się nie stanie. Bez względu na wszystko nie opuścisz tego domu. Powiedz mi lepiej, co takiego ci powiedziała?”. „Weszłam do salonu, żeby zjeść śniadanie. Twoja teściowa siedziała sama za stołem. Popatrzyła na mnie i powiedziała, że rezydencja to nie jest bezpłatna stołówka”.
„Najpierw wyrzuciła moje ubrania, a teraz jeszcze to” – kontynuuje Gulsum. – „Dobrze, może i wychowałam się na ulicy, ale to nie powód, by tak mnie poniżać. Jak miałam pieniądze, to jadłam, jak nie miałam, to potrafiłam całymi dniami głodować. Nigdy jednak u nikogo nie żebrałam. Teraz milczę, ale robię to tylko z twojego powodu. Inaczej już dawno pokazałabym tej podłej, gdzie jej miejsce. I proszę, nie próbuj z nią dyskutować. Nie chcę, żebyś przeze mnie miała problemy. Ostatecznie to twoja teściowa i matka szwagra, któremu tak wiele zawdzięczam”. „Chodź ze mną do kuchni. Przygotuję ci pyszne śniadanie”.
Kamera przenosi się na drugą stronę rezydencji. Widzimy stojącego za płotem Taciego. Chłopak zaciera zmarznięte ręce i patrzy w kierunku drzwi wejściowych. „Jak ma wyjść, skoro jest tak zimno?” – mówi do siebie. – „Dobrze, poczekam jeszcze trochę. Może jednak wyjdzie”. Po chwili Suna wychodzi z domu razem z Seferem. Razem wsiadają do samochodu i odjeżdżają. Taci jest szczęśliwy, że choć przesz chwilę mógł ją zobaczyć.
W domu Kemala rozlega się dźwięk dzwonka. Narin i Masal idą do drzwi, by otworzyć. Po drugiej stronie znajduje się Erhan. Dziewczynka od razu chowa się za plecami swojej opiekunki. Boi się mężczyzny. Przypomina sobie, jak zniszczył on ramkę z ich rodzinnym zdjęciem. „Masal, jak się masz? Wyzdrowiałaś już?” – pyta przybyły, wchodząc do środka. Dziewczynka patrzy chwilę na niego, po czym ucieka na górę. „Czego tu szukasz? Po co przyszedłeś?” – pyta Narin. „Nie przyszedłem, żeby cię przestraszyć. A ty? Wszystko z tobą dobrze? Wiem, że wyszłaś za Kemala z powodu opieki nad Masal”.
Narin robi wielkie oczy. Jest wyraźnie zaskoczona, że jej były narzeczony wie o tym. „Rozumiem, to nie jest temat, na który chciałabyś rozmawiać” – mówi Erhan. „Nie mamy o czym rozmawiać” – oznajmia dziewczyna. „Posłuchaj, muszę powiedzieć ci o czymś ważnym. Nie chciałem tego robić, ale widząc, jak nieszczęśliwa jesteś, zmieniłem zdanie” – mężczyzna wyciąga z kieszeni bilet lotniczy. – „W szpitalu w Berlinie odbędzie się dwumiesięczne szkolenie. To dla ciebie wielka szansa. Wyjedziesz, a jednocześnie nie będzie miało to wpływu na sprawę opieki nad Masal. Czy nie dość już się namęczyłaś i zamartwiałaś? Przyjmij to, jako prezent od przyjaciela”.
Akcja wraca do rezydencji. Cavidan i Gulsum są w kuchni. Razem czekają na pojawienie się Reyhan. Kiedy z korytarza dobiega odgłos nadchodzących kroków, pani Tarhun zaczyna mówić do dziewczyny podniesionym tonem: „Kiedy prowadziłaś ten brudny wózek ze śmieciami, wyobrażałaś sobie, że kiedyś będziesz się obżerać w takiej rezydencji? Poszczęściło ci się! Jeszcze wczoraj twoje usta śmierdziały głodem, a dziś masz już pełną gębę! Jeszcze żresz ze srebrnego talerza! Masz doprawdy cudowne życie! I czego tak się gapisz, jak głupia? Możesz sprawić, że wszyscy uwierzą w twoje kłamstwa, ale ze mną ci się nie uda! Wyślę cię z powrotem na to śmietnisko, gdzie twoje miejsce! Szumowino ty!”.
