281: Kontynuacja sceny kończącej poprzedni odcinek. „To twój gabinet” – mówi Kemal do żony. – „Od jutra będziesz tu pracować jako lekarz”. „To naprawdę mój gabinet?” – dopytuje Narin, rozglądając się po pokoju. Na jej twarzy pojawia się uśmiech. – „Naprawdę będę lekarzem w tym szpitalu? Ja… Sama nie wiem, co powiedzieć. Co mam teraz zrobić? Jestem taka szczęśliwa”. „Ja też jestem szczęśliwy w imieniu pacjentów, których będziesz leczyć”. Akcja przenosi się do rezydencji. „Powiedziałaś więzienie?” – pyta Gulsum, ze zdumieniem patrząc na Cavidan. – „Jak chcesz to zrobić? To jest już zbyt poważna sprawa”. „Chyba zapomniałaś, że stoi przed tobą Cavidan Tarhun” – przypomina matka Emira z kamienną powagą na twarzy.

„Twoja biedna siostrzyczka stanie się ofiarą oszczerstwa. Zostanie posądzona o kradzież” – kontynuuje pani Tarhun. – „I co najlepsze, oskarżenie padnie ze strony jej ukochanej siostry”. „Jeszcze czego!” – sprzeciwia się Gulsum. – „I może każesz ją jeszcze zamordować w więzieniu? Takie sprawki mają przecież taki finał. Naprawdę myślisz, że to takie proste? Wsadzić niewinną osobę do więzienia? Knuć przeciwko niej intrygi? Nie, to bardzo trudne. Trudne i niebezpieczne”. „Jedyne, czego chcę, to raz na zawsze pozbyć się tej utrzymanki. Jestem gotowa zrobić wszystko, by to osiągnąć”. „No to życzę ci powodzenia. Ja w to nie wchodzę!” – dziewczyna gwałtownie podnosi się z kanapy i chce odejść.

„Co to znaczy, że w to nie wchodzisz?” – pyta Cavidan, zatrzymując fałszywą siostrę. „Jestem recydywistką. Doskonale wiem, co znaczy więzienie” – oświadcza Gulsum. – „Nie zamierzam ponownie tam trafić, dlatego nie wezmę w tym udziału”. „Rozumiem cię, boisz się. Ale powiedz, czy nie chcesz ułożyć sobie życia na nowo? Mieć na przykład piękny dom? Mieć tyle pieniędzy na koncie, by czuć się jak królowa? Nie będziesz musiała więcej ciągnąć brudnych, śmierdzących wózków, by przeżyć. Nie chcesz takiego życia? Jedyne, co musisz zrobić, to pomóc mi w tym, by utrzymanka wreszcie się stąd wyniosła. To wszystko”. Gulsum milczy, ale wyraźnie wyraża przez to swoją zgodę. „No dobrze, idź już” – Cavidan kładzie rękę na jej ramieniu. – „Zaraz wychodzimy”.

W następnej scenie Cavidan spotyka się z Talazem. „Tym razem idziesz na całość” – stwierdza gangster. „Musisz wszystko tak zaplanować, by nikt niczego nie podejrzewał, kiedy Reyhan trafi do więzienia” – zaznacza kobieta. „Takie sprawy to coś więcej, niż tylko porwanie lub brutalne potraktowanie kogoś. Wszystko musi być dopięte na ostatni guzik”. „I niech tak będzie. Jeśli załatwisz tę sprawę prawidłowo, twoja nagroda będzie dwa razy większa. Najważniejsze, żeby ta przeklęta żmija dostała to, na co zasługuje. Niech raz na zawsze zniknie z mojego domu i mojego życia! Obiecuję, że zostaniesz sowicie nagrodzony, jeśli to załatwisz”. „Z Bożą pomocą poradzę sobie z tą trudną sprawą, nie martw się”.