„Pani Cavidan!” – Reyhan wparowuje do kuchni, staje przed teściową i wbija w nią naganne spojrzenie. – „Gulsum jest w domu swojej siostry i nie zasługuje na takie traktowanie. Do tego ona sama nie przyszła tutaj, tylko my z ledwością ją przekonaliśmy. Dlaczego odnosi się pani do niej tak niesprawiedliwie? Gulsum zostanie tu razem ze mną, proszę to wreszcie zaakceptować!”. Oburzona Cavidan kręci głową, po czym mija synową i opuszcza kuchnię.
„Kochana, nie denerwuj się, dobrze?” – Reyhan bierze siostrę za rękę. – „Co by się nie działo, ja zawsze będę z tobą. Zawsze będę trzymać twoją rękę. Wszystko się ułoży. Zaraz porozmawiam z Emirem, a on pomówi ze swoją mamą. Ona na pewno go posłucha”. „Siostro, nie mów nic szwagrowi” – prosi Gulsum. – „Już ci mówiłam, że nie chcę żadnych kłótni z mojego powodu”. „Nie martw się, nic złego się nie stanie. Jestem pewna, że Emir grzecznie porozmawia z mamą i wszystko załatwi”. „Nie chcę jeszcze bardziej poniżać się przed tą kobietą. Niech szwagier o niczym się nie dowie. Nie psujmy sobie nastroju, bardzo się tym wszystkim stresuję. Obiecaj mi, proszę. Daj mi słowo siostry”. „Słowo siostry” – potwierdza Reyhan, nieznacznie się uśmiechając.
Akcja wraca do domu Kemala. „Rozumiem, że trudno ci podjąć decyzję” – mówi Erhan, nadal trzymając bilet lotniczy. – „Ale proszę, nie wątp w moje dobre intencje. Proponuję ci to, jako twój dobry przyjaciel. Nie jest moim celem zmuszać cię czy niepotrzebnie martwić. Przeciwnie, wiem, że bardzo skorzystasz na tym szkoleniu”. „Nie mogę tego przyjąć” – Narin kręci głową. – „Daj ten bilet komuś innemu, żeby się nie zmarnował”. „Nie mogę uwierzyć. Jak możesz rezygnować z takiej szansy?”. „Po prostu tego nie chcę”. „Nie możesz tak myśleć. Przypomnij sobie, jak bardzo marzyłaś o tym szkoleniu. Oboje wiemy, jak udział w takim szkoleniu wpływa na nasz zawód”.
„Narin, którą znam, poleciałaby na drugi koniec świata, by posłuchać tego profesora” – kontynuuje Erhan. – „Ten człowiek od zawsze był twoim idolem. Zaczytywałaś się w jego pracach. Teraz masz możliwość poznania go i osobistej rozmowy. Wiem, że przeżyłaś trudny okres, ale nie obrażaj się ani na siebie, ani na życie. To szkolenie może być dla ciebie nowym początkiem. Będziesz kontynuować z tego miejsca, w którym się zatrzymałaś”. Erhan wkłada bilet do dłoni Narin. Następnie odchodzi.
Gdy Reyhan udaje się na uczelnię, Cavidan i Gulsum rozmawiają w pokoju. „Pierwszy punkt naszego planu wypalił” – oznajmia pani Tarhun. – „Reyhan myśli, że ciebie nienawidzę. Wierzy, że chcę pozbyć się jej ukochanej siostry z rezydencji”. „To prawda, wyszła stąd, jak na igłach” – potwierdza dziewczyna. – „Bardzo przejmowała się tym, że musi zostawić mnie samą. Przyznaj, że byłam dobra. Świetnie to odegrałam. Oczywiście z tobą nie mogę się równać. W pewnej chwili sama zaczęłam się bać. Omal mnie nie rozerwałaś, tak doskonale to odegrałaś. Dziewczyna uwierzyła we wszystko jak głupia. Ciągle tylko powtarza: siostra, siostra„.
„I tak powinno zostać” – oznajmia Cavidan. – „Teraz pora na Emira. Musimy wszelkimi sposobami przeciągnąć go na naszą stronę. Nie możemy popełnić choćby najmniejszego błędu, inaczej utoniemy w rzece, rozumiesz?”. „Rozumiem. Pokażemy im wszystkim, na co nas stać” – mówi Gulsum. W następnej scenie Cavidan przynosi przeziębionemu synowi herbatę z miodem i imbirem. „To pomoże na twój kaszel” – mówi kobieta. – „Jak się czujesz?”. „O wiele lepiej” – odpowiada Emir. „Dzięki Bogu. Trudno znoszę choroby moich dzieci”. „A co u ciebie?”. „Dobrze. Wszystko dobrze, synku”. „Jesteś pewna? Widzę, że coś z tobą jest nie tak. No już, mów”.
„Emir, nie nalegaj, proszę. I tak nie uwierzysz” – mówi Cavidan z wyraźnym przejęciem. „W co takiego nie uwierzę?” – docieka mężczyzna. „Dobrze, synku, powiem ci. Chodzi o ten test DNA… Posłuchaj, chciałam go zrobić dla waszego dobra, żebyśmy wszyscy się uspokoili”. „Mamo, ten temat jest już zamknięty. Nie ciągnijmy go, dobrze?”. „Dla ciebie może i zamknięty, ale dla Gulsum wcale nie”. „Co to teraz ma znaczyć?”. „Synku, ta dziewczyna nienawidzi mnie. Albo za ten test, albo za coś jeszcze innego”. „Nienawidzi cię? Może tak ci się tylko wydaje?”.
„Zawsze tak robisz, Emir” – pani Tarhun ciężko wzdycha. – „Synku, ta dziewczyna odnosi się do mnie ordynarnie. I to bardzo”. „Mamo, Gulsum trafiła tu z całkiem innego świata” – stwierdza mąż Reyhan. – „To normalne, że nie wysławia się w sposób, do jakiego przywykliśmy”. „Jestem już w takim wieku, że potrafię odróżnić brak szacunku od nieprzemyślanych słów. Ale dobrze, skończmy już ten temat. Nie chcę, by pod naszym dachem panowało niepotrzebne napięcie. Martwi mnie po prostu brak szacunku ze strony tej dziewczyny. Trudno mi to znieść. Trudno mi to słuchać, synku. Tym bardziej, że zostało mi tylko kilka dni, nim wyjadę do domku za miastem. Wyjadę, zostawiając mój dom, dzieci i męża. Chcę te ostatnie dni przeżyć w spokoju. Uznajmy, że tej rozmowy nie było”.
Cavidan uśmiecha się nieznacznie i opuszcza pokój. Jej syn zaś zamyśla się głęboko. Akcja przenosi się do firmy. Kemal siedzi za biurkiem i odbiera telefon. „Halo, co się stało? Co ustaliłeś?” – pyta. „Dzwonię w sprawie śledztwa w Azerbejdżanie” – po drugiej stronie rozlega się męski głos. – „Udało mi się zdobyć konkretne informacje od miejscowej policji. Szefem mafii faktycznie był Caferov, o którym pan wspominał, jednak już nie żyje”. „Jesteś pewien? Dobrze to sprawdziliście, prawda?”. „Oczywiście, panie Kemalu, nie ma żadnych wątpliwości. Policja też to potwierdziła”.
Kemal rozłącza się i mówi z wyraźną ulgą: „No to wreszcie nie ma zagrożenia. Teraz obie są bezpieczne. I Masal, i ona”. W następnej scenie widzimy Narin, która siedzi na łóżku. Dziewczyna odczytuje sms-a od męża: „Caferov umarł. Policja potwierdziła tę informację”. Następnie zeskakuje z łóżka i przeszczęśliwa mówi do siebie: „Nie wierzę! Wreszcie to się skończyło! Już nie będę żyć, jak zbieg! Dzięki ci, Boże!”. Wyraz jej twarzy zmienia się jednak, gdy otrzymuje kolejnego sms-a od męża: „Teraz jesteś wolna”. Akcja wraca do rezydencji. Cavidan ostrożnie wygląda na korytarz i kiedy widzi nadchodzącego syna, szybko zasiada na kanapie i pokazuje Gulsum, by ta zaczęła odgrywać swoją rolę. Dziewczyna kładzie się razem z butami na drugiej kanapie.