Talaz dzwoni do kogoś i po chwili wraca do Cavidan. „Plan jest gotowy” – oznajmia. – „Zrobimy tak, że twoja synowa zostanie złapana na gorącym uczynku. Musicie ją tylko wysłać do konkretnego jubilera, którego wskażę”. „Wyślemy” – zapewnia Cavidan z uśmiechem na twarzy. Akcja przeskakuje do wieczora. Gulsum wchodzi do pokoju Reyhan, gdzie żona Emira przygotowuje makietę na jutrzejsze zajęcia. „Chcę z tobą o czymś porozmawiać” – oznajmia fałszywa siostra. – „Nie zajmie to dużo czasu”. „Oczywiście, usiądź, porozmawiajmy” – mówi Reyhan. „Chcę ci to oddać” – Gulsum wyciąga otwartą dłoń, na której leży łańcuszek. „Dlaczego? Przecież bardzo ci się podobał”. „Po tym wszystkim, co się zdarzyło, nie mogę już tego nosić. To bardzo drogi naszyjnik. Kiedy mam go na szyi, odnoszę wrażenie, że wszyscy zabijają mnie wzrokiem. Denerwuje mnie to. Lepiej będzie, jeśli zostanie u ciebie”.

„Gulsum, to są dwie kompletnie różne sprawy” – przekonuje Reyhan. – „Podarowałam ci ten naszyjnik. Kto i co może ci powiedzieć?”. „Nie, nie chcę go. Niech zostanie u ciebie” – powtarza Gulsum. – „Proszę cię, siostro. Ten naszyjnik tylko ciąży mi na szyi. Nie daje mi radości, a jedynie mękę. Posłuchaj, zróbmy tak. Zabierzesz ten naszyjnik i kupisz mi coś tańszego, dobrze? Są na przykład takie z uśmiechniętymi buźkami. Niedawno widziałam je u jednego jubilera”. „Dobrze, zrobimy tak, ale na razie noś ten naszyjnik, zanim kupimy ci coś nowego”. „Nie, za nic go nie założę. On jest dosłownie jak pętla na mojej szyi. Powiedziałam, że nie chcę. Niech zostanie u ciebie” – Gulsum kładzie łańcuszek na dłoni siostry.

„Wobec tego jutro po moich zajęciach pójdziemy razem na spacer” – postanawia Reyhan. – „Przewietrzymy się i przy okazji kupimy dla ciebie nowy naszyjnik”. Akcja przeskakuje do nocy. Cavidan i Gulsum po kryjomu rozmawiają w kuchni. „Powiedziała, że któregoś dnia pójdziemy i kupimy” – relacjonuje dziewczyna. – „Ja jednak twardo namawiałam ją, żeby było to koniecznie jutro. Pójdziemy zatem jutro, od razu po jej zajęciach”. „Doskonale. To twoja ostatnia noc w rezydencji, ty wstrętna utrzymanko” – zachwyca się Cavidan. – „Od jutra każdy dzień będziesz witać w areszcie. Stamtąd zaś trafisz do zakładu karnego”.

Akcja przenosi się do domu Kemala. Małżonkowie już śpią, gdy nagle rozlega się dzwonek telefonu Narin. Oboje momentalnie wybudzają się. „Co się stało? Kto dzwoni o tak późnej porze?” – pyta zaniepokojony Kemal. „To ze szpitala” – odpowiada dziewczyna i odbiera połączenie. – „Halo? Dobrze, już jadę”. „Co powiedzieli?” – pyta mężczyzna, gdy jego żona kończy rozmowę. „Zdarzył się bardzo poważny wypadek i na oddziale ratunkowym potrzebny jest dodatkowy lekarz. Natychmiast tam jadę”.

Akcja przeskakuje do następnego dnia. Na uczelni Banu podchodzi do Reyhan, która siedzi zasmucona na auli. „Zdaje się, że nie masz nastroju. Coś się stało?” – pyta przyjaciółka. „Chodzi o makietę. Wcale mi nie wyszła” – odpowiada Reyhan. „Daj spokój, wszyscy mamy tak samo. Popatrz tylko na mnie. Do rana męczyłam się z tą makietą, a i tak wyszła średnio. Temu kapryśnemu wykładowcy nic się nie podoba. Żebyś widziała, jak spojrzał na moją makietę. Jak na jakiś odrażający śmieć”. „Twoja jest o wiele ładniejsza od mojej”. „To pokaż swoją. Naprawdę wyszła tak źle? Na pewno przesadzasz”. Reyhan sięga po swój projekt, który jest owinięty w papier. Rozpakowuje go i stawia oczy w słup.