„Córko, może usiądziesz nieco bardziej przyzwoicie” – upomina dziewczynę Cavidan. Ta w odpowiedzi zakłada nogę na nogę i mówi: „Spokojnie, cioteczko. Ciebie mam pytać, jak mam siedzieć? A co to takiego, w wojsku jesteśmy? Może mi jeszcze na baczność każesz stanąć?”. „Co to za słowa, córko?”. „To słowa, na jakie zasługujesz”. „Posłuchaj, musisz wiedzieć, że nieładnie jest tak się zachowywać”. „Dobra, ale ty też…”. W tym momencie do salonu wkracza Emir. Pokasłując, zaznacza swoją obecność. Gulsum natychmiast normalnie siada na kanapie.
„Synku, właśnie sobie rozmawiałyśmy” – mówi Cavidan, podchodząc do syna i wskazując na Gulsum. – „Jeśli czegoś potrzebujesz, powiem Melike, żeby przyniosła. Ale po co w ogóle wstałeś?”. „Zbrzydło mi leżenie przez cały dzień” – Emir rzuca krótkie, surowe spojrzenie Gulsum. Wyraźnie nie podoba mu się to, jak dziewczyna odnosiła się do jego matki. – „Pójdę po tabletki przeciwbólowe. Te w pokoju się właśnie skończyły”. Cavidan odchodzi wraz z synem do kuchni. Wcześniej jednak kieruje w stronę Gulsum wymownym uśmiech, chwaląc ją za dobrze odegraną scenę.
Akcja przenosi się do domu Kemala. „Teraz jesteś wolna” – powtarza Narin treść wiadomości, którą przed chwilą otrzymała od męża. Po jej policzku spływa łza. – „W ten sposób dał mi do zrozumienia, żebym odeszła z jego życia. Nawet nie potrafię cieszyć się, że uwolniłam się od problemów z mafią. Kemal nie chce mnie widzieć w swoim życiu. Mówi wprost, żebym odeszła”. Nagle na komórkę dziewczyny przychodzi wiadomość od Erhana. Są w niej zawarte fotografie różnych pokoi oraz tekst: „To zdjęcia domu, w którym zatrzymasz się w Berlinie. Wszystkim się już zająłem, nie musisz o nic się martwić. Jeśli przyjedziesz, spełnią się twoje marzenia. Daj sobie szansę, Narin”.
Akcja przeskakuje do wieczora. Oya i Sehriye przygotowują dla Kemala i Narin romantyczną kolację niespodziankę. Kemalowi ten pomysł w ogóle się nie podoba. Zdmuchuje palące się świeczki i udaje do pokoju na górze, nie zasiadając nawet do stołu. Narin idzie za mężem i mówi do niego: „Nie mam nic wspólnego z tą kolacją. To nie był mój pomysł. Oya razem z siostrą Sehriye…”. „Ten temat jest już zakończony” – mężczyzna ucina dyskusję. – „Nie chcę o tym rozmawiać”. „Ale musisz to wiedzieć. Ja…”. Kemal zabiera z szafy kołdrę i poduszkę i oświadcza: „Położę się w salonie”. Następnie opuszcza pokój.
Akcja przenosi się do rezydencji. Reyhan jest w pokoju siostry. „Czy pani Cavidan coś ci mówiła, gdy byłam na uniwersytecie?” – docieka żona Emira. „Zapomnij” – odpowiada Gulsum. – „Powiedz lepiej, co tam na uczelni? Jak ci dziś poszło?”. „Coś się stało, wiem o tym. Ona na pewno coś ci zrobiła. Powiedz mi, siostrzyczko”. „Ona cały czas przygląda mi się bardzo uważnie i zadaje pytania podniesionym tonem. Gdy jest obok, to włosy stają mi dęba ze strachu. Prawdę mówiąc, ona nie chce, żebym tu była. I ma do tego pełne prawo, w końcu to jej dom. Będzie lepiej, jeśli stąd odejdę”.
„Nie waż się więcej tak mówić, Gulsum” – zabrania Reyhan. – „Dopiero co się odnalazłyśmy. Odtąd twoje miejsce jest przy mnie. Nigdzie cię nie puszczę, rozumiesz? Życie już raz nas rozłączyło i nie pozwolę, żeby to stało się ponownie. Co więcej, jeśli Emir to usłyszy, bardzo się zdenerwuje. Od teraz już zawsze będziemy razem”. Tymczasem zasmucona Narin chodzi po pokoju. Nagle otrzymuje wiadomość od Erhana: „Podjęłaś decyzję?”. „Nie chcę stąd wyjeżdżać, ale też nikt nie chce mnie tutaj widzieć” – mówi do siebie dziewczyna. – „Kemal nie chce nawet przebywać ze mną w jednym pokoju. Przeze mnie żyje w tym domu jak jakiś koczownik”.
Do sypialni wchodzi Sehriye. Podchodzi do Narin i mówi: „Kędziorku mój, nie milcz. Powiedz mi wszystko, co się stało. Zobaczysz, poczujesz się lepiej. Słuchaj, ja już tego nie wytrzymuję… Och nie, mysz! Mysz, mysz, mysz!”. Gospodyni udaje przerażenie i zaczyna wrzeszczeć wniebogłosy. „Gdzie ona jest? Gdzie ją widzisz?” – pyta Narin, wskakując na łóżku i rozglądając się dokoła. Po chwili do pokoju wbiega zaalarmowany krzykami Kemal.
„Co się stało?” – pyta mężczyzna. „Synu, tam jest mysz!” – Sehriye wskazuje pod łóżko. Kiedy Kemal pochyla się, by zajrzeć we wskazane miejsce, gospodyni szybko wychodzi z pokoju i zamyka drzwi na klucz, zostawiając małżonków uwięzionych w środku. Zadowolona z udanej intrygi zaciera ręce i zanosi się śmiechem. „Siostro Sehriye, nawet o tym nie myśl. Natychmiast otwórz te drzwi!” – rozkazuje Kemal. Pod drzwi pokoju przychodzą Oya i Masal. One także są w wybornych nastrojach. „Bracie, nie staraj się na próżno. Porozmawiajcie ze sobą” – radzi Oya. – „Dopóki nie naprawicie relacji między wami, to stąd nie wyjdziecie”.
Kamera przenosi się do środka pokoju. Kemal odchodzi od drzwi i mówi do żony: „One odeszły. Zamknęły drzwi i odeszły. Razem to zaplanowałyście? Najpierw ta głupota z kolacją, a teraz to. W czym macie problem? Czego ode mnie chcecie?”. „Chcą nas po prostu pogodzić” – stwierdza Narin. „Co to ma być? Co one wiedzą, że się do tego mieszają? Myślą, że jak nas tu zamkną, to rozwiążą w ten sposób wszelkie problemy?!”. Wzburzony Kemal z całych sił zaczyna szarpać za klamkę. Ta w końcu odpada i drzwi otwierają się. Mężczyzna od razu wychodzi.
Akcja przeskakuje do następnego dnia. Sefer siedzi przy stole w kuchni, na którym postawione są cztery talerze z omletami. „Ty tych omletów dla całego pułku przygotowałaś?” – pyta mężczyzna, zajadając się. – „Nie rozumiem, kto będzie tyle jadł? Poza tym zimny omlet wcale nie jest smaczny”. „Na pewno nie robię tego dla sportu” – odpowiada Nigar, odrywając się od zmywania. – „Niestety nie można dogodzić każdemu”. „Kogo masz na myśli?”. „Gulsum, Sefer, Gulsum! Jej zawsze coś nie pasuje!”.
W tym momencie do kuchni wchodzi Emir. „Jest jakiś problem?” – pyta syn Cavidan, patrząc na służącą. „Nie, nic ważnego, panie Emirze” – odpowiada zmieszana Nigar. „Mówiłaś o Gulsum. Jeżeli jest jakiś problem, to mi o nim powiedz”. „Cóż, po prostu pani Gulsum nie smakował omlet, który przygotowałam. Zrobiłam jej więc drugi, to powiedziała, że jest cienki jak włos i nie będzie go jadła. Kolejny omlet z serem też jej się nie podobał. O jeszcze kolejnym powiedziała, że jest przesolony. Dosłownie nic w rezydencji jej nie pasuje. Już dwa razy zmieniałam jej pokój, a dziś będzie trzeci. Daj Boże, by tym razem była zadowolona”. Emir zamyśla się głęboko. Czy jego nastawienie do Gulsum zmieni się?
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.