„O tym mówisz, że źle wyszło?” – pyta zdziwiona Banu. – „Jeśli wykładowca nie oceni pozytywnie takiej makiety, to doprawdy nikt tego nie zaliczy. Dziewczyno, to jest po prostu wspaniałe!”. „Ale to… To przecież nie jest moja makieta” – stwierdza zdumiona Reyhan, ale po chwili coś sobie uświadamia. – „No tak, Emir. Wygląda na to, że kiedy spałam, on po cichutku wszystko poprawił”. „Och, co za szczęściara z ciebie. Ja niestety nie mam takiego bohatera”. Akcja przenosi się do szpitala. Narin wychodzi z sali i widzi śpiącego na krześle Kemala. „Nie wróciłeś do domu?” – pyta dziewczyna, pochylając się nad mężem. „Wszystko dobrze?” – pyta Kemal od razu po obudzeniu. – „Skończyłaś już? Możemy jechać do domu?”.

„Wrócę po południu. Nie czekaj na mnie” – mówi Narin. – „Wróć do domu i odpocznij”. „Ale ty wyglądasz na zmęczoną” – oznajmia brat Hikmeta. – „Dopiero po południu będziesz mogła wrócić?”. „Nie martw się o mnie. Jestem szczęśliwa, kiedy tu jestem. Nie będę narzekać, nawet będąc zmęczona”. Tymczasem Reyhan stoi przed gabinetem wykładowcy. Nie wie, co powinna zrobić. Nagle podchodzi do niej Banu i pyta: „Nie zdałaś makiety? Na co jeszcze czekasz?”. Nagle drzwi gabinetu otwierają się i ze środka wychodzi profesor. „Reyhan, nie oddałaś makiety, prawda?” – pyta mężczyzna. „Nie, proszę pana, nie oddałam” – odpowiada żona Emira. – „Nie udało mi się jej skończyć, przepraszam”. „Dobrze, poza tobą jest pięć osób, które nie oddały pracy. Dałem im jeszcze jeden dzień. Będzie dobrze, jeśli oddasz makietę jutro”.

Kiedy wykładowca odchodzi, Banu kieruje pytające spojrzenie na przyjaciółkę. „Nawet tak na mnie nie patrz” – mówi Reyhan. – „Nie mogłam oddać pracy, której nie wykonałam sama. To by oznaczało, że wszystkich okłamałam”. Akcja wraca do szpitala. Narin wchodzi do swojego gabinetu. Na jej biurku ktoś zostawił wazon z bukietem kwiatów. Dziewczyna czyta dołączony do nich liścik: „Jesteś w miejscu, na które zasługujesz. Zawsze bądź zdeterminowana i spokojna. Życzę ci szczęścia i spokoju ducha”. „Patrzcie tylko na tego bałwana” – mówi Narin i wybiera numer do męża. – „Dostałam od ciebie kwiaty. Są bardzo piękne. Skąd wiedziałeś, że takie mi się podobają?”.

„Nie wiem. Pomyślałem po prostu, że takie ci się spodobają” – odpowiada Kemal, który jest już w firmie. – „O której będziesz wolna?”. „Muszę jeszcze przyjąć kilku pacjentów. Za jakieś dwie godziny będę wolna” – w tym momencie do gabinetu Narin wchodzi jedna z pacjentek. – „Dobrze, muszę już kończyć”. „Dobrze” – Kemal rozłącza się i wybiera numer do Sehriye. Czyżby szykował kolejną niespodziankę dla żony? Tymczasem Yonca przekazuje Erhanowi przesyłkę, która do niego przyszła. Mężczyzna bierze ją do rąk, rzuca okiem na dołączoną karteczkę z tekstem: „Dziękuję za miłe spotkanie. Oya Tarhun”, a następnie mówi w myślach zadowolony: „Udało się”.

Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.

Podobne wpisy